[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzi obsesyjnie czegoś pragnących zawodzi zdrowy rozsądek.Obsesja tosłabość, zaślepienie, w którym człowiek nie potrafi myśleć i robi najgłupsze rze-czy.Kiedy Ancar uspokajał się, Zmora Sokołów poczynił pewne kalkulacje.Każdymłody mężczyzna, a przecież Ancar jest młody, nie znosi porażek, a kiedy pokonago kobieta, upokorzenie jest dwakroć gorsze.Nie podbił Valdemaru, nie pokonałkrólowej, nie zdobył księżniczki, dwa razy rozbito jego armię.A i to jeszcze nie wszystko; bezskutecznie próbował wysłać szpiega do Valde-maru.Najemnicy, również dowodzeni przez kobietę, wykrywali każdego agentai każdy spisek.Mówiąc krótko, królowej Valdemaru żyło się jak w bajce, co jesz-cze bardziej rozwścieczało Ancara.Tak uważał Zmora Sokołów.Jednak kiedy Ancar w końcu przemówił, adept doszedł do wniosku, że go niedocenił. Potrzebna jest mi ziemia  powiedział król. Zapasy Hardornu szybkosię wyczerpują.Potrzebuję złota dla magów, zboża dla armii, setek rzeczy, którychtu nie ma.Nie mogę ruszyć na południe, bo Kars ma najbardziej zażartych wojow-ników na świecie, na dodatek bardzo religijnych.Wierzą, że jeśli zginą, broniącswego kraju, pójdą prosto do nieba, a jeśli zabiorą ze sobą wrogów, zasiądą poprawicy boga. Nie ma gorszego wroga od fanatyka  zgodził się z nim Mornelithe. Istotnie.Ich kapłani władają magią równą mojej.Dodaj do tego góry nagranicy, a będziesz mieć rozwiązanie.W górach na każdym kroku czyhają pułap-ki.93  A co z północą? Nawet o niej nie wspominaj!  wyszeptał król, rzucając szybkie spojrze-nia wokół. Tam jest coś potężniejszego od Karsu; nie uwierzysz, ale to cośstworzyło niewidzialną barierę, której nikt nie przekroczy.Widziałem ją na wła-sne oczy.Nawet Hulda nie chce próbować.Zmora Sokołów mimowolnie uniósł brwi.Niewidzialny mur wokół kraju?Kto, a raczej co, mogło go wznieść? Jak nazywał się ten kraj? Iften? Iftel? O wschodzie nie mam co marzyć  ciągnął Ancar. Imperium pożarłobyHardorn w jednej chwili.Tamtejsi magowie są znacznie lepsi od moich, a armiaolbrzymia i dobrze opłacana.Zmora Sokołów zauważył, że król jest przerażony. Teraz pewnie uważają, że nie warto z nami walczyć.Podpisali traktat z mo-im ojcem, ale nie podpisywali go ze mną.Imperator już nie wysyła tu posłów.Jeślinie uda mi się podbić Valdemaru, ruszą na Hardorn.Mój ojciec miał podpisaneukłady o wzajemnej pomocy z Iftelem i Valdemarem.Ja myślałem, że nie będęich potrzebował. Wobec tego nie próbuj zaatakować Valdemaru po raz trzeci  stwierdziładept. Jeśli tego nie zrobię, Charliss uzna, że jestem zbyt słaby.Przysłał tu swegoambasadora ze świtą, ale nie po to, aby podpisać układ, o nie.Przybyli tu szpie-gować.W Hardornie są sami szpiedzy, nakryłem kilku. Mam nadzieję, że zostawiłeś ich w spokoju. Oczywiście! Nie jestem aż takim głupcem.I nie uważam, że wykryłemwszystkich. Podniósł się i zaczął spacerować po pokoju. Jednym z powo-dów, dla których nie zwerbowałem potężnych magów, jest ten, że Charliss płaciim lepiej.Jestem prawie pewien, że moi magowie nie pracują dla niego, ale co doinnych nie mam takiej pewności.Jak ich odnalezć, jeśli działają potajemnie?Zmora Sokołów powstrzymał się od przypomnienia, że wskazują ich zakłóce-nia pola energetycznego.Ani Ancar, ani jego magowie nie byli na nie wrażliwi.Król podszedł do okna i spojrzał na chmury. Nigdy czegoś podobnego nie widziałem  powiedział cicho. Nie wie-działem, że magia może mieć takie skutki.To byłaby wspaniała broń.Zmora Sokołów parsknął.Cóż za odkrycie! Zaklinacze pogody szukali u mnie zatrudnienia  ciągnął król. Myśla-łem, że nie różnią się niczym od zielarek.Powinienem jednak ich teraz odszu-kać. Niegłupi pomysł.Ancar ruszył do drzwi, ale zatrzymał się i spojrzał na adepta. Czy potrzeba ci czegoś?Zmora Sokołów był przekonany, że jedynej rzeczy, jakiej mu było trzeba, wol-ności, nie dostanie.Jednak może poprosić o coś równie ważnego.94  Przyślij mi kogoś, kogo chcesz się pozbyć, kobietę albo mężczyznę, nie-ważne.Podświadomie oczekiwał pytań, po co mu ktoś taki i co ma zamiar z nim robić,ale Ancar tylko zmrużył oczy i uśmiechnął się w szczególny, paskudny sposób.Potem skinął głową i wyszedł.Podobieństwo do Zmory Sokołów czyniło go niebezpiecznym.Było o jednegopotwora za dużo na tym świecie.Pół miarki świecy pózniej dwóch gwardzistów przyprowadziło przerażonegoczłowieka skutego łańcuchami.Jeden z żołnierzy bez słowa wręczył adeptowiklucz do kajdan.Wyszli.Zmora Sokołów uśmiechnął się.Miał dużo czasu. ROZDZIAA DZIESITYZ nieba lał się zimny deszcz; wszystko zniknęło za szarą kurtyną wody.El-speth dziękowała w duchu hertasi za nieprzemakalne płaszcze i ciaśniej związałatroczki kaptura.Jechali pod wiatr; biedne gryfy, skulone pod pelerynami zrobio-nymi naprędce ze starych namiotów, przemokłyby do nitki, gdyby nie potrafiły sięmagicznie osłonić.Księżniczka współczuła towarzyszącym im heroldom, którychodzienie było nieprzemakalne tylko z nazwy.Deszcz wykorzystywał każdą szczelinę, żeby nieoczekiwanie spłynąć zimnymstrumyczkiem po karku, a odsłonięte nogi dawno im przemarzły. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek czuł się gorzej  narzekałSkif. A ja sobie nie wyobrażam tygodni jazdy w taką pogodę  biadoliła Nyara. Biedne konie! Ludzie na pewno tu chorują.Cavil pochylił się nad szyją swego Towarzysza. Teraz wiesz, jak tu wyglądało przez ostatnie sześć miesięcy!  krzyknął doNyary, starając się zagłuszyć deszcz. I.eee.pani ma rację, w każdej wioscepanuje gorączka.Mam nadzieję, że szybko przejdzie ta burza, ale nie założyłbymsię o to! Niczego się nie da przewidzieć!Elspeth rzuciła okiem na Zpiew Ognia, ukrywającego swego ptaka ognistegopod kapturem.Nie możesz czegoś z tym zrobić?  zapytała. Nie możesz odegnać deszczu? Sama nigdy tego nie robiłam i trochę się boję.Słusznie postąpiłaś  rzekł. Zaklinanie pogody podczas burzy wywoła-nej zakłóceniami magii jest ryzykowne.Nie znam, niestety, tego kraju na tyle, abypodjąć decyzję; zresztą nie wiemy, na ile manipulowanie burzą jest niebezpieczne,i możemy tylko pogorszyć sytuację.Zapytaj przyjaciół, jak ogromne będą zniszcze-nia plonów. Czy zniszczenia plonów będą znaczne?  wrzasnęła do Cavila.Popatrzyłw niebo, a potem pokręcił głową. Pastwiskom nic się nie stanie, a siana jeszcze nie koszono.Większość lu-dzi hoduje tutaj bydło.Ale dalej na południe.Mamy szczęście, że burze niezniszczyły jeszcze zboża.96  Jeszcze. Słowo zawisło między nimi.Zostawmy tę burzę w spokoju  stwierdził Zpiew Ognia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •