[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ROZDZIAŁ 6Michael dokończył toaletę najlepiej, jak potrafił, ogolił sięelektryczną maszynką, i ubrał.Dom był cichy i pusty; w pierwszej chwili pomyślał, Ŝe Terri wyszła.Potem jednak zauwaŜył otwarte na ościeŜdrzwi do ogrodu i przyszło mu do głowy, Ŝe mogła się schronić woranŜerii.Kiedy wszedł do cienistego, chłodnego pomieszczenia, miał przezmoment wraŜenie, Ŝe czas stanął w miejscu.Pamiętał, jak naradzali się z Terri nad rozmieszczeniem półek na doniczki, jak mozolnie montowałprzewody elektrycznej zraszarki.Odruchowo wyciągnął lewą rękę, Ŝebypoprawić przekrzywioną podpórkę.Od dawna miał ją zamiar naprawić.Któregoś wolnego dnia.Terri stała w głębi, przy orchideach.Zdjęła mokre ubranie iwłoŜyła suchy podkoszulek i szorty.Uniosła głowę, posyłając muuwaŜne, chłodne spojrzenie.A jednak wyczuwał wyraźnie, Ŝe jej spokójjest tylko pozorny.Zaskoczyło go to.Czy niezwykłe przeŜycia, którestały się jego udziałem, nauczyły go lepiej odbierać ludzkie emocje, czy po prostu coś mu się przywidziało?– Wszystko w porządku? – spytał.– Wszystko w porządku – odparła mu jego własnymi słowami ipowróciła do zraszania kwiatów.Wiedział, Ŝe to nieprawda.– Nie mam zamiaru przepraszać – powiedział.– Słucham?Podszedł do niej bliŜej.Jego uwagę przykuły fantastyczne barwyświeŜo rozkwitłego kwiatu.Przez głowę przemknęło mu wspomnienie –on i Josh kupują nową odmianę orchidei dla Terri z okazji Dnia Matki.Dzień Matki.Kiedy to było? Nie mógł sobie przypomnieć, ile latupłynęło od tego dnia, chociaŜ doskonale pamiętał wszystko, co sięwtedy wydarzyło.Podszedł do Terri.– Mówiłem, Ŝe nie mam zamiaru przepraszać za to, Ŝe ciępocałowałem.Tęskniłem za tobą.Pragnąłem cię.– Michael!– Nie mów do mnie takim tonem, Tam.Zdobądźmy się wreszciena szczerą rozmowę.Unikała jego spojrzenia.– Rozmowa niczego nie zmieni.– Skąd wiesz? Musi być jakiś sposób, Ŝebyśmy się porozumieli.Zmieniłem się i wiem, Ŝe wszystko między nami moŜe inaczej się ułoŜyć.Zrobił jeszcze jeden niepewny krok w jej stronę, jakby szukał luki w niewidzialnej barierze pomiędzy nimi.– Posłuchaj, Terri.Odszedłem, bo nie potrafiłem znieść twojegobólu z powodu śmierci Josha.Nie mogłem spojrzeć ci w oczy.Niemogłem wytrzymać cierpienia, na które nie znajdowałem rady.Czułemsię winny.Podniosła wzrok.– Teraz wiem, Ŝe to nie była moja wina.Anioł sprawił, Ŝe tozrozumiałem.Cos się we mnie zmieniło.Wróciłem tu, Ŝeby ci pomócodzyskać spokój i radość Ŝycia.Terri odstawiła urządzenie do zraszania kwiatów na najbliŜsząpółkę.Wyglądała na zrezygnowaną i zniechęconą.– Nigdy nie winiłam cię za śmierć Josha.– Odwróciła się i wytarłaręce.– Masz rację, zmieniłeś się.Widzę to.Ale ja teŜ się zmieniłam.Próby oŜywienia tego, co minęło, nic nie dadzą.– Nie wszystko minęło bezpowrotnie – zaoponował.– Kiedy mnie dotykasz.całujesz, ja.– Nie powinniśmy byli tego robić – przerwała mu.– Nasze małŜeństwo się skończyło.Przed miesiącem zawiadomiłeśmnie za pośrednictwem Marsha, Ŝe zgadzasz się na rozwód.Musimy siętego trzymać.A co do reszty, to uwaŜam, Ŝe powinieneś porozmawiać zpsychologiem.– Czy twoim zdaniem to przeze mnie rozpadło się naszemałŜeństwo?– To, co sądzę na ten temat, nie ma większego znaczenia.Faktemjest, Ŝe nasza miłość okazała się zbyt słaba, Ŝeby sprostać próbie, jakiej poddał nas los.Postąpiłeś tak, a nie inaczej, a ja musiałam poradzić sobie ze swoją samotnością.Jakoś mi się to udało i teraz próbuję zacząć Ŝyć na nowo.Zrozum, Ŝe za kaŜdym razem, kiedy wracasz do przeszłości,sprawiasz mi ból.Nie zasługuję na to, nie masz prawa mi go zadawać.Pragnął ją objąć, przyciągnąć do siebie i przekonywać tak długo,aŜ wreszcie przyzna mu rację.Chciałby nauczyć ją widzieć świat tak, jak sam go teraz widział, przekazać Terri to, czego sam się nauczył.Alewiedział, Ŝe słowa nie wystarczą.A na razie nie miał dla niej niczegoprócz stów.– Nie chcę cię ranić – powiedział i jeszcze nigdy w Ŝyciu nie byłrównie mocno przeświadczony o swej szczerości.– Wobec tego zostaw przeszłość w spokoju, a mnie pozwól Ŝyćwłasnym Ŝyciem.– Jest juŜ dwudziesty ósmy.Czy mamy pełnię? – Anna ściągnęła gumowe rękawiczki i zgasiła lampę nad stołem opatrunkowym.Terri uśmiechnęła się i spojrzała na zegarek.W czasie świąt i przypełni księŜyca zawsze przywoŜono do nich więcej pacjentów.Tegowieczora takŜe nie mieli spokojnej chwili.Choć jej zmiana skończyła się juŜ przed godziną, nie mogła się zdecydować na powrót do domu.Wszpitalu wszystko było proste.Wiedziała, kim jest i co ma robić.W domu czekał na nią Michael, a odkąd ją pocałował.– Nie jedziesz do domu? – spytała Anna.– Za chwilę.– Terri starała się, Ŝeby zabrzmiało to naturalnie.–Nie śpieszy mi się.Wybierasz się na kolację?Anna uwaŜnie przyjrzała się przyjaciółce.– Wiesz co? JeŜeli naprawdę nie moŜesz wytrzymać pod jednymdachem z Michaelem, to powinnaś mu o tym powiedzieć.Terri wzruszyła ramionami, starając się ukryć zmieszanie.Michaelpocałował ją przed dwunastoma godzinami, ale jeszcze nie odzyskałaspokoju.Powiedzenie, Ŝe niczego do niego nie czuje, byłoby kłamstwem.Kłamstwem byłoby takŜe, gdyby twierdziła, Ŝe go pragnie.– Łatwo ci mówić, to nie twój mąŜ.– Ani mój, ani, prawdę mówiąc, twój.Co z waszą sprawąrozwodową?– Powinnam wystąpić o wyznaczenie nowego terminu rozprawy,ale nie mogę tego zrobić, dopóki Michael nie wyzdrowieje.– A jak on się czuje?– Lepiej.– Terri przypomniała sobie, Ŝe tylko atak bólu uratowałją ostatnio przed Michaelem i.przed nią samą.– MoŜe juŜ chodzić, ale ciągle jeszcze nie powinien ruszać prawą ręką.Zdawała sobie sprawę, Ŝe musi pozbyć się Michaela z domu,zanim będzie zdrów.W przeciwnym razie nic jej nie uchroni przed nimlub moŜe raczej przed uczuciami, z którymi nie umie sobie poradzić.– Czy on zamierza zostać w West Palm?Pytanie przyjaciółki uświadomiło Terri, jaki problem moŜewyniknąć z obecności Michaela w West Palm Beach.Łatwo było jejpodjąć decyzję o rozstaniu z męŜem, kiedy ją porzucił i zniknął bezśladu.Zupełnie czym innym było Ŝyć po rozwodzie w tym samymmieście.Mogła się spodziewać, Ŝe będzie się starał z nią skontaktowaćalbo, co gorsza, Ŝe któregoś dnia spotka go na ulicy w towarzystwie innej kobiety.na przykład drugiej Ŝony.Uświadomiła sobie, Ŝe prawdziwy problem tkwi gdzie indziej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •