[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chcesz, żeby trzymała się z dala od Seana, prawda? Ten facet to nic dobrego.Rachel zachichotała  zawsze śmiała się niemal z każdego mojego słowa i to był kolejny po-wód, dla którego ją lubiłem.Potrafiła się zadowolić byle czym, co wiele wyjaśniało, jeśli chodzio jej zauroczenie Seanem.Roześmiałem się razem z nią, chociaż mówiłem całkiem serio.Uspokoiła się i zapytała: Myślisz, że jestem idiotką, bo on mi się podoba, prawda?  Nie.Myślę, że masz taki sam gust jak wszystkie dziewczyny w naszym liceum.Nie rozu-miem tego, tak samo jak nie rozumiem noszenia za długich bluzek z szerokimi paskami. To się nazywa tunika. To się nazywa szkaradzieństwo.I jeszcze jedna rzecz.Rachel westchnęła. Słucham. Nie mów Lori, że byłaś w mojej Tajnej Kryjówce Randkowej.Gdyby cię o to pytała, po-wiedz, że nigdy tam nie pojechaliśmy. A co dla niej za różnica?  zdziwiła się Rachel. Jezdziliśmy tam, kiedy chodziliśmy zesobą, czyli zanim ty i Lori zaczęliście się umawiać. No wiem, ale ona myśli, że była tam pierwsza, a ja nie wyprowadzałem jej z błędu.Rachel umilkła na chwilę, a ja słyszałem, jak w tle jej młodsze siostry krzyczą z jakichś po-wodów na siebie.Jeśli próbowała zrozumieć, jak działa mózg chłopaka, to zadanie przerastało jejsiły.Nie była Lori.W końcu się odezwała: Nie chcę jej okłamywać.Mówiłam, przyjaznimy się od nie&Przerwałem jej, zanim zdążyła się rozkręcić w tym protekcjonalnym tonie.Przyszedł czasna zagranie na współczucie, co nigdy nie działało na Lori, ale doskonale sprawdzało się w przypad-ku każdej innej znanej mi dziewczyny. Lori i ja mamy teraz trudny okres.Pomogłabyś jej, a nie skrzywdziła.Proszę, Rachel, po-móż mi. To po prostu nie ma sensu  odparła cicho. Myślałam, że chcesz, żeby była zazdrosna.Jeśli prosisz, żebym jej nie mówiła, że byłam w twojej kryjówce, to brzmi, jakbyś nie chciał, żebybyła zazdrosna. Nie chcę, żeby była zazdrosna już teraz  wyjaśniłem. Jeszcze nie zaczęła się umawiaćz Seanem.W tej chwili chcę, żeby się czuła kimś szczególnym, żeby myślała, że była jedyną dziew-czyną, którą kiedykolwiek przywiozłem do tej kryjówki.Dopiero kiedy zacznie się spotykać z Se-anem, zamierzam zachwiać jej pewnością siebie. Adamie Vader, nie miałam pojęcia, że jesteś tak przebiegły  orzekła Rachel. Jasne.A dzięki temu będę jeszcze przebieglejszy.Umowa stoi?Pożegnaliśmy się, a ja znowu pogrążyłem się w poczuciu winy.Niepokoiłem się, że Lori za-cznie chodzić z Seanem, ale tak naprawdę bardziej niepokoiłem się, że odkryje, iż nie była pierwszaw tajnej kryjówce.%7łałowałem, że nie była pierwsza i że w ogóle zabrałem tam Rachel.Nie chciał-bym zobaczyć wyrazu twarzy Lori, kiedy się dowie, że było inaczej.Mógłbym się przyznać do tego Rachel  może powinienem to zrobić.Ale straciłem do niejzaufanie po tym, jak zdradziła mnie z Seanem.Oczywiście miała rację, że umawiałem się z nią tyl-ko po to, by wzbudzić zazdrość Lori.Ona także nie miała powodów mi ufać.Byliśmy doskonałymiwspólnikami zbrodni.Nagle uświadomiłem sobie, jak bardzo jestem spięty.Pochylałem się i ściskałem krawędzmetalowego biurka obiema rękami.Odchyliłem się do tyłu, ale to nie pomogło mi się odprężyć.Ga-piłem się na tablicę korkową nad biurkiem, do której były przypięte wizytówki sprzedawców łodzi,schemat myśliwca F/A-18 Hornet, który Cameron narysował, kiedy miał dziesięć lat (a mnie wyda-wał się nieprawdopodobnie dorosły), harmonogram zajęć wszystkich pracowników mariny (zauwa-żyłem z irytacją, że Lori była wpisana tuż pod Seanem) oraz ulotka szkoły wojskowej z internatem.Prawie zapomniałem o tym, że rodzice chcą mnie odesłać z domu.Powiedziałem tacie Lori, że nie może mnie powstrzymać przed widywaniem się z nią, po-nieważ mieszkam po sąsiedzku.Kiedy mi odpowiedział:  Już niedługo , właśnie to miał na myśli.O tym rozmawiał teraz z moimi rodzicami.Nie zrobiliby mi tego.Prawda?Nie, nie zrobiliby.Nie teraz.Nie dlatego, że tata Lori im tak każe.Ale zagrożenie istniało  w zeszłym roku, kiedy zawaliłem chemię, mama zaczęła się roz-glądać w poszukiwaniu jakiejś innej szkoły dla mnie.Pytała tatę Lori o radę, ponieważ jego kolega ze studiów chodził do takiej szkoły i mógł mnie zaprotegować do dobrej placówki dla dzieciakówz ADHD, która nie byłaby kuznią młodocianych przestępców.Tego właśnie obawiała się moja mat-ka  że kiedy wyśle mnie do szkoły, żebym się naprostował, zamiast tego pogrążę się do reszty i na-uczę się lepiej otwierać zamki wytrychem.Mnie to nie robiło różnicy  więzienie pozostawało wię-zieniem.Do końca semestru udało mi się jednak podciągnąć z chemii [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •