[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle poczuł się zmęczony - całym dniem, jazdąna dworzec, szukaniem przedziału dla córki i wnuka, oddawaniem go z rąk w ciepłedłonie matki, choć tak bardzo wolałby myśleć, że umiałby utrzymać w ramionachciężar ich obojga.Marianna gładzi drewno, w którym osadzono sierść małego dziczka, by służyłaza szczotkę do włosów dla ludzkiego dziecka.To teraz jego rodzina, mówi, imaleńki syn, który zmienia się z dnia na dzień.Jednak Damian nie rezygnuje i wcalenie chce wyglądać na kogoś, kto daje się przekupić byle czym.My też wciążjesteśmy rodziną i także moja córka niewiarygodnie się zmienia.Powiedz mi,rozmawiałaś z nią wiele razy.Czy uważasz, że ten Jakub naprawdę jest jej wart?Marianna łagodnie się uśmiecha.Tego nigdy do końca nie wiadomo.Na razie sąszczęśliwi.Damian kuca pod choinką, ponieważ Wikaria już nawet nie wita go przydrzwiach, całą swą radość wyrażając słabym machaniem ogona, który także stał siędla niej jakby zbyt ciężki.Jednak zamglone psie oczy ożywia migotanie lampek wchoinkowych bombkach i mogłoby się zdawać, że Wikaria, znowu młoda i wesoła,zerka na niego łobuzersko.Damian wie, że jest inaczej, jej pogłębiającą się każdegodnia ślepotę czuje jak ciężki zapach z jej starego pyska.Wikarię opuszczają resztkisił, oboje - i on, i Marianna - doskonale wiedzą, że suka z pewnością nie dożyje na-stępnej choinki.Damian smutnieje jeszcze bardziej.Tak tu cicho bez niej i bez małego.Nie wiem, kiedy znowu się do tegoprzyzwyczaję.W powietrzu jeszcze czuje się zapach mleka i oliwki, ale i to szybkowywietrzeje.Choinkę trzeba będzie wyrzucić.Jeszcze nie, protestuje Marianna,która dopiero co chciała przeganiać spod niej Wikarię.Pies tak bardzo ją lubi.I ja,myśli, ja także, ponieważ dopóki mieni się choinka, jest tak, jakby wciąż trwałyświęta, nawet jeśli osypują się one z kolejnych do-150 mowników i gości, pozostaje nam gotowość świąt do zgromadzenia ludzi wokółświątecznego drzewka.Marianna nie zbliża się jednak do Damiana, który nieprzestając głaskać Wikarii, usiadł na podłodze.Wiesz co, mówi do nich obydwu,nawet nie wiedziałem, że tak będę lubił być dziadkiem.Zanim zasnął, dwa razy siędo mnie uśmiechnął.Spoglądał tak, jakby dokładnie wiedział, kim dla niego jestem.To było takie prawdziwe, porozumiewawcze  cześć, stary, ty jesteś tata mojejmamy!".To rzeczywiście wyjątkowe dziecko, zauważa pobłażliwie Marianna iniechętnym ruchem odkłada szczoteczkę wnuka do szuflady.Jak wszystkie naszedzieci.Trudno mi myśleć o Ice w kategoriach czyjejś mamy, podejmuje Damian.Mimo że widziałem, jak karmi małego piersią.Przyzwyczaisz się, uspokaja goMarianna, całkiem dobrze ci idzie.Odwraca się, by w kuchni przygotować herbatę.Waha się przez kilka sekund, zatrzymuje, znowu odwraca, jednak zajęty WikariąDamian wcale nie zauważa jej pantomimy.Płyta po raz ósmy wraca do początku.Czy ktoś oprócz Jakuba do nas dzwonił? Marianna natychmiast zapomina oherbacie.Julia dzwoniła, mówi.Julia, dziwi się Damian.Tak.Julia.Damian wstaje,prostuje zdrętwiałe kolana i otrzepuje sweter, do którego, jak do psiej sierści, takżeprzytuliły się wyschłe igły choinki.Wikaria z trudem unosi głowę, szukając jegowzroku, zawiedziona.Gdyby była młodsza, zaskomlałaby może, jednak terazjedynym, co jej pozostaje, jest żal utopiony w zamglonych wiekiem zrenicach.Powinnaś była nauczyć się mówić, kochana stara psino, przesyła jej telepatycznąwiadomość Marianna.Czy mówiła, kiedy wraca? Mam poszukać dla niej mieszkania? Nie, odpowiadaDamianowi Marianna.Sama chce szukać? Nie.Damian, nieodwołalnie porzuciwszyWikarię, zaczyna się niecierpliwić: Więc co? Wcale nie chce szukać mieszkania,wyjaśnia Marianna, pilnując się, aby patrzeć mu prosto w oczy.Powiedziała, ze niewróci.Nagle Damianowi brakuje następnego pytania, odwraca się i nawet szukawzrokiem poparcia Wikarii, jednak rozczarowana suka już mu się nie przygląda,prawie zasypia, już zaczyna pochrapywać, coraz głośniej, jeszcze chwila, a zagłuszyarię z  Wesela Figara".Nic nie szkodzi, myśli automatycznie Marianna, i tak nieznoszę tego fragmentu.Wyjaśnij mi to, prosi ostrożnie Damian.151 Julia powiedziała, mówi starannie dobierając słowa Marianna, że zrezygnowałaz etatu u Nowaka i zostaje w swoim mieście.Już podpisała tam umowę o pracę.Prosiła mnie, bym ci to przekazała.Kończąc zdanie, Marianna oddycha z ulgą.Jednak myli się, ponieważ Damianowi to nie wystarcza.Prosiła ciebie, żebyś miprzekazała? I nie chciała rozmawiać ze mną? Nie sądzę - Marianna zastanawia sięnad każdym następnym słowem, a jej twarz zdradza spory wysiłek.Myślę, żespecjalnie zadzwoniła o tej porze, wiedząc, że będziesz odwoził Ikę na dworzec.Bardzo długo rozmawiałyśmy.Kiedy milknie, zauważa bladość ogarniającą twarzDamiana.Jest zły.Nic nie rozumiem! Coś przede mną ukrywasz, czuję to - mówicicho, jednak tak, jakby krzyczał.Dlaczego Julia tak nagle miałaby zmienić zdanie ina tydzień przed rozpoczęciem nowej pracy nie chcieć wracać do domu? To nie jestjej dom, Damianku, prostuje Marianna, stanowczo i ze smutkiem.Ale tu mieszkała!Sama ją zaprosiłaś i przyjęłaś!Mimo to nigdy nie był to jej dom.Damian odwraca się gwałtownie, odchodzi na odległość kilku kroków.Marianna widzi jego plecy, poznaje nagłe napięcie karku, tak typowe dla niego,kiedy decyduje się podjąć walkę.Bezsensowną tego poświątecznego wieczoru wpustym domu, w którym nie ma nikogo prócz ich dwojga i starego, pogrążonego weśnie psa.Wyrzuciłaś ją, tak? Albo nie, raczej grzecznie poprosiłaś, by jednak tu niewracała? Jego głos, choć wrogi, jest jeszcze zupełnie cichy.Nie, Damianie,zaprzecza Marianna.Wobec tego co? Ona tak bardzo chciała pracować z tymkretynem, z tym twoim Nowakiem! Cieszyła się jak dziecko! A teraz miałaby z tegotak po prostu zrezygnować! Nie wierzę w to.Zrezygnowała z pracy u Nowaka,potwierdza Marianna, wydana na pastwę jego głosu, który nie tracąc nic ze złości, zkażdym kolejnym słowem przybiera na sile.Czy ty przypadkiem jej w tym niepomogłaś? To w końcu twój stary kolega, ma wobec ciebie tyle zobowiązań.Bezproblemu może zrezygnować z młodej pracownicy, byle tobie zrobić przyjemność [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •