[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic lepszego nie przychodzi mi do głowy.Kompletnie się nie znam na sztuce.Z początku mnie ignoruje.To dobrze, tak będzie ła-twiej.Ledwie podnosi wzrok znad serwetki, nawet kiedykomplementuję świecę, którą narysowała.Wyraznie chce,żebym zostawił ją w spokoju. Dzięki. Nie patrzy na mnie. Trochę abstrakcyjna. Uważasz, że wygląda do dupy?Już wiem, że powiedziałem nie to, co trzeba.Inny bysię roześmiał.Odparłby, że tylko żartował, i zasypał jąkomplementami.Ale nie ja.Nie z nią.Siadam w jej boksie.W przypadku innej kobietyi przy innej okazji odwróciłbym się na pięcie i odszedł.W innych okolicznościach w ogóle nie podchodziłbym dostolika, przy którym siedzi wkurwiona baba, co prawdaładna, ale już na pierwszy rzut oka wyglądająca na wrednąjędzę.Odpuszczam sobie gadkę szmatkę, flirtowanie i tegotypu bzdury, tylko kwituję:  A czy ja powiedziałem, że wygląda do dupy? Właśnie wychodziłam. Dopija drinka i wyciągarękę po leżącą na kanapie kurtkę. Boks jest twój. Wygląda jak Monet  wyciągam asa z rękawa.Monet maluje takie abstrakcje, no nie?Wreszcie patrzy na mnie, a ja się uśmiecham.Jednaknie wiem, czy to, co widzi, wystarczy, by nie sięgnęła pokurtkę.Aagodnieje, uświadamia sobie, że była zbyt opry-skliwa.Może jednak nie taka z niej jędza.Może jest tylkowkurwiona. Monet to impresjonista  mówi. Picasso, to ontworzył sztukę abstrakcyjną.Kandinsky, Jackson Pollock.W życiu o nich nie słyszałem.A ona nadal zbiera siędo wyjścia, ale nie szkodzi.Jeśli wyjdzie, pojadę za nią dodomu.Wiem, gdzie mieszka.Poza tym mam mnóstwoczasu.Mimo to próbuję ją zatrzymać.Wyjmuję z popielniczki zmiętą serwetkę, strzepujępopiół i rozkładam ją. Wcale nie wygląda do dupy. Składam serwetkęi umieszczam ją w tylnej kieszeni spodni.To wystarczy, by jej spojrzenie powędrowało w stronębaru.Szuka wzrokiem kelnerki.Ma ochotę na jeszczejednego drinka. Chcesz to wziąć?  pyta. Tak. Bo kiedyś mogę zostać sławna?  pyta rozbawiona. Ludzie lubią, kiedy się ich traktuje, jakby byli ważni.Ona nie jest wyjątkiem.Mówi, że nazywa się Mia.Odpowiadam, że mam naimię Owen, ale zanim to zrobię, zawieszam głos na dłuższąchwilę, aż w końcu ona dodaje: Nie wiedziałam, że to takie trudne pytanie.Opowiadam, że moi rodzice mieszkają w Toledo, a japracuję jako kasjer w banku.Oczywiście wszystko tokłamstwa.Niewiele mówi o sobie.Rozmawiamyo różnych sprawach, w większości neutralnych:o wypadku na autostradzie Dana Ryana, o wykolejonympociągu towarowym, o zbliżających się mistrzostwachw bejsbolu.Proponuje, żebyśmy pogadali o czymś niedo-łującym, ale to nie takie proste.Zamawia drinka, potemdrugiego.Im więcej pije, tym bardziej staje się otwarta.Przyznaje, że chłopak wystawił ją do wiatru.Opowiada mio nim.Spotykają się od końca sierpnia, ale na palcachjednej ręki może policzyć randki, których nie odwołał.Oczekuje współczucia, ale nie dostaje go ode mnie.Przysuwam się do niej.Od czasu do czasu dotykamysię, przypadkiem, ocieramy się nogami pod stołem.Staram się o tym nie myśleć.I o tym, co się staniepózniej.Nie zastanawiam się, jak zaciągnę ją do auta,a potem przekażę Dalmarowi.Słucham tej paplaniny, samnie wiem o czym, nie skupiam się na niej, bo myślęo pieniądzach.Na jak długo wystarczy mi taka kupa forsy?Takie siedzenie z kobietą w barze, do którego czasamiwpadam, ale zawsze sam, by się nachlać, i porywanie ludzi dla okupu, jest całkiem nie w moim stylu.Ale uśmiechamsię, kiedy na mnie patrzy, a gdy jej dłoń dotyka mojej,pozwalam na to, bo wiem jedno: ta kobieta może zmienićmoje życie. EVEPOPrzeglądam album ze zdjęciami Mii, kiedy nagle do-ciera do mnie, że w drugiej klasie miała wyimaginowanąprzyjaciółkę o imieniu Chloe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •