[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. ZnaszStacey?Skinęłam głową, podając plik kartek jakiemuś kujonowi za mną.-A ty? Jezdzimy razem autobusem.Chyba jest w porządku. Aha.Znamy się od przedszkola.LRT Ekstra.Pani Parr kazała nam siedzieć cicho i pracować, ale rozmawialiśmy co-dziennie przed lekcją i po niej.Poznałam Nicka ze Stacey, Duce'em i resztąpaczki, ale od samego początku widziałam, że ja pasuję do niego najbardziej.Wkrótce zaczęliśmy razem chodzić na zajęcia, spotykać się przy jego szaf-ce i razem wychodzić z klasy.Czasami rano spotykaliśmy się na trybunach zeStacey, Duce'em i Masonem.A potem zdarzył mi się wyjątkowo ciężki dzień i miałam ochotę się odegraćna wszystkich, którzy się do tego przyczynili.Dlatego wpadłam na pomysł, że-by spisać ich w zeszycie jakbym w ten sposób rzucała na nich zaklęcie czycoś w tym stylu.Chyba podświadomie sądziłam, że w ten sposób udowodnię, żeoni to dranie, a ja jestem tą niewinną.Dlatego otworzyłam mój zaufany czerwony zeszyt, ponumerowałam linieaż do końca strony i zaczęłam notować nazwiska kolegów i gwiazd oraz różnezjawiska wszystko, czego nienawidziłam.Do końca trzeciej lekcji zapisałampołowę strony.Na liście znalazły się takie punkty jak Christy Bruter" i alge-bra nie można dodawać liter do cyfr!!!", a także lakier do włosów".I nadalmiałam wraże nie, że to nie koniec, więc zabrałam zeszyt na matmę.Nick za-stał mnie pogrążoną w pracy. Cześć rzucił, osuwając się na krzesło. Nie widziałem cię przyszafkach.LRT Bo mnie tam nie było mruknęłam, nie podnosząc głowy.Notowałamwłaśnie: problemy małżeńskie rodziców".Ważny punkt.Napisałam te słowajeszcze cztery razy. Aha. Nick zamilkł, ale czułam na sobie jego spojrzenie. Co to? spytał w końcu z cichym śmiechem. Moja lista Do odstrzału palnęłam bez namysłu.Po zajęciach Nick stanął za mną i rzucił od niechcenia: Możesz dodać do listy dzisiejszą pracę domową.Jest do luftu.Zerknęłam na niego.Uśmiechał się.Odwzajemniłam się tym samym.Miałrację.I jakoś zrobiło mi się lepiej, że ktoś mnie rozumie. Dobrze powiedziałam. Dopiszę na następnej lekcji.I tak powstała niesławna lista Do odstrzału.Zaczęło się od żartu.Sposobuna rozładowanie frustracji.A zmieniło się w coś, czego nie przewidziałam.Codziennie na matmie siadywaliśmy obok siebie w ostatnim rzędzie i spi-sywaliśmy nazwiska wszystkich kolegów, których potajemnie nienawidziliśmy.Tych, którzy nas wkurzali.Tych, którzy nas męczyli.A zwłaszcza tych, którzyprześladowali nas i innych.Może na pewnym etapie wyobrażaliśmy sobie, że ta lista zostanie opubli-kowana i dzięki temu cały świat dowie się, na co niektórych stać.%7łe będziemymogli wyśmiać wszystkich dręczycieli, cheerleaderki, które nazywały mnie Sio-strą Zmierć, sportowców, którzy kuksali Nicka na korytarzach, gdy nikt nie pa-trzył, te wcielone ideały, które tak naprawdę niczym się nie różniły od łobuzów.LRTRozmawialiśmy, o ile lepszy stałby się świat, gdyby wszyscy zrobili takie listy igdyby ludzie musieli odpowiedzieć za swoje postępki.Tę listę wymyśliłam ja, to ja ją stworzyłam i ja dbałam o to, żeby się wy-dłużała.Dzięki niej zaczęła się moja przyjazń z Nickiem.Ona nas połączyła.W dniu, w którym po raz pierwszy odwiedziłam Nicka, oficjalnie się w nimzakochałam.Zajrzeliśmy do jego kuchni, brudnej i zabałaganionej.W oddalisłyszałam telewizor i paskudny kaszel palacza.Nick otworzył drzwi za kuchniąi dał mi znak, żebym zeszła za nim drewnianymi schodami do piwnicy.Betonową podłogę pomieszczenia przykryto małym pomarańczowym dy-wanem.Jego krawędz dotykała nieposłanego materaca, na który Nick rzuciłplecak.Potem sam na niego wskoczył.Odetchnął głęboko, przesuwając dłońmipo oczach. Długi dzień mruknął. Nie mogę się doczekać lata.Obróciłam się wokół własnej osi.Pod ścianą stały pralka i suszarka, na któ-rych piętrzyły się stosy koszul.W kącie dostrzegłam pułapkę na myszy.Obokpudeł po przeprowadzce znajdowała się ciężka komoda z szufladami, z którychwystawały ubrania.Jej wierzch zaśmiecały najróżniejsze drobiazgi. To twój pokój? spytałam. Aha.Chcesz pooglądać telewizję? Mam też Playstation.Rzucił się na brzuch i zaczął majstrować przy małym telewizorze, stojącymna skrzynce przy materacu.LRT Dobra powiedziałam. Playstation.Usiadłam na materacu obok niego i zauważyłam pełną książek plastikowąskrzynkę między posłaniem a ścianą.Przeszłam do niej na czworakach. Otello odczytałam napis na okładce. Szekspir?Nick zerknął na mnie nieufnie.Milczał.Wzięłam następną. Makbet. I dwie inne. Sonety.W poszukiwaniu Szekspira.Co to? Nic takiego.Masz. Wcisnął mi w ręce pada.Dalej szperałam w skrzynce. Sen nocy letniej.Romeo i Julia.Hamlet.Wszystko Szekspira. To moja ulubiona przyznał cicho, wskazując książkę w mojej ręce.Hamlet.Obejrzałam okładkę, potem otworzyłam tom na chybił trafił i przeczytałamna głos:To okropne!Gdybym to ja tam stał, byłby mnie zabił.Tak, jego wolność zagraża nam wszystkim -Tobie, mnie, wszystkim wokół.LRT Dobry Boże, jak potraktować taką krwawą zbrodnię?" odpowiedziałNick, zanim zdążyłam przejść do następnych linijek.Spojrzałam na niego znad książki. Ty to czytasz?Wzruszył ramionami. To nic takiego. %7łartujesz? Super! Znasz wszystko na pamięć.Ja nawet nie rozumiem, coto znaczy. No wiesz, bo trzeba znać akcję. To mi opowiedz.Zerknął na mnie niepewnie, nabrał powietrza w płuca i zaczął mówić.Z co-raz większym ożywieniem opowiadał o Hamlecie, Klaudiuszu, Ofelii, morder-stwie i zdradzie.O fatalnej wadzie Hamleta niezdecydowaniu.O tym, jak Hamlet dopro-wadził do zguby ukochaną kobietę.Nick cytował fragmenty tekstu, jakby samgo napisał, i wtedy zrozumiałam.Zrozumiałam, że się zakochuję w tym nabur-muszonym obdartusie, który uśmiechał się tak nieśmiało i cytował Szekspira. Jak się tym zainteresowałeś? spytałam. Masz tu masę książek.Nick spuścił głowę.Potem wyjaśnił, że odkrył czytanie, kiedy mama roz-wodziła się z ojcem numer dwa, że przez długie wieczory przesiadywał w domuLRTsam i nie miał nic do roboty, a mama włóczyła się po barach, szukając facetów.Czasami nie chciało się jej nawet zapłacić rachunku za elektryczność, a wtedymusiał czytać, żeby się jakoś rozerwać.Babcia dawała mu książki, a on pochła-niał je tego samego dnia.Czytał wszystko Gwiezdne wojny, Władcę pierście-ni, Artemisa Fowla, Grę Endera. I pewnego dnia Louis, ojciec numer trzy, przyniósł do domu książkę,którą znalazł na garażowej wyprzedaży.W ramach strasznie śmiesznego żartu. Nick odebrał mi Hamleta i machnął nim w powietrzu. Chciałbym zo-baczyć, jak to czytasz, mądralo" przedrzeznił chrypiący głos. I się roze-śmiał.Wydawało mu się, że to strasznie śmieszne.Mamie też. I przeczytałeś, żeby im kopara opadła dodałam, przerzucając kartkiOtella. Początkowo tak.Ale potem. Nick usiadł obok mnie, oparł się ościanę tak jak ja i zerknął na strony, które przewracałam.Z jego ramienia biłoprzyjemne ciepło. Zaczęło mi się podobać.To jak układanka czy coś w tymstylu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
. ZnaszStacey?Skinęłam głową, podając plik kartek jakiemuś kujonowi za mną.-A ty? Jezdzimy razem autobusem.Chyba jest w porządku. Aha.Znamy się od przedszkola.LRT Ekstra.Pani Parr kazała nam siedzieć cicho i pracować, ale rozmawialiśmy co-dziennie przed lekcją i po niej.Poznałam Nicka ze Stacey, Duce'em i resztąpaczki, ale od samego początku widziałam, że ja pasuję do niego najbardziej.Wkrótce zaczęliśmy razem chodzić na zajęcia, spotykać się przy jego szaf-ce i razem wychodzić z klasy.Czasami rano spotykaliśmy się na trybunach zeStacey, Duce'em i Masonem.A potem zdarzył mi się wyjątkowo ciężki dzień i miałam ochotę się odegraćna wszystkich, którzy się do tego przyczynili.Dlatego wpadłam na pomysł, że-by spisać ich w zeszycie jakbym w ten sposób rzucała na nich zaklęcie czycoś w tym stylu.Chyba podświadomie sądziłam, że w ten sposób udowodnię, żeoni to dranie, a ja jestem tą niewinną.Dlatego otworzyłam mój zaufany czerwony zeszyt, ponumerowałam linieaż do końca strony i zaczęłam notować nazwiska kolegów i gwiazd oraz różnezjawiska wszystko, czego nienawidziłam.Do końca trzeciej lekcji zapisałampołowę strony.Na liście znalazły się takie punkty jak Christy Bruter" i alge-bra nie można dodawać liter do cyfr!!!", a także lakier do włosów".I nadalmiałam wraże nie, że to nie koniec, więc zabrałam zeszyt na matmę.Nick za-stał mnie pogrążoną w pracy. Cześć rzucił, osuwając się na krzesło. Nie widziałem cię przyszafkach.LRT Bo mnie tam nie było mruknęłam, nie podnosząc głowy.Notowałamwłaśnie: problemy małżeńskie rodziców".Ważny punkt.Napisałam te słowajeszcze cztery razy. Aha. Nick zamilkł, ale czułam na sobie jego spojrzenie. Co to? spytał w końcu z cichym śmiechem. Moja lista Do odstrzału palnęłam bez namysłu.Po zajęciach Nick stanął za mną i rzucił od niechcenia: Możesz dodać do listy dzisiejszą pracę domową.Jest do luftu.Zerknęłam na niego.Uśmiechał się.Odwzajemniłam się tym samym.Miałrację.I jakoś zrobiło mi się lepiej, że ktoś mnie rozumie. Dobrze powiedziałam. Dopiszę na następnej lekcji.I tak powstała niesławna lista Do odstrzału.Zaczęło się od żartu.Sposobuna rozładowanie frustracji.A zmieniło się w coś, czego nie przewidziałam.Codziennie na matmie siadywaliśmy obok siebie w ostatnim rzędzie i spi-sywaliśmy nazwiska wszystkich kolegów, których potajemnie nienawidziliśmy.Tych, którzy nas wkurzali.Tych, którzy nas męczyli.A zwłaszcza tych, którzyprześladowali nas i innych.Może na pewnym etapie wyobrażaliśmy sobie, że ta lista zostanie opubli-kowana i dzięki temu cały świat dowie się, na co niektórych stać.%7łe będziemymogli wyśmiać wszystkich dręczycieli, cheerleaderki, które nazywały mnie Sio-strą Zmierć, sportowców, którzy kuksali Nicka na korytarzach, gdy nikt nie pa-trzył, te wcielone ideały, które tak naprawdę niczym się nie różniły od łobuzów.LRTRozmawialiśmy, o ile lepszy stałby się świat, gdyby wszyscy zrobili takie listy igdyby ludzie musieli odpowiedzieć za swoje postępki.Tę listę wymyśliłam ja, to ja ją stworzyłam i ja dbałam o to, żeby się wy-dłużała.Dzięki niej zaczęła się moja przyjazń z Nickiem.Ona nas połączyła.W dniu, w którym po raz pierwszy odwiedziłam Nicka, oficjalnie się w nimzakochałam.Zajrzeliśmy do jego kuchni, brudnej i zabałaganionej.W oddalisłyszałam telewizor i paskudny kaszel palacza.Nick otworzył drzwi za kuchniąi dał mi znak, żebym zeszła za nim drewnianymi schodami do piwnicy.Betonową podłogę pomieszczenia przykryto małym pomarańczowym dy-wanem.Jego krawędz dotykała nieposłanego materaca, na który Nick rzuciłplecak.Potem sam na niego wskoczył.Odetchnął głęboko, przesuwając dłońmipo oczach. Długi dzień mruknął. Nie mogę się doczekać lata.Obróciłam się wokół własnej osi.Pod ścianą stały pralka i suszarka, na któ-rych piętrzyły się stosy koszul.W kącie dostrzegłam pułapkę na myszy.Obokpudeł po przeprowadzce znajdowała się ciężka komoda z szufladami, z którychwystawały ubrania.Jej wierzch zaśmiecały najróżniejsze drobiazgi. To twój pokój? spytałam. Aha.Chcesz pooglądać telewizję? Mam też Playstation.Rzucił się na brzuch i zaczął majstrować przy małym telewizorze, stojącymna skrzynce przy materacu.LRT Dobra powiedziałam. Playstation.Usiadłam na materacu obok niego i zauważyłam pełną książek plastikowąskrzynkę między posłaniem a ścianą.Przeszłam do niej na czworakach. Otello odczytałam napis na okładce. Szekspir?Nick zerknął na mnie nieufnie.Milczał.Wzięłam następną. Makbet. I dwie inne. Sonety.W poszukiwaniu Szekspira.Co to? Nic takiego.Masz. Wcisnął mi w ręce pada.Dalej szperałam w skrzynce. Sen nocy letniej.Romeo i Julia.Hamlet.Wszystko Szekspira. To moja ulubiona przyznał cicho, wskazując książkę w mojej ręce.Hamlet.Obejrzałam okładkę, potem otworzyłam tom na chybił trafił i przeczytałamna głos:To okropne!Gdybym to ja tam stał, byłby mnie zabił.Tak, jego wolność zagraża nam wszystkim -Tobie, mnie, wszystkim wokół.LRT Dobry Boże, jak potraktować taką krwawą zbrodnię?" odpowiedziałNick, zanim zdążyłam przejść do następnych linijek.Spojrzałam na niego znad książki. Ty to czytasz?Wzruszył ramionami. To nic takiego. %7łartujesz? Super! Znasz wszystko na pamięć.Ja nawet nie rozumiem, coto znaczy. No wiesz, bo trzeba znać akcję. To mi opowiedz.Zerknął na mnie niepewnie, nabrał powietrza w płuca i zaczął mówić.Z co-raz większym ożywieniem opowiadał o Hamlecie, Klaudiuszu, Ofelii, morder-stwie i zdradzie.O fatalnej wadzie Hamleta niezdecydowaniu.O tym, jak Hamlet dopro-wadził do zguby ukochaną kobietę.Nick cytował fragmenty tekstu, jakby samgo napisał, i wtedy zrozumiałam.Zrozumiałam, że się zakochuję w tym nabur-muszonym obdartusie, który uśmiechał się tak nieśmiało i cytował Szekspira. Jak się tym zainteresowałeś? spytałam. Masz tu masę książek.Nick spuścił głowę.Potem wyjaśnił, że odkrył czytanie, kiedy mama roz-wodziła się z ojcem numer dwa, że przez długie wieczory przesiadywał w domuLRTsam i nie miał nic do roboty, a mama włóczyła się po barach, szukając facetów.Czasami nie chciało się jej nawet zapłacić rachunku za elektryczność, a wtedymusiał czytać, żeby się jakoś rozerwać.Babcia dawała mu książki, a on pochła-niał je tego samego dnia.Czytał wszystko Gwiezdne wojny, Władcę pierście-ni, Artemisa Fowla, Grę Endera. I pewnego dnia Louis, ojciec numer trzy, przyniósł do domu książkę,którą znalazł na garażowej wyprzedaży.W ramach strasznie śmiesznego żartu. Nick odebrał mi Hamleta i machnął nim w powietrzu. Chciałbym zo-baczyć, jak to czytasz, mądralo" przedrzeznił chrypiący głos. I się roze-śmiał.Wydawało mu się, że to strasznie śmieszne.Mamie też. I przeczytałeś, żeby im kopara opadła dodałam, przerzucając kartkiOtella. Początkowo tak.Ale potem. Nick usiadł obok mnie, oparł się ościanę tak jak ja i zerknął na strony, które przewracałam.Z jego ramienia biłoprzyjemne ciepło. Zaczęło mi się podobać.To jak układanka czy coś w tymstylu [ Pobierz całość w formacie PDF ]