[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I on się przebrał, a jego mokre włosy świadczyły o tym, że wziął prysznic.Widocznie, uświadomiła sobie z pewną goryczą, musiał się ulokować w innym pokoju.- Kolacja gotowa - powiedział.Lucy patrzyła na niego w osłupieniu.Ciekawe, jak on to załatwił.Przecież nie zamówił kolacji do domu.W każdym razie nie tutaj.- Pomyślałem, że może zjemy sobie w saloniku -zaproponował.Lucy skinęła głową, po raz pierwszy nie znajdując słów.W godzinę później, dojadając mus czekoladowy, musiała sama przed sobą przyznać, że zrobił na niej wrażenie.Jedzenie, które, jak jej się zwierzył, przywiózł w koszyku z Londynu, było wspaniałe, a zarazem, jak się domyślała, piekielnie drogie.Znalazł się też różowy szampan, który wielu miało w pogardzie, ale który ona wprost ubóstwiała.Zaczęli posiłek od poziomek, potem był łosoś na zimno z sałatkami, sorbet z kroplą alkoholu, a na koniec mus z prawdziwej gorzkiej czekolady, którego obie porcje, i swoją, i Gilesa, pożarła łakomie.Było to menu wyraźnie dobrane dla kobiety, a nie mężczyzny, i Lucy znów ze zdumieniem pomyślała, ile Giles wykazałsubtelności, próbując zaspokoić wszystkie jej zachcianki.Teraz, zwinięta w kłębek na kanapie, patrzyła, jak Giles sprząta ze stołu.Czuła się zrelaksowana i syta, i - jak sobie nagle uświadomiła - szczęśliwa.Zapachowe świece, które Giles zapalił podczas posiłku, napełniły pokój zmysłowym aromatem, który wdychała z lubością.Miała na sobie prostą - naturalnie jeśli chodzi o fason, bo w gruncie rzeczy bardzo drogą - sukienkę, lekką i cienką.Teraz, kiedy zmieniła pozycję, zdała sobie nagle sprawę, że jej piersi sterczą prowokacyjnie pod zwiewnym materiałem, a całe ciało ogarnia fala bolesnego pożądania.Kiedy Giles wrócił, uśmiechnęła się do niego z rozmarzeniem, tajemniczo mrużąc oczy.Podszedł i pochylił się nad nią.Delikatnie ujął ją pod brodę, a ona odczuła dotyk jego chłodnej, mocnej dłoni jako coś bardzo miłego.Czubkiem palca przejechał delikatnie, niemal nieśmiało, po jej ustach.Rozchyliła wargi, zamknęła oczy i zmysłowo wysunęła język, nie było w tym jednak nic przemyślanego ani udanego - Lucy rzeczywiście czuła się podniecona i kiedy całym ciałem podała się ku niemu, usłyszała jego szept:- O Boże, Lucy, o Boże.Nigdy dotychczas nie całował jej tak zachłannie.Słyszała, jak jej powtarza, że smakuje czekoladą, ale kiedy zaczęła go pieścić językiem, zamilkł.Nigdy, ale to nigdy, jak sobie później uświadomiła, nie pragnęła się kochać z żadnym mężczyzną tak bardzo jak z Gilesem.Dosłownie nie mogła się doczekać, kiedy się pozbędzie ubrania, kiedy on się wreszcie rozbierze.Czuła, jak bardzo jest podniecony, i ta świadomość podniecała ją jeszcze bardziej.Mężczyźni już wcześniej oglądali jej nagość, ale żaden z nich nie patrzył na nią w ten sposób: jakby zobaczył cud, nieziemskie zjawisko, jakby miał w oczach niebo.A potem zaczął ją dotykać, całować, już nie nieśmiało ani niezdarnie, tylko z prawdziwą wrażliwością kochanka świadomego sprawianej rozkoszy.Kiedy poczuł, jak drży, gdy ustami dotykałszczególnie wrażliwego miejsca na jej szyi, powtórzył ten pocałunek powoli, smakując go i przedłużając; bez zbędnych słów wiedział, jak sprawić Lucy przyjemność.Zarówno ta znajomość jej upodobań, jak i własna reakcja na Gilesa wprawiały Lucy w nieustanne zdumienie.Stwierdziła, że jest zła, niemal zazdrosna o tę jego wiedzę, o kobietę czy kobiety, którym zawdzięczał taką sprawność.Jak jej jednak później powiedział, jego doświadczenia seksualne były znacznie skromniejsze niż jej.Miał po prostu bardzo silną motywację: chciałją zadowolić, chciał ją kochać.Spełnienie, które poczuła na długo, zanim doszło do samego aktu, zaskoczyło ich oboje, a szczególnie Lucy, nienawykłą do tego, by tak nie panować nad własnym ciałem.Giles nie był egoistycznym ani wymagającym kochankiem, nie pozwolił nawet, żeby pieszczotą wyrównała rachunek.Kiedy cofnęła się, niemile zdziwiona, że delikatnie, choć zdecydowanie odsunął jej rękę, powiedział łagodnie:- Kiedy to się stanie, chciałbym być w tobie.Zrobiła szybki zapraszający gest, ale Giles potrząsnął głową.- Nie, musisz tego pragnąć tak samo jak ja.Zapragnęła, nieco później, uśmiechając się w ciemności, kiedy w okamgnieniu było po wszystkim i kiedy odzyskała całkowitą kontrolę nad własnym ciałem, którą wtedy, ku swemu zdumieniu, utraciła.Zasnęła w jego ramionach.Fakt, że się obudziła z nim w łóżku, i świadomość, że musiał ją śpiącą zanieść na górę, były dla niej czymś tak niezwykłym, że wzdrygnęła się przestraszona.Aby się uspokoić, obudziła go, próbując wszystkie swoje niepokoje utopić w gwałtownym, namiętnym, niemal gniewnym akcie miłosnym, który znalazł swój finał we łzach.Kiedy obudziła się rano, stwierdziła, że jest sama.Odwróciła głowę spoglądając na miejsce, w którym spał Giles i w którym, na poduszce, pozostał jeszcze jego delikatny zapach.Miotały nią sprzeczne uczucia: z jednej strony była świadoma jego odmienności od wszystkich mężczyzn, z jakimi dotychczas miała do czynienia, z drugiej bała się tej odmienności i własnej reakcji na nią.Przyszedł, zanim zdążyła wstać z łóżka.Przyniósł, jak się zorientowała po tacy, którą trzymał przed sobą, śniadanie.dla niej, nie dla siebie.Był to bowiem sok pomarańczowy, który robiłwrażenie świeżo wyciśniętego, ciepłe rogaliki, miód i herbata -prawdziwa herbata, nie żadna ekspresowa, jaką zwykle pijała w domu.Wszystko to zostało podane na przykrytej serwetką tacy, na przyzwoitej porcelanie, z towarzyszeniem - zamiast obowiązkowej cieplarnianej różyczki, jak to bywało w hotelach, w których Lucy zatrzymywała się ze swoimi poprzednimi kochankami - bukiecika świeżych, zerwanych w ogrodzie róż.Zanurzyła twarz w wonnych płatkach, starając się ukryć przed nim bezsensowne łzy.- A twoje śniadanie? - spytała, kiedy doszła do wniosku, że jej głos jest już wystarczająco pewny.Uśmiechnął się do niej niemal po chłopięcemu.- Ja sobie zrobiłem jajka na bekonie, bałem się, że nie będzie ci odpowiadał ten zapach.A teraz pójdę po gazety, żebyś mogła zjeść w spokoju.Była wstrząśnięta, że Giles już zdążył ją tak dobrze poznać.Wiedział, że po wspólnie spędzonej nocy musi mieć jakiś czas dla siebie, żeby nabrać do tego wszystkiego dystansu, żeby odzyskać tak niezbędną w tej sytuacji równowagę psychiczną [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •