[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chłopaki po siedemnaście,osiemnaście lat.Kręcą się tam i z powrotem tymi małymi łódkami. Naprawdę?  zapytał trzeci. To znaczy, że jest jakaś marynarska, pomocniczasłużba męska dla tych facetek z Waac? Mój Boże, to ja na pewno nie tam się zaciągnąłem,gdzie powinienem.Ale ta wojna nigdy nie reklamowała się należycie. Nie wiem  powiedział Bogard. Zdaje mi się jednak, że oni poza tą jazdą wkółko robią coś więcej.Ale tamci go nie słuchali.Patrzyli na gościa. Oni są jak wskazówki zegara  powiedział ten pierwszy. Wystarczy zobaczyć, wjakim stanie jest którykolwiek z nich po zachodzie słońca, żeby prawie dokładniewiedzieć, która godzina.Ale zupełnie nie pojmuję, jakim cudem człowiek, będąc w takimstanie co noc o godzinie pierwszej, zdoła potem następnego ranka choćby tylko dojrzećokręt wojenny. Może kiedy się ma do przesłania jakieś wiadomości na okręt, po prostu pisze sięje przez kalkę, ustawia się te łodzie w rzędzie dziobami do okrętu i jednocześnie się jewypuszcza.A ci, którym się nie uda trafić na ten okręt, kręcą się tylko w okolicach portu,dopóki nie wyrżną gdzieś o nabrzeże.  To musi być coś więcej  powiedział Bogard.Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale ich młody gość odwrócił się właśnie od baru i zeszklanką w ręku ruszył w ich stronę.Szedł dosyć równo, miał jednak rumieńce, oczy mubłyszczały i podchodząc mówił głośno i wesoło: Słowo daję.Nie napijecie się, koledzy, ze mną&  Urwał.Zdawało się, żedopiero teraz coś zauważył; patrzył na ich piersi. Och, słowo daję.Panowie latają.Wszyscy! O Boziu! Klawo latać, co? Owszem  powiedział ktoś. Klawo. Ale niebezpiecznie, co? Trochę bardziej nerwowe zajęcie niż tenis  powiedział ktoś inny.Gość spojrzał na niego ożywiony, życzliwy, zainteresowany.Ktoś inny powiedział szybko: Bogard mówi, że pan dowodzi okrętem. Trudno to nazwać okrętem.Ale dziękuję.I nie dowodzę.Ronnie dowodzi.Trochęstarszy stopniem.Wiek. Ronnie? Właśnie.Miły.Fajny kumpel.Ale stary.Pedant. Pedant? Okropny.Nie do uwierzenia.A kiedy tylko wypatrzymy dym, a ja mam lornetę,on zaraz zjeżdża w bok.%7łeby tego okrętu nie było widać, póki ja mam lornetę.Nie mawtedy bibra.Wczoraj minęło dwa tygodnie, jak mnie pobił o dwa punkty.Amerykanie popatrzyli na siebie. Nie ma bibra? Bo my gramy w bibra.O bocianie gniazda.Widzi się bocianie gniazdo.Biber!Jeden punkt. Ergenstrasse swoją drogą już się nie liczy.Mężczyzni przy stole patrzyli na siebie.Odezwał się Bogard: Rozumiem.Ten z was dwóch, który zobaczy jakiś okręt z bocianim gniazdem,zdobywa jeden punkt.Ale co to jest  Ergenstrasse ? Niemiecki.Internowany.%7łegluga przybrzeżna.Maszt tak olinowany, że wyglądana coś w rodzaju bocianiego gniazda.Reje, liny, zdaje mi się.Moim zdaniem, to nawet niejest takie podobne do bocianiego gniazda.Ale Ronnie powiedział  tak i jednego dniazaklepał.A potem jednego dnia przesunęli go na drugą stronę zatoki i wtedy ja gozaklepałem przez pomyłkę.Więc postanowiliśmy, że to się już nie liczy.Teraz pan rozumie, co? Aha  powiedział ten, który zrobił uwagę o tenisie. Więc pływacie sobie zRonnie m tą łódką i gracie sobie w bibra.Hmmm! To przyjemnie.Czy gracie kie& Jerry  powiedział Bogard.Gość nie poruszył się.Wciąż jeszcze uśmiechnięty, patrzył na mówiącego szerokootwartymi oczami.Tamten wciąż jeszcze patrzył na gościa. Czy to wasza łódka& pana i Ronnie ego, ma na rufie zająca? Zająca na rufie?  zapytał angielski chłopiec.Nie uśmiechał się już, ale wciążjeszcze miał przyjemny wyraz twarzy. Myślałem, że kiedy takie łódki mają tylko takich dwóch kapitanów, maluje się narufach rzeczy w tym rodzaju. Aha  powiedział gość. Burt i Reeves nie są oficerami. Burt i Reeves  powtórzył tamten z zadumą w głosie. Więc oni też jeżdżą.Teżgrają w bibra? Jerry  powiedział Bogard.Tamten spojrzał na niego.Bogard lekko potrząsnął głową. Chodz no tu  powiedział.Tamten podniósł się od stołu.Odeszli na bok. Odczep ty się od niego  powiedział Bogard. Mówię to poważnie, no! Tojeszcze dzieciak.Kiedy byłeś w jego wieku, ile miałeś rozsądku? Tyle tylko, żeby na czaszdążyć do kaplicy szkolnej. Jednak mój kraj wtedy nie był w czwartym roku wojny  powiedział Jerry.Jesteśmy tutaj, wydajemy nasze pieniądze, zestrzeliwują nas raz po raz, i to nawet niebijemy się o swoje, a te cholery, co już od dwunastu miesięcy by wyciągały kulasy podszwabską komendą, gdyby nie nasza pomoc& Zamknij się  powiedział Bogard. Gadasz, jakbyś nawoływał do subskrypcjiPożyczki Wyzwolenia. & traktują to jak jaki kiermasz czy jak&  Klawo  głos Jerry ego zamienił sięteraz w przeciągły dyszkant. Ale niebezpiecznie, co? Cii&  powiedział Bogard. Już ja bym chciał tylko raz przyłapać w porcie jego z tym jego całym Ronnie em.W jakim bądz porcie.W londyńskim.Wystarczyłaby mi wtedy  Jenny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •