[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zostawiłam tam konia. Przez drugą bramę?  Zerknął ponad głową Greer i gwizdnąłprzeciągle. Nie przypominam sobie, bym ją otwierał.Uparta z pani dziewoja,206RS czyż nie?  zaśmiał się i poszedł ku drugiemu wyjściu. Jestem naprawdę podwrażeniem.Taka delikatna istota, a otworzyła ciężką starą bramę!Greer nie była delikatna, nie była też szczególnie silna, lecz z pewnościąbyła zdecydowana.I choć pan Jones zmuszał ją do opuszczenia Kendrick, jużzaczęła się zastanawiać, jak wrócić do domu bez jego wiedzy.207RS Rozdział dziewiętnastyZachodzące słońce rzucało długie cienie na zarośniętą, krętą dróżkę,kryjąc ją zazdrośnie przed Greer.Zastanawiała się właśnie, czy przypadkiemnie minęła już ścieżynki wiodącej na szczyt wzgórza, gdy napotkała strumień.Jęknęła z rozpaczy.Na pewno nie przecinała strumienia w drodze do Kendrick,co mogło oznaczać tylko jedno.Zgubiła się.Podjechawszy do wody, zeskoczyła z siodła.Gdy Molly piła chciwie zestrumienia, Greer z uwagą przyjrzała się otaczającym ją drzewom.Zwartagęstwina z każdej strony wyglądała tak samo i nie sposób było dostrzecżadnego śladu traktu.Była już głodna, zmęczona i zła.Im dłużej myślała o Kendrick, tymbardziej nie mogła zrozumieć, dlaczego książę pozwolił domowi popaść w takąruinę.Chwyciwszy wodze, wskoczyła na kamień pośrodku strumienia.Zachwiała się jednak i ześliznęła.Do butów wdarła się lodowata woda.Zamoczyła też cały brzeg sukni i halkę. Do diaska!  wykrzyknęła Greer, ciągnąc opierającą się Molly na drugibrzeg.W prześlicznych trzewikach do jazdy konnej, kupionych w najlepszymsklepie przy Bond Street, woda chlupała przy każdym kroku.Zdawało jej się, że wędrują godzinami, omijając głazy, schodząc postromych zboczach wzgórz tylko po to, by za chwilę wspinać się na kolejne.Greer ześliznęła się z jednego wyjątkowo stromego pagórka, a chwytając siępnia brzozy, rozdarła rękawiczkę i paskudnie rozcięła dłoń.Idąca za nią Molly nagle zastrzygła uszami i odwróciła gwałtowniegłowę.Greer zatrzymała się i usłyszała odgłos kogoś  lub czegoś nadchodzącego ku nim przez las.Każdego innego dnia poczułaby się pewnie208RS zaniepokojona, lecz była już tak wyczerpana, głodna i zrozpaczona, że stanęłabliżej Molly, ujęła się pod boki i wpatrzyła w ciemne zarośla. Kto idzie?  zapytała stanowczym głosem, a po chwili niemal zemdlałaz nagłej ulgi, ujrzawszy dwa wilczury.Gdy psy podeszły, by ją obwąchać, z gęstwiny wyłonił się książę.Musiałwcześniej ciężko pracować, gdyż buty pokryte miał błotem, a jasne spodnieplamami i kurzem.Greer nigdy nie ucieszyła się tak na widok znajomejtwarzy, jak w tym momencie.Z trudem powstrzymała się przed szaleńczymbiegiem w jego stronę i rzuceniem mu się na szyję.Książę zatrzymał konia, spojrzał na nią i dotknął opuszkami palcówronda kapelusza, jakby spotkali się na przejażdżce w Hyde Parku. Witam, panno Fairchild. Mój książę  odparła, dygając. Czy mogłabym spytać Waszą Miłość,dlaczego w Walii nie ma dróg, zajazdów i stacji pocztowych?Książę uśmiechnął się pod nosem. Lasy wokół Llanmair są rozległe.Nasi przodkowie lubili budować swetwierdze w sercu dąbrowy, gdyż chowali w nich święte relikwie i nieprzebraneskarby, najpierw przed wikingami, potem zaś przed.Anglikami. Zgrabniezeskoczył z siodła. Zapewniam panią jednak, że Walia obfituje w drogi istacje pocztowe. Czy daleko stąd do Llanmair?  zapytała słabym głosem, czując, żeniebawem przewróci się z głodu.Pokręcił głową, przyglądając się jej uważnie.Do tej pory nie pomyślała,jak wygląda.Bezwiednie uniosła dłoń do włosów i stwierdziła, że zgubiłagdzieś czepek.Nie śmiała nawet spojrzeć na suknię.Przepiękna kreacja uszytaprzez Phoebe była przemoczona, brudna i zapewne do szczętu zniszczona. Niecała mila dzieli nas od zamku  odezwał się książę.209RS  Dzięki Bogu  wykrzyknęła Greer, unosząc ręce ku niebu. Auu pisnęła, gdy dłoń odezwała się tępym bólem.Książę zerknął na jej rękę i ruszył ku niej tak niespodziewanie, żeodruchowo cofnęła się i wpadła na Molly.Klacz zarżała, trącając głowę Greermokrym pyskiem. Przestań, Molly!  zawołała Greer.Książę uniósł brew. Molly?  zapytał. Musiałam się jakoś do niej zwracać  mruknęła dziewczyna,spoglądając na swoją ranę.Dłoń miała pokrytą zaschniętą krwią, którarozmazała się aż na nadgarstek. To tylko tak zle wygląda, ale.Książę posłał jej mordercze spojrzenie. Hmm. mruknął, wyjmując z kieszeni chusteczkę. Czy zamierzałapani uciec z Llanmair?  zapytał, delikatnie wycierając krew.Greer spojrzała mu w twarz, lecz oczy księcia były skryte za rzęsami.Instynktownie poczuła, że nie powinna wspominać o Kendrick, więc wzruszyłaramionami. Nie  odrzekła. Chciałam tylko zaczerpnąć świeżego powietrza. Dość daleko się pani wypuściła, poszukując go  powiedział.Myślałem, że zeszłej nocy.Na policzki Greer wypełzł rumieniec. Nie  przerwała mu łagodnie.Syknęła cicho, gdy książę dotknął chusteczką otwartej rany.Podniosławzrok.Jego oczy były ciemne, lecz wypełnione taką czułością, że zabrakło jejsłów.Wyraznie dostrzegła, że martwił się o nią i za nic nie chciałby, żebyopuszczała Llanmair.210RS Co więcej, nagle zdała sobie sprawę, że i ona nie byłaby w stanie tak poprostu wyjechać. Greer?  zapytał cicho książę. Boli panią?Słysząc, jak wypowiada jej imię, poczuła żar rozpalający się w łonie.Naszczęście pusty żołądek głośno odpowiedział na pytanie księcia.Książę uśmiechnął się ciepło.A gdy w brzuchu zaburczało jej jeszczegłośniej, otwarcie się roześmiał, owinął jej dłoń chusteczką i chwycił wodzeMolly. Zdaje się, że nie tylko ja jestem głodny  mrugnął do Greer. Zabraćpanią do Llanmair? Bardzo proszę  szepnęła.Przez chwilę głaskał chrapy klaczy, potem ujął Greer pod rękę, by pomócjej wskoczyć na siodło.Chwycił ją w talii, lecz zawahał się i przez momentGreer myślała, że ją pocałuje.Szaleńczo pragnęła, by ją pocałował.Jednak książę podniósł ją na siodło.Upewniwszy się, że siedzibezpiecznie, przesunął dłonią po jej biodrze i udzie aż do kolana, po czym bezsłowa odwrócił się i wskoczywszy na swego ogiera, ruszył ku Llanmair.Molly bez wahania pobiegła za nim.Przedzierała się z trudem przezzarośla, by nie zostać w tyle.* * *Gdy dotarli do Llanmair, Rhodrick był dumny ze swej służby.Nikt niewspomniał ani słowem o strasznym wyglądzie Greer, nikt nawet nie przyglądałsię jej natarczywie.A ona, dumna i harda, udawała, że wygląda jak królowa,choć przypominała raczej stracha na wróble po wichurze.Zadarła nos i ruszyłaku schodom.W holu zatrzymała się na chwilę.211RS  Dziękuję  powiedziała. Jestem pewna, że w końcu odnalazłabymdrogę powrotną, obawiam się jednak, że mogłoby mi to zająć jakiś tydzień.Uśmiechnął się.Greer również się uśmiechnęła i zaczęła się wspinać po schodach wzabłoconych butach, które zostawiały wyrazne ślady [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •