[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przepraszam za bezpośredniość, ale z tego, co zauważyłam, toprzez ciebie są te kłopoty, nie przez panią James.Lily wie, że prawiewszystko ujdzie jej na sucho, ponieważ ty obronisz ją przed każdąpoważniejszą karą.- Dzisiaj spróbowałem zmienić jej nastawienie i być wobec niejstanowczy.- Cameron aż chrypiał z przejęcia.- Mogę tylko powie-dzieć, że strasznie trudno było mi ją ukarać.Zauważyła przygnębienie w oczach hrabiego i chwilę się nad tymzastanawiała.Był naprawdę zagubiony, szczerze załamany.Rebeka delikatnie położyła dłoń na ramieniu Camerona i przy-sunęła się bliżej.- Lily uwielbia cię i kocha bezwarunkowo.Wiem, że trudnosprawić zawód komuś, kto nas tak bardzo poważa, ale w tym przy-padku jest to konieczne.- Czy jestem aż tak żałosny, że muszę szukać aprobaty sześcio-letniej dziewczynki?Rebeka zdusiła w sobie instynktowną potrzebę, aby go objąći załagodzić jego niepokój.Ale coś w jej twarzy musiało wyrażać współczucie.Przysunął się bliżej, sprawiając, że odległość międzynimi przestała być przyzwoita.Macierzyński instynkt Rebeki zniknął, a w jego miejsce pojawiłsię pociąg fizyczny.Z każdym oddechem czuła zapach jego wodykolońskiej, odurzającą, unikatową woń, która jemu tylko była właś-ciwa.Cameron nagle poczuł ból w całym ciele, tak jakby intensywneemocje kilku ostatnich dni przeniknęły do mięśni.Rebeka poczuła, że jej ciało skłania się ku niemu w oczekiwaniutego, co nastąpi.Powoli narastało między nimi napięcie.- Rebeko.Uniosła głowę, aby na niego popatrzeć.A on pochylił się i dłoniąobjął jej kark.Bardzo delikatnie musnął jej usta swoimi.Dotknięciewarg było delikatne i ciepłe, ale stanowcze.Cudowne.Poczuła, jak obejmuje jej talię z siłą, która mogła nieomal spra-wiać ból, ale dawała poczucie bezpieczeństwa.Znów ją pocałował,odchylając jej głowę i mocno przyciskając usta.Jakiekolwiek pytania o to, co dobre, a co złe, przestały dręczyćsumienie Rebeki.Rozchyliła usta i pozwoliła, aby jego język miękkoje pieścił.Spokojnie poddała się jego objęciom, czując, jak delikatneciepło rozchodzi się po jej ciele.Ich języki prowadziły swoją własną rozmowę.Było jej dobrze ażdo bólu.Położyła dłoń na jego piersi i pozwoliła sobie w pełnirozkoszować się tą chwilą, tym uczuciem.Jak długo nie czuła sięchciana? Pożądana? Długo.Bardzo długo.Był tak ostrożny, tak delikatny.Całe ciało Rebeki dygotało żą-daniem o więcej.Usłyszała swój jęk.Przepełniło ją pragnienie, abyprzylgnąć do niego całym ciałem, ale je opanowała.Obawiała się, żemoże się ono z łatwością przerodzić w nieokiełznaną namiętność.Odważnie przeciągnęła językiem po jego dolnej wardze, nachwilę tak pozostając.Potem wolno, niemal z żalem, oderwała się odniego.Ten ostatni pocałunek skończył się cichym mruczeniem.Came-ron przesunął językiem po jej policzku w dół, w stronę szyi i nachwilę zatrzymał się na delikatnym punkcie nad dekoltem. Ich ramiona opadły prawie w tym samym momencie i każde zro-biło krok w tył.Przez dłuższą chwilę Rebeka po prostu stała, oszo-łomiona pocałunkami.Patrząc na nią, Cameron wydał odgłos, którybył czymś pośrednim między śmiechem a jękiem.Szybko oddychał,wpijając w nią wzrok.Zmusiła się, aby wytrzymać to spojrzenie.Zamknął oczy i w tejchwili dostrzegła, jaki jest delikatny i w równym jak ona stopniuzdziwiony tym, co się przed chwilą między nimi wydarzyło.Instynktownie Rebeka położyła dłoń na jego policzku.Cameronprzytulił głowę do jej dłoni.Uniosła się na palcach, pochyliła sięw jego stronę, a następnie, ku własnemu zaskoczeniu przycisnęłausta do drugiego policzka.- Dobranoc, Cameronie - wyszeptała.Odwróciła się i wyszła z pokoju.Kręciło jej się w głowie,a w sercu czuła zamęt.Tylko Pan Bóg wiedział, co wynikniez nowego obrotu spraw w relacjach między nimi!Roześmiała się krótko i nerwowo, a potem weszła po schodachdo swojej sypialni.Czas odpocząć, pomyśleć i przewartościowaćcałe życie.Nie żałowała tych pocałunków, ponieważ były cudownei oboje ich chcieli.Ale nie mogła zaprzeczyć, że jeśli obiektywniespojrzeć na to, co się stało, być może lepiej by było, gdyby się nadalze sobą kłócili.11111111Do wszystkich diabłów! Co ja najlepszego zrobiłem?DDDCameron rozejrzał się po gabinecie i jęknął.Co za idiotyzmi brak dyscypliny, co za szczyt głupoty! Wstydził się i był na siebiezły, ponieważ zdawał sobie sprawę, że chociaż całowanie RebekiTremaine sprawiło mu ogromną przyjemność, było to nadzwyczajnieroztropne.Podrapał się w głowę, za nic nie mogąc zrozumieć, dlaczego takbez reszty go urzekła.Czy sprawiła to aura tajemnicy otaczająca ich relację, świadomość, że tak bardzo jej pragnie, bo wie, jak niemądrei niebezpieczne jest angażowanie się w taki romans? Czy naprawdębył człowiekiem aż tak płytkim i ograniczonym?To prawda, że od czasów Christiny nie był z kobietą, i to mogłowytłumaczyć jego reakcję.Szczerze mówiąc, nie interesowały goinne kobiety.Zwłaszcza te godne szacunku, przyzwoite.Pomonogamicznym związku, nie pociągała go też myśl o skakaniuz łóżka do łóżka tych pań, które były chętne i gotowe na takieromanse.A utrzymywanie kochanki zanadto przypominałopozbawiony zaangażowania emocjonalnego interes.Brakowało mu fizycznego odprężenia w namiętnym seksie, alenauczył się bez tego żyć.Pocałunek Rebeki przerwał jednakwszystkie umocnienia, jakie wokół siebie zbudował.Rozpętał jegopożądanie, ale czuł, że było w tym coś więcej.Rebeka obudziładrzemiące w nim wszystkie tkliwe uczucia, które uznał zapogrzebane wraz z żoną.Co go, u diaska opętało, żeby ją pocałować?Odruch? Okazja?Już wcześniej zdarzało się, że był podniecony jej bliskością, alejakoś udawało mu się to zignorować.Co się dzisiaj zmieniło? Oczy-wiście pięknie wyglądała, ale zawsze wyglądała pięknie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •