[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ByÅ‚o już pózno, gdy wyszliÅ›my, a wszyscy wypiliÅ›my za dużo.Nasza trójka niezdarniewcisnęła siÄ™ do ciemnego wnÄ™trza najÄ™tego powozu, a Ksenia i ja wyciÄ…gnęłyÅ›my spod sukienpoduszeczki, na których spoczęły nasze dÅ‚onie.Andriej opadÅ‚ na siedzenie po przeciwnej stronie,po pas przesÅ‚aniaÅ‚ go pierzasty widnokrÄ…g naszych sukien.Gdy tylko usiadÅ‚am, poczuÅ‚amobezwÅ‚adniajÄ…cy ciężar swych czÅ‚onków.SiÄ™gajÄ…c mi ponad gÅ‚owÄ…, Andriej otworzyÅ‚ pokrywÄ™lampy i zdmuchnÄ…Å‚ pÅ‚omieÅ„.WnÄ™trze powozu znikÅ‚o.Zamknęłam oczy.Powóz szarpnÄ…Å‚ i ruszyÅ‚ do przodu.Pod powiekami Å›wiat krÄ™ciÅ‚ siÄ™i falowaÅ‚, w rytm podskakiwania powozu krew przelewaÅ‚a mi siÄ™ w gÅ‚owie niczym przypÅ‚ywyi odpÅ‚ywy morza.SÅ‚uchaÅ‚am turkotania pojazdu, równomiernego stukotu koÅ„skich kopyti trzeszczenia kół.Ledwie docieraÅ‚y do mnie ciche gÅ‚osy. Na Boga, Kseniu.Nie tak dosadnie. Nie mogÅ‚am siÄ™ powstrzymać.PomyÅ›leć tylko, jak ona musi cierpieć. Bardzo, z pewnoÅ›ciÄ….Nie uÅ›miecha mi siÄ™ jednak cierpieć za niÄ…, na wygnaniu.Kiepscyby z nas byli mÄ™czennicy.Przynajmniej ze mnie. Wybacz powiedziaÅ‚a Å‚amiÄ…cym siÄ™ gÅ‚osem. ChciaÅ‚am ci sprawiać wyÅ‚Ä…cznie radość,a ciÄ…gle ciÄ™ tylko rozczarowujÄ™. Nie, nie.Uwierz mi. GÅ‚os Andrieja zÅ‚agodniaÅ‚. Przy tobie jestem tak blisko nieba,jak to tylko możliwe. Jakże możesz nie czuć rozczarowania? upieraÅ‚a siÄ™. Przecież jestem pusta. CierpliwoÅ›ci.Uda siÄ™.WstrzÄ…snÄ…Å‚ niÄ… cichy, urywany szloch. ModlÄ™ siÄ™, wsÅ‚uchujÄ™ siÄ™ w swoje serce.Dlaczego nie mogÄ™. Najdroższa& Jego gÅ‚os staÅ‚ siÄ™ nieco ochrypÅ‚y. Cichutko.NastaÅ‚o dÅ‚ugie milczenie, sÅ‚ychać byÅ‚o jedynie gwaÅ‚towne oddechy i szelest jedwabiu,przypominajÄ…cy szmer suchych liÅ›ci. Obudzi siÄ™ wyszeptaÅ‚a Ksenia.Ponownie jÄ… uciszyÅ‚.CoÅ› otarÅ‚o siÄ™ o mnie.OtworzyÅ‚am oczy, ale niczego nie widziaÅ‚am.A wówczas zza chmur wypÅ‚ynÄ…Å‚ księżyc i nadaÅ‚ aksamitnej ciemnoÅ›ci srebrzyste ksztaÅ‚ty: jednapierÅ› uwolniona z gorsetu Kseni i pochylony nad niÄ… profil Andrieja.Jego gÅ‚owa zbliżyÅ‚a siÄ™i zaczÄ…Å‚ ssać jak niemowlÄ™.Oczy Kseni byÅ‚y zamkniÄ™te, różowe usta rozchylone.Można bypomyÅ›leć, że Å›pi, gdyby nie to, że cicho kwiliÅ‚a i gwaÅ‚townie chwytaÅ‚a oddech.Choć może to nieona, tylko ja, ponieważ Andriej naraz podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™.Zacisnęłam oczy, zalaÅ‚a mnie fala wstydu.Kiedy ponownie oÅ›mieliÅ‚am siÄ™ zerknąć, cofnÄ…Å‚ siÄ™ już w mrok.PierÅ› Kseni na powrót byÅ‚awciÅ›niÄ™ta w gorset, ale jej palce, rozcapierzone na oÅ›lep, Å‚apaÅ‚y powietrze, otwierajÄ…c siÄ™i zamykajÄ…c jak ukwiaÅ‚.Westchnęła, odchyliÅ‚a siÄ™ na bok i skuliÅ‚a.Andriej zaczÄ…Å‚ nucić jakÄ…Å›melodiÄ™, której nie znaÅ‚am. JeÅ›li spojrzysz na mnie, kochana Å›piewaÅ‚ cicho Å›mierć nie bÄ™dziemi straszna.I wiÄ™cej nieba nie zapragnÄ™, niż widzÄ™ w twych oczach.Nuty zawisÅ‚y pomiÄ™dzykolejnymi uderzeniami krwi w moich uszach. Ów biedny grzesznik modli siÄ™ jedynieo pocaÅ‚unek wiodÄ…cy do raju.Być może domyÅ›laÅ‚a siÄ™, że sÅ‚yszaÅ‚am ich rozmowÄ™.NastÄ™pnego ranka oznajmiÅ‚a mi, żekilka tygodni wczeÅ›niej udaÅ‚a siÄ™ do popa.MówiÄ…c o tym, Å›ciskaÅ‚a jednÄ… dÅ‚oÅ„ w drugiej,mimowolnie wbijajÄ…c paznokieć w ciaÅ‚o. BÅ‚agaÅ‚am, by modliÅ‚ siÄ™ za mnie, bym uleczyÅ‚a siÄ™ z bezpÅ‚odnoÅ›ci.Batiuszka okazaÅ‚ siÄ™ czÅ‚owiekiem pragmatycznym i najpierw zapytaÅ‚ jÄ…, czyw dzieciÅ„stwie nie siadaÅ‚a na ziemi, bo bezpÅ‚odność mogÅ‚a być spowodowana wyziÄ™bieniem.Nie? To dobrze, powiedziaÅ‚.A czy kiedykolwiek obcowaÅ‚a z mężem w sobotÄ™ lub dzieÅ„ Å›wiÄ™ty?Ksenia odparÅ‚a, że powstrzymywali siÄ™, kiedy należaÅ‚o.To dobrze, ale gdy ulegali żądzy,naciskaÅ‚ pop, czy czerpaÅ‚a z tego przyjemność? MusiaÅ‚am wyznać, że to byÅ‚o silniejsze ode mnie. PrzyjrzaÅ‚a siÄ™ swojej dÅ‚oni i znówwbiÅ‚a w niÄ… paznokieć.Pop znalazÅ‚ przyczynÄ™ jej bezpÅ‚odnoÅ›ci: byÅ‚a to kara boża za jej pożądanie.Aktspółkowania jest zÅ‚em, nawet gdy odbywa go mąż z żonÄ….Usprawiedliwia go tylko to, że możezaowocować dziećmi; gdy ich nie ma, dusza pozostaje splamiona.Lekarstwem byÅ‚ żal za grzechyoraz unikanie w przyszÅ‚oÅ›ci wodzenia męża na pokuszenie, które prowadzi go do zguby.Zdesperowana Ksenia zaproponowaÅ‚a Andriejowi, żeby spali w osobnych Å‚ożach.Ale onnie potrafiÅ‚ dzielić jej wyrzutów sumienia i wyÅ›miaÅ‚ sugestie popa.JeÅ›li bÄ™dÄ… zachowywaćczystość, to jak niby majÄ… doczekać siÄ™ potomstwa? Dasza, jestem taka sÅ‚aba. SpojrzaÅ‚a ze zdziwieniem na swoje dÅ‚onie, a oczy jej siÄ™zaszkliÅ‚y. Nie potrafiÄ™ siÄ™ powstrzymać, nawet w obliczu zagrożenia mej duszy.Być może na takich grzeszników Bóg spoglÄ…da Å‚askawie.DochodzÄ…ce nocÄ… zza jej drzwiodgÅ‚osy oznajmiaÅ‚y ciÄ…gÅ‚e porażki, ale w kilka miesiÄ™cy po naszej rozmowie zauważyÅ‚am, że nacienkim Å‚aÅ„cuszku, który zawsze miaÅ‚a na szyi, obok krzyżyka przywiesiÅ‚a żoÅ‚Ä…dz.NaszewieÅ›niaczki nosiÅ‚y żoÅ‚Ä™dzie, żeby zapewnić sobie Å‚agodne rozwiÄ…zanie.Nie chcÄ…c zapeszyć, niemówiÅ‚a wprost o swych nadziejach i nie pozwalaÅ‚a na to nikomu innemu.PoinformowaÅ‚a MarfÄ™,swojÄ… sÅ‚użącÄ…, że trzeba poluznić jej gorsety, a kiedy staruszka zaczęła pÅ‚akać ze szczęścia,Ksenia uparcie jak dziecko przekonywaÅ‚a, że przytyÅ‚a od sÅ‚odyczy; gdy któregoÅ› dnia dostaÅ‚amdÅ‚oÅ›ci, a Marfa zaczęła jÄ… uspokajać, że to oznacza chÅ‚opca, Ksenia splunęła trzy razy przezramiÄ™ i kazaÅ‚a jej wyjść z pokoju.Mimo że nie chciaÅ‚a siÄ™ przyznać, iż oczekuje dziecka, jego obecność stawaÅ‚a siÄ™ corazbardziej widoczna, a Ksenia nie potrafiÅ‚a powstrzymać bÅ‚Ä…dzenia dÅ‚oni po brzuchu.GdywychodziÅ‚a z domu, jej rÄ™ce spoczywaÅ‚y na dziecku, niczym tarcza chroniÄ…ca je przed obcymi.Kiedy bolaÅ‚y jÄ… plecy lub nogi, na jej twarzy pojawiaÅ‚ siÄ™ zmÄ™czony uÅ›miech i mówiÅ‚a, że topodagra daje o sobie znać [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.ByÅ‚o już pózno, gdy wyszliÅ›my, a wszyscy wypiliÅ›my za dużo.Nasza trójka niezdarniewcisnęła siÄ™ do ciemnego wnÄ™trza najÄ™tego powozu, a Ksenia i ja wyciÄ…gnęłyÅ›my spod sukienpoduszeczki, na których spoczęły nasze dÅ‚onie.Andriej opadÅ‚ na siedzenie po przeciwnej stronie,po pas przesÅ‚aniaÅ‚ go pierzasty widnokrÄ…g naszych sukien.Gdy tylko usiadÅ‚am, poczuÅ‚amobezwÅ‚adniajÄ…cy ciężar swych czÅ‚onków.SiÄ™gajÄ…c mi ponad gÅ‚owÄ…, Andriej otworzyÅ‚ pokrywÄ™lampy i zdmuchnÄ…Å‚ pÅ‚omieÅ„.WnÄ™trze powozu znikÅ‚o.Zamknęłam oczy.Powóz szarpnÄ…Å‚ i ruszyÅ‚ do przodu.Pod powiekami Å›wiat krÄ™ciÅ‚ siÄ™i falowaÅ‚, w rytm podskakiwania powozu krew przelewaÅ‚a mi siÄ™ w gÅ‚owie niczym przypÅ‚ywyi odpÅ‚ywy morza.SÅ‚uchaÅ‚am turkotania pojazdu, równomiernego stukotu koÅ„skich kopyti trzeszczenia kół.Ledwie docieraÅ‚y do mnie ciche gÅ‚osy. Na Boga, Kseniu.Nie tak dosadnie. Nie mogÅ‚am siÄ™ powstrzymać.PomyÅ›leć tylko, jak ona musi cierpieć. Bardzo, z pewnoÅ›ciÄ….Nie uÅ›miecha mi siÄ™ jednak cierpieć za niÄ…, na wygnaniu.Kiepscyby z nas byli mÄ™czennicy.Przynajmniej ze mnie. Wybacz powiedziaÅ‚a Å‚amiÄ…cym siÄ™ gÅ‚osem. ChciaÅ‚am ci sprawiać wyÅ‚Ä…cznie radość,a ciÄ…gle ciÄ™ tylko rozczarowujÄ™. Nie, nie.Uwierz mi. GÅ‚os Andrieja zÅ‚agodniaÅ‚. Przy tobie jestem tak blisko nieba,jak to tylko możliwe. Jakże możesz nie czuć rozczarowania? upieraÅ‚a siÄ™. Przecież jestem pusta. CierpliwoÅ›ci.Uda siÄ™.WstrzÄ…snÄ…Å‚ niÄ… cichy, urywany szloch. ModlÄ™ siÄ™, wsÅ‚uchujÄ™ siÄ™ w swoje serce.Dlaczego nie mogÄ™. Najdroższa& Jego gÅ‚os staÅ‚ siÄ™ nieco ochrypÅ‚y. Cichutko.NastaÅ‚o dÅ‚ugie milczenie, sÅ‚ychać byÅ‚o jedynie gwaÅ‚towne oddechy i szelest jedwabiu,przypominajÄ…cy szmer suchych liÅ›ci. Obudzi siÄ™ wyszeptaÅ‚a Ksenia.Ponownie jÄ… uciszyÅ‚.CoÅ› otarÅ‚o siÄ™ o mnie.OtworzyÅ‚am oczy, ale niczego nie widziaÅ‚am.A wówczas zza chmur wypÅ‚ynÄ…Å‚ księżyc i nadaÅ‚ aksamitnej ciemnoÅ›ci srebrzyste ksztaÅ‚ty: jednapierÅ› uwolniona z gorsetu Kseni i pochylony nad niÄ… profil Andrieja.Jego gÅ‚owa zbliżyÅ‚a siÄ™i zaczÄ…Å‚ ssać jak niemowlÄ™.Oczy Kseni byÅ‚y zamkniÄ™te, różowe usta rozchylone.Można bypomyÅ›leć, że Å›pi, gdyby nie to, że cicho kwiliÅ‚a i gwaÅ‚townie chwytaÅ‚a oddech.Choć może to nieona, tylko ja, ponieważ Andriej naraz podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™.Zacisnęłam oczy, zalaÅ‚a mnie fala wstydu.Kiedy ponownie oÅ›mieliÅ‚am siÄ™ zerknąć, cofnÄ…Å‚ siÄ™ już w mrok.PierÅ› Kseni na powrót byÅ‚awciÅ›niÄ™ta w gorset, ale jej palce, rozcapierzone na oÅ›lep, Å‚apaÅ‚y powietrze, otwierajÄ…c siÄ™i zamykajÄ…c jak ukwiaÅ‚.Westchnęła, odchyliÅ‚a siÄ™ na bok i skuliÅ‚a.Andriej zaczÄ…Å‚ nucić jakÄ…Å›melodiÄ™, której nie znaÅ‚am. JeÅ›li spojrzysz na mnie, kochana Å›piewaÅ‚ cicho Å›mierć nie bÄ™dziemi straszna.I wiÄ™cej nieba nie zapragnÄ™, niż widzÄ™ w twych oczach.Nuty zawisÅ‚y pomiÄ™dzykolejnymi uderzeniami krwi w moich uszach. Ów biedny grzesznik modli siÄ™ jedynieo pocaÅ‚unek wiodÄ…cy do raju.Być może domyÅ›laÅ‚a siÄ™, że sÅ‚yszaÅ‚am ich rozmowÄ™.NastÄ™pnego ranka oznajmiÅ‚a mi, żekilka tygodni wczeÅ›niej udaÅ‚a siÄ™ do popa.MówiÄ…c o tym, Å›ciskaÅ‚a jednÄ… dÅ‚oÅ„ w drugiej,mimowolnie wbijajÄ…c paznokieć w ciaÅ‚o. BÅ‚agaÅ‚am, by modliÅ‚ siÄ™ za mnie, bym uleczyÅ‚a siÄ™ z bezpÅ‚odnoÅ›ci.Batiuszka okazaÅ‚ siÄ™ czÅ‚owiekiem pragmatycznym i najpierw zapytaÅ‚ jÄ…, czyw dzieciÅ„stwie nie siadaÅ‚a na ziemi, bo bezpÅ‚odność mogÅ‚a być spowodowana wyziÄ™bieniem.Nie? To dobrze, powiedziaÅ‚.A czy kiedykolwiek obcowaÅ‚a z mężem w sobotÄ™ lub dzieÅ„ Å›wiÄ™ty?Ksenia odparÅ‚a, że powstrzymywali siÄ™, kiedy należaÅ‚o.To dobrze, ale gdy ulegali żądzy,naciskaÅ‚ pop, czy czerpaÅ‚a z tego przyjemność? MusiaÅ‚am wyznać, że to byÅ‚o silniejsze ode mnie. PrzyjrzaÅ‚a siÄ™ swojej dÅ‚oni i znówwbiÅ‚a w niÄ… paznokieć.Pop znalazÅ‚ przyczynÄ™ jej bezpÅ‚odnoÅ›ci: byÅ‚a to kara boża za jej pożądanie.Aktspółkowania jest zÅ‚em, nawet gdy odbywa go mąż z żonÄ….Usprawiedliwia go tylko to, że możezaowocować dziećmi; gdy ich nie ma, dusza pozostaje splamiona.Lekarstwem byÅ‚ żal za grzechyoraz unikanie w przyszÅ‚oÅ›ci wodzenia męża na pokuszenie, które prowadzi go do zguby.Zdesperowana Ksenia zaproponowaÅ‚a Andriejowi, żeby spali w osobnych Å‚ożach.Ale onnie potrafiÅ‚ dzielić jej wyrzutów sumienia i wyÅ›miaÅ‚ sugestie popa.JeÅ›li bÄ™dÄ… zachowywaćczystość, to jak niby majÄ… doczekać siÄ™ potomstwa? Dasza, jestem taka sÅ‚aba. SpojrzaÅ‚a ze zdziwieniem na swoje dÅ‚onie, a oczy jej siÄ™zaszkliÅ‚y. Nie potrafiÄ™ siÄ™ powstrzymać, nawet w obliczu zagrożenia mej duszy.Być może na takich grzeszników Bóg spoglÄ…da Å‚askawie.DochodzÄ…ce nocÄ… zza jej drzwiodgÅ‚osy oznajmiaÅ‚y ciÄ…gÅ‚e porażki, ale w kilka miesiÄ™cy po naszej rozmowie zauważyÅ‚am, że nacienkim Å‚aÅ„cuszku, który zawsze miaÅ‚a na szyi, obok krzyżyka przywiesiÅ‚a żoÅ‚Ä…dz.NaszewieÅ›niaczki nosiÅ‚y żoÅ‚Ä™dzie, żeby zapewnić sobie Å‚agodne rozwiÄ…zanie.Nie chcÄ…c zapeszyć, niemówiÅ‚a wprost o swych nadziejach i nie pozwalaÅ‚a na to nikomu innemu.PoinformowaÅ‚a MarfÄ™,swojÄ… sÅ‚użącÄ…, że trzeba poluznić jej gorsety, a kiedy staruszka zaczęła pÅ‚akać ze szczęścia,Ksenia uparcie jak dziecko przekonywaÅ‚a, że przytyÅ‚a od sÅ‚odyczy; gdy któregoÅ› dnia dostaÅ‚amdÅ‚oÅ›ci, a Marfa zaczęła jÄ… uspokajać, że to oznacza chÅ‚opca, Ksenia splunęła trzy razy przezramiÄ™ i kazaÅ‚a jej wyjść z pokoju.Mimo że nie chciaÅ‚a siÄ™ przyznać, iż oczekuje dziecka, jego obecność stawaÅ‚a siÄ™ corazbardziej widoczna, a Ksenia nie potrafiÅ‚a powstrzymać bÅ‚Ä…dzenia dÅ‚oni po brzuchu.GdywychodziÅ‚a z domu, jej rÄ™ce spoczywaÅ‚y na dziecku, niczym tarcza chroniÄ…ca je przed obcymi.Kiedy bolaÅ‚y jÄ… plecy lub nogi, na jej twarzy pojawiaÅ‚ siÄ™ zmÄ™czony uÅ›miech i mówiÅ‚a, że topodagra daje o sobie znać [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]