[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dramatycznie westchn�ł. Dyrektor Scaur chciałby, �ebyprzetransportowano je na Wayland.Rzecz jasna, jak najdyskretnieji z zachowaniem wszystkich niezb�dnych Srodków ostro�noSci.Maj�by� tam poddane wst�pnemu przesłuchaniu.Powiadomiono ju� na-szych agentów Noghrich, którzy pełni� tam słu�b�. OsobiScie si� tym zajmiesz?  zapytał Saychel.Jego rozmówca kiwn�ł głow�.109  Wiesz chyba, �e to podst�p?  zapytał Saychel. Mam namySli te dwie istoty. OczywiScie  odparł oficer Wywiadu. Jednak to mo�e by�jedyna szansa przesłuchania kogokolwiek z rasy Yuuzhan Vong.Niemo�emy jej przegapi�.Nawet gdybySmy musieli zgodzi� si� na ichproSb� i zorganizowa� spotkanie z rycerzami Jedi. Witaj na pokładzie  odezwał si� Roa do Hana, kiedy dotarlina szczyt wyło�onej mi�kkim dywanem pasa�erskiej rampy gwiezd-nego statku typu SoroSuub 3000.Han tylko raz zajrzał do Srodka i cicho gwizdn�ł.Nawet taSmo-wo produkowane egzemplarze tego smukłego, przypominaj�cegogrot strzały modelu były wyposa�one jak luksusowe jachty, ale  Ra-dosny Sztylet przewy�szał je pod ka�dym wzgl�dem.Dosłowniewszystko, co nie było kosztownym drewnem  pocz�wszy od po-sadzki korytarzy, a sko�czywszy na przepierzeniach i przegrodach wygl�dało zupełnie jak prawdziwe.W ka�dej niszy i wn�ce umiesz-czono drogocenny przedmiot, dzieło sztuki albo przynajmniej kosz-towny hologram.Ustawion� w przeciwległym k�cie łagodz�c� skutkinagłych przyspiesze� kanap� pokrywała skóra crosha i migotliwyjedwab. Czy to fijisi?  zapytał Han takim tonem, jakby nie mógł uwie-rzy� własnym oczom.Przykucn�ł i przesun�ł palcami po fragmen-cie parkietu. Prawd� mówi�c, to uwa  odrzekł Roa. Zabrałem z pokła-du wraku alderaa�skiego spacerowego statku.Piraci zrabowaliwszystko inne, co miało jak�S wartoS�.Han wszedł na pokład i rozejrzał si� po wn�trzu.Zwracał uwa-g� na ka�dy szczegół i od czasu do czasu kr�cił głow�. Czy wiesz, kto latał kiedyS podobnym jachtem?  zapytałw pewnej chwili. Lando Calrissian.Ale i tak jego  Rlicznotka niemo�e si� równa� z twoim  Sztyletem. Je�eli Lando nie zmienił si� od czasów, kiedy go znałem, za-pewne wi�cej wydaje na systemy Sledzenia i uzbrojenie ni� ja nawyposa�enie całego jachtu. Mo�e, mo�e. Han wyszczerzył z�by w uSmiechu i spoj-rzał na Ro�.Był mu wdzi�czny za to, �e przyjaciel uwolnił go odkoniecznoSci wysłuchiwania narzeka� i wymówek, które musiał zno-si� w domu.110  A zatem stary piracie, czym teraz si� zajmujesz?  zapytał.Wynajmujesz kabiny członkom objazdowych orkiestr jizzowych?Roa parskn�ł Smiechem. Nie ukrywam, �e zatrudniłem w organizacjach podatkowychi celnych Bonadana kilku funkcjonariuszy, dzi�ki którym stałem si�bogaty  powiedział. Teraz jednak pozostał mi tylko ten statek.Klepn�ł Hana po plecach i obaj przeszli do głównej dziobowejsterowni.Kiedy si� tam znalexli, na ich spotkanie ruszył stoj�cy do-t�d w niszy srebrzysty protokolarny android.Jego wypolerowanapowłoka lSniła niczym lustro. Bardzo przepraszam, panie Roa, ale do statku zbli�a si� jakiSintruz  oznajmił beznami�tnym tonem. Hanie, to jest Void  odezwał si� Roa. Znalazłem go naRhommamoolu.Wyrwałem go z łap tamtejszych fanatyków, nisz-cz�cych wszystkie androidy.Biedak tak si� zdenerwował, �e mu-siałem skasowa� zawartoS� jego pami�ci.Nabyłem go za półdarmo,ale wydałem pi��set corusca�skich kredytów, �eby doprowadzi� godo obecnego stanu.Roa zwrócił si� do Voida.Polecił mu pokaza� intruza, na które-go skierowały si� obiektywy zainstalowanych na l�dowisku skanerówsystemu bezpiecze�stwa.Na ekranie monitora konsolety pojawił si�obraz szczupłego kilkunastolatka o br�zowych włosach i bł�kitnychoczach.Chłopiec był ubrany w jasn� tunik� z szorstkiego materiału,wypuszczon� na br�zowe, obcisłe cienkie spodnie. Znasz go?  zapytał Roa, zwracaj�c si� do Hana.Solo zmru�ył oczy. To mój syn  oznajmił ponuro.Kiedy Han stan�ł we włazie jachtu, Anakin docierał do stóp ram-py.Skanery l�dowiska wykryły, �e chłopiec jest zaniepokojony.Kie-dy zobaczył ojca, niepokój ust�pił miejsca niepewnoSci.Han zbiegł po rampie i uj�ł si� pod boki, kieruj�c kciuki w stro-n� syna. Jakim cudem udało ci si� mnie tu odnalex�?  zapytał gniew-nym tonem.Anakin cofn�ł si� o krok. Mama powiedziała, �e wyprawiasz si� z kimS o imieniu Roai �e nie lecisz  Sokołem  odparł cicho. Nie musiałem długo szu-ka�, �eby znalex� właSciwe l�dowisko.111 Rysy twarzy Hana st�ały. Mam nadziej�, �e nie wysłała ci�, �ebyS zapytał, dok�d si�wybieram  burkn�ł. Jak jej oSwiadczyłem, sam jeszcze tego niewiem.Anakin zmarszczył czoło. Nie wysłała mnie  odrzekł. Sam przyszedłem. Ach, tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •