[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestosobą, która sama za siebie odpowiada, nie ty nią jesteś, więc skończ zpoczuciem winy.- Czy to znaczy, \e zadzwonisz do niego.- Tak, zaraz po tym jak się po\egnamy.- Zaraz jadę do pracy, ale zadzwoń dom mnie pózniej.Dasz mi znaćczy udało ci się coś z nim załatwić.- Spróbuję.Ale nie obiecuję.Jestem właśnie w środku czegośdu\ego.- Ja te\.Aktualnie ja te\.- Zaśmiała się lekko, i było to muzyką dlamoich uszu.- Jesteś pełna czegoś wielkiego.Widziałam, zdjęcia które ostatni miprzesłałaś mailem.Wyglądasz cudownie.- Dz.Dziękuję.- Czy ty znowu płaczesz?- Tylko trochę.Ale tym razem to dobre łzy.- Có\, zgaduje \e to jest okey.Dbaj o siebie i o Evie Juniora, dobrze?Jesteście obie moimi jedynymi dziewczynami.- Dobrze.Kocham cię.Pa.- Ja ciebie te\.- Beeep.I ju\ jej nie było.Wróciła do swojegocałkowicie normalnego, miłego \ycia.Zaczęłam wybierać numer Alberta, ale zanim wybrałam ostatniącyfrę wyłączyłam telefon.Był w strefie czasowej o godzinę wcześniej,więc i nie było sensu dzwonić przed dziesiątą mojego czasu.Nastawiłam budzik na 9:30 i poszłam dalej spać.Psychiczne nastawianie się do rozmowy z Albertem Parksem jest jakprzygotowywanie się do bitwy.Co, gdyby wiedział, na pewno by doceniłpo 30 latach słu\by w Marines.Musisz mieć wszystkie swoje zasoby nawłaściwych miejscach zanim wykonasz ruch.Dlatego najpierw wzięłamprysznic, ubrałam się w wygodne ciuchy ( w tym wypadku bordowespodnie i bardzo du\ą czarną bluzkę) i wypiłam jakiś litr czarnej kawy.Potem zrobiłam sobie pogadankę wychowawczą.- Dobra Jaz,- tasowałam karty chyba ju\ setny raz, starając sięodprę\yć.- Oto umowa.Nie będziesz krzyczała na Alberta w ciągupierwszych pięciu minut rozmowy.Zatrzymasz dla siebie swoje zdanieo nim, i nie wspomnisz o mamie ani razu.- Okey, spróbuje.- odpowiedziałam do swojego odbicia w szafie.- Alenie daje \adnych obietnic.- Kiwnęłam sobie głową i wybrałam numerojca.54 Jennifer Rardin - Jaz Parks 01 - Once Bitten Twice ShyOdpowiedział po piątym dzwonku.To nie był dobry znak.Jegogłos,gdy mówił  Halo brzmiał słabo i sennie.Pewnie biorąc pod uwagęsytuację oczekiwał litości.Arghh! Złapałam poduszkę i rzuciłam jąprzez pokój.- Cześć Albercie.- Zaczęłam, próbując brzmieć uprzejmie i na małozainteresowaną czymkolwiek.- Evie mówiła, \e nie czujesz się zadobrze.- Jestem wścibska, dokładnie taka sama jak jej matka.Zacisnęłam zęby.Nie polemizowałam z nim w \aden sposób, wiedząc\e jego narzekanie na jej wtrącanie się związane było z tym, \e mamawróciła kiedyś wcześniej do domu i znalazła go w łó\ku ze swojąprzyjaciółką.- Słyszałam, \e zwolniłeś pielęgniarkę.- Cholerna intrygantka.Zawsze chciała wiedzieć, co jadłem, ciągleszturchała mnie igłami.Mój Radar-Nadchodzącej-Wściekłości odezwał się.Czułam jakprzechodzi przeze mnie dreszcz, a w skroniach pulsowało mi.Jakbygrały moje osobiste tam-tamy wojenne.Jaka krucha rzecz, ten mójtemperament.Coś jak ta delikatna bibuła, znajdowana w pudełkach zprezentami.Moje wewnętrzne oko patrzyło jak kruchy materiał rozrywasię na drobne, poszarpane kawałeczki, które odpływały w niebyt.- Ona traktowała mnie strasznie, Jazzie.I teraz czuję się strasznie.- Na miłość boska, tato, czujesz się fatalnie bo nie postępowałeśzgodnie z zaleceniami swojego lekarza.Evie wpędzi się w chorobę zpowodu zamartwiania się o ciebie, a Dave i ja nie mamy czasuprzyjechać cię pilnować.Korzystając z tego sam siebie dobijasz.Alekoniec z tym.Umowa jest taka.Zatrudnimy ci kolejną pielęgniarkę.Będziesz jadł to co ci ka\e.Będziesz brał te zastrzyki z insuliny beznarzekania.A jeśli ją zwolnisz, sama osobiście zaciągnę twój starytyłek do domu weterana i porzucę cię na ich trawniku.- Ale.- Ponadto, umówisz się na dzisiaj na wizytę do swojego lekarza.Ajeśli zdecyduje on \e trzeba obciąć ci stopy, \adnemu z nas nie będziecię \al, bo sam na to zapracowałeś.- Jasmine Eleine Parks.- Nie śmiej u\ywać w stosunku do mnie tego ojcowskiego tonu,starcze.Wiem dokładnie w jaką grę pogrywasz i to nie zadziała.Niebyło cię, gdy dorastaliśmy.Co skłania cię do myślenia, \e twój \ałosnystan zdrowia skłoni nas do pomagania ci i przyjechania do ciebie?Nastąpiła długa cisza, w czasie której, byłam pewna!, Albert patrzyłtęsknie na swoje piwo, gdy ja kopałam się wirtualnie w tyłek, za55 Jennifer Rardin - Jaz Parks 01 - Once Bitten Twice Shywrzeszczenie na bohatera wojennego.Wiedziałam, \e był niesamowitymMarines.Miał szufladę pełną medali i ksią\kę adresową, wypełnionątelefonami ludzi, którzy nadal chętnie by dla niego zginęli.On poprostu nigdy nie powinien mieć dzieci.- Jestem zmęczona.- Powiedziałam, czując się nagle du\o starzej ni\jego 61 lat.- Pracuję nad czymś du\ym i to sprawia, \e jestem nakrawędzi.Telefon Evie zepchnął mnie z niej i ty właśnie odbierasz tegoefekty.To nie były przeprosiny.On wiedział, \e nie zasługuje na nie.- Zadzwonię do lekarza dziś rano.- Odrzekł.Zgadywałam, \e skoro jamogę iść na ustępstwa, to i on jest w stanie.- Dobrze.Zadzwonię, kiedy znajdę nową pielęgniarkę.- Dobra.Następna chwila niezręcznego milczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •