[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieod-powiedzialna i niedojrzaÅ‚a? Owszem, myÅ›lÄ™ tak, alenie o tobie, a o swoim bracie.Garret zachowuje siÄ™tak, jakby nie zamierzaÅ‚ dorosnąć, i naprawdÄ™ niewiem, czy to kiedykolwiek nastÄ…pi. Ale uważaÅ‚eÅ›, że spotykam siÄ™ z nim dla twoichpieniÄ™dzy.Nie zaprzeczyÅ‚.To nie miaÅ‚oby sensu, bo obojeznali prawdÄ™.Po sekundzie, czy dwóch odparÅ‚z wahaniem: No, tak.Z poczÄ…tku tak myÅ›laÅ‚em.Bo nibydlaczego taka kobieta jak ty mogÅ‚aby siÄ™ spotykaćz tym moim niepoprawnym bratem? NaprawdÄ™ wierzysz, że byÅ‚abym zdolna doczegoÅ› takiego? %7Å‚e mogÅ‚abym tak perfidniewykorzystać drugiego czÅ‚owieka? 75/191 Chyba nie muszÄ™ ci przypominać, że twój ojciecma problemy finansowe, a ja mam wystarczajÄ…codużo pieniÄ™dzy, by ocalić jego firmÄ™.Co miaÅ‚emmyÅ›leć? Czyli wierzysz w to! To wstrÄ™tne. Już nie udawaj takiej obrażonej.Nie byÅ‚abyÅ›pierwszÄ… kobietÄ…, która poprzez seks próbujeugrać coÅ› dla siebie.Tego byÅ‚o już za wiele.Jeszcze nigdy nie byÅ‚a takwÅ›ciekÅ‚a i jednoczeÅ›nie bezradna. SÄ…dzisz, że dlatego poszÅ‚am z tobÄ… do łóżka?%7Å‚eby coÅ› ugrać? A skÄ…d mam wiedzieć, do diabÅ‚a? Ty mipowiedz!PalÄ…ce Å‚zy wstydu napÅ‚ynęły jej do oczu.W poÅ›piechu zakÅ‚adaÅ‚a sukienkÄ™, ani razu nieodwracajÄ…c siÄ™ w stronÄ™ Sama. Nigdy wiÄ™cej nie chcÄ™ ciÄ™ widzieć, nie zbliżajsiÄ™ do mnie  syknęła. PrzyÅ›lij mi pocztÄ… czek zamojÄ… pracÄ™. Zwietnie.Zanim wyszÅ‚a, rzuciÅ‚a jeszcze zjadliwie: Mam nadziejÄ™, że bÄ™dziesz czÄ™sto patrzyÅ‚ nawęża i nie zapomnisz, dlaczego ma twojÄ… twarz. ROZDZIAA ÓSMYBoże Narodzenie byÅ‚o po prostu okropne.ZwiÄ…teczne Å›niadanie Cameronów pozornie prze-biegaÅ‚o jak zawsze, poÅ›ród dowcipnych uwag i ser-decznych uÅ›miechów, ale wyraznie czuÅ‚o siÄ™ nap-iÄ™tÄ… atmosferÄ™.Anna z niepokojem obserwowaÅ‚aojca, dostrzegajÄ…c pogÅ‚Ä™bione linie w kÄ…cikachoczu i ust.Clarissa zaÅ› udawaÅ‚a, że podpuchniÄ™tepowieki i zatkany nos to efekt zwykÅ‚ego przeziÄ™bienia.Poza tym Anna rozpaczliwie tÄ™skniÅ‚a za Samem.Nie rozmawiaÅ‚a z nim od tamtego feralnego dnia.ZdawaÅ‚a sobie sprawÄ™, że to musiaÅ‚o siÄ™ takskoÅ„czyć, ale ta wiedza jakoÅ› nie przynosiÅ‚a uko-jenia.I jeszcze teraz, gdy patrzyÅ‚a na ojca, gdywidziaÅ‚a jego przygnÄ™bienie, tym bardziej nie umi-aÅ‚a poradzić sobie z tÄ… sytuacjÄ….Po rozdaniu prezentów udaÅ‚a siÄ™ wraz z ojcem dogabinetu na filiżankÄ™ kawy.To byÅ‚ ich staryÅ›wiÄ…teczny zwyczaj, jak gdyby kropka nad i pouroczystym Å›niadaniu.Clarissa zazwyczaj im to-warzyszyÅ‚a, ale tym razem wróciÅ‚a do swojej sypi-alni, tÅ‚umaczÄ…c, że musi wziąć lekarstwa. 77/191 Tato  podjęła Anna, siadajÄ…c obok niego nabrÄ…zowej skórzanej kanapie. Czy jest aż tak zle?Dave Cameron potrzÄ…snÄ…Å‚ nerwowo gÅ‚owÄ… i AnnazrozumiaÅ‚a, że wtargnęła na zakazany teren.Oj-ciec wolaÅ‚, by zarówno ona, jak i Clarissa żyÅ‚yszczęśliwie, beztrosko i w bÅ‚ogiej niewiedzy.Pochwili jednak spuÅ›ciÅ‚ gÅ‚owÄ™, jakby już nie miaÅ‚ siÅ‚sam dzwigać kÅ‚opotów, które na niego spadÅ‚y. Na razie nie wyglÄ…da to dobrze, kochanie. Czy mogÅ‚abym ci jakoÅ› pomóc? Nie chcÄ™, żebyÅ› siÄ™ tym przejmowaÅ‚a, rozu-miesz?  ZmusiÅ‚ siÄ™ do krzepiÄ…cego uÅ›miechu.Sytuacja na pewno siÄ™ poprawi.Jestem przekon-any, że Nowy Rok przyniesie jakieÅ› rozwiÄ…zanie.Anna wystarczajÄ…co byÅ‚a rozbita po rozstaniuz Samem, a teraz jeszcze i to.CzuÅ‚a siÄ™ okropniebezradna, że w żaden sposób nie może ulżyć ojcu,który poÅ›wiÄ™ciÅ‚ caÅ‚e życie, by stworzyć wzorcowodziaÅ‚ajÄ…cÄ… firmÄ™, z której byÅ‚ tak dumny.I teraz mi-aÅ‚by to wszystko stracić? Nie smuć siÄ™.PoradzÄ™ sobie, obiecujÄ™.Nie chcÄ™oglÄ…dać twojej smutnej buzi  zażartowaÅ‚, caÅ‚ujÄ…cjÄ… w czoÅ‚o. Mamy do zjedzenia pyszne Å›wiÄ…teczneciasto, pamiÄ™tasz?Kolejna rodzinna tradycja.Lukrowane czekolad-owe ciasto, przystrojone pÅ‚atkami migdałów byÅ‚o 78/191nieodzownym elementem Å›wiÄ…t Bożego Nar-odzenia w domu Cameronów. PamiÄ™tam, tato.Chcesz, żebym przyniosÅ‚a jez kuchni? Tak, proszÄ™.Może zanieÅ› do salonu, zjemy przychoince  odparÅ‚, podnoszÄ…c siÄ™ z miejsca. ZajrzÄ™do Clarissy, sprawdzÄ™, czy wszystko w porzÄ…dkui doÅ‚Ä…czÄ™ do ciebie. Dobrze, tato. MiaÅ‚a gulÄ™ w gardle i ostatnie,o czym marzyÅ‚a, to sÅ‚odkie, lukrowane ciasto, alenie chciaÅ‚a martwić ojca. Kocham ciÄ™.Jego uÅ›miech byÅ‚ ciepÅ‚y i szczery, gdyodpowiedziaÅ‚: Ja też ciÄ™ kocham, córeczko.Nie martw siÄ™,dobrze?Kiwnęła gÅ‚owÄ… i wyszÅ‚a z gabinetu. MiaÅ‚aÅ› od niego jakieÅ› wiadomoÅ›ci?  spytaÅ‚aTula, gdy póznym wieczorem spotkaÅ‚y siÄ™ nazwyczajowej kolacji.Ponieważ Tula nie miaÅ‚a rodz-iny, staÅ‚o siÄ™ tradycjÄ…, że Å›wiÄ…tecznÄ… kolacjÄ™celebrowaÅ‚y razem, przestrzegajÄ…c jednej ważnejzasady: żadna z nich nie gotowaÅ‚a, wiÄ™c każdegoroku zamawiaÅ‚y jedzenie na wynos z jakiejÅ› res-tauracji.Tym razem padÅ‚o na wÅ‚oskÄ…, przynajmniej 79/191z nazwy, knajpÄ™ Garcia.Jedzenie byÅ‚o okropne, aleAnna i tak nie miaÅ‚a apetytu. Od Sama?  PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ… i upiÅ‚a Å‚yk wina.Nie.I tak jest lepiej.NaprawdÄ™. Akurat.WÅ‚aÅ›nie widzÄ™.Promieniejeszszczęściem.Anna nie próbowaÅ‚a nawet bronić swego stanow-iska.Po co? MogÅ‚a próbować oszukać TulÄ™, alesiebie? ZastanawiaÅ‚a siÄ™, co teraz robi Sam i czyo niej myÅ›li, czy tÄ™skni.Jak mogÅ‚a pozwolić takbardzo zawrócić sobie w gÅ‚owie? Anno, nie gniewaj siÄ™, ale to bez sensu.Dlaczego do niego nie zadzwonisz? Po co? Co by to daÅ‚o? Przecież nic siÄ™ nie zmi-eniÅ‚o.Uważa, że byÅ‚am z nim dla pieniÄ™dzy. To czyste szaleÅ„stwo  zawyrokowaÅ‚a Tula,siÄ™gajÄ…c po kieliszek. Na pewno tak nie myÅ›laÅ‚.KłóciliÅ›cie siÄ™, a wtedy ludzie mówiÄ… rzeczy,których potem żaÅ‚ujÄ…. Albo wÅ‚aÅ›nie wtedy mówiÄ… to, co myÅ›lÄ…naprawdÄ™  dodaÅ‚a Anna. Tak czy inaczej, tokoniec.Nie mówmy już o tym.UsÅ‚yszaÅ‚a dzwonek telefonu, ale nie zamierzaÅ‚aodebrać.Nie czuÅ‚a siÄ™ na siÅ‚ach rozmawiaćz kimkolwiek.PrzeżywaÅ‚a nie tylko rozstanie 80/191z Samem, ale także kÅ‚opoty ojca, któremu w żadensposób nie mogÅ‚a pomóc. Nie chcesz, wiedzieć, kto dzwoni?  spytaÅ‚aTula. Nagra siÄ™ na automatycznÄ… sekretarkÄ™.Po chwili maÅ‚o serce nie wyskoczyÅ‚o jej z piersi.DzwoniÅ‚ Sam! Anno? JeÅ›li jesteÅ› tam, odbierz!Tula popatrzyÅ‚a na niÄ… ponaglajÄ…co, ale ona tylkopokrÄ™ciÅ‚a przeczÄ…co gÅ‚owÄ….SplotÅ‚a mocno palce,jakby dyscyplinowaÅ‚a swoje ciaÅ‚o, które wrÄ™czwyrywaÅ‚o siÄ™, by odebrać telefon.Nie mogÅ‚a z nimrozmawiać.Nie teraz.ByÅ‚o jej ciężko, ale miaÅ‚aÅ›wiadomość, że bÄ™dzie jeszcze gorzej, jeÅ›li ulegnie. PosÅ‚uchaj, chciaÅ‚em, hm&  GÅ‚os SamawibrowaÅ‚ w powietrzu. ChciaÅ‚em ci po prostużyczyć wesoÅ‚ych Å›wiÄ…t.Serce Anny Å›cisnęło siÄ™ z bólu.Przymknęła oczy,udrÄ™czona i pokonana.Gdyby miÄ™dzy nimi uÅ‚ożyÅ‚osiÄ™ inaczej, siedzieliby tu razem z TulÄ…, w trójkÄ™,żartujÄ…c i utyskujÄ…c na okropny obiad z restauracji.Niestety, rzeczywistość byÅ‚a daleka od marzeÅ„. Anno, odezwij siÄ™. Sam wciąż siÄ™ nie pod-dawaÅ‚. Nie pozwól, by to siÄ™ tak zakoÅ„czyÅ‚o. O, Boże  szepnęła. 81/191Kiedy nadal nie podnosiÅ‚a sÅ‚uchawki, odczekaÅ‚jeszcze kilka sekund i rozÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™. Zwietnie. GÅ‚os Tuli przepeÅ‚niaÅ‚ sarkazm.Siedzisz tu zasÄ™piona, stÄ™skniona i caÅ‚a we Å‚zach,a kiedy dzwoni, nie odbierasz.Zwietnie, gratulujÄ™. Nie pomagasz mi. Tym razem tylko ty możesz sobie pomóc, upartaprzyjaciółko.Sam schowaÅ‚ telefon do kieszeni, mruczÄ…c podnosem przekleÅ„stwo. Idiota  rzuciÅ‚ wÅ›ciekle [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •