[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Witam,panno Stevenson -powiedziała.- Młoda mężatka wygląda na nieopisanie szczęśliwą - odpowiedziała Chauncey -prawda, Penelopo?Penelope rozważała to przez chwilę.- Czy zawsze wygląda pani na nieopisanieszczęśliwą, gdy wychodzi pani za mąż, pani Butl.pani Hammond? A przynajmniej przezjakiś czas?Byrony zesztywniała i wbiła wzrok w biało-niebies-ki obrus.- Ostatnio widziałam pani dziecko.Jak to biedne stworzenie ma na imię? Michelle?- Biedna Penelopa - powiedziała ze smutkiem Chauncey, potrząsając głową - to musibyć takie trudne ignorować fakty i nurzać się w fikcji.- Muszę powiedzieć, że większość pań w San Francisco uważa, że to odrażające, żekobieta porzuca dziecko i męża, by wyjść za swojego kochanka! Proszę nie oczekiwać, żebędzie pani mile widziana, pani Hammond!Oczywiście Brent ją ostrzegał.Jednak łatwiej znieść zimne spojrzenia niż bezpośredniatak.Nie mogę pozwolić, by Chauncey mnie broniła, pomyślała Byrony i uniosła wzrok naPenelopę.- Sądzę, panno Stevenson - powiedziała bardzo powoli i dobitnie - że nie powinnajuż pani dodawać cytryny do herbaty.Pani usta są tak mocno zaciśnięte, że może pani dostaćod tego zmarszczek jak wysuszona śliwka.- Zliwki i cytryny - odezwała się rozbawiona Chauncey.- Rzeczywiście, Penelopo,wynoś się i uracz swoją matkę tymi podłymi bajkami.A najlepiej będzie, jak znajdziesz sobiemęża.Będziesz wtedy zbyt zajęta, by rozsiewać nieprawdziwe plotki o innych ludziach.- Jest taka śliczna - powiedziała Byrony, patrząc na Penelopę odchodzącą od ichstolika.- Wydaje się, że ma wszystko, czego mogłaby chcieć dziewczyna.Dlaczego jest takaokropna?- Saint uważa, że należy jej co rano spuścić lanie.Wybić jej z głowy fochy, jakpowiada.- Och nie, nie to!Chauncey skrzywiła się na wybuch Byrony.- To tylko żart, kochanie.A teraz musimyzaplanować małe przyjęcie.Nie przechwalam się, ale wydaje mi się, że mam tyle samowpływów w towarzystwie, co pani Stevenson i jej wąskie grono znajomych.No i oczywiścieAgatha Newton mogłaby rozpętać wojnę.Nigdy nie zapomnę.Byrony przysłuchiwała się nieuważnie paplaninie Chauncey, zastanawiając się nad tąidiotyczną sytuacją.Nadal nie wiedziała, co zrobić z matką.Ojciec dalej będzie dostawałpieniądze.Ira to obiecał.Domyślała się, że powinna napisać do niej i wyznać przynajmniejczęść prawdy.Droga mamo, mam nowego męża, ale tak naprawdę wcześniej nie miałam męża, a tymbardziej dziecka.Nie jesteś więc babcią.- Wszystko się ułoży.Byrony mrugnęła i usiłowała się uśmiechnąć.-Tak, oczywiście.- Wzruszyłaramionami.- Chyba powinnam była wyjechać z San Francisco.Brent tak naprawdę nie chciałsię ze mną żenić, jak pewnie wiesz.Może powinnam po prostu.- Przestań, Byrony.Zachowujesz się jak głuptas.Brent Hammond nie robi niczego,czego nie chce, wierz mi.Chciał się z tobą ożenić.- Ma kochankę.To zaskoczyło Chauncey, ale powiedziała od niechcenia: - Delaney też miał kochankę.Miała na imię Marie.To z kolei zaskoczyło Byrony.Uśmiechnęła się do Chauncey gorzko.- Chyba nigdynie zrozumiem, jak to działa.Od mężczyzn oczekuje się, że będą romansować, ale jeśli robi tokobieta, uważa się ją za okropną, nieporządną.- Tak, właśnie! To nie ma żadnego sensu, prawda? Skąd wiesz o kochance Brenta?- Słyszałam, jak rozmawiał z Maggie.w naszą noc poślubną.Gdy zapytałam go o to,raczej gwałtownie, powiedział mi, że to mnie nie dotyczy.Krótko mówiąc, to nie mojasprawa.Chauncey skrzywiła się.Lubiła Brenta Hammonda, uważała, że jest czarujący, a pozatym uratował jej życie.Ale wyglądało na to, że nie najlepiej postępuje ze swoją żoną.U licha,co się z nim dzieje? Byrony jest uroczą dziewczyną o równie uroczym usposobieniu.Wiedziała, że wiele kobiet po prostu ignoruje takie zachowanie mężów, ale Byrony jest inna.- To jest twoja sprawa - powiedziała głośno.- Jest twoim mężem.- A ja jestem jego żoną, o czym nie omieszkał mnie grzecznie poinformować.Tak,jakbym była jego własnością.Nie podoba mi się to.Chauncey pochyliła się i poklepała Byrony po dłoni.- Kochasz go, Byrony? Byronyzamarła.- Wybacz mi, nie powinnam o to pytać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Witam,panno Stevenson -powiedziała.- Młoda mężatka wygląda na nieopisanie szczęśliwą - odpowiedziała Chauncey -prawda, Penelopo?Penelope rozważała to przez chwilę.- Czy zawsze wygląda pani na nieopisanieszczęśliwą, gdy wychodzi pani za mąż, pani Butl.pani Hammond? A przynajmniej przezjakiś czas?Byrony zesztywniała i wbiła wzrok w biało-niebies-ki obrus.- Ostatnio widziałam pani dziecko.Jak to biedne stworzenie ma na imię? Michelle?- Biedna Penelopa - powiedziała ze smutkiem Chauncey, potrząsając głową - to musibyć takie trudne ignorować fakty i nurzać się w fikcji.- Muszę powiedzieć, że większość pań w San Francisco uważa, że to odrażające, żekobieta porzuca dziecko i męża, by wyjść za swojego kochanka! Proszę nie oczekiwać, żebędzie pani mile widziana, pani Hammond!Oczywiście Brent ją ostrzegał.Jednak łatwiej znieść zimne spojrzenia niż bezpośredniatak.Nie mogę pozwolić, by Chauncey mnie broniła, pomyślała Byrony i uniosła wzrok naPenelopę.- Sądzę, panno Stevenson - powiedziała bardzo powoli i dobitnie - że nie powinnajuż pani dodawać cytryny do herbaty.Pani usta są tak mocno zaciśnięte, że może pani dostaćod tego zmarszczek jak wysuszona śliwka.- Zliwki i cytryny - odezwała się rozbawiona Chauncey.- Rzeczywiście, Penelopo,wynoś się i uracz swoją matkę tymi podłymi bajkami.A najlepiej będzie, jak znajdziesz sobiemęża.Będziesz wtedy zbyt zajęta, by rozsiewać nieprawdziwe plotki o innych ludziach.- Jest taka śliczna - powiedziała Byrony, patrząc na Penelopę odchodzącą od ichstolika.- Wydaje się, że ma wszystko, czego mogłaby chcieć dziewczyna.Dlaczego jest takaokropna?- Saint uważa, że należy jej co rano spuścić lanie.Wybić jej z głowy fochy, jakpowiada.- Och nie, nie to!Chauncey skrzywiła się na wybuch Byrony.- To tylko żart, kochanie.A teraz musimyzaplanować małe przyjęcie.Nie przechwalam się, ale wydaje mi się, że mam tyle samowpływów w towarzystwie, co pani Stevenson i jej wąskie grono znajomych.No i oczywiścieAgatha Newton mogłaby rozpętać wojnę.Nigdy nie zapomnę.Byrony przysłuchiwała się nieuważnie paplaninie Chauncey, zastanawiając się nad tąidiotyczną sytuacją.Nadal nie wiedziała, co zrobić z matką.Ojciec dalej będzie dostawałpieniądze.Ira to obiecał.Domyślała się, że powinna napisać do niej i wyznać przynajmniejczęść prawdy.Droga mamo, mam nowego męża, ale tak naprawdę wcześniej nie miałam męża, a tymbardziej dziecka.Nie jesteś więc babcią.- Wszystko się ułoży.Byrony mrugnęła i usiłowała się uśmiechnąć.-Tak, oczywiście.- Wzruszyłaramionami.- Chyba powinnam była wyjechać z San Francisco.Brent tak naprawdę nie chciałsię ze mną żenić, jak pewnie wiesz.Może powinnam po prostu.- Przestań, Byrony.Zachowujesz się jak głuptas.Brent Hammond nie robi niczego,czego nie chce, wierz mi.Chciał się z tobą ożenić.- Ma kochankę.To zaskoczyło Chauncey, ale powiedziała od niechcenia: - Delaney też miał kochankę.Miała na imię Marie.To z kolei zaskoczyło Byrony.Uśmiechnęła się do Chauncey gorzko.- Chyba nigdynie zrozumiem, jak to działa.Od mężczyzn oczekuje się, że będą romansować, ale jeśli robi tokobieta, uważa się ją za okropną, nieporządną.- Tak, właśnie! To nie ma żadnego sensu, prawda? Skąd wiesz o kochance Brenta?- Słyszałam, jak rozmawiał z Maggie.w naszą noc poślubną.Gdy zapytałam go o to,raczej gwałtownie, powiedział mi, że to mnie nie dotyczy.Krótko mówiąc, to nie mojasprawa.Chauncey skrzywiła się.Lubiła Brenta Hammonda, uważała, że jest czarujący, a pozatym uratował jej życie.Ale wyglądało na to, że nie najlepiej postępuje ze swoją żoną.U licha,co się z nim dzieje? Byrony jest uroczą dziewczyną o równie uroczym usposobieniu.Wiedziała, że wiele kobiet po prostu ignoruje takie zachowanie mężów, ale Byrony jest inna.- To jest twoja sprawa - powiedziała głośno.- Jest twoim mężem.- A ja jestem jego żoną, o czym nie omieszkał mnie grzecznie poinformować.Tak,jakbym była jego własnością.Nie podoba mi się to.Chauncey pochyliła się i poklepała Byrony po dłoni.- Kochasz go, Byrony? Byronyzamarła.- Wybacz mi, nie powinnam o to pytać [ Pobierz całość w formacie PDF ]