X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z wielką zręcznością, niby nieumyślnie, przeszedł doporównania obecnego czasu z dawnym; mówił wiele o Cosel i zakończył tym, że miano o niejwiadomość.Denhoffowa zapytała: A cóż się z nią dzieje? Siedzi w Berlinie pod opieką króla pruskiego i używa danej sobie swobody, żeby nas,króla, dwór i wszystko, co się tu działo i dzieje, w najszkaradniejszych malować kolorach.Jest to niewdzięczność czarna, aleśmy do niej nawykli.Zresztą  dodał L�wendahl  mniejsza150 by o to, gdyby zawsze nie powtarzała swego, że przy pierwszym spotkaniu królowi w łebstrzeli.Denhoffowa porwała się z krzykiem z kanapki, na której siedziała, zakrywając oczy.Panihetmanowa ruszyła ramionami tylko. Kto by się tam tego lękał albo na to uważał  zawołała  to są brawady bezsilne! Tak by się zdawać mogło, gdybyśmy pani hrabiny nie znali  przerwał L�wendahl szczególniej ja, który mam nawet zaszczyt być jej krewnym.Jest to kobieta, która nigdy nicpróżno nie mówi. Szczęściem nie ma żadnego podobieństwa, ażeby kiedykolwiek z królem spotkać sięmogła  dodała Pociejowa. Jak to? Czyż pani sądzi, że ona czekać będzie sposobności, a nie szukać jej? Wszak taksamo, jak potrafiła raz wkraść się na maskaradę, może się dostać przebrana do Drezna, czekaćna króla choćby w ulicy. A! tak, tak!  poczęła gorąco Denhoffowa. Ja przeczuwam niebezpieczeństwo.Króljest nieuważny, tę kobietę należy.Ja nie wiem! Cóż z nią zrobić?L�wendahl ruszył ramionami. Kto woli swej używać nie umie, temu ją odebrać należy i uczynić niewolnikiem; rozumiepani.Obie kobiety zamilkły, obu przyszło na myśl, że to, co teraz spotkać miało Cosel, mogłopózniej być Maryni udziałem.Marszałek L�wendahl zdał się tego domyślać i dodał: Najjaśniejszy Pan nigdy dla osób, które chociaż krótko kochał, nie był surowym.Zwiad-kiem te panie, jakieście tu spotkać mogły, ale są wypadki.Na tę naradę nadeszła najzręczniejsza z nich, matka, pani marszałkowa Bielińska, pomimowieku już dobrze dojrzałego ubrana z wielką pretensją, przeglądająca się we wszystkichzwierciadłach, poprawiająca coś około fryzury nieustannie i piękne białe ręce, okryte pier-ścieniami, wystawująca chętnie na uwielbienie.Powitała L�wendahla z uprzejmością poufałą,z uśmiechem i popatrzywszy po córkach, wpadła z jednego schwyconego słówka na tok roz-mowy.Denhoffowa wtajemniczyła ją w te obawy, które przyniósł z sobą przyjaciel domu.Tam,gdzie szło o córki, dla marszałkowej nikły wszelkie względy, litościwa w innych razach, sta-wała się mściwą i gniewną.Córki tutaj były całym jej mieniem i przyszłością; co im zagra-żało, doprowadzało ją do szaleństwa.Wysłuchawszy opowiadania, uniosła się. Ale bo też szczególne zachowują względy dla prawdziwie szalonej kobiety! Król jestnadto dobry! Wyzywa go! Urąga się, sama winna będzie, jeśli sobie ciężki los zgotuje! Temuraz koniec położyć należy!Marynia miała króla przestrzec.Złożono to na nią, lecz po namyśle marszałkowa znalazła,iż ona tego dobrze nie potrafi uczynić.Postanowiono więc, aby ona tylko zagaiła, a marszał-kowa sama wymownie dokonała reszty.L�wendahl, w tak dobre ręce powierzywszy sprawę swej zemsty, odszedł.Wieczorem zabawa była w Ogrodzie Hesperyd.Tak się naówczas zwał podwórzec Zwin-gru, świeżo, wspaniale i z przepychem królewskim dokończonego.Była to mała cząsteczkajakaś olbrzymiego pałacu królów, który miał doń przytykać.Ogród urządzony był obyczajemi smakiem wieku: w kwatery kwiatów poobsadzane bukszpanem, z wodotryskami, grotami ibogatą mitologicznych figur ozdobą.Wieczorem rozsypane lampy i kolorowe latarnie czyniłygo piękniejszym jeszcze niż we dnie.Z drzew poustawiane gaje pomarańczowe, w którychprzygotowano siedzenia, dozwalały parom przechadzającym się używać spoczynku w cieniu iukryciu.Na balkonach galerii otaczających dokoła Zwinger grały muzyki, a melodie ich roz-chodziły się daleko z lekkim wiatrem wieczora.W pośrodku ogrodu rozbity namiot, jaśnieją-cy cały iluminacją, stanowił salę improwizowaną, w której po wieczerzy miały się odbywaćtańce.151 Król przybył ubrany cały w niebieskie jedwabie ze srebrem i białe koronki, a wyglądałmłodo i chciał sobie znać młodsze jeszcze, pierwszych swych podróży po Europie przypo-mnieć lata.Denhoffowa także tego wieczora była w sukni bladoniebieskiej i w bieli i było jejwcale do twarzy.Zmuszając się do wesołości, powitała króla, którego każdy bawić musiałpod karą niełaski, i zaczęła od pustych żarcików.Część wieczora upłynęła na śmieszkach, doktórych Pociejowa pomagać umiała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.