[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziś rocznica komunii Jędrusia.Zpi mocno powczorajszym rozgrzeszeniu.Zastanawiali się wczoraj zAdasiem nad interpretacją słów księdza - czy i litanię, imodlitwę wieczorną ma odmawiać każdy z nich? Czy Adaś -litania, a Jędrek - modlitwa wieczorna? I czy msza komunijnanie będzie przypadkiem dłuższa niż zwykła.Dziś wieczorem moja msza  teatralna".Ostatni Helver wtym sezonie.Dobrej niedzieli.Niech się święci.Nie wiem dlaczego, alemam przeczucie, że wszyscy będziecie dziś szczęśliwi! Wróżka mieszka tu obok" - też dobry tytuł. 29 maja 2001, wtorek, 7.17Dziś imieniny Urszuli.Mam w stosunku do dzisiejszejpatronki, Urszuli Ledóchowskiej, dług wdzięczności.Moiobaj synowie byli wychowywani w milanowskimprzedszkolu prowadzonym przez siostry urszulanki szare.Moje dzieci spotkały się tam z taktem, skromnością i cichąakceptacją.Bardzo obaj lubili chodzić do tego przedszkola,lubili zajęcia, zabawy z siostrami, rozmowy i przedstawieniatam robione.Adaś przeszedł to przedszkole, jakby niezauważając Pana Boga, Jędruś na moment został absolutnymbigotem.Zadręczał nas w domu uwagami na temat naszegozachowania, niedostatecznej religijności, upominał na tematwzywania imienia Pana Boga nadaremno, mnie zwracałuwagę, że bawię się przy stole Darem Bożym, czyli chlebemitd., itd.Rozkochał w sobie dwie urocze siostry do tegostopnia, że musiały zmienić klasztor (urszulankom nie wolnosię przywiązywać nadmiernie i faworyzować jakiegośdziecka).Do dziś Jędrek mówi na Matkę Boską - Matka Boża,kiedy się żegna, cichnie i na moment skupia, ale obaj nawidok szarego habitu łagodnieją i się uśmiechają.Jestemsiostrom bardzo, bardzo wdzięczna za wiele rzeczy, któredzięki nim moje dzieci posiadły i zrozumiały.Cichy uśmiechi tolerancja i mnie zostały z atmosfery tego przedszkola.Amsze odprawiane od czasu do czasu w samym klasztorze byłynadzwyczajne.Inteligencja księży i tematy kazańzaspokoiłyby najwyższe umysły.Nigdy wcześniej ani pózniejnie czułam się w kościele tak dobrze, tak na miejscu, takbardzo partnerem do modlitwy i refleksji nad życiem iświatem.Matko Urszulo, dziękuję w dniu Twojego święta. Jadę grać z MarysiąOpowiadania zebranie do Lublina.Jutrzejszy zapis wkronice ukaże się dopiero po południu, bo rano będę wracała.Załączam zdjęcie Urszuli Ledóchowskiej.30 maja 2001, środa, wieczoremNo! Pierwszy raz Marysia uśmiechnięta po zagraniuOpowiadań, a nie zapłakana na skutek moich uwag:reżyserskich, niekończących się, rozwijających,uświadamiających, upominających, dla jej dobra, pobiegła dogarderoby.Jestem z niej zadowolona.Jako reżyser tegoprzedstawienia, partnerka sceniczna i jako mama.Załączamzdjęcie zrobione ukradkiem, dlatego trochę nieostre, jakodowód.A teraz opowiem, jak przyśniłam się księdzu.Ostatniomam różne problemy, zawodowe, prywatne, zle sypiam i niemogę się rozluznić.Po spektaklu pojechałam z dawnoodkładaną wizytą do znajomego księdza na plebanię,siedemdziesiąt kilometrów od Lublina.Nocą oglądaliśmysobie kościół, piękny renesansowy kościół w odbudowie,jedliśmy truskawki, rozmawialiśmy o sztuce, popijaliśmy towszystko winem.Ja i ksiądz.Było mi zimno, więc on dał miswój gruby sweter, taki sam jak ma Edward Gierek na zdję- ciu w swojej książce, identyczny, i czułam się nieswojo.Potem spałam na łóżku, chyba przygotowanym dlapokutników, tak było twarde, ale rano dowiedziałam się, żespałam w celi zakonnej jezuity.Przez maleńkie oknozobaczyłam spokojnie płynącą Wisłę, obejrzałam plebanię ikościół z zewnątrz, w strugach deszczu.Ksiądz powiedział,ze całą noc mu się śniłam i mój spektakl.Było pięknie.Kiedywracałam, Milanówek nagle przywitał mnie słońcem.Iwszystko od razu po tej nocy i od tego słońca wydało mi sięprostsze.Mam kilka poważnych, niepodjętych decyzjiżyciowych i zawodowych, które czekają, a ta noc na plebaniimnie uratowała, bo ostatnio naprawdę puszczają mi nerwy.Dobrego, zakręconego dnia, wyobrazcie sobie, ze nic dziś niegram.Cały dzień będę tylko myślała, a jutro wszystkopostanowię.Pa.31 maja 2001, czwartek, 7.24Dziś dokumentacja do Zazdrości Esther Vilar, spektakludla Teatru Telewizji, który mamy kręcić po powrocie zwakacji.Cały dzień będziemy się wspinać na warszawskiewieżowce i szukać najlepszego obiektu do opowiedzenia tejhistorii.Bardzo lubię dokumentację.Mój mąż będzie robiłzdjęcia, Maciek Pu-towski scenografię.Obaj panowiepodczas dokumentacji patrzą trochę na mnie jak na enfantterrible, ale ja i tak wytupuję nóżką, co chcę.A wiem, czegochcę, i tym razem też nie będzie łatwo, panowie! To mogęwam obiecać!Idę, bo muszę jeszcze coś pilnie rano doczytać.Doobreegoo dnia.Luudziee! Wołam z wieżowca stojącegow samym środku Warszawy! Mam nadzieję, że znajdziemy tez dobrą panoramę tego przeklętegomiasta.Mam w scenariuszu, a raczej w adaptacji, którą sobiebeztrosko napisałam, cały czas łączenie panoramy miasta oróżnych porach dnia z wnętrzami trzech mieszkań w tymbudynku.Często mamy przenikać kamerą przez szyby downętrz.Oj! Skomplikowane to będzie.Mąz, producent iscenograf patrzą na mnie i kiwają z politowaniem głowami.Ale co tam, raz się żyje.Wiedzą, że prowadzę ich w jakąśprzynajmniej nienudną drogę.To ta sama sztuka, która jestgrana w Teatrze Nowym.No, zobaczymy!1 czerwca 2001, piątek, 17.26Jak ja bym chciała napisać Wam dziś coś wesołego!Niestety, tak pracuję przed moim wyjazdem z Polski nadłużej, że nie mam czasu zauważać śmiesznych rzeczy.Nadrobię to juz niedługo, mam nadzieję.Już od jutra będęstale w towarzystwie Marka Kondrata, co oznacza wiecznyśmiech od rana do wieczora.Nie mogę się doczekać.Jedziemy jutro do Sopotu.A dziś jeszcze dokumentacja,poprawki w tekście, ostatnie decyzje, których konsekwencjebędę ponosić całą jesień, a może i dłużej.Tak więc, nie mogęWam dziś służyć zabawą i  rozluznieniem" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •