[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz mało przebywał w firmie, adużo w pubie.Potrzebny był w związku z tym drugi samochód,by go z tych pubów wyciągać.W domu też mało.Rozrywkowy się zrobił, widać musiałjakoś odreagowywać tę firmową nudę.Basia to rozumiała.Jego nowi koledzy wyglądali, jakby uciekli ze sztukiOsbourne'a.Młodzi gniewni.Proszę, jaka z niej intelektualna kura domowa.Nalała sobiewina i zastanowiła się nad problemem alkoholizmu u gospodyńdomowych.Proszę, jedenasta, a ona pije.Shiraz.W Polsce niewiedziała, co to shiraz.Wiedziała, co to gellala.u I egri bikaver.A teraz shiraz i pinot grigio.Rozwija się.Powinna schować butelkę.Może do kosza na brudną bieliznę.Ponoć to standardowemiejsce na wino popijane przez gospodynie domowe.Nie wino- dżin czy whisky.A może powinna przejść na dżin? Ponoć jestbezwonny, a więc dobry dla ukrytych alkoholików.Wino wzasadzie trudno przechowywać w koszu, ho może się rozlać,ale z drugiej strony nawet jak się rozleje, to co?Te odplamiacze.taki vanish - czy oni w Polsce wiedzą, co tovanish?A ona, Basia, wie.I nie boi się wina rozlanego.No, tak daleko się nie posunę, pomyślała Basia, nie schowambutelki do kosza, o co to, to nie.I postawiła butelkę na blacie.A koło niej kieliszek.Ma prawo pić i będzie pić.Tak, będzie kontynuować tradycje rodzinne.Polskie tradycjerodzinne.Tu wspomniała swoją mamusię, która, jak słyszała,już zupełnie pogrążyła się w odmętach alkoholizmu.Asiaodwiedzała ją niekiedy na polecenie Basi i zostawiała jejprezenty i zakupy.Nigdy pieniędzy.Nienawidziła tych wizyt.Podobnie jak Basia,Tak, miło jednak czasem się napić.Dziś.Jutro Basia nie ma zamiaru pić, choć kto wie.Nie, mama jestjednak ostrzeżeniem.Dziś są jej urodziny, więc pije.Trzydzieste.Smutek egzystencjalny.Ma prawo.Skręcić na chwilę w lewo.Ma w końcu męża lewaka.Z socjalistami się Holger zadaje.No, żart.Wysączyła do dna kolejny kieliszek i poszła do piwnicywyjąć pranie.Rozwieszając je na podwórku z tyłu domu,kontynuowała swój monolog wewnętrzny:Czy w końcu ma prawo mieć jakieś pretensje do życia?yle nie wylądowała.%7łyje jej się dobrze.Holger bywa czuły i troskliwy.Troszkę nerwowy, ale nic to.Troszkę popija i komunizuje, ale niegroznie.Na razie.Dziecko, no, dziecko, można rzec, będzie obywatelem świata.Hania i po angielsku już gada, i po francusku, i po holendersku.Jest, co prawda, cicha i zagubiona, taka jakaś wystraszona, alenie płacze, już się nie moczy, jak to miało miejsce na początkuich pobytu tutaj.Czego ona chce?Wszystko idzie ku lepszemu.Tak.Kiwnęła sobie głową, zabrała plastikowy pusty koszyk popraniu i znów weszła do piwnicy.Nie, ona weszła dobasementu.Tu miała basement.Każda by chciała tego, co ma ona, a ona co? Marudzi.Wróciła do kuchni i wyjęła z lodówki całkiem słusznykawałek jagnięciny.Uczci nią swoje urodziny.Pieczeń jagnięca z czosnkiem i rozmarynem.To lubi i zrobisobie przyjemność.Czy w Polsce była jagnięcina? Jamais.Nooit.Never.Raz dostała z darów nowozelandzką baraninę.Raz.W Polscenie było baraniny, nie ceniono tego pychotkowatego mięsa, a tuproszę, robi na obiad jagnięcinę z rozmarynem.O! I podleje shirazem.Co też uczyniła, przy okazjidopełniając sobie kieliszek.Choć bardziej lubi zrazy.Ale nie ma grzybków suszonych.Ani kaszy.Trzeba poprosić Aśkę, niech podeśle.Gdyby takAśka miała internet, to by jej od razu mejlnęła w swojej żądzyposiadania kaszy i zrazów.No, ale nie ma.Ciągle jeszcze trzeci świat w ojczyznie miłej - Basiawestchnęła i wtarła świeży rozmaryn w jagnięcinę.Nawet i komputera Aśka nie ma.Muszę do niej zadzwonić - postanowiła.Pogadam sobieurodzinoweAśka wyszła za mąż, i to dobrze, za młodego obiecującegobiznesmena.Miała zwariowane blizniaki i była szczęśliwa.Tak jak ona.Obie były niezwykle szczęśliwe.Zawsze to sobie powtarzały,gdy rozmawiały przez telefon.To bardzo pomagało.Blizniakimiały ADHD, ale co tam.I te biznesy.Szły.Ale Aśka niewiedziała, czy dobrze, bo trudno ją było dojrzeć spod górypieluch.No i mąż mało w domu bywał.Wiadomo, biznesy.Zupełnie jak Holger [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Teraz mało przebywał w firmie, adużo w pubie.Potrzebny był w związku z tym drugi samochód,by go z tych pubów wyciągać.W domu też mało.Rozrywkowy się zrobił, widać musiałjakoś odreagowywać tę firmową nudę.Basia to rozumiała.Jego nowi koledzy wyglądali, jakby uciekli ze sztukiOsbourne'a.Młodzi gniewni.Proszę, jaka z niej intelektualna kura domowa.Nalała sobiewina i zastanowiła się nad problemem alkoholizmu u gospodyńdomowych.Proszę, jedenasta, a ona pije.Shiraz.W Polsce niewiedziała, co to shiraz.Wiedziała, co to gellala.u I egri bikaver.A teraz shiraz i pinot grigio.Rozwija się.Powinna schować butelkę.Może do kosza na brudną bieliznę.Ponoć to standardowemiejsce na wino popijane przez gospodynie domowe.Nie wino- dżin czy whisky.A może powinna przejść na dżin? Ponoć jestbezwonny, a więc dobry dla ukrytych alkoholików.Wino wzasadzie trudno przechowywać w koszu, ho może się rozlać,ale z drugiej strony nawet jak się rozleje, to co?Te odplamiacze.taki vanish - czy oni w Polsce wiedzą, co tovanish?A ona, Basia, wie.I nie boi się wina rozlanego.No, tak daleko się nie posunę, pomyślała Basia, nie schowambutelki do kosza, o co to, to nie.I postawiła butelkę na blacie.A koło niej kieliszek.Ma prawo pić i będzie pić.Tak, będzie kontynuować tradycje rodzinne.Polskie tradycjerodzinne.Tu wspomniała swoją mamusię, która, jak słyszała,już zupełnie pogrążyła się w odmętach alkoholizmu.Asiaodwiedzała ją niekiedy na polecenie Basi i zostawiała jejprezenty i zakupy.Nigdy pieniędzy.Nienawidziła tych wizyt.Podobnie jak Basia,Tak, miło jednak czasem się napić.Dziś.Jutro Basia nie ma zamiaru pić, choć kto wie.Nie, mama jestjednak ostrzeżeniem.Dziś są jej urodziny, więc pije.Trzydzieste.Smutek egzystencjalny.Ma prawo.Skręcić na chwilę w lewo.Ma w końcu męża lewaka.Z socjalistami się Holger zadaje.No, żart.Wysączyła do dna kolejny kieliszek i poszła do piwnicywyjąć pranie.Rozwieszając je na podwórku z tyłu domu,kontynuowała swój monolog wewnętrzny:Czy w końcu ma prawo mieć jakieś pretensje do życia?yle nie wylądowała.%7łyje jej się dobrze.Holger bywa czuły i troskliwy.Troszkę nerwowy, ale nic to.Troszkę popija i komunizuje, ale niegroznie.Na razie.Dziecko, no, dziecko, można rzec, będzie obywatelem świata.Hania i po angielsku już gada, i po francusku, i po holendersku.Jest, co prawda, cicha i zagubiona, taka jakaś wystraszona, alenie płacze, już się nie moczy, jak to miało miejsce na początkuich pobytu tutaj.Czego ona chce?Wszystko idzie ku lepszemu.Tak.Kiwnęła sobie głową, zabrała plastikowy pusty koszyk popraniu i znów weszła do piwnicy.Nie, ona weszła dobasementu.Tu miała basement.Każda by chciała tego, co ma ona, a ona co? Marudzi.Wróciła do kuchni i wyjęła z lodówki całkiem słusznykawałek jagnięciny.Uczci nią swoje urodziny.Pieczeń jagnięca z czosnkiem i rozmarynem.To lubi i zrobisobie przyjemność.Czy w Polsce była jagnięcina? Jamais.Nooit.Never.Raz dostała z darów nowozelandzką baraninę.Raz.W Polscenie było baraniny, nie ceniono tego pychotkowatego mięsa, a tuproszę, robi na obiad jagnięcinę z rozmarynem.O! I podleje shirazem.Co też uczyniła, przy okazjidopełniając sobie kieliszek.Choć bardziej lubi zrazy.Ale nie ma grzybków suszonych.Ani kaszy.Trzeba poprosić Aśkę, niech podeśle.Gdyby takAśka miała internet, to by jej od razu mejlnęła w swojej żądzyposiadania kaszy i zrazów.No, ale nie ma.Ciągle jeszcze trzeci świat w ojczyznie miłej - Basiawestchnęła i wtarła świeży rozmaryn w jagnięcinę.Nawet i komputera Aśka nie ma.Muszę do niej zadzwonić - postanowiła.Pogadam sobieurodzinoweAśka wyszła za mąż, i to dobrze, za młodego obiecującegobiznesmena.Miała zwariowane blizniaki i była szczęśliwa.Tak jak ona.Obie były niezwykle szczęśliwe.Zawsze to sobie powtarzały,gdy rozmawiały przez telefon.To bardzo pomagało.Blizniakimiały ADHD, ale co tam.I te biznesy.Szły.Ale Aśka niewiedziała, czy dobrze, bo trudno ją było dojrzeć spod górypieluch.No i mąż mało w domu bywał.Wiadomo, biznesy.Zupełnie jak Holger [ Pobierz całość w formacie PDF ]