[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tak w kółko.Praca była mało urozmaicona i niemiała końca.Był zdumiony, na jaką skalę prowadzona jest tradycyjnakorespondencja.Czy ci ludzie nie słyszeli nigdy o mailach? Ale mailewydawały się zarezerwowane dla komunikacji pomiędzy poszczegól-nymi działami a poszczególnymi pracownikami; korespondencja ze-wnętrzna, ważne dokumenty, kontrakty, to wszystko nadal było na pa-pierze.147RS Może Siebold poinstruował Candy, żeby nie pozwalała mu się cho-wać w podziemiu, bo już pierwszego dnia rzuciła go na głęboką wodęz wózkiem pełnym listów oraz przesyłek.- Najlepszą nauką jest praktyka - powiedziała pogodnie.- Biurasą czytelnie oznaczone.Jeśli nie będziesz mógł kogoś znalezć, pytaj.Oczywiście miał dostarczyć pocztę ludziom z samej góry.Jeśli to,że zostanie przez kogoś rozpoznany, miało go upokorzyć na tyle, żezrezygnuje, Grant Siebold chciał, żeby stało się to jak najszybciej.Seth wiele się tego dnia dowiedział.Tego, że pracownicy mailroomu byli przeważnie niewidzialni.Tego, że jedna z asystentek mia-ła idealny manikiur, bo też i poświęcała temu dużo uwagi.Kto grałw gry komputerowe.Kto był lubiany, a kto nie; to akurat łatwo byłostwierdzić na podstawie zachowania asystentek.Jeden z wicedyrek-torów pił w pracy; Seth wyczuł słaby, ale niepozostawiający wątpli-wości charakterystyczny zapach, ledwie przekroczył drzwi.Czuł teżodświeżacz powietrza, który miał zabić ten zapach.Asystentka za-uważyła, jak węszył, i posłała mu lodowate spojrzenie, które mówi-ło:  Nic nie wiesz, niczego nie widzisz, niczego nie czujesz.Skinąłgłową i poszedł dalej.Dowiedział się też, że miał złudzenie własnej wielkości, bo nierozpoznała go ani jedna osoba.Rozdział 25Póznym popołudniem Cam wziął swoje nowe skórzane ochrania-cze na buty na jazdę próbną - a raczej, spacer próbny.Były dośćprymitywne, wiązane częściowo sznurowadłami z jego butów, częś-ciowo przewodami instalacji elektrycznej, z dziurkami wydłubany-mi jego scyzorykiem.Ale były odpowiednio giętkie, sięgały prawiedo łydki, skutecznie zakrywając jego półbuty, a do tego dostatecznieduże, żeby do środka upchnąć jeszcze coś w charakterze dodatkowejizolacji; poświęciła kolejną koszulę.Wszystko to razem sprawiało,że jego stopy były teraz o wiele lepiej chronione; a także, dzięki og-niowi, zupełnie ciepłe.148RS Dzień był niezwykle pracowity, ale co dziwne, nie odczuwali znu-żenia.Siedzieli obok siebie na wypchanym worku, naprzeciwko ogni-ska; ona szyła mu ochraniacze na buty, on klecił prowizoryczne sanki,na których mieli ciągnąć swój cenny dobytek; zrobił też rakiety śnież-ne dla nich obojga.Kiedy śnieg w butelce się stopił, pili.Ponieważteraz, kiedy mieli ogień, śnieg topił się o wiele szybciej, po raz pierw-szy, od kiedy się rozbili, mogli napić się do woli i wreszcie przestałodokuczać im pragnienie.Czuła się zaskakująco zadowolona, siedząc tak obok niego,przeważnie w milczeniu, i pracując.Daleko jej było jednak do zu-pełnej beztroski.Czekała ich długa, niebezpieczna wędrówka, któ-rej mogli nie przeżyć.Góry były zdradzieckie, surowe i nie wyba-czały błędów.Nawet jeśli im się uda, pozostawał jeszcze fakt, żektoś usiłował ich zabić, a wszystko wskazywało na to, że tym kimśbył Seth.Udowodnienie, że to on za tym stał, mogło być jednak trudne.Przede wszystkim dlatego, że dowody znajdowały się tutaj, rozrzu-cone na górskim stoku.Nawet jeśli odnajdą wrak, było możliwe,że wcześniej wszystkie przydatne w sądzie dowody ulegną znisz-czeniu w tych warunkach pogodowych.Choć może zimno raczejkonserwowało - nie była pewna.Musiała przygotować się na realnąmożliwość, że choć ona i Cam wiedzieli, że ktoś próbował ich za-bić, mogą nigdy nie zdołać tego dowieść.Czy będzie w stanie żyćtak jak dawniej z tą świadomością? Czy będzie zdolna do dalszychpotyczek z Sethem? Raczej nie.Będzie musiała odstąpić od umo-wy, którą zawarła z Jimem, co, nawet w zaistniałych okolicznoś-ciach, niezbyt jej się podobało.Ale to wszystko czekało ją w przyszłości, zakładając, że jej doży-je.Teraz było ważne to, co tu i teraz, bo miała na to wpływ.Myśl tapodbudowywała, dodawała otuchy.Nie oczekiwała już rozpaczliwie napomoc, bo zrozumiała że nie nadejdzie.Mieli plan i wprowadzaligo w życie, polegając na sobie, na własnej pomysłowości, determina-cji i harcie ducha.Jak dla niej, w porządku.Kiedy uporała się z ochraniaczami na buty, zabrała się do rozwią-zywania problemu z jego garderobą czy też jej brakiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •