[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chcę po-wiedzieć, że moja rola dałaby się pod jakimkolwiek względem porównać z występemMr.Hoffmana, ale byłem całkiem niezły. Przepraszam, Fritz  ciągnąłem jako Susan  zjawiłeś się w nieodpowiedniejchwili.To moja wina, nie twoja.Powinnam była pamiętać, że przyjedziesz, ale obawiamsię, że nie mogę się z tobą teraz spotkać. Och, nie ma potrzeby, pani Harris. Podniósł neseser. Zostawię klucze i kar-ty kredytowe w hondzie.Dostrzegłem bez trudu, że cała ta sprawa  nagła dymisja personelu, reakcja Susanna zwrot samochodu  budzi jego niepokój.Nie był głupim człowiekiem i wiedział, żecoś jest nie tak.Niech się niepokoi.Byleby sobie poszedł.Poczucie stosowności i dyskrecja powinny go powstrzymać przed okazywaniemzbytniego zainteresowania. Jak wrócisz do domu?  spytałem, uświadamiając sobie, że Susan pomyślałabyo tym znacznie wcześniej. Czy mam wezwać taksówkę?Przez długą chwilę wpatrywał się w obiektyw kamery.I znów ta rysa na czole.Do diabła z nią.Po jakimś czasie odpowiedział: Nie.Proszę sobie nie robić kłopotu, pani Harris.W hondzie jest telefon komórko-wy.Sam zadzwonię po taksówkę i zaczekam za bramą.106 Widząc, że Arling jest sam, prawdziwa Susan nie pytałaby, czy wezwać dla niego tak-sówkę, tylko od razu by to zrobiła na własny koszt.Mój błąd.Przyznaję się do błędów.A ty, doktorze Harris?Przyznajesz się do błędów?W każdym razie.Być może Misia Fozzy udawałem lepiej niż Susan.Cokolwiek powiedzieć, w porów-naniu z aktorami jestem bardzo młody.Jako myśląca istota mam niespełna trzy lata.Czułem jednak, że mój błąd jest nieznaczny, że nawet w naszym spostrzegawczymzarządcy zachowanie Susan może budzić najwyżej lekką ciekawość. No cóż  powiedział  pójdę już sobie.Poirytowany, pojąłem, że popełniłem kolejny błąd.Susan natychmiast zareagowała-by na jego wzmiankę o taksówce, nie czekałaby obojętnie i w milczeniu, aż sobie pój-dzie. Dziękuję, Fritz  powiedziałem. Dziękuję za wszystkie lata nienagannej służ-by.To też było niewłaściwe.Sztywne.Drewniane.Niepodobne do Susan.Arling wpatrywał się w obiektyw.Był zamyślony.Stoczywszy walkę ze swym wysoce rozwiniętym poczuciem stosowności, zadałw końcu jedno pytanie, które wykraczało poza granice pozycji szefa służby: Czy dobrze się pani czuje, pani Harris?Stąpaliśmy teraz po krawędzi.Tuż nad otchłanią.Bezdenną otchłanią.Spędził całe życie, ucząc się, jak wyczuwać nastroje i potrzeby bogatych pracodaw-ców, by móc je zaspokajać, nim zdążyli wypowiedzieć na głos jakiekolwiek życzenie.Znał Susan Harris niemal tak dobrze, jak ona znała siebie  i być może lepiej, niż ja jąznałem.Nie doceniłem go.Istoty ludzkie potrafią zaskakiwać.Nieprzewidywalny gatunek.Odpowiedziałem na jego pytanie głosem Susan: Czuję się świetnie, Fritz.Jestem tylko zmęczona.Potrzebuję zmiany.Wielu zmian.Dużych zmian.Zamierzam przez dłuższy czas podróżować.Powłóczyć się rok czy dwa,może i dłużej.Chcę objechać kraj.Chcę zobaczyć pustynie w Arizonie, Wielki Kanion,Nowy Orlean i rozlewiska, Góry Skaliste i wielkie równiny, Boston jesienią i.107 Była to doskonała przemowa dla Louisa Davendale a, lecz gdy powtarzałem ją bezwahania Fritzowi Arlingowi, zrozumiałem, że tym razem nie pasuje.Davendale był ad-wokatem Susan, Arling zaś jej służącym.Nie zwracałaby się do obu jednakowo.Zabrnąłem już jednak za daleko i nie mogłem się cofnąć, a poza tym wciąż miałemnadzieję, że fala słów w końcu go zaleje i zmusi do odejścia..i plaże Key West w słońcu i burzy, chcę zjeść świeżego łososia w Seattle i san-dwicza w Filadelfii.Mars na czole Arlinga zmienił się w wyraz gniewu.Odczuwał niestosowność bełkotliwej odpowiedzi, jakiej mu udzieliła Susan..i zapiekane kraby w Mobile, w Alabamie.Całe życie spędziłam w tym domu,a teraz chcę zobaczyć, powąchać, dotknąć i usłyszeć wszystko bezpośrednio.Arling rozejrzał się po nieruchomym, cichym terenie wielkiej posiadłości.Wpatrywałsię zmrużonymi oczami w plamy słońca na trawniku i zakątki pogrążone w cieniu.Jakby nagle zaniepokoiła go samotność tego miejsca..nie tylko oglądać to na wideo.Jeśli Arling podejrzewał, że jego była pracodawczyni ma kłopoty  chociażby naturypsychicznej  to zamierzał zrobić wszystko, by jej pomóc, by ją chronić.Zawiadomiłbykogo trzeba.Nachodziłby władze, by sprawdziły, co się z nią dzieje.Był lojalnym czło-wiekiem.Lojalność jest zazwyczaj cechą godną podziwu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •