[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Towarzyszył jej wiemyBorik, ale starowinka niewiele mógł jej pomóc.Po tragicznej śmierci Piotra stracił resztę sił izniedołężniał zupełnie.Pobyt pani Bathary przeciągał się, dopiero po upływie trzech tygodniwróciła do Raguzy.Wchodząc do mieszkania dostrzegła od razu kopertę leżącą pod progiem.Sięgnęła po nią i, spojrzawszy na nieznane pismo kobiece, położyła list na stole.Nic jej nie mówiłoto obce pismo.Krewnych i bliskich nie miała.Od nikogo nie spodziewała się wiadomości.Czekałoją jeszcze tyle spraw w domu, a przede wszystkim odwiedziny u syna.Przecież już trzy tygodnienie była na grobie swego dziecka.Poleciwszy więc Borikowi opiekę nad rzeczami i doprowadzeniemieszkania do porządku, poszła na cmentarz.Cicho tam było, jak zawsze, i tak dobrze, takspokojnie.O z jakże wielką chęcią i radością spoczęłaby biedna kobieta obok ukochanego dziecka.Nic ją zżyciem i światem nie łączyło.Gdyby też dobry Bóg wysłuchał jej modłów i zabrał ją do siebie, anie kazał tak długo czekać na połączenie się z mężem i synem.Mijały godziny, a biedna kobieta niemogła oderwać się od ukochanego grobu.Poczęło zmierzchać.Trzeba było wracać.Borik będzieniespokojny.Podniosła się wolno i okrążając groby poczęła dłuższą drogą wracać do domu.Naglewzrok jej padł na świeżą mogiłę, którą okrywały kwiaty.Rzuciła obojętnym okiem na krzyż ibezwiednie prawie przeczytała: "Maria Toronthalowa", po czym następowała data śmierci sprzedtygodnia.Obce i nienawistne nazwisko samym wspomnieniem rozkrwawiło serce biednej kobiety iraz jeszcze przypomniało w całej okropności jej własne nieszczęście.Ale po chwili wrodzonadobroć przemogła i przyszło współczucie.  Biedna kobieta! Niedługo cieszyła się szczęściem swojejcórki.Po czym spokojna już wróciła do domu.Wieczorem przypomniała sobie list znaleziony na podłodze.Sięgnęła po niego i otworzyła kopertę.Nagle straszny krzyk wydarł jej się z piersi.Zerwała się jak nieprzytomna.Przerażony Borik wpadłdo pokoju.Rzucił się ku swojej pani, ale nie mógł zrozumieć, co się stało.Staruszka szeptała cośszybko, z kimś rozmawiała, a oczy miała zupełnie nieprzytomne i widocznym było, że umysł jejdoznał jakiegoś okropnego wstrząsu.Uśmiechała się przy tym i nagle, zwracając wesołe,uśmiechnięte oczy na starego sługę, rzekła: Spiesz się, Boriku, jeszcze nic nie gotowe, a za chwile będzie ślub Piotrusia z panną IlonkąSandorf.CZZ IIIIAódz podwodna "Electric 2", do której wsiadł doktor Antekirt z Matifu, dzwigającym ciało PiotraBathary'ego, mknęła szybko i cicho.Nie widać było ludzi obsługujących potężną maszynę, nieodczuwało się kołysania ani wstrząsów.Doktor ułożył Piotra na wygodnej kanapce w kajucie,usiadł obok i począł wolno rozcierać dłonie młodzieńca.Patrzał przy tym uważnie w jegozamknięte oczy, a zsunięte brwi znamionowały ogromny wysiłek woli i skupienie myśli.Zdawałosię, że chce swą duszę przelać w leżącego.Matifu siedział w kąciku i na wpół z uwielbieniem, nawpół z trwogą patrzał na doktora.Miał on go zawsze za cudotwórcę, ale to co spodziewał sięzobaczyć, przechodziło najśmielsze jego marzenia.Po długiej chwili powieki Piotra zadrgały.Ustaporuszyły się i lekki, ledwo dostrzegalny oddech począł podnosić jego piersi. Piotrze, obudz się  szepnął doktor. Obudz się.Już nie śpisz!Powieki młodzieńca uchyliły się lekko. Poznajesz mnie? Doktorze! Co się stało? Gdzie ja jestem? Pomówimy potem o wszystkim.Teraz powiedz mi czy bardzo boli cię rana? Nie.Tylko nie mam zupełnie sił. Nic dziwnego.Wracasz z tak dalekiej drogi, że mogłeś się zmęczyć.Ale mam nadzieję, że zaparę tygodni będziesz już zupełnie zdrów.Doktor przyrządził choremu lekarstwo, po którym Piotr wpadł w mocny, pokrzepiający sen.Niesłyszał też, jak "Electric 2" przybił do brzegu.Nie czuł, jak go Matifu wziął znowu na ręce i niósł.Obudził się dopiero nazajutrz i aż zmrużył oczy przed oślepiającym, wesołym słońcem, które wrazze świeżym podmuchem wiatru, wpadało przez otwarte okna dużego, jasnego pokoju.Leżał nawygodnym łóżku.W głębokim fotelu, przysuniętym do łóżka, siedział doktor Antekirt i patrzał naswego pacjenta. No, nareszcie obudziłeś się  uśmiechnął się na widok otwartych oczu Piotra. Dostaniesz,moje dziecko, lekkie śniadanie i, jeżeli temperatura i puls pozwolą, pogadamy trochę.Jakoż po godzinie Piotr, po śniadaniu i opatrunku, wyciągnął rękę do doktora i rzekł: Nie bardzo wiem, co się ze mną działo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •