[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Sądzę, że wszystko już zostało uładzone. Biedny Ned, tak bardzo brak mu Rodrica. Zebrała spódnicęsukni i uniosła się z krzesła. Cóż, powinnam chyba zajrzeć do dzieci, a ity potrzebujesz wypoczynku. Ależ proszę, zostań jeszcze chwilę  zaproponowałamnieoczekiwanie dla siebie samej  oczywiście, jeśli możesz mi poświęcićtrochę czasu.Chciałabym bardzo dowiedzieć się czegoś więcej o Rodricu.Wydaje się, że wszyscy go uwielbiali.81RS Zawahała się, ale jednak usiadła z powrotem i starannie ułożyła fałdyspódnicy. Tak, uwielbiali go wszyscy.Rodzice zdecydowanie woleli go odVere'a.Matka kochała Rodrica do szaleństwa i nie można było w jejobecności powiedzieć na niego ani złego słowa. Nawet jeśli wpadał w tarapaty?  spytałam, pamiętna tego, jakAxel podkreślał dzikość charakteru Rodrica i napomknął o konfliktach zestrażnikami w Rye. Wiesz o tym?  Zielone oczy zaokrągliły się. Axel mi coś wspominał. Aha. znowu się zawahała, ale w końcu zaczęła mówić:  Niebyło takiej rzeczy, na którą Rodric by się nie poważył.Był zuchwały.Nieistniała dla niego żadna świętość, nic, przed czym by się powstrzymał.Zadawał się z rozbójnikami, po prostu dla zabawy, dopóki plotki o tym niedoszły do uszu lorda Wardena z Cinque Ports.Niczego mu jednak nieudowodniono.Miał w zwyczaju jezdzić po nocach z przemytnikamiDelanceya, słynnego francuskiego szmuglera, by pomagać im przechytrzyćcelników. I tak powszechnie o tym wiedziano?  spytałam zdumiona. To.to ustalono podczas śledztwa.Rodric zawsze ogromnielekceważył mojego męża, ponieważ Vere'owi obce były dziecinne wybryki.Rozbójnicy i szmuglerzy, też coś! Zabawianie się w nie wiadomo kogo! Toraczej Vere'a można by nazwać mężczyzną niż jego! Od początku takuważałam, nawet wtedy, gdy jeszcze byli podrostkami. Już wtedy ich znałaś?82RS  No tak.Mieszkałam we wsi Haraldsford, o milę stąd.Moja matkajest wioskową czarownicą  oznajmiła tak naturalnie, jakbym japowiedziała:  Moja matka była Francuzką". Rodric i jego wielcewielmożni nieokrzesani przyjaciele przyjechali do nas konno pewnego rankai przeciągnęli przez staw moją matkę, przywiązawszy ją przedtem do stołkadla pławienia czarownic.Uważali to za znakomity żart.Matka rzuciła naniego wtedy klątwę, że w ciągu dziesięciu lat spotka go śmierć w wodzie mówiła spokojnym głosem, jak na stateczną, zrównoważoną kobietęprzystało. Zginął na moczarach dziewięć i pół roku potem, czym zupełnienie byłam zdumiona. Bezwiednie wygładziła kołdrę na łóżku. Verecałkowicie się od niego różnił.Zawsze poważny, gotów w pełni wywiązaćsię ze wszystkiego, czego się podjął.Kiedy miał szesnaście lat, przyszedł domojej matki i zapytał, czy zna zaklęcie, które by sprawiło, że dziewczynyzakochiwałyby się w nim, a nie w Rodricu. Uśmiechnęła się, na jejszerokiej twarzy zobaczyłam rozbawienie.  Mam tu taką dziewczynę, conie dba o Rodrica", oświadczyła moja matka i zaprowadziła go prosto domnie.Od początku byliśmy niezwykle szczęśliwi. Ile miałaś lat? Trzynaście, dwa lata za młoda, żeby wziąć ślub.Ojciec o mało niezabił Vere'a na wieść o małżeństwie.Nie odezwał się do niego słowemprzez dwa miesiące, nie chciał go widzieć na oczy w Haraldsdyke i Veremusiał pracować jako najemnik na farmie w sąsiedztwie.Byłambrzemienna, a zima sroga, więc Vere napisał do ojca, pytając, czy chce, byjego pierwszy wnuk umarł z zimna i głodu.W ten sposób znalezliśmy się zpowrotem w Haraldsdyke, ale dziecko i tak umarło. Z jej twarzy zniknąłwszelki ślad wesołości. Maleńkie biedactwo, żyło ledwie parę godzin.83RS Wymamrotałam, jak bardzo jej współczuję. Ciężko się żyło Vere'owi w Haraldsdyke  podjęła po chwili.Cokolwiek zrobił, było zle.Ojciec wrzeszczał i grzmiał na Rodrica, ale tojego kochał najbardziej.Nigdy nie zadał sobie trudu, żeby chociażwysłuchać Vere'a. Jakie to dziwne, że ten czarujący Rodric, który tak wszystkichzachwycał, nigdy się nie ożenił. Tak, był niezwykle przystojny  stwierdziła beznamiętnie.Wysoki i silny, prosty jak świeca, bez śladu brzucha, włosy miał czarne jakskrzydło kruka, a cerę jasną i oczy równie niebieskie jak Vere.Zmiechprzychodził mu łatwo i zarażał nim wszystkich dokoła.Po tym opisie niemal doszłam do wniosku, że musiała go lubićbardziej, niż mi się dotąd wydawało, gdy nagle dostrzegłam błysk szczerejnienawiści w jej oczach.Serce zatrzepotało mi niespokojnie, a ona dodała,odwróciwszy oczy: A jednak nigdy się nie ożenił, to prawda.Za bardzo zajmowało gouwodzenie cudzych żon. Utkwiłam w niej wzrok; roześmiała się iwzruszyła ramionami, jakby chciała zbagatelizować to wszystko, co midotąd powiedziała. No po prostu taki był.Kobieta, którą mógłby miećłatwo, to niezbyt zabawne.Stale chciał coś zdobywać, pociągała go gra.gotowy popełniać wciąż nowe wybryki, byle się rozerwać.Po prostu takibył. Zamilkła na moment. Na przykład tego dnia, gdy zginął. Jejoczy przybrały nieobecny wyraz i zrozumiałam, że wróciła myślą dowydarzeń sprzed miesięcy. Wigilia Bożego Narodzenia.George pojawiłsię trzy dni przedtem, aby spędzić z nami święta, co niezwykle ucieszyłoojca, ponieważ znowu pokłócił się z Vere'em o sposób prowadzenia84RS majątku, a jednocześnie odkrył, że Rodric uwikłał się po raz kolejny wjakieś dziwne sprawki.Myślę, że właśnie wtedy stary pan Brandson zwróciłsię z powrotem ku George'owi.Siedziałam w małym saloniku i układałammenu na dzień Bożego Narodzenia i na drugi dzień świąt.Kiedy wszedłRodric, od razu się zorientowałam, jakiej szuka rozrywki.jedynejrozrywki, która mogła według niego złagodzić nudę, ale nie wyszłam, boczekałam na Vere'a i wiedziałam, że nie zostanę ze swoim szwagrem długosama [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •