[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- proszÄ™ nie zostawiajmnie samej! -.nie poddawaj siÄ™ bez walki.- Uważasz.naprawdÄ™ uważasz, że mogÅ‚abym wrócić?Zanim skoÅ„czy siÄ™ sezon?Przytaknęłam.Dość energicznie.- To tak zrobiÄ™.287 NastÄ™pnego dnia wieczorem, zanim wyszÅ‚yÅ›my do czeka­jÄ…cego powozu, ciotka ujęła mojÄ… dÅ‚oÅ„ i wrÄ™czyÅ‚a mi bukie­cik czerwonych róż.- Na walentynki.Powodzenia.Najwyrazniej matki wszystkich pozostaÅ‚ych debiutantekwpadÅ‚y na ten sam pomysÅ‚.Wszystkie staÅ‚yÅ›my dookoÅ‚asali z czerwonymi różami w dÅ‚oniach.Dopóki nie zaczÄ™­Å‚y siÄ™ taÅ„ce.Wtedy wepchnęłyÅ›my bukiety w rÄ™ce naszychprzyzwoitek.Franklin przyszedÅ‚ dobrze przygotowany do wieczoru.ChodziÅ‚ po sali z czerwonÄ… różą w klapie, pozÅ‚acanym Å‚u­kiem i strzaÅ‚Ä… w rÄ™kach.Gdy mierzyÅ‚ do różnych panien, tepiszczaÅ‚y i udawaÅ‚y, że uciekajÄ…, by siÄ™ ukryć.W koÅ„cu dotarÅ‚ do mnie, tam gdzie staÅ‚am, rozmawiajÄ…cz Katherine i Harrym.Franklin przymrużyÅ‚ oko, przykucnÄ…Å‚ i wymierzyÅ‚ strzaÅ‚Ä™w Harry'ego.Harry tylko zmarszczyÅ‚ brwi i odepchnÄ…Å‚ brata.Franklin wyprostowaÅ‚ siÄ™.- Nie.DziaÅ‚a tylko wtedy, kiedy Kupidyn ma do czynie­nia z rokujÄ…cym nadziejÄ™ materiaÅ‚em.I tak nie da siÄ™ z tegostrzelać.- RzuciÅ‚ Å‚uk na stół i wziÄ…Å‚ do rÄ™ki kieliszek szam­pana.UpiÅ‚ Å‚yk, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ po parkiecie.Twarz mu siÄ™rozpromieniÅ‚a.DotknÄ…Å‚ mojego ramienia.- Poczekaj tutaj.Tylko chwilkÄ™.A gdzie miaÅ‚abym pójść? Sama? Bez osoby towarzy­szÄ…cej?Zgodnie z obietnicÄ… wróciÅ‚ minutÄ™ pózniej.A potemz ukÅ‚onem i teatralnym gestem wyciÄ…gnÄ…Å‚ kartkÄ™ z kieszenisurduta.KartkÄ™ walentynkowÄ….Zbyt dużą, lÅ›niÄ…cÄ… od klejnotówi kapiÄ…cÄ… od pereÅ‚.Nie miaÅ‚am wyjÅ›cia, tylko musiaÅ‚amtrzymać jÄ… przed sobÄ…, jak odznakÄ™ honorowÄ… albo zdobyczwojennÄ….288 ZmiaÅ‚ siÄ™, gdy ja rozpÅ‚ywaÅ‚am siÄ™ nad niÄ… w zachwytach.Nad obfitoÅ›ciÄ… klejnotów i iloÅ›ciÄ… pereÅ‚.Potem zabraÅ‚ mi jÄ…i daÅ‚ na przechowanie Katherine, proponujÄ…c mi wyjÅ›cie nazewnÄ…trz.%7Å‚eby zaczerpnąć powietrza.My dwoje? Sami? Tracono reputacjÄ™ za mniejsze przewi­nienia.OdmówiÅ‚am, zostajÄ…c z Katherine na sali.- WiÄ™c daÅ‚ ci jÄ….- Katherine oglÄ…dnęła kartkÄ™.- Wiesz,wydaÅ‚ na nie ponad sto dolarów.- Na nie?- Na każdÄ… z nich.ZamówiÅ‚ jednÄ… także dla Lizzie.DomyÅ›liÅ‚am siÄ™ po tonie jej gÅ‚osu, że uważa to za marno­trawstwo.Ja też tak uważaÅ‚am.- N i e mogÄ™ jej przyjąć.Jej oczy zÅ‚agodniaÅ‚y, gdy spojrzaÅ‚a na mnie znad kartki.- A czemuż by nie? Jakie to w gruncie rzeczy ma zna­czenie, oprócz tego, że jakiÅ› niemÄ…dry rozrzutnik zapÅ‚aciÅ‚ zapretensjonalny przejaw swoich uczuć wiÄ™cej, niż powinien?- Ale sto dolarów!- Wybacz mi, nie powinnam nic mówić.Bez Lizzie wieczory wydawaÅ‚y siÄ™ takie dÅ‚ugie, gdy mu­siaÅ‚am radzić sobie z Franklinem sama.Bogu dziÄ™ki, że przy­pomniaÅ‚am sobie jej radÄ™.Kiedy wszystko inne zawodziÅ‚o,pytaÅ‚am go o niego samego.ZdawaÅ‚ siÄ™ mieć na wszystkogotowe odpowiedzi.GadaÅ‚ i gadaÅ‚, i gadaÅ‚.- SÅ‚ynna i fetowana panna Carter.- ZakrÄ™ciÅ‚ mnÄ… w wal­cu.- Dobrze ze mnÄ… wyglÄ…dasz.Dodajesz mi pewnej ele­gancji.I wdziÄ™ku.Może jednak czytywaÅ‚ gazety.TaÅ„czyÅ‚am jeszcze z panem Lorillardem, panem Hamil­tonem i panem Vandermere.I z Harrym.Gdy pojawiÅ‚ siÄ™, by poprosić mnie do swego taÅ„ca, wyciÄ…­gnÄ…Å‚ z kieszeni maÅ‚y bukiecik bratków.PÅ‚atki byÅ‚y zgniecio­ne, a Å‚odyżki poÅ‚amane, ale byÅ‚y urocze w swej prostocie.289 - Francuzi nazywajÄ… je pensées.Czyli myÅ›li.- A zatem dziÄ™kujÄ™ ci, że o mnie myÅ›laÅ‚eÅ›.To moje ulu­bione kwiatki.Policzki zarumieniÅ‚y mu siÄ™ z niewiadomego powodu.- T e n fioletowawoniebieski.jest prawie taki sam jak ko­lor twoich oczu.Teraz ja siÄ™ zaczerwieniÅ‚am.Pomimo gwaru sÅ‚ychać byÅ‚o wyraznie, że orkiestra stroiinstrumenty.Ten taniec miaÅ‚ być punktem kulminacyjnymwieczoru.Kotylion, do którego wszyscy siÄ™ wczeÅ›niej przy­gotowywali.Harry podaÅ‚ mi rÄ™kÄ™.Ujęłam jÄ… i bukiecik znalazÅ‚ siÄ™ pomiÄ™dzy naszymidÅ‚oÅ„mi.Po skoÅ„czonym taÅ„cu uczestnikom wrÄ™czono drobneupominki.BÅ‚yszczÄ…ce serce z krysztaÅ‚u dziewczÄ™tom.I lÅ›niÄ…­cÄ… srebrnÄ… piersiówkÄ™ mężczyznom.Po kotylionie byÅ‚o już tylko kilka taÅ„ców.Pod koniecbalu, gdy wszyscy rzucili siÄ™ do szatni, zapomniaÅ‚am ode­brać kartkÄ™ od Katherine.Ona jednak dogoniÅ‚a mnie w tÅ‚u­mie i oddaÅ‚a mi jÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •