[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Towtedy, w Arco, poczułem, że święto się skończyło, że Krystyna także jest innego rodzaju.Iprzypomniały mi się słowa mojego ojca, który nie czytał książek, lecz samotność i życienauczyły go poznawać prawdę; wiedział o owej dwoistości, co więcej, on także spotkałkobietę, którą bardzo kochał i obok której, mimo to, pozostał samotny, ponieważ byli ludzmidwu różnych rodzajów, dwu temperamentów, dwu odmiennych rytmów życia, ponieważ mojamatka również była inna , jak ty i Krystyna.I jeszcze coś zrozumiałem w Arco.Uczucie,które przywiązało mnie do matki, do ciebie i do Krystyny, było jedno i to samo: ta samatęsknota, ta sama niestrudzona nadzieja, ta sama bezczynna i smutna wola.Ponieważ zawszekochamy inność , szukamy jej w każdym miejscu i w każdej odmianie życia.teraz już towiesz? Największą tajemnicą i darem życia jest, gdy spotykają się dwie odmienne istoty.Jest to takie rzadkie, jakby natura, przemocą i podstępnie, uniemożliwiała to współbrzmienie być może dlatego, że do stwarzania świata, do odnawiania się życia konieczne jest napięcie,które wiecznie poszukuje drugiego, które powstaje pomiędzy wiecznie szukającymi sięludzmi odmiennego rytmu i przeciwstawnych zamiarów.Prąd zmienny, rozumiesz.gdziekolwiek spojrzysz, wszędzie jest ta zmienna energia positiv i negativ.Ileż rozpaczliwej iślepej nadziei kryje się za tą dwoistością! Tak, w Arco słyszałem głos ojca i zrozumiałem, żejego los trwa dalej we mnie, ja mam tego rodzaju charakter i gust, co on, a moja matka, ty iKrystyna staliście na drugim brzegu, każde z was miało inną rolę do odegrania, jedną matka,drugą przyjaciel, trzecią miła i kochająca żona, a jednak wszyscy troje graliście w moim życiutę samą rolę.Na drugim brzegu, tak, na tamtym brzegu, na który nigdy nie można sięprzeprawić.W życiu wszystko możesz osiągnąć, wszystko wokół ciebie i na świecie możeszpokonać, życie może dać ci wszystko i ty możesz wziąć z życia wszystko: tylko nie możeszzmienić czyjegoś gustu, skłonności, rytmu życia, właśnie owej odmienności, jaka w pełnicharakteryzuje tego człowieka, który jest dla ciebie ważny, który jest ci bliski.Czuję to po razpierwszy w Arco, kiedy Krystyna obchodzi dokoła dom, w którym umarła jej matka.Odchyla się w fotelu, głowę chowa w dłoniach, gestem bezradnym i zrezygnowanym, jakczłowiek, który coś zrozumiał, który zrozumiał także i to, że nic nie można zrobić przeciwkoprawom ludzkiego charakteru, nic, nigdy. Powróciliśmy z Arco i zaczęliśmy żyć u siebie, w domu mówi. Resztę znasz.Przedstawiłeś mnie Krystynie.Nigdy ani jednym słowem nie wspomniałeś, że interesuje cięKrystyna.Ja to spotkanie, spotkanie nas dwojga, zaznajomienie się z Krystyną, uważałem zacoś tak niepojętego, jak żadne inne spotkanie przedtem.Owszem, był to gatunek mieszany:odrobinę niemiecki, trochę włoski, a reszta węgierska.Możliwe, że była w niej równieżkropla krwi polskiej na skutek powiązań rodzinnych jej ojca.A tez ona sama była trudna dozakwalifikowania i sklasyfikowania, jakby żaden gatunek i żadna klasa nie zawłaszczyły jejsobie całkowicie, jakby natura raz jeden spróbowała stworzyć jakąś istotę samodzielną,niezależną i wolną.Była taka sama jak zwierzęta: staranne wychowanie, klasztor, kultura iczułość jej ojca, wszystko to jedynie oswoiło jej sposób bycia.Krystyna od wewnątrz byładzika, nie do oswojenia: wszystko, co jej dałem, majątek i pozycję towarzyską, nie miało dlaniej istotnej wartości i temu światu, do którego ją wprowadziłem, nie chciała dać niczego zeswojego wewnętrznego luzu, z tej bezwzględnej potrzeby wolności, jaka była prawdziwątreścią jej natury.Jej duma także była innego rodzaju niż tych, którzy są dumni ze swojejrangi, pochodzenia, majątku, pozycji towarzyskiej bądz jakichś własnych indywidualnychuzdolnień.Krystyna była dumna z tej szlachetnej dzikości, jaka żyła w jej sercu i w nerwachjak jakaś trucizna i dziedzictwo.Ta kobieta dobrze wiesz o tym była wewnętrznieniezawisła, a to już jest bardzo rzadkie; rzadkością jest człowiek suwerenny, zarówno wkobiecie jak w mężczyznie.Wydaje się, że nie jest to kwestia pochodzenia i pozycjitowarzyskiej.Nie można było jej obrazić, nie można było postawić jej w takiej sytuacji, zktórej by się wycofała, nie znosiła ograniczeń w wielorakim sensie.Rozumiała coś jeszcze, ato jest ewenement w charakterze kobiety: miała w sobie tę odpowiedzialność, do jakiej naszobowiązuje nasze człowieczeństwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Towtedy, w Arco, poczułem, że święto się skończyło, że Krystyna także jest innego rodzaju.Iprzypomniały mi się słowa mojego ojca, który nie czytał książek, lecz samotność i życienauczyły go poznawać prawdę; wiedział o owej dwoistości, co więcej, on także spotkałkobietę, którą bardzo kochał i obok której, mimo to, pozostał samotny, ponieważ byli ludzmidwu różnych rodzajów, dwu temperamentów, dwu odmiennych rytmów życia, ponieważ mojamatka również była inna , jak ty i Krystyna.I jeszcze coś zrozumiałem w Arco.Uczucie,które przywiązało mnie do matki, do ciebie i do Krystyny, było jedno i to samo: ta samatęsknota, ta sama niestrudzona nadzieja, ta sama bezczynna i smutna wola.Ponieważ zawszekochamy inność , szukamy jej w każdym miejscu i w każdej odmianie życia.teraz już towiesz? Największą tajemnicą i darem życia jest, gdy spotykają się dwie odmienne istoty.Jest to takie rzadkie, jakby natura, przemocą i podstępnie, uniemożliwiała to współbrzmienie być może dlatego, że do stwarzania świata, do odnawiania się życia konieczne jest napięcie,które wiecznie poszukuje drugiego, które powstaje pomiędzy wiecznie szukającymi sięludzmi odmiennego rytmu i przeciwstawnych zamiarów.Prąd zmienny, rozumiesz.gdziekolwiek spojrzysz, wszędzie jest ta zmienna energia positiv i negativ.Ileż rozpaczliwej iślepej nadziei kryje się za tą dwoistością! Tak, w Arco słyszałem głos ojca i zrozumiałem, żejego los trwa dalej we mnie, ja mam tego rodzaju charakter i gust, co on, a moja matka, ty iKrystyna staliście na drugim brzegu, każde z was miało inną rolę do odegrania, jedną matka,drugą przyjaciel, trzecią miła i kochająca żona, a jednak wszyscy troje graliście w moim życiutę samą rolę.Na drugim brzegu, tak, na tamtym brzegu, na który nigdy nie można sięprzeprawić.W życiu wszystko możesz osiągnąć, wszystko wokół ciebie i na świecie możeszpokonać, życie może dać ci wszystko i ty możesz wziąć z życia wszystko: tylko nie możeszzmienić czyjegoś gustu, skłonności, rytmu życia, właśnie owej odmienności, jaka w pełnicharakteryzuje tego człowieka, który jest dla ciebie ważny, który jest ci bliski.Czuję to po razpierwszy w Arco, kiedy Krystyna obchodzi dokoła dom, w którym umarła jej matka.Odchyla się w fotelu, głowę chowa w dłoniach, gestem bezradnym i zrezygnowanym, jakczłowiek, który coś zrozumiał, który zrozumiał także i to, że nic nie można zrobić przeciwkoprawom ludzkiego charakteru, nic, nigdy. Powróciliśmy z Arco i zaczęliśmy żyć u siebie, w domu mówi. Resztę znasz.Przedstawiłeś mnie Krystynie.Nigdy ani jednym słowem nie wspomniałeś, że interesuje cięKrystyna.Ja to spotkanie, spotkanie nas dwojga, zaznajomienie się z Krystyną, uważałem zacoś tak niepojętego, jak żadne inne spotkanie przedtem.Owszem, był to gatunek mieszany:odrobinę niemiecki, trochę włoski, a reszta węgierska.Możliwe, że była w niej równieżkropla krwi polskiej na skutek powiązań rodzinnych jej ojca.A tez ona sama była trudna dozakwalifikowania i sklasyfikowania, jakby żaden gatunek i żadna klasa nie zawłaszczyły jejsobie całkowicie, jakby natura raz jeden spróbowała stworzyć jakąś istotę samodzielną,niezależną i wolną.Była taka sama jak zwierzęta: staranne wychowanie, klasztor, kultura iczułość jej ojca, wszystko to jedynie oswoiło jej sposób bycia.Krystyna od wewnątrz byładzika, nie do oswojenia: wszystko, co jej dałem, majątek i pozycję towarzyską, nie miało dlaniej istotnej wartości i temu światu, do którego ją wprowadziłem, nie chciała dać niczego zeswojego wewnętrznego luzu, z tej bezwzględnej potrzeby wolności, jaka była prawdziwątreścią jej natury.Jej duma także była innego rodzaju niż tych, którzy są dumni ze swojejrangi, pochodzenia, majątku, pozycji towarzyskiej bądz jakichś własnych indywidualnychuzdolnień.Krystyna była dumna z tej szlachetnej dzikości, jaka żyła w jej sercu i w nerwachjak jakaś trucizna i dziedzictwo.Ta kobieta dobrze wiesz o tym była wewnętrznieniezawisła, a to już jest bardzo rzadkie; rzadkością jest człowiek suwerenny, zarówno wkobiecie jak w mężczyznie.Wydaje się, że nie jest to kwestia pochodzenia i pozycjitowarzyskiej.Nie można było jej obrazić, nie można było postawić jej w takiej sytuacji, zktórej by się wycofała, nie znosiła ograniczeń w wielorakim sensie.Rozumiała coś jeszcze, ato jest ewenement w charakterze kobiety: miała w sobie tę odpowiedzialność, do jakiej naszobowiązuje nasze człowieczeństwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]