[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co się u was dzieje? Królewna wydała rozkazy, aby się gotowano do podróży  odparł sucho Talwosz. Gdzie? Dokąd? Do jakiej?  żywo przerwał biskup. Ale ja o niczym nie wiem! Narany Pańskie! Ja tu przecie stróżem jestem!Litwin słuchał obojętnie księdza biskupa i rzekł również zimno: Ja spełniam, co mi przykazano, do mnie nie należy więcej nad to. Ale dokądże jechać myślicie?  zawołał biskup coraz bardziej poruszony.Talwosz ruszył ramionami. Królewna się przede mną tłumaczyć nie potrzebowała  rzekł  a ja pytać nie śmia-łem.Wiem tylko, że jedziemy.Ksiądz biskup stał z załamanymi rękami; poczciwa jego twarz łagodna zmieniła się, zasę-piła, posmutniała, widać było, że go to wiele kosztowało, iż zmuszonym został królewnieczynić wyrzuty.Zmięszany nie śpieszył na zamek, aby się rozpytać, bo chciał z pierwszego125a k o m o d o w a ć się (z łac.)  stosować, naginać się do kogo80 wrażenia ochłonąć, lękając się narazić zbyt żywymi wyrzuty królewnie, a był do nich obo-wiązany.Panowie senatorowie postawili go tu na straży; królewna nie powinna była krokuuczynić bez ich wiedzy i przyzwolenia; biskup nie słyszał o żadnej podróży, a tu już czynio-no, nie pytając, przygotowania do niej.Talwosz pokłonił mu się i odszedł.Ksiądz Wojciech, postawszy chwilę jeszcze, zakłopotany powolnym krokiem wsunął sięna pokoje Anny.W posłuchalnym, w którym go zwykle przyjmowano, pusto było.Dosia tyl-ko sprzątała po stolikach i przyszła księdza w rękę pocałować.Nie śmiał się biskup jej pytać.Wtem ze drzwi bocznych wyjrzała krajczyna i znikła, a po chwili królewna Anna ukazała sięw progu i weszła powolnym krokiem.Biskup ją przywitał milczący, badając oczyma; w twa-rzy nie znalazł żadnej zmiany  spokojną była zupełnie i nie zdawała się zakłopotaną, gdyksiądz Wojciech zmięszany był niezmiernie. Widzę na zamku jakieś przygotowania  odezwał się nieśmiało  tak jak gdyby dopodróży.Czy Wasza Miłość odebrała jakieś wiadomości od panów senatorów? %7ładnych  odparła Anna  ale powietrze się zbliża co dzień do Płocka i ja tu na nieczekać nie myślę.Muszę szukać bezpieczniejszego schronienia. Ale to nie może nastąpić bez wiedzy panów senatorów  przerwał biskup. To wasza rzecz, mój ojcze, z nimi się o to porozumieć  rzekła spokojnie królewna co do mnie ja niczyich rozkazów czekać nie potrzebuję, jestem przecież wolną.Biskupowi pot z czoła spadał kroplisty, ocierał go ruchem gorączkowym rąk obu. Tak jest, tak jest  pośpieszył potwierdzić  lecz niemniej bez ich wiedzy by nie wy-padało.I dokądże Wasza Miłość chcesz jechać? Sądzę, że w Aomży będę najbezpieczniejszą  chłodno, po krótkim namyśle, odezwałasię królewna.Biskup ręce łamał, przyszło mu na pamięć, że z Aomży łatwiej było z Litwinami się poro-zumieć, że stamtąd też królewna może miała jakie umówione drogi i posłów na zjazdy, któresię zapowiadały. Potrzeba więc chyba natychmiast o tej woli Waszej Miłości dać wiedzieć arcybiskupo-wi, panu marszałkowi i wojewodom  mówił ks.chełmski i w ustach mu zasychało, a głosjego coraz był słabszy. Nic nie mam przeciwko temu  odparła Anna Jagiellonka  ale za pózno będzie otym ich uwiadomić, gdy ja czekać na odpowiedz nie mogę.Pojedziemy jutro lub pojutrze. Jestże to stałe postanowienie?  przerwał ksiądz Wojciech łagodnie. Ja bym sięośmielił Miłości Waszej uczynić uwagę, że panów senatorów drażnić i zniechęcać nie nale-żałoby. Ale ani też im się poddawać i uniżać  odpowiedziała Anna  boby ze mnie lalkę ja-kąś uczynili, którą ja być nie mogę, znając krwi mej prawa i dostojeństwo.Chcę właśnie oka-zać, iż się nie uważam niewolnicą i podległą rozkazom niczyim.Rady chętnie słucham, alewięcej nic.Jeśli się ona nie zgodzi z moim przekonaniem, odrzucić ją muszę.Biskup ręce podniósł do góry. Ale Wasza Miłość nie widzisz chyba, że to wypowiedzenie wojny, że to opór jest prze-ciw woli narodu. Szanuję ją, ale jej swojej poświęcić nie mogę  rzekła królewna. Wy, ojcze kocha-ny, nie przekonacie mnie.Myślałam długo, wzywałam Ducha świętego, a com postanowiła,to uczynię i będzie, co Bóg da! Pojadę do Aomży.Biskup milczał, królewna dodała łagodnie: Wy ze mną, nieprawdaż? Muszę  rzekł ksiądz Wojciech z cicha  choć zaprawdę przeciwko tej podróży sa-mowolnej protestuję.81  Nie sądzę, abyście wy, mój ojcze, albo pan wojewoda Uchański wstrzymywać mniegwałtem zamierzali.Wy donieście, co ja czynię, a ja postąpię, jak mi lepiej. Powietrze jeszcze daleko! W Płocku o nim nie słychać!  odezwał się biskup. Nie czas będzie wyjeżdżać, gdy nadejdzie  sucho rzekła Anna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •