[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gidyon dotarł do nieustannie pilnowanych w ostatnim czasie komnat.Przedstawił się,lecz najwyrazniej go oczekiwano.Jeden z ludzi Gyla wprowadził go do pokoju i zobaczył, żematka siedzi sztywno wyprostowana na krześle i rozmawia cicho z królem.Oboje odwrócilisię w jego stronę.Alyssa rozpromieniła się, a Gyl skinął głową.Gidyon ukłonił się obojgu zszacunkiem.- Wybaczcie, że przeszkadzam - zaczął.- Nie, dobrze cię widzieć, Gidyonie.Szkoda tylko, że musimy spotykać się w taksmutnych okolicznościach - powiedział król.- Jeszcze niedawno byliśmy sobie obcy, potem staliśmy się braćmi, a teraz.królem ipoddanym.To wszystko jest bardzo kłopotliwe.- Wykrzywił usta w leniwym uśmiechu iGidyon wiedział dokładnie, co Lauryn miała na myśli, opowiadając o zmieniającym sięzachowaniu Gyla.Musi postarać się lepiej go poznać.Przesunął ręką po ciemnych włosach i odpowiedział uśmiechem.- Chyba kiepsko się to wszystko zaczęło.- Ale to nie twoja wina - odparł król, wskazując mu ręką krzesło.- Czy mogępoczęstować cię winem? Matko?- Napiję się piwa - odrzekła i Gidyon zdumiał się, kiedy oboje wybuchnęli śmiechem.Odgłos ten zdał się zmniejszyć panujące napięcie.- Gidyon? - To samo, co jej wysokość - odparł, wzruszając ramionami.Dostarczono kubki z piwem oraz wino dla Gyla wraz z pysznymi waflami i zanimGidyon się zorientował, cieszył się towarzystwem króla i znacznie lepiej czuł się z decyzją,którą podjął.Jak sądzisz, jak długo jeszcze? - zapytał głos w jego głowie.Podskoczył i wylał sobie piwo na rękę.Nie umknęło to uwagi jego towarzyszy, którzyrzucili mu pytające spojrzenia.Nagle na twarzy Alyssy pojawiło się zrozumienie.- Kiedy się do tego przyzwyczaisz, to nie będziesz tak reagował - powiedziała,uśmiechając się krzywo.- Do czego się przyzwyczai? - zapytał Gyl, odkładając wino.- Do głosu w jego głowie - odparła.Gyl odwrócił się do matki, nieco rozdrażniony.- O czym ty mówisz?- Niech Gidyon to wyjaśni - powiedziała, poprawiając się na krześle.Król spojrzał w stronę przyrodniego brata.- Hm.no cóż, to jest Figgis.Przybył do pałacu i czeka, aż ruszymy w drogę.Gyl skinął głową.Nie zrozumiał z tego ani słowa, ale rozbawił tym matkę.- Aha.A Figgis to kto?- Mój paladyn.- Ach, tak.Słyszałem już wcześniej to określenie.Jesteście ze sobą związani, czyż nietak?- Tak.Podobnie, jak Sallementro i Saxon związani są z naszą matką.Król ponownie pokiwał głową, a na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.- A jaki jest związek między nim a piwem na twojej ręce?Pytanie zawisło w powietrzu, kiedy Gidyon spoglądał to na króla, to na matkę.Naglepoczuł się głupio.- Figgis odezwał się do mnie, a ja się tego nie spodziewałem.- No teraz to już zupełnie się pogubiłem, bracie.Alyssa wiedziała, że musi ruszyć z odsieczą, choć rozbawił ją rosnący dyskomfortGidyona i szczere próby Gyla zmierzające do zrozumienia wszystkich tych magicznychspraw.- Gylu - powiedziała.Odwrócił się do niej.- Figgis może łączyć się z Gidyonem.Oznacza to, że może przemawiać do niego na odległość, odzywając się bezpośrednio w jegoumyśle. Król wstał i teatralnie machnął ręką.- Dlaczego wcześniej tego nie powiedziałaś? Teraz to już wszystko doskonalerozumiem.Nadszedł czas, by zachować powagę.- Posłuchaj.Tor i ja przez wiele lat rozmawialiśmy ze sobą w taki sposób, niespotykając się.Oboje mieszkaliśmy w osobnych wioskach - powiedziała, przypominającsobie te wspaniałe, dawne czasy.- Zakochałam się w nim właśnie poprzez łącze.Za pomocąłącza możemy rozmawiać ze wszystkimi, z którymi jesteśmy powiązani, i sądzę, że bezarchalitu mogłabym porozumiewać się z Gidyonem, Lauryn, Torem, Saxonem, Sallementremi pewnie jeszcze z paroma osobami, które połączone są poprzez Serce Lasu.Gyl zauważył, że już się nie uśmiechała.W jej zielonych oczach migotało coś bardzointensywnego, słowa, które doskonale poznał w ciągu ostatnich lat:  Ja nie żartuję.- A do kogo ty przemawiasz w taki sposób? - Teraz był już naprawdę zaintrygowany,gdyż wyobraził sobie, jak przydatna byłaby taka umiejętność na polu bitwy lub nawet jakonarzędzie do porozumiewania się z jego ludzmi.Gidyon zorientował się, że król znów się do niego zwrócił.- Z ojcem, z Lauryn, Figgisem.jak na razie.- Szkoda, że nie posiadłem takiego talentu - powiedział Gyl ze szczerością w głosie.-Czy dobrze usłyszałem, że nas opuszczasz?Niespodziewana zmiana tematu zaskoczyła Gidyona.Cieszył się, że właśnie dotykałustami brzegu kubka z piwem.Kiedy pił i przełykał, znalazł chwilę na zastanowienie się.- Tak.Dlatego do ciebie przyszedłem.Chciałem podziękować za gościnność -skierował te słowa w stronę króla, po czym spojrzał na matkę.- Muszę odszukać Yseul i mójkamień.Skinęła głową.Tego się spodziewała.- A co z Lauryn?Ponownie przeniósł spojrzenie na króla.- Mam szczerą nadzieję, że twoja gościnność obejmie ją jeszcze na jakiś czas.- Będzie mile widzianym gościem w pałacu, jak długo tylko zechce.Bardzo się cieszę,że zostaje, tym bardziej że będę miał kogoś bliskiego z rodziny podczas ceremonii koronacji.- Choć było to wymierzone w matkę, uniknął jej spojrzenia.Gidyon natychmiast popatrzył na Alyssę.- A więc Lauryn się nie myliła.Wyjeżdżasz? - Gorzkniejący wyraz twarzy króla nieuszedł jego uwagi. - Muszę - odparła, rzucając szybkie spojrzenie swemu królewskiemu synowi.- Gyl torozumie.Teraz musi się postarać, by również ludzie zrozumieli.- W jaki sposób mają zaakceptować fakt, że ustępująca królowa Tallinoru.mojawłasna matka, małżonka króla, który zmarł kilka dni temu, nie jest obecna na koronacji?Jakież tu wyjaśnienie można przygotować, matko?Gidyon zrozumiał, że poruszył bardzo trudny temat.- Przepraszam, ja.Alyssa nie pozwoliła mu dokończyć.- Nie szkodzi.Gyl ma rację, stawiam go w bardzo ciężkiej sytuacji.Zrozumiał jednakmoje powody.- Rubyn? - Gidyon taktownie nie dodał imienia drugiej osoby, którą z pewnościązamierzała odszukać.Przytaknęła.- Tak więc, Gylu, proponuję, byśmy wyjaśnili wszystko w następujący sposób: twojamatka tak bardzo załamała się po śmierci króla, że zachorowała, i postanowiłeś wysłać ją dozakonu, by odzyskała siły.Gyl prychnął.- I uważasz, że wszyscy dworzanie w to uwierzą po tym, jak stanęłaś w Wielkiej Sali,niczym dumna władczyni, wyniosła i opanowana, piękna i spokojna.i bynajmniej nie chora ipłacząca.Matka nie dała mu szansy na kontynuowanie tej tyrady.- Gyl, każdy żonaty mężczyzna w mieście wie, że nie ma miary dla emocji kobiety, azwłaszcza dla kogoś, kto przeżył tyle co ja.Zapominasz, że ja wcale tego nie udaję, synu.Tonie jest żadna sztuka teatralna.Ja to naprawdę przeżywam.Kiedy twój ojciec umarł,zachowałam opanowanie, ale kosztowało mnie to wszystkie siły.To nie jest nic zmyślonego.to po prostu prawdziwa ja.A teraz proszę cię, byś dla mnie skłamał.Oni w to uwierzą,ponieważ ty to powiesz, ponieważ wiedzą, jak cię kocham i w każdych innychokolicznościach byłabym z tobą na koronacji.Nikt nie będzie ci zadawał pytań, synu.Jeślibędziesz musiał, to powiesz, że musiałam wyjechać, by odzyskać zdrowy rozsądek.tak czyinaczej, przekażesz to tak, że twoje słowa będą wiarygodne.Alyssa popatrzyła na swojego syna, nowego króla, który skinął głową.Chwyciła go zarękę i uścisnęła ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •