[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czym jest przy niej odrobina Å›niegu?- Aadna mi odrobina.A poza tym byÅ‚a jeszcze ta twoja choranoga.WzruszyÅ‚a lekceważąco ramionami.Ku uciesze obojga przytym geÅ›cie jej piersi wzniosÅ‚y siÄ™ ku górze i opadÅ‚y przy jegodÅ‚oniach.Cooper, szepczÄ…c sÅ‚owa uznania, nakryÅ‚ je i masowaÅ‚ delikatnie, Å›wiadomy dolegliwoÅ›ci, jakie jej ostatnio sprawiaÅ‚yw zwiÄ…zku z ciążą.- BolÄ…? - spytaÅ‚.- TrochÄ™.- Chcesz, żebym przestaÅ‚?- Ani siÄ™ waż!Zadowolony z odpowiedzi wsparÅ‚ podbródek na czubku gÅ‚o­wy Rusty i kontynuowaÅ‚ masaż.- CieszÄ™ siÄ™, że operacja nogi musiaÅ‚a zostać przeÅ‚ożona, ażurodzi siÄ™ dziecko - powiedziaÅ‚a.- To znaczy, jeÅ›li nie masz nicprzeciwko patrzeniu na mojÄ… szkaradnÄ… bliznÄ™.- Zawsze zamykam oczy, kiedy siÄ™ kochamy.- Wiem.Ja robiÄ™ to samo.- To skÄ…d wiesz, że mam zamkniÄ™te oczy?Znów siÄ™ rozeÅ›mieli, bo żadne z nich nie zamykaÅ‚o oczu,kiedy siÄ™ kochali.Byli zbyt pochÅ‚oniÄ™ci wpatrywaniem siÄ™w siebie i zafascynowani widokiem swych zÅ‚Ä…czonych ciaÅ‚.Kiedy obserwowali jastrzÄ™bia, który powoli zataczaÅ‚ w po­wietrzu koÅ‚a, schodzÄ…c w dół, Cooper spytaÅ‚:- PamiÄ™tasz, co powiedziaÅ‚aÅ› tamtego wieczoru, jak tylkootworzyÅ‚em drzwi?- PowiedziaÅ‚am: Musisz mi pozwolić siÄ™ kochać, CooperzeLandry, nawet gdyby miaÅ‚o ciÄ™ to zabić!ZaÅ›miaÅ‚ siÄ™ cicho na wspomnienie tej chwili i zrobiÅ‚o mu siÄ™ciepÅ‚o na sercu, tak samo jak wtedy, kiedy pomyÅ›laÅ‚ ojej odwa­dze, która skÅ‚oniÅ‚a jÄ… do przyjazdu do niego i zÅ‚ożenia tegozdumiewajÄ…cego oÅ›wiadczenia.- Co byÅ› zrobiÅ‚a, gdybym zatrzasnÄ…Å‚ ci drzwi przed nosem?- Ale nie zrobiÅ‚eÅ› tego.- Załóżmy, że zrobiÅ‚em.ZastanawiaÅ‚a siÄ™ przez chwilÄ™.- I tak jakoÅ› bym siÄ™ wdarÅ‚a do Å›rodka, rozebraÅ‚a do naga,przysiÄ™gÅ‚a ci wiecznÄ… miÅ‚ość i oddanie i zagroziÅ‚a użyciem siÅ‚y,jeÅ›li mnie nie bÄ™dziesz kochaÅ‚. - To wÅ‚aÅ›nie zrobiÅ‚as- Och, tak - zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ cicho.- Cóż, po prostu robiÅ‚abymto, aż przestaÅ‚byÅ› mi odmawiać.PrzysunÄ…Å‚ wargi do jej ucha.- PadÅ‚aÅ› przede mnÄ… na kolana i bÅ‚agaÅ‚aÅ› mnie, żebym ciÄ™poÅ›lubiÅ‚ i daÅ‚ ci dziecko.- JakÄ… masz dobrÄ… pamięć!- To jeszcze nie wszystko, co zrobiÅ‚aÅ›, klÄ™czÄ…c przede mnÄ….ObróciÅ‚a siÄ™ w jego ramionach i powiedziaÅ‚a sÅ‚odko:- Nie sÅ‚yszaÅ‚am, żebyÅ› siÄ™ skarżyÅ‚.A może te urywane zda­nia wychodzÄ…ce z twoich ust byÅ‚y skargami?RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™, odrzucajÄ…c gÅ‚owÄ™ do tyÅ‚u i dajÄ…c upust szcze­rej radoÅ›ci - co zdarzaÅ‚o mu siÄ™ teraz czÄ™sto.BywaÅ‚y momen­ty, kiedy stawaÅ‚ siÄ™ na powrót zamyÅ›lony, zamkniÄ™ty w so­bie, jak dawniej.WracaÅ‚ pamiÄ™ciÄ… do bolesnej przeszÅ‚oÅ›ci, do­kÄ…d nie mogÅ‚a za nim podążyć.Ale nagrodÄ… byÅ‚o to, że mogÅ‚aprzywrócić go terazniejszoÅ›ci.Cierpliwie, z miÅ‚oÅ›ciÄ… wyma­zywaÅ‚a drÄ™czÄ…ce wspomnienia i zastÄ™powaÅ‚a je innymi, szczęśli­wymi.Teraz pocaÅ‚owaÅ‚a go w spalonÄ… sÅ‚oÅ„cem szyjÄ™ i powiedziaÅ‚a:- Lepiej chodzmy do domu i przygotujmy siÄ™ do wyprawydo Los Angeles.Raz w miesiÄ…cu jezdzili do miasta, gdzie spÄ™dzali dwa, trzydni w domu Rusty.Jadali w eleganckich restauracjach, chodzilina koncerty i do kina, robili zakupy, a nawet od czasu do cza ubrali udziaÅ‚ w spotkaniach towarzyskich.Rusty utrzymywaÅ‚akontakty z dawnymi przyjaciółmi, ale cieszyÅ‚y jÄ… noweprzyjaznie, które Cooper i ona nawiÄ…zali jako para.Mąż.kiedychciaÅ‚, potrafiÅ‚ być naprawdÄ™ czarujÄ…cy i umiaÅ‚ prowadzić roz­mowÄ™ na wiele tematów.Podczas ich pobytu w mieÅ›cie Rusty zaÅ‚atwiaÅ‚a sÅ‚użbowesprawy, które wymagaÅ‚y jej decyzji.Po Å›lubie awansowaÅ‚a nawiceprezesa w firmie prowadzonej przez ojca.Cooper pracowaÅ‚ spoÅ‚ecznie jako doradca w grupie terapeu- tycznej weteranów wojennych.ZainicjowaÅ‚ kilka programówsamopomocy, które podchwycono w innych stanach.Teraz, objÄ™ci ciasno, weszli do domu ukrytego w sosnowymlasku, z widokiem na oszaÅ‚amiajÄ…co piÄ™knÄ… dolinÄ™.Na górskichpastwiskach poniżej linii drzew pasÅ‚y siÄ™ konie i bydÅ‚o.- Wiesz - zauważyÅ‚ Cooper, kiedy siÄ™ znalezli w sypialnio oszklonych Å›cianach - wspomnienia wieczoru, kiedy tu przy­byÅ‚aÅ›, sprawiÅ‚y, że jestem caÅ‚y podniecony.- ZciÄ…gnÄ…Å‚ koszulÄ™.- Zawsze jesteÅ› podniecony.- Rusty Å›ciÄ…gnęła sweter przezgÅ‚owÄ™.Kiedy byli w domu sami, nie nosiÅ‚a stanika.Na widok jej powiÄ™kszonych piersi rozpiÄ…Å‚ dżinsy i podszedÅ‚do niej rozkoÅ‚ysanym krokiem.- To zawsze jest twoja wina.- NaprawdÄ™ mnie pragniesz, mimo że jestem taka bez­ksztaÅ‚tna? - WskazaÅ‚a na swój zaokrÄ…glony brzuch.Zamiast odpowiedzi ujÄ…Å‚ jej dÅ‚oÅ„ i wsunÄ…Å‚ sobie w spodnie.Kiedy objęła jego mÄ™skość, jÄ™knÄ…Å‚ cicho.- PragnÄ™ ciÄ™.- UgiÄ…wszy kolana, pocaÅ‚owaÅ‚ kremowÄ… pierÅ›.- Jak dÅ‚ugo bÄ™dziesz sobÄ…, bÄ™dÄ™ ciÄ™ kochaÅ‚, Rusty.- CieszÄ™ siÄ™.- Westchnęła przeciÄ…gle.- Ponieważ, tak samojak po katastrofie samolotu, jesteÅ› na mnie skazany [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •