[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście Carrie podbiegła domnie.- Nie pocałujesz mnie, Cain? - zapytała.Nachyliłem się w jej stronę.Zgodnie z moimioczekiwaniami ucałowałem miejsce, w którym jeszcze przed chwilą znajdował się jejpoliczek.Rebeka pociągnęła mnie w stronę stawu.Wyjąłem z torby hokejówki.Gdyspostrzegłem Patricka Mayora, Barta Langleya i Josha Nielsona, wiedziałem, że mojemarzenia o romantycznym wieczorze z Rebeką się nie spełnią.Od czasu owej imprezy, naktórej ujrzałem Delię tańczącą w ramionach Jamesa, nie przepadałem za Patrickiem.I wprostnie znosiłem Josha Nielsona.Josh leciał na Delię, gdy byliśmy w drugiej klasie liceum.Raz poszła z nim na randkę,znienawidziła go i nigdy więcej się do niego nie odezwała.A ten neandertalczyk, Josh, zacząłsię na niej okrutnie mścić.Gdy nie zareagowała na jego kąśliwe zaczepki, wypisywał o niejobrazliwe słowa w męskiej przebieralni.Raz przyłapałem go na gorącym uczynku, co stałosię powodem jedynej walki na pieści, jaką stoczyłem.Po tym, jak rozdzielił nas trener,obiecałem sobie, że nigdy więcej nikogo nie uderzę.Następnego roku rodzice Joshaprzeprowadzili się do innej dzielnicy i Josh przeniósł się do innej szkoły, dzięki czemu niewidywałem go aż do dzisiaj.(Nawiasem mówiąc, Delia nigdy nie dowiedziała się o naszejbójce).Szybko zasznurowałem buty, mówiąc sobie, że przez półtora roku Josh pewnie stał sięczłowiekiem i, jeśli będę dla niego miły, nie będzie powodu do bijatyki.Rebeka już była na lodzie i ślizgała się, zataczając ogromne ósemki.Zrobiłem kilkagłębokich wdechów i dogoniłem ją, zdecydowany zachować spokój.Wziąłem ją za rękę i okrążyliśmy ślizgawkę.Zaczynałem dobrze się bawić, ponieważnie zwracałem uwagi na Josha Nielsena.- Jest tak romantycznie - powiedziała Rebeka, spoglądając na rozgwieżdżone niebo iksiężyc w pełni.- Dlatego, że ty tutaj jesteś - odparłem, ujmując obie dłonie Rebeki i obracając się znią w koło.Kątem oka spostrzegłem Josha i zatrzymałem się w miejscu.Z szyderczymuśmiechem mknął prosto na nas.Zacisnąłem zęby, starając się, aby mimo to wyraz mojejtwarzy pozostał pogodny i przyjazny.- Cześć, Josh - powiedziałem.- Znasz Rebekę Foster?Zmierzył ją od stóp do głów i uśmiechnął się obleśnie.- Jak dotąd tylko ze słyszenia.Miło mi cię poznać, Rebeko.Uśmiechnęła się do niego zalotnie.- Jak to możliwe, że dotąd się nie spotkaliśmy?- Chodzę do liceum Rosedale'a., ale lubię się spotykać z kumplami z dawnej budy.-Josh spojrzał na mnie i po złośliwym błysku w jego spojrzeniu poznałem, że umiera z chęcizakomunikowania mi czegoś.Ponieważ nie byłem zainteresowany, znowu wziąłem Rebekę za rękę.- Nie stójmy w miejscu - powiedziałem, żegnając Josha skinieniem głowy.Ale on zatrzymał mnie, kładąc mi dłoń na ramieniu.- Skoro mowa o dawnych kumplach, Mayor powiedział mi, że nasza wspólnasympatia, Delia Byrne, spotyka się z Jamesem Suttonem.Zobaczyłem, że Rebeka zmrużyła oczy i nie miałem jej tego za złe.Josh powiedział tow taki sposób, jakbyśmy ja i Delia stanowili parę.Nie chciałem rozwijać tematu.Postanowiłem, że wyjaśnię to Rebece kiedy indziej.- Wiem.Są w sobie zakochani do nieprzytomności - powiedziałem, zadowolony, żejego szyderczy uśmiech zmienia się w grymas.- Przekaż jej ode mnie wiadomość.- Co takiego? - spytałem, czując, że sztywnieją mięśnie karku.Postanowiłem jednak,że nie dam po sobie poznać, jak bardzo mnie zdenerwował.- Przedwczoraj wieczorem widziałem Jamesa z Tanyą Reed w pizzerii U Jona.Czulili się w zacisznym kątku - powiedział, uśmiechając się złośliwie.- Kłamiesz.- Nie zależy mi na tym, byś mi uwierzył, Parson.Powinieneś jednakpowtórzyć swojej przyjaciółce, że ten Sutton wykorzystuje ją na czas rozłąki z Tanyą.Podszedłem do Nielsona dygocząc ze złości.Bez względu na to, czy mówił prawdę,chciałem zetrzeć z jego twarzy ten obmierzły uśmiech.- Po prostu jesteś zazdrosny, bo Delia nie interesowała się twoją żałosną osobą.- Delia to ofiara losu - odparł Josh.- Spytaj, kogo zechcesz.Rebeka uznała za stosowne wtrącić swoje trzy grosze.- On ma rację, Cain.Każdy wie, że Delia jest trochę.dziwna.- Dzięki za twoją opinię, Rebeko, ale rozmawiam z Joshem.- Chcesz się bić, Parson? - zapytał Josh.- Nie mam z kim - odparłem.Spostrzegłem, że Patrick i Bart podjeżdżają do nas,wymieniając porozumiewawcze spojrzenia.Josh wykorzystał moją nieuwagę.Ni stąd, ni zowąd, rąbnął mnie pięścią w szczękę.Upadłem, lądując na siedzeniu.- Delia jest najfajniejszą dziewczyną, jaką znam! - wrzasnąłem.- Bije na głowę każdą,którą uda ci się namówić na randkę.Gdy usiłowałem się podnieść, Josh zamachnął się znowu, ale nim zdążył mi przyłożyćPatrick i Bart chwycili go za ramiona i odciągnęli go ode mnie.- Masz dość na dzisiaj - orzekł Bart.On i Patrick zjechali z tafli, holując Josha.Stanąłem na lodzie.Byłem wściekły.Odwrócił wzrok od Josha i spojrzałem naRebekę.Wzięła się pod boki i mierzyła mnie gniewnym wzrokiem.- Skoro tak przepadasz za Delią, może powinieneś się z nią spotykać! - wrzasnęła.-Pasujecie do siebie!Patrzyłem na Rebekę, zbyt wstrząśnięty, by jej od powiedzieć.Uśmiechnęła się domnie lodowato.- Między nami skończone.Patrząc na jej oddalającą się sylwetkę, poczułem się jak przekłuty balon.Rebekadojechała do skraju tafli, odpięła łyżwy i pobiegła w stronę parkingu.- Josh, zaczekaj! - Usłyszałem jej krzyk.A potem zniknęła mi z oczu.Usiadłem na lodzie, zbyt zmęczony, żeby się poruszyć.Czułem się zranionyzerwaniem Rebeki, ale w głębi duszy zdawałem sobie sprawę, że nasza znajomość byłaskazana na niepowodzenie.Rebeka zawsze miała więcej wspólnego z Carrie i z Amandą, niżchciałem przyznać.Teraz przekonałem się, jak bardzo była powierzchowna.Zwiąteczna przerwa i moja znajomość z Rebeką Foster dobiegła końca.Rozejrzałem się wokół po pustej ślizgawce i pokręciłem głową.- Wygląda na to, że przegrałem zakład - powiedziałem głośno.ROZDZIAA TRZYNASTYDELIAGdy w poniedziałek rano wraz z Ellen przyszłam do pracowni na warsztaty literackie,miałam spocone dłonie i ściskało mnie w żołądku.Od Zwięta Dziękczynienia nierozmawiałam z Jamesem i niedzielny wieczór spędziłam na zastanawianiu się dlaczego domnie nie zatelefonował.Przyjechali jego dziadkowie.Wiedziałam również, że Fale Radiowemiały wkrótce wystąpić w miejscowej uczelni, więc James z pewnością codziennie ćwiczył.Wzięłam pod uwagę również czwartkową śnieżycę - możliwe, że w piątek James odśnieżałpodjazd przed ich domem.Ale i tak na myśl, że go zobaczę, drżały mi ręce.Doszła do głosu Delia pesymistka.Prawie się spodziewałam, że przyjdzie, niosąc transparent z napisem: SPDZIAEMWEEKEND Z TANY REED [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Oczywiście Carrie podbiegła domnie.- Nie pocałujesz mnie, Cain? - zapytała.Nachyliłem się w jej stronę.Zgodnie z moimioczekiwaniami ucałowałem miejsce, w którym jeszcze przed chwilą znajdował się jejpoliczek.Rebeka pociągnęła mnie w stronę stawu.Wyjąłem z torby hokejówki.Gdyspostrzegłem Patricka Mayora, Barta Langleya i Josha Nielsona, wiedziałem, że mojemarzenia o romantycznym wieczorze z Rebeką się nie spełnią.Od czasu owej imprezy, naktórej ujrzałem Delię tańczącą w ramionach Jamesa, nie przepadałem za Patrickiem.I wprostnie znosiłem Josha Nielsona.Josh leciał na Delię, gdy byliśmy w drugiej klasie liceum.Raz poszła z nim na randkę,znienawidziła go i nigdy więcej się do niego nie odezwała.A ten neandertalczyk, Josh, zacząłsię na niej okrutnie mścić.Gdy nie zareagowała na jego kąśliwe zaczepki, wypisywał o niejobrazliwe słowa w męskiej przebieralni.Raz przyłapałem go na gorącym uczynku, co stałosię powodem jedynej walki na pieści, jaką stoczyłem.Po tym, jak rozdzielił nas trener,obiecałem sobie, że nigdy więcej nikogo nie uderzę.Następnego roku rodzice Joshaprzeprowadzili się do innej dzielnicy i Josh przeniósł się do innej szkoły, dzięki czemu niewidywałem go aż do dzisiaj.(Nawiasem mówiąc, Delia nigdy nie dowiedziała się o naszejbójce).Szybko zasznurowałem buty, mówiąc sobie, że przez półtora roku Josh pewnie stał sięczłowiekiem i, jeśli będę dla niego miły, nie będzie powodu do bijatyki.Rebeka już była na lodzie i ślizgała się, zataczając ogromne ósemki.Zrobiłem kilkagłębokich wdechów i dogoniłem ją, zdecydowany zachować spokój.Wziąłem ją za rękę i okrążyliśmy ślizgawkę.Zaczynałem dobrze się bawić, ponieważnie zwracałem uwagi na Josha Nielsena.- Jest tak romantycznie - powiedziała Rebeka, spoglądając na rozgwieżdżone niebo iksiężyc w pełni.- Dlatego, że ty tutaj jesteś - odparłem, ujmując obie dłonie Rebeki i obracając się znią w koło.Kątem oka spostrzegłem Josha i zatrzymałem się w miejscu.Z szyderczymuśmiechem mknął prosto na nas.Zacisnąłem zęby, starając się, aby mimo to wyraz mojejtwarzy pozostał pogodny i przyjazny.- Cześć, Josh - powiedziałem.- Znasz Rebekę Foster?Zmierzył ją od stóp do głów i uśmiechnął się obleśnie.- Jak dotąd tylko ze słyszenia.Miło mi cię poznać, Rebeko.Uśmiechnęła się do niego zalotnie.- Jak to możliwe, że dotąd się nie spotkaliśmy?- Chodzę do liceum Rosedale'a., ale lubię się spotykać z kumplami z dawnej budy.-Josh spojrzał na mnie i po złośliwym błysku w jego spojrzeniu poznałem, że umiera z chęcizakomunikowania mi czegoś.Ponieważ nie byłem zainteresowany, znowu wziąłem Rebekę za rękę.- Nie stójmy w miejscu - powiedziałem, żegnając Josha skinieniem głowy.Ale on zatrzymał mnie, kładąc mi dłoń na ramieniu.- Skoro mowa o dawnych kumplach, Mayor powiedział mi, że nasza wspólnasympatia, Delia Byrne, spotyka się z Jamesem Suttonem.Zobaczyłem, że Rebeka zmrużyła oczy i nie miałem jej tego za złe.Josh powiedział tow taki sposób, jakbyśmy ja i Delia stanowili parę.Nie chciałem rozwijać tematu.Postanowiłem, że wyjaśnię to Rebece kiedy indziej.- Wiem.Są w sobie zakochani do nieprzytomności - powiedziałem, zadowolony, żejego szyderczy uśmiech zmienia się w grymas.- Przekaż jej ode mnie wiadomość.- Co takiego? - spytałem, czując, że sztywnieją mięśnie karku.Postanowiłem jednak,że nie dam po sobie poznać, jak bardzo mnie zdenerwował.- Przedwczoraj wieczorem widziałem Jamesa z Tanyą Reed w pizzerii U Jona.Czulili się w zacisznym kątku - powiedział, uśmiechając się złośliwie.- Kłamiesz.- Nie zależy mi na tym, byś mi uwierzył, Parson.Powinieneś jednakpowtórzyć swojej przyjaciółce, że ten Sutton wykorzystuje ją na czas rozłąki z Tanyą.Podszedłem do Nielsona dygocząc ze złości.Bez względu na to, czy mówił prawdę,chciałem zetrzeć z jego twarzy ten obmierzły uśmiech.- Po prostu jesteś zazdrosny, bo Delia nie interesowała się twoją żałosną osobą.- Delia to ofiara losu - odparł Josh.- Spytaj, kogo zechcesz.Rebeka uznała za stosowne wtrącić swoje trzy grosze.- On ma rację, Cain.Każdy wie, że Delia jest trochę.dziwna.- Dzięki za twoją opinię, Rebeko, ale rozmawiam z Joshem.- Chcesz się bić, Parson? - zapytał Josh.- Nie mam z kim - odparłem.Spostrzegłem, że Patrick i Bart podjeżdżają do nas,wymieniając porozumiewawcze spojrzenia.Josh wykorzystał moją nieuwagę.Ni stąd, ni zowąd, rąbnął mnie pięścią w szczękę.Upadłem, lądując na siedzeniu.- Delia jest najfajniejszą dziewczyną, jaką znam! - wrzasnąłem.- Bije na głowę każdą,którą uda ci się namówić na randkę.Gdy usiłowałem się podnieść, Josh zamachnął się znowu, ale nim zdążył mi przyłożyćPatrick i Bart chwycili go za ramiona i odciągnęli go ode mnie.- Masz dość na dzisiaj - orzekł Bart.On i Patrick zjechali z tafli, holując Josha.Stanąłem na lodzie.Byłem wściekły.Odwrócił wzrok od Josha i spojrzałem naRebekę.Wzięła się pod boki i mierzyła mnie gniewnym wzrokiem.- Skoro tak przepadasz za Delią, może powinieneś się z nią spotykać! - wrzasnęła.-Pasujecie do siebie!Patrzyłem na Rebekę, zbyt wstrząśnięty, by jej od powiedzieć.Uśmiechnęła się domnie lodowato.- Między nami skończone.Patrząc na jej oddalającą się sylwetkę, poczułem się jak przekłuty balon.Rebekadojechała do skraju tafli, odpięła łyżwy i pobiegła w stronę parkingu.- Josh, zaczekaj! - Usłyszałem jej krzyk.A potem zniknęła mi z oczu.Usiadłem na lodzie, zbyt zmęczony, żeby się poruszyć.Czułem się zranionyzerwaniem Rebeki, ale w głębi duszy zdawałem sobie sprawę, że nasza znajomość byłaskazana na niepowodzenie.Rebeka zawsze miała więcej wspólnego z Carrie i z Amandą, niżchciałem przyznać.Teraz przekonałem się, jak bardzo była powierzchowna.Zwiąteczna przerwa i moja znajomość z Rebeką Foster dobiegła końca.Rozejrzałem się wokół po pustej ślizgawce i pokręciłem głową.- Wygląda na to, że przegrałem zakład - powiedziałem głośno.ROZDZIAA TRZYNASTYDELIAGdy w poniedziałek rano wraz z Ellen przyszłam do pracowni na warsztaty literackie,miałam spocone dłonie i ściskało mnie w żołądku.Od Zwięta Dziękczynienia nierozmawiałam z Jamesem i niedzielny wieczór spędziłam na zastanawianiu się dlaczego domnie nie zatelefonował.Przyjechali jego dziadkowie.Wiedziałam również, że Fale Radiowemiały wkrótce wystąpić w miejscowej uczelni, więc James z pewnością codziennie ćwiczył.Wzięłam pod uwagę również czwartkową śnieżycę - możliwe, że w piątek James odśnieżałpodjazd przed ich domem.Ale i tak na myśl, że go zobaczę, drżały mi ręce.Doszła do głosu Delia pesymistka.Prawie się spodziewałam, że przyjdzie, niosąc transparent z napisem: SPDZIAEMWEEKEND Z TANY REED [ Pobierz całość w formacie PDF ]