[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jednak to wcale niebył sen, bo chłód poranka wywołał u nas dreszcz.W końcu Lea złapała oddech i powitała obcą, ofiarowując jejmiejsce, gdzie mogła spocząć, i chleb, którym mogła się posilić.Jednak gdy tylko zgromadziłyśmy się wokół naszego gościa, mojeciotki i ja znowu ucichłyśmy, przyglądając się kobiecie z jawnymzdumieniem.Ona zaś rozejrzała się dookoła, a potem uśmiechnęła,ukazując rząd drobnych, po\ółkłych zębów przysłoniętych dziwacz-nie nakrapianymi wargami.Przemawiając teraz zwyczajnym głosemi z beztroską, która wreszcie uspokoiła nas wszystkie, powiedziała:- Widzę, \e pośród was rudowłose to rzadkość.Tam, skąd po-chodzę, powiadają, \e rudowłose kobiety poczyna się wtedy, kiedyich matki krwawią.Oto, jaka niewiedza króluje na północy.Bilha roześmiała się w głos, usłyszawszy tak śmiałe słowa z ustnowo przybyłej.Kobieta musiała być z tego zadowolona, bo odwró-ciła się i powiedziała:- Mam na imię Werenro i słu\ę Rebece.- Powiedziawszy to, od-rzuciła włosy do tyłu, ukazując ucho przebite zwykłym ćwiekiem zbrązu, i dodała: - Jestem najszczęśliwszą niewolnicą na całym świe-cie.Bilha roześmiała się jeszcze głośniej, słysząc taką szczerość.Jate\ zachichotałam.Gdy tylko mę\czyzni zostali nakarmieni, Lea posłała po Jakuba iprzedstawiła mu posłankę, która do tego czasu okryła swe ognistewłosy i spuściła wzrok.- Ta kobieta przybywa od twojej matki  powiedziała Lea.- Re-beka zaprasza nas do uczestnictwa w jej święcie jęczmienia.Posłan-ka czeka na twoją odpowiedz.193 Jakub zdawał się zaskoczony obecnością obcej, ale opanował sięprędko i powiedział Lei, \e usłucha Rebeki we wszystkim i \e udasię do niej w czasie \niw, on i jego \ony, synowie i córki.Werenro wycofała się wtedy do namiotu mojej matki i tam zasnę-ła.Pracowałam nieopodal cały dzień, w nadziei, \e zobaczę ją choć-by przelotnie.Usiłowałam te\ wymyślić jakiś powód, który pozwo-liłby mi wejść do namiotu.Pragnęłam znowu zobaczyć jej włosy, amoje palce marzyły o dotknięciu szat, które falowały niczym chwa-sty w rzece.Inna powiedziała mi, \e ubranie Werenro zostało uszytez jedwabiu, materii tkanej przez robaki na ich maleńkich wrzecio-nach.Uniosłam brew - starając się naśladować najbardziej wzgar-dliwy wyraz twarzy mojej matki - by pokazać, \e jestem ju\ za du\a,\eby wierzyć w takie głupoty.Inna wyśmiała mnie i nie marnowaławięcej oddechu na moje niedowierzanie.Werenro odpoczywała bez zakłóceń a\ do póznego wieczora, doczasu gdy nie tylko mę\czyzni zdą\yli się najeść, ale nawet miski powieczerzy kobiet zostały uprzątnięte.Moje matki zebrały się wokółswego ogniska, w nadziei, \e obca pojawi się tam w samą porę i cośnam opowie.Posłanka wyszła z namiotu i zobaczywszy nas usadowione wpółkolu, skłoniła się nisko, z palcami szeroko rozpostartymi w nieznanym mi geście posłuszeństwa.Potem wyprostowała się, patrzącnam kolejno w twarze, i uśmiechnęła się niczym małe dziecko, którewzięło sobie figę bez pozwolenia.Werenro nie przypominała nikogoani niczego w tym świecie.Byłam oczarowana.Skłoniła głowę przed moimi matkami, dziękując za miskę oli-wek, sera i świe\ego chleba, którą dla niej zostawiono.Zanim coś194 przekąsiła, wygłosiła krótką modlitwę w języku, który brzmiał jakkrzyk myszołowa.Słysząc te odgłosy, roześmiałam się w głos, wprzekonaniu, \e kobieta mówi kolejny dowcip, ale rudowłosa rzuciław moją stronę srogie spojrzenie.Poczułam, jakby mnie spoliczko-wano, i moja twarz zrobiła się tak gorąca i tak czerwona jak jej wło-sy, które znowu były odkryte i tak nieprawdopodobnie czerwone, jakje zapamiętałam.Jednak ju\ w następnej chwili uśmiechnęła się naznak, \e mi wybacza, i poklepała skrawek ziemi obok siebie, zapra-szając, bym zajęła to poczesne miejsce.Kiedy odło\yła na bok resztki posiłku, chwaląc chleb i nadzwy-czaj wysławiając piwo, zaczęła swą pieśń.Jej opowieść obfitowaław rozliczne obce imiona i towarzyszyła jej melodia smutniejsza ni\wszystko, co do tej pory słyszałam.Sprawiła, \e ka\da z nas słucha-ła jej jak oczarowana, niczym dziecko trzymane na kolanach.Była to opowieść o początku świata, o Drzewie i jastrzębiu, któryurodził Czerwonego Wilka, który z kolei zaludnił świat dzięki łonu,które wydało z siebie wszelkie \ycie o czerwonej krwi oprócz kobie-ty i mę\czyzny.Była to bardzo długa historia, tajemnicza i przepeł-niona nazwami nieznanych drzew i zwierząt.Działa się w straszli-wie zimnym miejscu, gdzie wiatr wrzeszczał z bólu.Budziła przera-\enie, dreszcz i poczucie osamotnienia.Kiedy Werenro umilkła, ogień ju\ zgasł i jedyna lampa migotała,rzucając mętne światło.Najmniejsze dzieci spały na kolanach swychmatek i nawet kilka kobiet drzemało ju\, z głowami opadłymi napierś.Spojrzałam na twarz obcej, ale ona mnie nie widziała.Usta miałarozciągnięte w uśmiechu, a oczy przymknięte [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •