[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Guido wyrzucił dwie czwórki, zabrał swoje ostatnie trzy pionki i spojrzał napodwójne kości.Potem wziął długopis, dokonał szybkich obliczeń i oznajmił: Osiemdziesiąt pięć tysięcy lirów.Satta posłał mu uśmiech.Kosztowało go to sporo wysiłku. Powinienem był posłuchać twojej rady i zatrzymać się w hotelu.Już trzeci dzień jadł wspaniałe posiłki, czasami nawet pomagał w kuchni,a stali bywalcy nie mieli pojęcia, że sałata została przyrządzona przez pułkow-nika Carabinieri.Jeśli pominąć fakt, iż przegrał trzysta tysięcy lirów, to uważał ten pobyt zaudany.Nawet ta strata miała jednak pewną rekompensatę, bo jeżeli ktoś gra z takązręcznością i rozmachem, z pewnością zasługuje na ostrożny szacunek Satty.Ale było to coś więcej, niż szacunek.Nawiązali prawdziwą przyjazń.Częścio-wo mogła polegać na przyciąganiu się przeciwieństw, bo trudno było o dwóch takróżnych ludzi, przynajmniej od zewnątrz: Guido milczący, krępy, ze złamanymnosem; Satta wysoki, elegancki, rozmowny i wytworny.Ale Satta dopatrzył sięu neapolitańczyka wielu cech godnych jego podziwu.Kiedy się odprężał i nabie-rał ochoty do rozmowy, wykazywał głęboką wiedzę na temat własnego społeczeń-stwa, a także świata.Miał również wytrawne, spostrzegawcze poczucie humoru,które Satta potrafił docenić.Oczywiście Satta dużo wiedział o przeszłości Guido.Podczas rozmowy zapytał w pewnym momencie czy Guido nie czuje się czasamiznudzony swoim obecnym zajęciem.Czy nie było ono nieco przyziemne?Guido uśmiechnął się, pokręcił głową i uczynił uwagę, iż jak poczuje potrze-bę podniety, zawsze może się cofnąć na ścieżkach wspomnień.Nie, uważał, żedrobne, prozaiczne rzeczy też mogą uczynić z życia interesującą mozaikę.Pro-wadzenie pensjonatu sprawiało mu przyjemność, lubił kaprysy i słabostki swoichstałych gości, którzy stołowali się w restauracji.Cieszyły go mecze piłkarskie naekranie telewizora w niedzielne wieczory oraz okazjonalne wypady do miasta,podczas których zdarzało mu się znalezć jakąś dziewczynę.Ale szczególną przy-jemność sprawiało mu pokonanie w trik-traka pewnego policjanta.Ze swej strony, Satta stanowił dla Guido zagadkę.Na początku widział w puł-kowniku towarzyskiego motyla, który trafił w niewłaściwe miejsce, a postępy ro-bił dzięki rodzinnym koneksjom.Nie minęło jednak zbyt wiele czasu, nim do-strzegł w nim uczciwego człowieka.Drugiego wieczoru starszy brat Satty wpadł186 na kolację i wszyscy trzej siedzieli do pózna w nocy na tarasie, rozmawiając i po-pijając wino.Między braćmi istniała głęboka więz i wciągali Guido do rodzinnych rozmówz taką łatwością, że czuł ciepło bliskiego towarzystwa, ciepło, które do tej poryodczuwał jedynie w obecności Creasy ego.Długo też rozmawiali o Creasym.Chociaż Satta był przekonany, że Guidomusiał mieć z nim kontakty, nie naciskał go w tej sprawie.Kilka razy dziennierozmawiał z Bellu w Rzymie i za każdym razem słyszał, że ani podsłuch telefo-niczny, ani przechwycona poczta nie dały niczego, o czym mógłby zameldować. Wyłącznie twoje rozmowy ze mną  skomentował którymś razem Bellu. Są fascynujące!Ale Satta z przyjemnością gotów był poczekać.Chociaż gazetom niewiele jużbrakowało do odkrycia całej sprawy, o Creasym nie zamieszczono ani wzmianki.Wypełniał je skandal przemysłowca, który osobiście zaaranżował porwanie swo-jej córki oraz wybitnego prawnika, którego spotkał marny koniec, a także powią-zań pomiędzy nimi; tudzież mafijne zabójstwa, jakie miały miejsce w ostatnichdniach.Ale nie upłynie już wiele czasu nim łamigłówka zostanie złożona i Sattaciekaw był reakcji opinii publicznej, kiedy całe wydarzenie wyjdzie na jaw.Często rozmyślał o Creasym.Na podstawie opowiadań Guido o przyjacielu,wyrobił sobie jego wizerunek.Doskonale rozumiał jego motywację i czuł nama-calne współczucie oraz związek z człowiekiem, który w pojedynkę zaspokajałpragnienie zemsty.Guido mówił o przeszłości, ale nigdy o terazniejszości.Popadał przy tym na-wet w przesadę.Ostatni raz widział Creasy ego kiedy wypisano go ze szpitala.Satta nie naciskał, po prostu wzruszył ramionami i czekał.Miał w ręku wszystkieasy.Niech Conti i Cantarella się martwią.Tylko, że nie grał w karty, lecz w trik-traka i.przegrywał. Dosyć  powiedział, kiedy Guido znowu ustawił pionki. Jestem urzęd-nikiem państwowym i nie mogę codziennie tracić tygodniówki.Siedzieli na tarasie, było pózne popołudnie i słońce zbliżało się do horyzontu.Guido wkrótce zacznie przygotowania do kolacji; ale teraz była pora odpoczyn-ku i w milczeniu patrzyli jak barwy nieba nad zatoką ulegają zmianom.Kiedyzadzwonił telefon, panował już zmierzch.Mediolan do pułkownika Satty.Guido poszedł do kuchni i kroił warzywa, kiedy Satta wszedł tam po długiejrozmowie. To Balletto  powiedział. Popełnił samobójstwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •