[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Szeryfie  przerwał mu Clayton poirytowanym głosem. Nie chodzimi o podwyżkę. Aha. Patrick zmarszczył brwi. No cóż, więc mów dalej, cokolwiekchciałeś powiedzieć.Wyciągnął z lodówki piwo i jakieś resztki lasagne, którą matka dała mu,żeby podgrzał sobie na kolację. Ale skoro już o tym wspomniałeś. odparował Clayton. To wzasadzie przydałaby mi się podwyżka.Patrick potrząsnął głową. Mów, o co chodzi.Rzeczywiście robi się dość pózno.Westchnienie, które rozległo się w słuchawce, było zdecydowanieprzesadzone.72RS  No tak.Kiedy przyjąłeś mnie do pracy, powiedziałeś, że są dwiesprawy, o których nie powinienem wspominać: twoje życie towarzyskie, którede facto nie istnieje, oraz Sabrina Hunter.Cholera.Czy wszyscy w biurze już wiedzą, że Patrick pracuje z Bree? Tak jest  potwierdził szeryf. Mam nadzieję, że nie zamierzasz teraz,po tych wszystkich latach, złamać raz danego słowa.Wiesz, że niedługo czekacię rozmowa oceniająca, prawda?Rozległo się kolejne dramatycznie przesadzone westchnienie. W normalnych okolicznościach nie śmiałbym sprzeciwiać się twojemużyczeniu, ale właśnie dowiedziałem się od znajomego czegoś, o czym, jaksądzę, powinieneś wiedzieć, skoro będziesz pracował razem z panią detektywHunter nad rozwikłaniem zagadki zabójstwa agentki Grainger.Od znajomego? Zmarszczone brwi Patricka przeobraziły się w marsoweoblicze, a na czole pojawiły się zmarszczki świadczące o irytacji. O czym ty mówisz, do jasnej ciasnej? Jesse Philips, który pracuje na centrali na posterunku w Towaoc,właśnie przed chwilą do mnie zadzwonił i powiedział, że dosłownie przedkilkoma minutami odebrał telefon z prośbą o udzielenie pomocy.Dzwoniładetektyw Sabrina Hunter.Patrick poczuł, że adrenalina rozsadza mu żyły. Jaki adres?Clayton podał mu nazwę ulicy i numer domu.Patrick chwilę sięzastanowił.Tak, to dom Tabithy, siostry Bree. O jakiego rodzaju pomoc chodziło?  zapytał.73RS  Tego nie wiem  odparł Clayton. Ale pomyślałem, że powinieneś otym wiedzieć.Detektyw Hunter wyraznie poprosiła, żeby dyżurka nieprzekazywała dalej tego zgłoszenia.Czyli Bree nie chciała, żeby ktokolwiek dowiedział się, co się stało wdomu jej siostry.Do cholery. Dzięki, Clayton, sprawdzę to.Patrick rozłączył się i założył buty.Złapał kurtkę i klucze, po czymruszył w kierunku drzwi.Serce nie przestawało mu walić jak oszalałe, nawet kiedy wziął kilkagłębokich, uspokajających oddechów.Bree wiedziała, jak o siebie zadbać.Alecoś mogło się stać jej siostrze.Coś mogło się wydarzyć w jej domu.Cokolwiek by to nie było, postanowił upewnić się, że wszyscy są cali izdrowi.Pół godziny pózniej Patrick skręcał już w ulicę, przy której mieszkałaTabitha.Był to cichy zakątek Towaoc zakończony ulicą, wzdłuż którejciągnęły się zgrabne szeregi domków o nieco lepszym standardzie niżwiększość budynków w mieście.Tabicie i Royowi całkiem niezle siępowodziło.Przed domem zaparkowany był SUV należący do Bree oraz dwa innepojazdy.Patrick zauważył, że Bree rozmawia z dwoma mężczyznami, zktórych jeden miał na sobie policyjny mundur jednostki z Towaoc.KiedyPatrick zaparkował po drugiej stronie ulicy przy krawężniku, zobaczył, żecywilem był Steve Cyrus, którego spotkał już rano przy okazji oględzinmiejsca, w którym znaleziono Julie Grainger.Nie poznał jednakumundurowanego funkcjonariusza.74RS Na widok Bree, której najwyrazniej nic się nie stało, Patrick poczułprzypływ ulgi.Wyszedł ze swojego wozu i przeszedł przez pustą o tej porzeuliczkę.Ich spojrzenia spotkały się, lecz wtedy Bree nagle odwróciła głowę.Przyłożyła telefon do ucha, więc Patrick pomyślał, że właśnie ktoś do niejzadzwonił. Cyrus  odezwał się. Co się dzieje?Cyrus, zanim odpowiedział, spojrzał na Bree.Była zajęta rozmową przez telefon, więc wykonał tylko gest w kierunkujej samochodu. Ktoś zniszczył auto detektyw Hunter.Już sprawdziliśmy, czy są na nimjakieś odciski palców, ale sam pan wie, jak to jest.mamy dosłownie dziesiątkiróżnych odcisków, więc szanse na namierzenie sprawcy są znikome.Patrick podszedł do SUV a i obejrzał bok samochodu zwrócony w stronębudynku.Przeczytał napisane na nim słowa i poczuł, że brakuje mu tlenu.Obs er wuj ę c i ę Czy kiedykolwiek wcześniej coś takiego zdarzyło się już detektywHunter? O ile mi wiadomo. Cyrus znów spojrzał w stronę Bree, któratymczasem skończyła rozmawiać przez telefon .to nie.Kiedy dołączyła do nich Bree, Cyrus powiedział: Zrobiliśmy wszystko, co tylko się dało.Jutro z samego ranadostarczymy te próbki do laboratorium i poprosimy, żeby porównali je zeswoją bazą danych. Dzięki, Cyrus. Bree przeniosła wzrok z Cyrusa na szeryfa. A ty cotu robisz?75RS Cyrus wskazał kciukiem swój samochód i odezwał się: To.porozmawiamy jutro.Bree patrzyła, jak Cyrus i funkcjonariusz Day wsiadają do auta iodjeżdżają.Patrick zaczekał, aż cała jej uwaga skupi się na nim. O co chodzi z tym wszystkim?  Pokazał na jej samochód.Bree wodziła wzrokiem po wszystkich przedmiotach dokoła, byle tylkonie spojrzeć mu w oczy. To pewnie dzieciaki.Wiesz, jak to bywa.Nie mają co robić, nudzą się irobią takie rzeczy.Mamusie i tatusiowe pracują do pózna i. Bzdury  przerwał jej Patrick. Nie chcesz spojrzeć mi w oczy, aprzecież obydwoje dobrze wiemy, że tego typu pogróżki to żaden gówniarskikawał.To coś osobistego, Bree.Co tu się, do diabła, dzieje?Spojrzała na niego niechętnie. Patrick, jestem policjantką.Sam wiesz, co to oznacza.W tej pracynaprawdę nietrudno o wrogów.Niektórzy chcą po prostu wyrównać z namirachunki  machnęła ręką w kierunku SUV a. No i tak wyrównują terachunki. Czy ostatnio przydarzyło ci się coś podobnego?Znów się zawahała. Słuchaj, to nie twoja sprawa.Nie wiem, jak się o tym dowiedziałeś, alemożesz już wracać do domu.Sytuacja jest opanowana.Racja, nie dało się zaprzeczyć.To nie była jego sprawa.Ale nieoznaczało to, że nie mógł być wściekły.Jeżeli cokolwiek się tutaj działo, chciałwiedzieć, czy zrobiono w tej sprawie coś więcej poza zebraniem kilkuodcisków palców.76RS  Bree, pracujemy wspólnie nad sprawą morderstwa.Nasze śledztwo mawysoki priorytet  przypomniał jej. Jeżeli w twoim życiu osobistym dziejesię coś, co może wpłynąć na twoją wydajność w pracy albo mieć wpływ namoje bezpieczeństwo w twojej obecności, to mam prawo o tym wiedzieć.Owszem, świadomie przesadzał, ale nie miało to teraz znaczenia,ponieważ ponad wszystko pragnął wydobyć z niej prawdę. Nie wierzę. Położyła dłonie na biodrach i szeroko otworzyła usta zezdziwienia. Naprawdę próbujesz mnie zmusić, żebym wtajemniczyła cię wmoje sprawy osobiste? Lepiej uważaj, Patrick [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •