[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic nie pozostało w ich pamięci z godzin,które poprzedziły pierwsze przebłyski świtu.Właśnie na grani Paringu, na wschodzie horyzontu, po drugiej stronie doliny dwóch Silówzarysowała się bladoróżowa kreska.Lekkie biele rozpraszały się od zenitu ku dołowi nieba,poliniowanego jak skóra zebry.Nik Deck obrócił się w stronę zamku, zobaczył jego kształty wyłaniające się stopniowo,basztę uwalniającą się z gęstych mgieł opadających na przełęcz Vulkan, kaplicę, galerie, murobronny wynurzający się z nocnych oparów, w chwilę pózniej na narożnym bastionieodcinający się na tle nieba buk z liśćmi szumiącymi w powiewie porannego wiatru.%7ładnej zmiany w normalnym wyglądzie fortecy.Dzwon był tak samo nieruchomy, jakstary średniowieczny wiatrowskaz.%7ładen pióropusz dymu nie ozdabiał kominów baszty,której zakratowane okna były dokładnie zamknięte.Ponad tarasem wzlatywało kilka ptaków, rzucając w powietrzu krótkie, ostre krzyki.Nik Deck.przeniósł spojrzenie ku głównemu wejściu zamku.Zwodzony most, opartyo mur z otworem wejściowym, przysłaniał.bramę między dwoma kamiennymi pilastrami,ozdobionymi herbami baronów de Gortz.Czyżby leśniczy zdecydował się jednak doprowadzić do końca Swą awanturnicząwyprawę? Właśnie tak.Jego postanowieniem nie zachwiały wcale wydarzenia minionej nocy.Co powiedziane, musi być zrobione  jak wiadomo taka była przecież jego dewiza, Anitajemniczy głos, który mu zagroził osobiście w oberży  Król Maciej , ani niewytłumaczalnyspektakl dzwięku i światła, którego dopiero co był świadkiem, nie przeszkodzą muprzekroczyć muru fortecy.Wystarczy godzina, aby przebiec galerie, przeszukać basztę,43 i przyrzeczenie będzie dotrzymane.Będzie mógł wracać do Werstu i dotrzeć tam jeszczeprzed południem.Tymczasem doktor Patak, będący już tylko bezwolnym narzędziem, nie miał siły anioponować, ani czegokolwiek przedsiębrać.Tam pójdzie, gdzie się go popchnie.Gdyby upadł,nie mógłby się podnieść.Okropności nocy wprawiły go w absolutne otępienie  do tegostopnia, że nie zrobił żadnej uwagi, gdy leśniczy wskazując na zamek, rzekł:  Idziemy!Tymczasem wstał dzień i doktor mógłby wrócić do wsi bez obawy zabłądzenia w lasachPlesy.Mimo że nie miał najmniejszej ochoty zostać z Nikiem, to jednak gdyby opuścił swegotowarzysza i wrócił, znaczyłoby to, że zupełnie nie uświadamia sobie powagi sytuacji, żepozostało mu tylko ciało bez duszy.Tak więc gdy leśniczy popchnął go w kierunku stokuzewnętrznej skarpy  nie zaoponował.Czy była możliwość dostania się do fortecy inaczej niż.przez bramę? Oto czego najpierwchciał się dowiedzieć Nik Deck.W obronnym murze między bastionami nie można było dostrzec żadnego wyłomu,żadnego obsunięcia, żadnego uskoku, który pozwoliłby wejść do wewnątrz.Byłozadziwiające, że te stare mury zachowały się w tak dobrym stanie  zawdzięczały to pewnieswej grubości.Wdrapać się aż do poziomu blanków, którymi były zwieńczone, wydawało sięniemożliwe, gdyż wznosiły się one jakieś czterdzieści stóp nad fosą.Zdawało się, że NikDeck, osiągnąwszy w końcu zamek, natrafił na przeszkody nie do pokonania.Na szczęście  lub na nieszczęście dla niego  ponad bramą znajdowało się cośw rodzaju otworu strzelniczego, skąd wysuwała się dawniej lufa śmigownicy.* Gdybyposłużyć się jednym z łańcuchów zwodzonego mostu, zwisających aż do ziemi, nie byłobybardzo trudno mężczyznie zwinnemu i silnemu wspiąć się do tego otworu.Jego szerokośćbyła wystarczająca, żeby się przecisnąć i jeśli tylko nie był zagrodzony kratą od wewnątrz,Nik Deck mógłby bez wątpienia dostać się tędy na dziedziniec fortecy.Leśniczy na pierwszy rzut oka dostrzegł, że nie ma innego sposobu i dlatego, prowadzącbezwolnego doktora, zsunął się stromym zejściem do fosy.Wkrótce obaj osiągnęli jej dno, usiane kamieniami leżącymi między krzakami dzikiejroślinności.Nie byli pewni, gdzie postawić stopę i czy miriady jadowitych stworzeń niekłębią się pod zielskiem w tych wilgotnych zagłębieniach.Pośrodku fosy, a równolegle do muru zaznaczało się koryto kanału, obecnie prawiecałkowicie wyschniętego, które dobrym susem można by przeskoczyć.Nik Deck, nic nie straciwszy ze swej energii fizycznej i duchowej, działał z zimną krwią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •