[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przełknęła ślinę.Mężczyzna w płaszczu przystanął i uchylił kapelusza. Nie poznałam cię.Nie sądziłam, że będziesz taki elegancki.Och,wybacz, proszę! wybełkotała. Jak mogłam być tak nietaktowna!W restauracji wypiła wprawdzie dwa kieliszki sherry, jednak alkoholjuż dawno wywietrzał jej z głowy, a teraz zachowała się jak jakaś głupiapensjonarka. To nieważne, Eleanor. Na jego twarzy pojawiło się coś nakształt uśmiechu, w dalszym ciągu jednak wyglądał bardzo posępnie.Było jej wstyd, że otworzyła serce przed tym ponurym indywiduum,które nie potrafiło się nawet uśmiechać jak normalny człowiek. Morągkupiła mi ten płaszcz rok temu na Gwiazdkę, mam go na sobie pierwszyraz.Nie chciałem robić z siebie widowiska przed twoimi przyjaciółmi.Jeśli planował spotkać się z jej przyjaciółmi, to znaczy, że być możebędzie chciał, żeby zaprowadziła go jutro na Parłiament Terrace napodwieczorek.Miała nadzieję, że tak właśnie będzie.Nancy i Brenna jużnie mogły się doczekać, żeby go wreszcie poznać.Nancy mówiła o nim twój szkocki korespondencyjny przyjaciel", jakby Eleanor miała przyjaciółkorespondencyjnych na całym świecie!Po tym wszystkim, co sobie napisali, nie mogła znalezć nawet słowa,które chciałaby teraz powiedzieć i wydawało się, że on czuł to samo.Szedł obok niej w milczeniu w stronę wyjścia ze stacji.Na zewnątrz jużpanowało zaciemnienie i widać było jedynie przednie reflektory sunącychpowoli aut, zakryte, z wąskim tylko otworem przepuszczającym smużkęświatła.Kocie oczy.Powiedziała: Lepiej wezmy się pod ręce, Hector.Jeśli się zgubisz, mogę cię jużnigdy nie odnalezć.416Hector ujął jej rękę i przytrzymał w swojej. Nie bój się, Eleanor.Ja znalazłbym cię na pewno.A Eleanor już wiedziała, że wszystko się dobrze ułoży.Nancy przybyła do tego domu w końcu dziewiętnastego wieku i jużstraciła rachubę, ile bankietów i bankiecików tu urządziła.Pierwszy, jakipamiętała, miał miejsce, kiedy Eleanor była jeszcze małą dziewczynkąi urządzała herbatki dla swoich lalek.Czasami pani Allardyce, mimo iżniezdrowa, schodziła na dół i przyłączała się do nich.Były urodzinowepodwieczorki, urodzinowe przyjęcia trochę bardziej uroczyste imprezyz większą liczbą gości, a także specjalne podwieczorki, kiedy ktoś wyjeż-dżał w podróż albo z niej wracał.W1920 roku był taki krótki okres, kiedysynkowie Caffreyów mieszkali w sierocińcu przy klasztorze Zwiętej Hildy,i cała rodzina przychodziła do niej w niedzielne popołudnia.Pamiętałapierwsze urodziny Sybil, kiedy to Marcus zniżył się do tego, żeby w nichuczestniczyć.Byli wtedy Daniel Vaizey i siostra Hutton, a Daniel i Eleanorzachowywali się tak zresztą bynajmniej nie celowo że wszyscywidzieli, jak bardzo są w sobie zakochani.Niedługo potem Marcuswyrzucił Eleanor z domu i dobrze się stało, bo samodzielne życieprzyniosło Eleanor tylko dużo dobrego.A potem były siódme urodzinySybil i Cary.Oj, działo się wtedy, działo.Sybil urządziła straszną awan-turę tak, Marcus kompletnie rozpuścił to dziecko.Zastanowiła się, co też porabia Sybil.Jakie może być Boże Narodzeniew Indiach? Kiedyś ta dziewczyna pisywała do niej regularnie, ale terazchyba uważa, że Nancy jest współwinna całemu złu, które ją spotkało.A wszystko zaczęło się od tego, że Cara wyszła za Marcusa.W każdymrazie przysięgła, że nigdy więcej nie przestąpi progu tego domu, i odśmierci Marcusa nie napisała do Nancy ani jednego słowa.Jednak ze wszystkich uroczystych obiadów i przyjęć, które Nancyurządziła w swojej kuchni przez te lata, żadna feta nie mogła przebićtegorocznego obiadu na Boże Narodzenie, tyle tu było radości, dobregonastroju i zwykłego szczęścia malującego się na twarzach wszystkichzebranych, nie wspominając rzecz jasna o wspaniałym jedzeniu.Gdyby mogła machnąć czarodziejską różdżką i wypowiedzieć jakieśżyczenie, to chciałaby ale tak z całego serca by ten dzień nigdy sięnie skończył, by żaden z jej gości już nigdy nie był nieszczęśliwy i żebydo końca świata wszyscy się uśmiechali i cieszyli towarzystwem innych.417Najbardziej ją uradowało, kiedy przyszła Eleanor z Hectorem, który niemógł się powstrzymać od uśmiechu, przyglądając się błazeństwom Ame-rykanów i słuchając kąśliwych uwag Fielding.Nagle jakiś głos nad jej głową powiedział: Czyżby zasnęła z otwartymi oczami? Myślę, że musi być w transie dodał inny głos. Nancy! ostro krzyknął trzeci.Nancy zamrugała powiekami i wtedy się zorientowała, że co najmniejtuzin twarzy patrzy na nią z mieszaniną rozbawienia i niepokoju.TylkoSean spał jak suseł w swoim wysokim krzesełku, a Kitty siedziała nakolanach Eddiego. Przepraszam. wy bąkała i poczuła, że twarz ma całą w płomie-niach. Zamyśliłam się zdziebko.Prawdę mówiąc, była pijana, nawet bardzo pijana, pokrzepiając się odczasu do czasu łykiem whisky podczas szykowania obiadu.Przyjęcie byłoogromne, przygotowania doń zajęły jej mnóstwo czasu, chociaż Carai Brenna dzielnie jej pomagały, a Fielding zajęła się dziećmi.Kiedywszystko było gotowe, ilość łyków urosła do ćwierci butelki: Nancy niemogła się utrzymać na nogach i wolała siedzieć. Na pewno nic ci nie jest? spytała Brenna.Nancy, cokolwiek oszołomiona, potrząsnęła głową. A o czym to tak myślałaś? dopytywał się Eddie. O niczym szczególnym odparła, starając się odzyskać panowanienad sobą, w każdym razie do pewnego stopnia, żeby się nie zdemaskować. Właśnie mieliśmy wypić toast za naszych amerykańskich przyjaciół rzekł Fergus, wymachując butelką wina. Mogę ci nalać? Nie, dzięki rzuciła Nancy szybko, nakrywając kieliszek dłonią. Znasz mnie, nie piję tak dużo.Wolę lemoniadę.Kiedy toast został już spełniony, Eddie i Nelson byli bardzo wzruszeni,a Dexter, najbardziej opanowany z całej trójki, powiedział, że wszyscytrzej trochę się bali tego Bożego Narodzenia, pierwszego, które spędzająpoza domem. Ale dzięki wam, kochani Anglicy, czujemy się naprawdę mile widzia-ni.I szczęśliwi.Mam nadzieję, że za rok znów się wszyscy tu spotkamy!Rozległ się chór głosów: Racja! Pewnie, że tak!Dexter ciągnął: A teraz, kiedy skończyliśmy jeść, może przejdziemy do salonu? Niemogę się już doczekać, żeby usiąść do pianina.418Wszyscy ruszyli w stronę drzwi, tylko Nancy została tam, gdzie była.Nie miała zamiaru zmywać; po prostu nie chciała ryzykować.W głowienadal jej szumiało, więc wdrapywanie się po schodach mogło się różnieskończyć.Teraz potrzebowała paru filiżanek mocnej herbaty.Sybil obrysowywała starannie oczy czarnym patyczkiem kohl, roztarłabrązowy cień na powiekach i wyszczotkowała rzęsy tuszem.Odwróciłasię do lustra w damskiej toalecie, by sprawdzić efekt.Jej oczy wydawałysię ogromne nad mocno uróżowanymi policzkami i wargami, pomalo-wanymi czerwoną szminką.Właściwie z trudem się rozpoznawała. Nie mogę uwierzyć, że to ja szepnęła. Bo to nie ty, a ta druga, to nie ja uśmiechnęła się Anne Purcell,porucznik, w pełnym makijażu, tak samo jak Sybil. Ty masz na imięYasmin, a ja Fatami, i jesteśmy egzotycznymi hinduskimi tancerkami.Dziś jest Boże Narodzenie i mamy tańczyć przed całym tłumem mężczyzni kobiet, głównie mężczyzn, zresztą już kompletnie pijanych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Przełknęła ślinę.Mężczyzna w płaszczu przystanął i uchylił kapelusza. Nie poznałam cię.Nie sądziłam, że będziesz taki elegancki.Och,wybacz, proszę! wybełkotała. Jak mogłam być tak nietaktowna!W restauracji wypiła wprawdzie dwa kieliszki sherry, jednak alkoholjuż dawno wywietrzał jej z głowy, a teraz zachowała się jak jakaś głupiapensjonarka. To nieważne, Eleanor. Na jego twarzy pojawiło się coś nakształt uśmiechu, w dalszym ciągu jednak wyglądał bardzo posępnie.Było jej wstyd, że otworzyła serce przed tym ponurym indywiduum,które nie potrafiło się nawet uśmiechać jak normalny człowiek. Morągkupiła mi ten płaszcz rok temu na Gwiazdkę, mam go na sobie pierwszyraz.Nie chciałem robić z siebie widowiska przed twoimi przyjaciółmi.Jeśli planował spotkać się z jej przyjaciółmi, to znaczy, że być możebędzie chciał, żeby zaprowadziła go jutro na Parłiament Terrace napodwieczorek.Miała nadzieję, że tak właśnie będzie.Nancy i Brenna jużnie mogły się doczekać, żeby go wreszcie poznać.Nancy mówiła o nim twój szkocki korespondencyjny przyjaciel", jakby Eleanor miała przyjaciółkorespondencyjnych na całym świecie!Po tym wszystkim, co sobie napisali, nie mogła znalezć nawet słowa,które chciałaby teraz powiedzieć i wydawało się, że on czuł to samo.Szedł obok niej w milczeniu w stronę wyjścia ze stacji.Na zewnątrz jużpanowało zaciemnienie i widać było jedynie przednie reflektory sunącychpowoli aut, zakryte, z wąskim tylko otworem przepuszczającym smużkęświatła.Kocie oczy.Powiedziała: Lepiej wezmy się pod ręce, Hector.Jeśli się zgubisz, mogę cię jużnigdy nie odnalezć.416Hector ujął jej rękę i przytrzymał w swojej. Nie bój się, Eleanor.Ja znalazłbym cię na pewno.A Eleanor już wiedziała, że wszystko się dobrze ułoży.Nancy przybyła do tego domu w końcu dziewiętnastego wieku i jużstraciła rachubę, ile bankietów i bankiecików tu urządziła.Pierwszy, jakipamiętała, miał miejsce, kiedy Eleanor była jeszcze małą dziewczynkąi urządzała herbatki dla swoich lalek.Czasami pani Allardyce, mimo iżniezdrowa, schodziła na dół i przyłączała się do nich.Były urodzinowepodwieczorki, urodzinowe przyjęcia trochę bardziej uroczyste imprezyz większą liczbą gości, a także specjalne podwieczorki, kiedy ktoś wyjeż-dżał w podróż albo z niej wracał.W1920 roku był taki krótki okres, kiedysynkowie Caffreyów mieszkali w sierocińcu przy klasztorze Zwiętej Hildy,i cała rodzina przychodziła do niej w niedzielne popołudnia.Pamiętałapierwsze urodziny Sybil, kiedy to Marcus zniżył się do tego, żeby w nichuczestniczyć.Byli wtedy Daniel Vaizey i siostra Hutton, a Daniel i Eleanorzachowywali się tak zresztą bynajmniej nie celowo że wszyscywidzieli, jak bardzo są w sobie zakochani.Niedługo potem Marcuswyrzucił Eleanor z domu i dobrze się stało, bo samodzielne życieprzyniosło Eleanor tylko dużo dobrego.A potem były siódme urodzinySybil i Cary.Oj, działo się wtedy, działo.Sybil urządziła straszną awan-turę tak, Marcus kompletnie rozpuścił to dziecko.Zastanowiła się, co też porabia Sybil.Jakie może być Boże Narodzeniew Indiach? Kiedyś ta dziewczyna pisywała do niej regularnie, ale terazchyba uważa, że Nancy jest współwinna całemu złu, które ją spotkało.A wszystko zaczęło się od tego, że Cara wyszła za Marcusa.W każdymrazie przysięgła, że nigdy więcej nie przestąpi progu tego domu, i odśmierci Marcusa nie napisała do Nancy ani jednego słowa.Jednak ze wszystkich uroczystych obiadów i przyjęć, które Nancyurządziła w swojej kuchni przez te lata, żadna feta nie mogła przebićtegorocznego obiadu na Boże Narodzenie, tyle tu było radości, dobregonastroju i zwykłego szczęścia malującego się na twarzach wszystkichzebranych, nie wspominając rzecz jasna o wspaniałym jedzeniu.Gdyby mogła machnąć czarodziejską różdżką i wypowiedzieć jakieśżyczenie, to chciałaby ale tak z całego serca by ten dzień nigdy sięnie skończył, by żaden z jej gości już nigdy nie był nieszczęśliwy i żebydo końca świata wszyscy się uśmiechali i cieszyli towarzystwem innych.417Najbardziej ją uradowało, kiedy przyszła Eleanor z Hectorem, który niemógł się powstrzymać od uśmiechu, przyglądając się błazeństwom Ame-rykanów i słuchając kąśliwych uwag Fielding.Nagle jakiś głos nad jej głową powiedział: Czyżby zasnęła z otwartymi oczami? Myślę, że musi być w transie dodał inny głos. Nancy! ostro krzyknął trzeci.Nancy zamrugała powiekami i wtedy się zorientowała, że co najmniejtuzin twarzy patrzy na nią z mieszaniną rozbawienia i niepokoju.TylkoSean spał jak suseł w swoim wysokim krzesełku, a Kitty siedziała nakolanach Eddiego. Przepraszam. wy bąkała i poczuła, że twarz ma całą w płomie-niach. Zamyśliłam się zdziebko.Prawdę mówiąc, była pijana, nawet bardzo pijana, pokrzepiając się odczasu do czasu łykiem whisky podczas szykowania obiadu.Przyjęcie byłoogromne, przygotowania doń zajęły jej mnóstwo czasu, chociaż Carai Brenna dzielnie jej pomagały, a Fielding zajęła się dziećmi.Kiedywszystko było gotowe, ilość łyków urosła do ćwierci butelki: Nancy niemogła się utrzymać na nogach i wolała siedzieć. Na pewno nic ci nie jest? spytała Brenna.Nancy, cokolwiek oszołomiona, potrząsnęła głową. A o czym to tak myślałaś? dopytywał się Eddie. O niczym szczególnym odparła, starając się odzyskać panowanienad sobą, w każdym razie do pewnego stopnia, żeby się nie zdemaskować. Właśnie mieliśmy wypić toast za naszych amerykańskich przyjaciół rzekł Fergus, wymachując butelką wina. Mogę ci nalać? Nie, dzięki rzuciła Nancy szybko, nakrywając kieliszek dłonią. Znasz mnie, nie piję tak dużo.Wolę lemoniadę.Kiedy toast został już spełniony, Eddie i Nelson byli bardzo wzruszeni,a Dexter, najbardziej opanowany z całej trójki, powiedział, że wszyscytrzej trochę się bali tego Bożego Narodzenia, pierwszego, które spędzająpoza domem. Ale dzięki wam, kochani Anglicy, czujemy się naprawdę mile widzia-ni.I szczęśliwi.Mam nadzieję, że za rok znów się wszyscy tu spotkamy!Rozległ się chór głosów: Racja! Pewnie, że tak!Dexter ciągnął: A teraz, kiedy skończyliśmy jeść, może przejdziemy do salonu? Niemogę się już doczekać, żeby usiąść do pianina.418Wszyscy ruszyli w stronę drzwi, tylko Nancy została tam, gdzie była.Nie miała zamiaru zmywać; po prostu nie chciała ryzykować.W głowienadal jej szumiało, więc wdrapywanie się po schodach mogło się różnieskończyć.Teraz potrzebowała paru filiżanek mocnej herbaty.Sybil obrysowywała starannie oczy czarnym patyczkiem kohl, roztarłabrązowy cień na powiekach i wyszczotkowała rzęsy tuszem.Odwróciłasię do lustra w damskiej toalecie, by sprawdzić efekt.Jej oczy wydawałysię ogromne nad mocno uróżowanymi policzkami i wargami, pomalo-wanymi czerwoną szminką.Właściwie z trudem się rozpoznawała. Nie mogę uwierzyć, że to ja szepnęła. Bo to nie ty, a ta druga, to nie ja uśmiechnęła się Anne Purcell,porucznik, w pełnym makijażu, tak samo jak Sybil. Ty masz na imięYasmin, a ja Fatami, i jesteśmy egzotycznymi hinduskimi tancerkami.Dziś jest Boże Narodzenie i mamy tańczyć przed całym tłumem mężczyzni kobiet, głównie mężczyzn, zresztą już kompletnie pijanych [ Pobierz całość w formacie PDF ]