[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zamów pierwsza.Będę gotowa za chwilkę - powiedziałam, gorączkowo przelatującwzrokiem menu.- Poproszę sałatkę z kurczakiem z grilla, sos oddzielnie i wodę gazowaną - powiedziała,a potem spojrzała na mnie i dodała: - Mają tu naprawdę dobre sałatki.Tego rodzaju stwierdzenie w ustach mojej matki natychmiast wpędza mnie w paranoicz-ne spekulacje.Najwyrazniej przytyłam i mama próbuje delikatnie uratować mnie przed pęka-tym brzuchem i straszliwymi porankami przed szafą w poszukiwaniu czegoś, co ukryłoby nagłązmianę rozmiaru.Jeśli w jakimś względzie mogłam liczyć na moją matkę, to na pewno w kwe-stii monitorowania wahań wagi.- Wezmę sałatkę nicejską i mrożoną herbatę - powiedziałam, oddając menu kelnerowi,który skinął głową i rzucił się do ucieczki.- No więc, czy powiedziałaś już Derrickowi o ślubie?- Och, tak, oczywiście - odparłam i szybko pociągnęłam temat dalej.- Powiedziałam teżJade.Jest bardzo podekscytowana.- A ty nie jesteś, jak rozumiem?Oto zbliża się czas wyznań.- Nie chodzi o to, że nie jestem szczęśliwa z tego powodu - zaczęłam.- Nie wierzysz w to - powiedziała.- Bałam się, że tak właśnie będzie.Uff.Ocali mnie psychologiczny bełkot.Przeczuwałam, że teraz mama zagłębi się w wy-łuszczanie przyczyn, dla których po raz trzeci pobiegnie do ołtarza.- Wiem, że przez kawał życia mogło się wydawać, iż chowam głowę w piasek.I, szcze-rze mówiąc, chyba tak właśnie było - przyznała.- To nie było dla ciebie takie złe.- powiedziałam.Czułam jednak, że odrzucam od sie-bie myśl o niepokojach, jakie mogły nękać ją z powodu dość skomplikowanych - jak dotąd -dróg, którymi szła przez życie.RLT- Czasami było zle.Chyba po prostu dlatego, że nie chciałam dostrzec tego, co miałamprzed nosem.Lecz gdy patrzę na Clarka, widzę wszystko.Jego ciepło.Umiejętność współod-czuwania.Jego życzliwe, dobre serce.- Jej oczy się zamgliły.- Ale widzę też jego słabe punkty.Na przykład wiem, że czasami tak wciąga go pracaalbo jego studenci, że zapomina o moich potrzebach.Bywa, że trudno mu się oswoić ze zmia-nami - a wiesz, że moje życie to niemal ciągłe zmiany - uśmiechnęła się.- No i chrapie.Gło-śno.- Ty też chrapiesz, mamo.- Och, Em, w porównaniu z nim jestem cichutka jak myszka.- Parsknęła śmiechem, apotem znowu spoważniała.- Jedno wiem na pewno.Kocham go tak, jak nie kochałam nikogoinnego.Zrobiłabym dla niego wszystko.Pojechałabym za nim na koniec świata.Pielęgnowa-łabym go, gdyby, odpukać, się rozchorował.I wiem, że on zrobiłby dla mnie to samo.Jej słowa dzwięczały mi w głowie w sposób, na który nie byłam przygotowana.I od razupojawiło się pytanie, czy Derrick i ja naprawdę byliśmy bratnimi duszami, jak mi się marzyło,skoro nie chcieliśmy się dzielić nawet najmniejszą odrobiną swojego życia.Lecz szybko prze-łknęłam wątpliwości.I, szczęśliwie, ten właśnie moment wybrał sobie kelner, by pojawić się znaszymi sałatkami.Kiedy odszedł, mama zapytała:- Czy coś z tego ma twoim zdaniem sens?Po jej minie widziałam, jak bardzo potrzebna jej jest moja akceptacja.- Ma.Cieszę się, mamo.A nawet mam kilka pomysłów na to, jak moglibyśmy urządzićtwoje wesele numer trzy.- Roześmiałam się i dodałam z leciutką ironią, od której niestety niemogłam się powstrzymać: - Bo wiesz równie dobrze jak ja, że tak naprawdę ważne jest nie to,za kogo wychodzisz, ale jak.Po tych słowach rzuciłyśmy się na nasz lunch oraz na stos marzeń weselnych, który wy-pakowałam ze swojej torby.Wszystko wróciło mniej więcej do równowagi.Nagle, nie wiadomo dlaczego, poczułam, że coś mi w środku puszcza.Zanim się zorien-towałam, co robię, opowiedziałam matce o wszystkim.O katastrofalnym odejściu Derricka imojej rozpaczy.A kiedy uroniłyśmy kilka łez i powzdychałyśmy razem nad różnymi dlacze-go?" (moja mama jest wyjątkowo dobra w analizie związków, bo za każdym razem, kiedy samaznalazła się w podobnej sytuacji, zaczynała przekopywać się przez całe tony podręczników),pochłonęłyśmy na deser po ogromnym kawałku tortu kawowego, który nie bez powodu nazywasię tutaj kawowym szaleństwem".Dorzuciłyśmy do tego po sporej porcji lodów waniliowych.RLT- Wiesz, co jest ci teraz potrzebne? - powiedziała mama, kiedy w końcu podniosłyśmygłowy znad talerzyków z deserem.Wpiłam się w nią wzrokiem.Przeczuwałam, że zaraz obdarzy mnie jakimś znaczącymokruchem mądrości.- Pasemka.Wyznanie: Są dolegliwości, na które pomaga tylko nowa fryzura.Choć zgadzanie się z mamą nie należy do moich mocnych stron, to muszę przyznać, żemiała rację - stan moich włosów jest idealnie zsynchronizowany ze stanem moich związków [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Zamów pierwsza.Będę gotowa za chwilkę - powiedziałam, gorączkowo przelatującwzrokiem menu.- Poproszę sałatkę z kurczakiem z grilla, sos oddzielnie i wodę gazowaną - powiedziała,a potem spojrzała na mnie i dodała: - Mają tu naprawdę dobre sałatki.Tego rodzaju stwierdzenie w ustach mojej matki natychmiast wpędza mnie w paranoicz-ne spekulacje.Najwyrazniej przytyłam i mama próbuje delikatnie uratować mnie przed pęka-tym brzuchem i straszliwymi porankami przed szafą w poszukiwaniu czegoś, co ukryłoby nagłązmianę rozmiaru.Jeśli w jakimś względzie mogłam liczyć na moją matkę, to na pewno w kwe-stii monitorowania wahań wagi.- Wezmę sałatkę nicejską i mrożoną herbatę - powiedziałam, oddając menu kelnerowi,który skinął głową i rzucił się do ucieczki.- No więc, czy powiedziałaś już Derrickowi o ślubie?- Och, tak, oczywiście - odparłam i szybko pociągnęłam temat dalej.- Powiedziałam teżJade.Jest bardzo podekscytowana.- A ty nie jesteś, jak rozumiem?Oto zbliża się czas wyznań.- Nie chodzi o to, że nie jestem szczęśliwa z tego powodu - zaczęłam.- Nie wierzysz w to - powiedziała.- Bałam się, że tak właśnie będzie.Uff.Ocali mnie psychologiczny bełkot.Przeczuwałam, że teraz mama zagłębi się w wy-łuszczanie przyczyn, dla których po raz trzeci pobiegnie do ołtarza.- Wiem, że przez kawał życia mogło się wydawać, iż chowam głowę w piasek.I, szcze-rze mówiąc, chyba tak właśnie było - przyznała.- To nie było dla ciebie takie złe.- powiedziałam.Czułam jednak, że odrzucam od sie-bie myśl o niepokojach, jakie mogły nękać ją z powodu dość skomplikowanych - jak dotąd -dróg, którymi szła przez życie.RLT- Czasami było zle.Chyba po prostu dlatego, że nie chciałam dostrzec tego, co miałamprzed nosem.Lecz gdy patrzę na Clarka, widzę wszystko.Jego ciepło.Umiejętność współod-czuwania.Jego życzliwe, dobre serce.- Jej oczy się zamgliły.- Ale widzę też jego słabe punkty.Na przykład wiem, że czasami tak wciąga go pracaalbo jego studenci, że zapomina o moich potrzebach.Bywa, że trudno mu się oswoić ze zmia-nami - a wiesz, że moje życie to niemal ciągłe zmiany - uśmiechnęła się.- No i chrapie.Gło-śno.- Ty też chrapiesz, mamo.- Och, Em, w porównaniu z nim jestem cichutka jak myszka.- Parsknęła śmiechem, apotem znowu spoważniała.- Jedno wiem na pewno.Kocham go tak, jak nie kochałam nikogoinnego.Zrobiłabym dla niego wszystko.Pojechałabym za nim na koniec świata.Pielęgnowa-łabym go, gdyby, odpukać, się rozchorował.I wiem, że on zrobiłby dla mnie to samo.Jej słowa dzwięczały mi w głowie w sposób, na który nie byłam przygotowana.I od razupojawiło się pytanie, czy Derrick i ja naprawdę byliśmy bratnimi duszami, jak mi się marzyło,skoro nie chcieliśmy się dzielić nawet najmniejszą odrobiną swojego życia.Lecz szybko prze-łknęłam wątpliwości.I, szczęśliwie, ten właśnie moment wybrał sobie kelner, by pojawić się znaszymi sałatkami.Kiedy odszedł, mama zapytała:- Czy coś z tego ma twoim zdaniem sens?Po jej minie widziałam, jak bardzo potrzebna jej jest moja akceptacja.- Ma.Cieszę się, mamo.A nawet mam kilka pomysłów na to, jak moglibyśmy urządzićtwoje wesele numer trzy.- Roześmiałam się i dodałam z leciutką ironią, od której niestety niemogłam się powstrzymać: - Bo wiesz równie dobrze jak ja, że tak naprawdę ważne jest nie to,za kogo wychodzisz, ale jak.Po tych słowach rzuciłyśmy się na nasz lunch oraz na stos marzeń weselnych, który wy-pakowałam ze swojej torby.Wszystko wróciło mniej więcej do równowagi.Nagle, nie wiadomo dlaczego, poczułam, że coś mi w środku puszcza.Zanim się zorien-towałam, co robię, opowiedziałam matce o wszystkim.O katastrofalnym odejściu Derricka imojej rozpaczy.A kiedy uroniłyśmy kilka łez i powzdychałyśmy razem nad różnymi dlacze-go?" (moja mama jest wyjątkowo dobra w analizie związków, bo za każdym razem, kiedy samaznalazła się w podobnej sytuacji, zaczynała przekopywać się przez całe tony podręczników),pochłonęłyśmy na deser po ogromnym kawałku tortu kawowego, który nie bez powodu nazywasię tutaj kawowym szaleństwem".Dorzuciłyśmy do tego po sporej porcji lodów waniliowych.RLT- Wiesz, co jest ci teraz potrzebne? - powiedziała mama, kiedy w końcu podniosłyśmygłowy znad talerzyków z deserem.Wpiłam się w nią wzrokiem.Przeczuwałam, że zaraz obdarzy mnie jakimś znaczącymokruchem mądrości.- Pasemka.Wyznanie: Są dolegliwości, na które pomaga tylko nowa fryzura.Choć zgadzanie się z mamą nie należy do moich mocnych stron, to muszę przyznać, żemiała rację - stan moich włosów jest idealnie zsynchronizowany ze stanem moich związków [ Pobierz całość w formacie PDF ]