[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przygryzając wargi, zastanawiała się właśnie, co dokładniepowinna powiedzieć, gdy zadzwonił telefon.Emilii nie było wbiurze, więc Natasha musiała odebrać sama.- Rollercoaster, słucham? - Dzień dobry, czy zastałam Dominica Noyesa? Głos byłkobiecy.Niepewny.Wyrafinowany.Dominie przeglądał właśniestrony sportowe w  TheTimes", leniwie dłubiąc w zębach.- Sprawdzę, czy jest gdzieś w pobliżu - powiedziała uprzejmieNatasha.- A kto mówi? - spytała, choć doskonale wiedziała, dokogo należy głos.- India.Natasha zawiesiła rozmowę.- Dom - syknęła.- India do ciebie.- Nie ma mnie! Tash, nie rób mi tego.Nie mam ochoty z niągadać.- Dlaczego?- Po prostu ją jakoś spław.- Bardzo mi przykro - Natasha wróciła do rozmowy - ale Domchyba^na spotkanie.Czy mam mu coś przekazać?- Nie - odparła ze smutkiem kobieta.- Nie, nie trzeba.-1rozłączyła się.Niemal natychmiast zadzwoniła komórka Dorna.- O nie, dziękuję bardzo - powiedział, wyłączając telefon.-Dom!- Co? Posłuchaj, ja tylko uważam, że potrzebujemy oddechu.Ostatnie dni były bardzo intensywne.Dom i India spotkali się już kolejnego wieczora po randce nakoncercie, który wycisnął z nich siódme poty.Kolejnej nocywylądowali w łóżku.Cały weekend spędzili u niego, gdziespleceni w miłosnym uścisku stworzyli bestię o dwóchgrzbietach, jak uroczo ujął to Dom.Tak samo było wponiedziałek, wtorek i środę - a jeszcze wczoraj, tuż przed wyjściem z pracy, upajał się pewnością, że wreszcieznalazł kobietę, z którą chciałby przeżyć resztę życia.AleNatasha widziała to już niejeden raz.- To co się właściwie stało? - spytała.Dom westchnął.- Cóż, wczoraj powiedziała, że nie może się dziś ze mnąspotkać, bo koniecznie musi wrócić do Finsbury Park i zrobićpranie.- I.? - Natasha uniosła brew.- No, wiesz, Finsbury Park.Pranie.Czar prysł.A tak wogóle.myślałem o tym wszystkim i sam nie wiem.- Dom, każdy musi czasem zrobić pranie.Martwiła się okolegę, ale była też w pewnym sensiezadowolona, że telefon przerwał jej przemożną chęć wybranianumeru Alastaira.Teraz, gdy wyobraziła sobie, jak rozprawia oniej w taki sam sposób, w jaki Dom mówił o Indii, już na pewnonie zadzwoni.W drzwiach pojawiła się głowa Antoinette, asystentkiBarneya.- Natasho, mogłabyś wpaść na chwilę do Barneya? Chce,żebyś się z kimś przywitała.- Z kim? - spytał Dom zazdrośnie.- Nie powiem - powiedziała i pokazała mu język.Na-tashyprzyszło nagle do głowy, że pewnie ze sobą sypiają.- Kto to? - spytała.- Niespodzianka - odparła wesoło Antoinette.- Ale spodoba cisię.Natasha wstała i szybkim krokiem podążyła korytarzem zadziewczyną.Pewnie Barney przedstawi jej jakiegoś nudnegoamerykańskiego dyrektora, którego trzeba będzie zabrać na lairtuazyjny lunch.Gdy jednak weszła do biura, serce jejzamarło.Przed biurkiem siedział roześmiany Alastair Costello.- Witaj - powiedziała, jakby słysząc z boku swój brzękliwygłos.Alastair odwrócił głowę i zerwał się na równe nogi.- Natasha! - Pocałował ją w oba policzki.- Wspaniale cięwidzieć.Jak się masz?- Dziękuję, dobrze.- Jej serce ruszyło galopadą uderzeń, takgłośną, że była pewna, że Alastair to słyszy.- A ty?- Zwietnie, naprawdę dobrze.Właśnie gawędziliśmy sobie zBarneyem.Dwa dni temu spotkaliśmy się na bankiecie i Barneyserdecznie zapraszał, żebym wpadł.Wspominałem mu, że ty i jaodbyliśmy kilka wstępnych spotkań, ale jeszcze nie uzgodniliśmyostatecznej wersji projektu.- Wezcie się za to jak najszybciej - powiedział Barney izwrócił się do Natashy: - Jestem wielkim fanem Alastaira.Musizacząć dla nas pisać, zanim konkurencja sprzątnie go nam sprzednosa.- Jaka konkurencja, Barney? - zaśmiał się Alastair.- Przecieżcała reszta brytyjskiego przemysłu telewizyjnego nie dorastawam do pięt.Powtarzam to Natashy do znudzenia.Barney odrzucił głowę do tyłu i również się roześmiał.- No to powtórz jej to raz jeszcze.Chcę, żebyście poszli razemna drinka i zaczęli rozmawiać o konkretach.- Nie jestem pewna, czy Alastair nie jest zajęty - stwierdziłaNatasha tak słodko, jak to tylko było możliwe w tychokolicznościach.- Nie jestem zajęty - odparł.- A drink to świetny pomysł.Oczywiście o ile jesteś wolna. - Jesteś wolna, Natasho, prawda? - Barney wydawał sięrozluzniony, ale Natasha dobrze wiedziała, kiedy szef mówił ointeresach.Wstał i podał rękę Alastairowi.- Chętnie bym się zwami wybrał, ale Dane i ja idziemy na kolację do Mirabelle zMelissą i Tchaikiem.- Nie ma lekko, co, Barney? - zaśmiał się Alastair.- %7łebyś wiedział.Ale bywają i dobre chwile.Do zobaczenia,dzieciaki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •