[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kroczyłempogwizdując.W pewnej chwili jakaś pani w sposóbniezwykle życzliwy, zaczepiła mnie słowami:Chłopczyku, popraw sobie.Podnieś trochę wyżej tenberet, bo nic nie widzisz i możesz wejść na jakiśwystający korzeń, i nawet przewrócić się.Oczywiściezabolało.Musiało zaboleć.Czy oni nie widzą - rozważałem - otaczającejmnie atmosfery grozy, eksplodującego zła? No, aleprzecież jedna jaskółka nie czyni wiosny, na pewnoinni się mnie boją.Więc dalej wędrowałem z rękamiw kieszeniach.A gdy dotarliśmy do miejsca, gdzierosło drzewo, na które lubiłem się wspinać,spostrzegłem, że gałąz, na której zazwyczajsiadywałem, zajmuje grupka chłopców, o co najmniejrok starszych ode mnie.Otóż i - pomyślałem sobie -chuligani.Byłem w tamtej chwili gotów na spełnieniewszelkich oczekujących mnie wymogów inicjacji.11 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •