[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amalie wzniosła oczy do nieba.- Wybuchnie skandal, wiesz przecież.Hans i jego rodzina będą.- I co z tego? Nic mnie to nie obchodzi.Poza tym Hans zdradził mnie wiele razy.Po-dobno to wystarczy, żeby dostać rozwód.- Naprawdę tak myślisz, Kari?Siostra zwinęła rąbek koca.- Muszę tak myśleć.Amalie wstała i zdjęła suknię.Wlała resztę wody do wanny i weszła do ciepłej kąpieli.- W takim razie życzę ci powodzenia, siostrzyczko.Kari podeszła do drzwi.- Dziękuję, wszystko się jakoś ułoży.Nareszcie spotkałam mężczyznę mojego życia.Amalie uśmiechnęła się nieznacznie.- To dobrze.L RT Mówiła szczerze.Widać było, że Kari jest zakochana.Kiedy wspominała Paula, jej oczylśniły ze szczęścia.- Zostawię cię teraz samą, Amalie.Cieszę się, że z tobą już wszystko w porządku.Obie-caj mi, że nie będziesz więcej myśleć o Czarnej Księdze.Ciesz się Olem.- Tak, Kari.Tak właśnie zamierzam.Siostra uśmiechnęła się i wyszła.Amalie odchyliła głowę do tyłu, aż woda się zakołysała.Siedziała i rozkoszowała sięciepłem, kiedy drzwi się otworzyły i na progu stanął Ole.- Spotkałem w sieni Kari.Wręcz promienieje.Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem jątaką szczęśliwą.Amalie potarła ramię mydłem i na wodzie pojawiła się piana.- Zakochała się w Paulu.Ole spojrzał na nią ze zdumieniem.- Jak to się stało? - Zdjął spodnie i sweter.- Zrób mi trochę miejsca.Amalie usiadła i Ole wszedł do wanny.Woda chlapnęła na podłogę, ale się tym nieprzejął.Spojrzał na nią pożądliwie.Wiedziała, o czym myśli, ale nie była jeszcze na to gotowa.Nadal czuła się zbrukana.- Musimy z tym poczekać, Ole - szepnęła.- Rozumiem, Amalie.- Objął ją w pasie i przysunął się bliżej.- Zabiję tego drania, jak godorwę.Skrzywdził cię i.Amalie szybko mu przerwała:- Nie, Ole.Musimy o tym zapomnieć.Po prostu nie jestem jeszcze gotowa.Usiadł wygodniej.Było im trochę ciasno, ale cieszyli się swoją bliskością i rozkoszowaliwspólną kąpielą.Vigdis szalała z wściekłości.Erik nie wrócił jeszcze do domu; podobno ścigał tego nie-mieckiego szlachcica, Bragego.Miała dosyć czekania; cały czas myślała o Ednie, która postanowiła jednak się nie roz-wodzić.We wsi wybuchnie skandal, kiedy wyjdzie na jaw, że Erik ma dwie żony.Może nawetzostanie za to ukarany.Zwłaszcza, że jest lensmanem i powinien dbać o przestrzeganie prawa.Zastanawiała się, co zrobić z Edną, ale nic jej nie przychodziło do głowy.Wciąż miałaprzed oczami jej anielską twarzyczkę i niewinne oczy.Prychnęła pogardliwie.Edna była wy-rachowaną kobietą!L RT Stała w oknie i patrzyła na płatki śniegu wirujące w powietrzu i opadające na ziemię.Alew jej sercu toczyła się burza.W końcu podjęła decyzję.Postanowiła wybrać się do domu rodziców i sprawdzić, co porabia Edna.W sieni otupała buty ze śniegu i usłyszała głos matki dobiegający z salonu.Nie zdejmu-jąc płaszcza, otworzyła drzwi.Stanęła na progu i zirytowała się na widok Edny siedzącej obokmatki z robótką w ręce.Zapanowała jednak nad sobą i podeszła do nich z uśmiechem.Edna spojrzała na nią, ale zaraz spuściła wzrok na robótkę.Matka się uśmiechnęła iprzywitała.- Co za niespodzianka, córko!- Postanowiłam przejść się trochę - skłamała Vigdis i usiadła na kanapie.Matka zmierzyła ją krytycznym spojrzeniem.- Nie możesz siedzieć w salonie w płaszczu.Zapomniałaś o dobrych manierach?Vigdis zdjęła płaszcz i rzuciła go na podłogę.Matka popatrzyła na nią z oburzeniem.- Co ci się stało, córko?Edna się uśmiechnęła.- Może to z powodu dziecka?Vigdis omal nie pękła ze złości, ale powstrzymała się od odpowiedzi.Edna nie zdoławyprowadzić jej z równowagi.Widać było, że się tu zadomowiła i czuła jak u siebie.Matka odłożyła robótkę i westchnęła.- Podobno Erik jest w Szwecji.Trochę to potrwa, zanim znajdą tego zbiega.- Na pewno - przytaknęła Edna.- Wróci w swoim czasie - mruknęła Vigdis.Matka wstała.- Tak, tak, sprawdzę, czy jedzenie już gotowe.Te służące są beznadziejne.Marnują tyleczasu, a przecież ojciec niedługo wróci.Wyszła i młode kobiety zostały same.Edna spokojnie zajmowała się robótką.Vigdis odchrząknęła.- Widzę, że się zadomowiłaś u moich rodziców.Nie mogę powiedzieć, żeby mi się topodobało.Edna popatrzyła na nią ze zdumieniem.- Czy jest w tym coś złego?- Tak - odparła Vigdis bez ogródek i zlustrowała jej włosy upięte złotymi szpilkami.Edna wyglądała jak anioł, ale spojrzenie miała wyrachowane [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •