[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kiedy udało mu się uciec w Bejrucie, pierwsze, co zrobił, to zadzwonił tutaj, doDamaszku, do niejakiego doktora Samira Abadiego.- Skąd wiesz?* * *W goglach noktowizora drzewa, ściana i budka strażnika obok bramy posiadłościfosforyzowały zielenią.Skorpion obserwował teren z zaparkowanego w głębi ulicy,wynajętego samochodu.Musiał przyznać, że posiadłość doktora Abadiego była pilniestrzeżona.Oprócz stróżówki obok bramy wjazdowej i drutu kolczastego wieńczącegobetonowe mury Skorpion wypatrzył kilka kamer monitoringu, alarmy bezprzewodowei czujniki ruchu na murze; można było się domyśleć, że więcej urządzeń tego typu znajdujesię w strategicznych punktach domu i jego otoczenia.Zza murów dobiegało szczekaniestrzegących domu psów.Schował noktowizor z powrotem do plecaka.Musiał teraz wejść do środka.Pozostawało pytanie - jak? Al-Hafiz dotrzymał obietnicy w kwestii tajniaków.Przez całydzień nikt Skorpionowi nie siedział na ogonie.24-godzinne ultimatum wynikało z faktu, żeal-Hafiz chciał trzymać Syrię i GSD z dala od ewentualnych posunięć Islamskiego RuchuOporu.Fakt, że zamierzał zakraść się do posiadłości Abadiego, niezależnie od wyniku dlaal-Hafiza był korzystny.Syryjskie GSD i Mukhabarat miały powiązania z tradycyjnymprzywództwem Hezbollahu.To, czy Skorpion zabije Abadiego, czy na odwrót, byłoal-Hafizowi równie na rękę.Skorpion spędził dzień na przygotowaniach.Wynajął renault megane, takie, z jakiegowcześniej go śledzono.Marka ewidentnie cieszyła się uznaniem w oczach GSD.W kawiarniinternetowej przesłał na stronę Eksporterów Zbóż wszystko, czego się dowiedziało Islamskim Ruchu Oporu od al-Hafiza.Będą mieli sobie nad czym łamać głowę,a Rabinowich będzie mógł poszperać w bazach danych, co uwielbiał.W odpowiedzi nazaszyfrowany post Rabinowicza, Skorpion stwierdził, że jego zdaniem al-Hafiz zaprzeczałudziałowi Syrii w kairskiej eksplozji, ale więcej będzie wiedział po dzisiejszej nocy.Tego popołudnia odwiedził szereg sklepów w Saida Zajnab, dzielnicy slumsów,zamieszkanej przez uciekinierów z Iraku, gdzie za odpowiednie pieniądze można było kupićwszystko i wszystkich.Pózniej wmieszał się w wieczorny tłum w alejkach i sklepach Sukal-Hamidieh, w obrębie murów Starego Miasta, obok cytadeli, gdzie kupił sobie tanigarnitur, taki, jaki mógł z powodzeniem nosić Fauzi al-Dijala, pod którego się podszywał.W przygotowaniach nie zapomniał o niczym.Jeśli ludzie Abadiego go złapią, wyswobodzisię, jak Houdini czarodziejską sztuczką.Jednak nie było żadnego lekarstwa na pogłębiającąsię suchość w ustach i coraz szybsze bicie serca.Zdawał sobie sprawę, jak poważne są szanse,że świt zastanie go jako bezgłowe zwłoki unoszące się na falach płynącej przez DamaszekBarady.Po południu zdecydował się na strategię wejścia.Miał w gruncie rzeczy dwie opcje.Mógł się albo zakraść do środka, załatwić strażników i uśpić psy diazepamem.Wcześniejsza przejażdżka ulicą skłaniała go do przypuszczeń, że tak duża posesjaprawdopodobnie zabezpieczona jest alarmem bezprzewodowym.Chcąc wyłączyć po koleiwszystkie alarmy, trzeba było dostać się do skrzynki rozdzielczej, nie uruchamiającczujników ruchu i innych fotokomórek, których pewnie było wszędzie pełno, w dodatkuwymagało, by ktoś, kto znał się na tym, rozłączył je.System był zapewne wielokanałowy,więc wyłączenie jednego kanału najprawdopodobniej wzbudzało alarm w innym.Jednakwszystkie urządzenia bezprzewodowe bazowały na technologii fal radiowych, dlategonajlepszym rozwiązaniem było jednoczesne unieszkodliwienie ich elektromagnesem, do tegojednak potrzebny był dostatecznie silny nadajnik - dajmy na to 2,4 GHZ z małą antenąparaboliczną - i coś do wytwarzania elektromagnetycznej fali interferującej.Do tegowystarczył iPod grający Bruce a Springsteena.Jednak włamując się, trudno było przewidzieć, na kogo człowiek się natknie.Prędzejczy pózniej musiało dojść do konfrontacji z innymi strażnikami, strzelaniny i interwencjipolicji.W tych warunkach mógł najwyżej szybko pośpiesznie przesłuchać i przycisnąćAbadiego, a - jak wiadomo - wartość informacji wydobytych za pomocą tortur, jest raczejwątpliwa.Materiał z przesłuchań tego rodzaju zwykle składał się z kłamstw i półprawd -oczywiście, o ile był na to czas, a Skorpion czasu nie miał.Drugim sposobem było wproszenie się na wizytę.Podobnie jak w przypadku Kassimaw Bejrucie najważniejsze informacje będą zawarte nie w słowach Abadiego, tylko w jegopózniejszej reakcji na spotkanie.Jednak nie miał do czynienia z bandą idiotów, jego legendabyła słabo udokumentowana, a jeśli wzbudzi podejrzenia, sam może skończyć w ciemnymlochu, próbując wymyślić w miarę wiarygodne kłamstwa i półprawdy.Gdzieś w okolicy piesszczeknął, tylko raz, przyprawiając jego serce o łomot.Ulicą przejechał samochód; jego reflektory były jedynym światłem w ciemnościach,jeśli nie liczyć czerwonej poświaty sączącej się z budki strażnika.Kiedy samochód gowyminął, Skorpion zapuścił silnik wynajętego renault i podjechał pod bramę.Z budkiwyszedł strażnik w kombinezonie koloru khaki.W tej samej chwili z drugiej stronysamochodu wyrósł jak spod ziemi drugi strażnik, z chińskim karabinem automatycznymTyp 95 wycelowanym w Skorpiona.Karabin wyglądał na nowiuteńki i niezwykle grozny.- Jestem umówiony na spotkanie z Abu Faradżem - powiedział Skorpion po arabsku,używając kryptonimu Abadiego i pokazując strażnikowi identyfikator GSD, na którymwidniał jako Fauzi al-Dijala.Po plecach ciekła mu strużka potu.Jeśli al-Hafiz ostrzegłAbadiego, wpuszczą go, a potem zaraz zrobi się bardzo nieprzyjemnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Kiedy udało mu się uciec w Bejrucie, pierwsze, co zrobił, to zadzwonił tutaj, doDamaszku, do niejakiego doktora Samira Abadiego.- Skąd wiesz?* * *W goglach noktowizora drzewa, ściana i budka strażnika obok bramy posiadłościfosforyzowały zielenią.Skorpion obserwował teren z zaparkowanego w głębi ulicy,wynajętego samochodu.Musiał przyznać, że posiadłość doktora Abadiego była pilniestrzeżona.Oprócz stróżówki obok bramy wjazdowej i drutu kolczastego wieńczącegobetonowe mury Skorpion wypatrzył kilka kamer monitoringu, alarmy bezprzewodowei czujniki ruchu na murze; można było się domyśleć, że więcej urządzeń tego typu znajdujesię w strategicznych punktach domu i jego otoczenia.Zza murów dobiegało szczekaniestrzegących domu psów.Schował noktowizor z powrotem do plecaka.Musiał teraz wejść do środka.Pozostawało pytanie - jak? Al-Hafiz dotrzymał obietnicy w kwestii tajniaków.Przez całydzień nikt Skorpionowi nie siedział na ogonie.24-godzinne ultimatum wynikało z faktu, żeal-Hafiz chciał trzymać Syrię i GSD z dala od ewentualnych posunięć Islamskiego RuchuOporu.Fakt, że zamierzał zakraść się do posiadłości Abadiego, niezależnie od wyniku dlaal-Hafiza był korzystny.Syryjskie GSD i Mukhabarat miały powiązania z tradycyjnymprzywództwem Hezbollahu.To, czy Skorpion zabije Abadiego, czy na odwrót, byłoal-Hafizowi równie na rękę.Skorpion spędził dzień na przygotowaniach.Wynajął renault megane, takie, z jakiegowcześniej go śledzono.Marka ewidentnie cieszyła się uznaniem w oczach GSD.W kawiarniinternetowej przesłał na stronę Eksporterów Zbóż wszystko, czego się dowiedziało Islamskim Ruchu Oporu od al-Hafiza.Będą mieli sobie nad czym łamać głowę,a Rabinowich będzie mógł poszperać w bazach danych, co uwielbiał.W odpowiedzi nazaszyfrowany post Rabinowicza, Skorpion stwierdził, że jego zdaniem al-Hafiz zaprzeczałudziałowi Syrii w kairskiej eksplozji, ale więcej będzie wiedział po dzisiejszej nocy.Tego popołudnia odwiedził szereg sklepów w Saida Zajnab, dzielnicy slumsów,zamieszkanej przez uciekinierów z Iraku, gdzie za odpowiednie pieniądze można było kupićwszystko i wszystkich.Pózniej wmieszał się w wieczorny tłum w alejkach i sklepach Sukal-Hamidieh, w obrębie murów Starego Miasta, obok cytadeli, gdzie kupił sobie tanigarnitur, taki, jaki mógł z powodzeniem nosić Fauzi al-Dijala, pod którego się podszywał.W przygotowaniach nie zapomniał o niczym.Jeśli ludzie Abadiego go złapią, wyswobodzisię, jak Houdini czarodziejską sztuczką.Jednak nie było żadnego lekarstwa na pogłębiającąsię suchość w ustach i coraz szybsze bicie serca.Zdawał sobie sprawę, jak poważne są szanse,że świt zastanie go jako bezgłowe zwłoki unoszące się na falach płynącej przez DamaszekBarady.Po południu zdecydował się na strategię wejścia.Miał w gruncie rzeczy dwie opcje.Mógł się albo zakraść do środka, załatwić strażników i uśpić psy diazepamem.Wcześniejsza przejażdżka ulicą skłaniała go do przypuszczeń, że tak duża posesjaprawdopodobnie zabezpieczona jest alarmem bezprzewodowym.Chcąc wyłączyć po koleiwszystkie alarmy, trzeba było dostać się do skrzynki rozdzielczej, nie uruchamiającczujników ruchu i innych fotokomórek, których pewnie było wszędzie pełno, w dodatkuwymagało, by ktoś, kto znał się na tym, rozłączył je.System był zapewne wielokanałowy,więc wyłączenie jednego kanału najprawdopodobniej wzbudzało alarm w innym.Jednakwszystkie urządzenia bezprzewodowe bazowały na technologii fal radiowych, dlategonajlepszym rozwiązaniem było jednoczesne unieszkodliwienie ich elektromagnesem, do tegojednak potrzebny był dostatecznie silny nadajnik - dajmy na to 2,4 GHZ z małą antenąparaboliczną - i coś do wytwarzania elektromagnetycznej fali interferującej.Do tegowystarczył iPod grający Bruce a Springsteena.Jednak włamując się, trudno było przewidzieć, na kogo człowiek się natknie.Prędzejczy pózniej musiało dojść do konfrontacji z innymi strażnikami, strzelaniny i interwencjipolicji.W tych warunkach mógł najwyżej szybko pośpiesznie przesłuchać i przycisnąćAbadiego, a - jak wiadomo - wartość informacji wydobytych za pomocą tortur, jest raczejwątpliwa.Materiał z przesłuchań tego rodzaju zwykle składał się z kłamstw i półprawd -oczywiście, o ile był na to czas, a Skorpion czasu nie miał.Drugim sposobem było wproszenie się na wizytę.Podobnie jak w przypadku Kassimaw Bejrucie najważniejsze informacje będą zawarte nie w słowach Abadiego, tylko w jegopózniejszej reakcji na spotkanie.Jednak nie miał do czynienia z bandą idiotów, jego legendabyła słabo udokumentowana, a jeśli wzbudzi podejrzenia, sam może skończyć w ciemnymlochu, próbując wymyślić w miarę wiarygodne kłamstwa i półprawdy.Gdzieś w okolicy piesszczeknął, tylko raz, przyprawiając jego serce o łomot.Ulicą przejechał samochód; jego reflektory były jedynym światłem w ciemnościach,jeśli nie liczyć czerwonej poświaty sączącej się z budki strażnika.Kiedy samochód gowyminął, Skorpion zapuścił silnik wynajętego renault i podjechał pod bramę.Z budkiwyszedł strażnik w kombinezonie koloru khaki.W tej samej chwili z drugiej stronysamochodu wyrósł jak spod ziemi drugi strażnik, z chińskim karabinem automatycznymTyp 95 wycelowanym w Skorpiona.Karabin wyglądał na nowiuteńki i niezwykle grozny.- Jestem umówiony na spotkanie z Abu Faradżem - powiedział Skorpion po arabsku,używając kryptonimu Abadiego i pokazując strażnikowi identyfikator GSD, na którymwidniał jako Fauzi al-Dijala.Po plecach ciekła mu strużka potu.Jeśli al-Hafiz ostrzegłAbadiego, wpuszczą go, a potem zaraz zrobi się bardzo nieprzyjemnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]