[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A więc nie była w niebie.Ale w tym innym miejscu nie spotkałaby jej taka łagodność.- Heino? - wyszeptała, gdy ledwo odzyskała oddech.Znów się rozkaszlała, ale odczuła pewną ulgęw płucach.- Nie żyje - odparł kobiecy głos współczująco.Azy polały się z oczu Mai.Otaczały ją trzy kobiety.Maja poznała je, to sąsiadki, żony dzierżawców.Rozmawiała z nimi wcześniej, ale nigdy nie odwiedziła.Właściwie dlaczego?Czyżby czuła się lepsza?Maja mrugała oczami, tarła je.Miała pęcherze nadłoniach, ale tylko na wierzchu.- Trzymałaś ręce w kieszeniach - rzekła Magda-leena.- Skóra trudno się pali.To cię uratowało.- Josef Haapala cię wyniósł - powiedziała Tuula.-Wbiegł wprost w płomienie.Byliśmy pewni, że zginie.- Czy Heino tam został? - spytała Maja.- W domu?Kobiety wymieniły spojrzenia.Widziały zwłoki.- Wydostali go - rzekła Liisa.- Chłopy zbijają mutrumnę.Chyba nie powinnaś go oglądać.Maja z trudem przełknęła ślinę.Te kobiety na pewno widziały niejedno w swoim życiu, mimo to zbladły.Spojrzała na swoje odkryte stopy.Były poparzone.Nie zdążyła włożyć butów.Bez wahania odrzuciła przykrycie i usiadła, podtrzymywana przez trzy pary chętnych do pomocy rąk.Czuła się mocno obolała.W końcu spadła z piętra.Dotknęła dłońmi pęcherzy.Bolało, więc odrobinęje cofnęła.Popatrzyła na stopy, wysilając całą swojąwolę.Przypomniała sobie pożar w domu.Wtedy, gdy jejdłonie uratowały Ailo.Nic się nie działo.Nie czuła nic, nawet bólu, aleprzecież była w szoku.Tylko ta wielka pustka.Przestrzeń, w której unosiła się, nie mogąc nigdzie znalezć oparcia.Powinna spłynąć na samo dno, żebyznów się wznieść.To był tylko początek.Poddała się z westchnieniem.Napotkała pytającespojrzenie trzech par oczu.Wiedziała, że ludzie o niejgadali.- Ktoś nazwał cię czarownicą - niechcący wyrwało się Magdaleenie, najmłodszej.Zaczerwieniła się.-Po wypadku - dodała.- Gdy robiłaś to, co.robiłaś.Ale wszyscy wiedzą, że czarownice nie płaczą - zakończyła stanowczo.- Może i jestem - odparła Maja ochryple.- Wielutak o mnie myślało.Niejeden pewnie powiedział togłośno.Ale ja przecież ciągle płaczę.- To bzdury - oświadczyła Tuula.- Wielu ludzi potrafi leczyć.Gdyby wszyscy oni byli czarownicami169i trollami, nie starczyłoby czasu na budowanie stosów!- Na pewno jestem naznaczona - powiedziała Maja cicho.- Naznaczona przez Roto.%7ładna z kobiet nie słyszała o Roto.Jednak niewspomniały nikomu ani słowa o tej rozmowie.Kobieca solidarność bywa silna.Josef przyszedł pózniej.Maja nadal zajmowała jedyne łóżko w domu.Chciała już wstać, ale Tuula stanowczo się temu sprzeciwiła.Dzieci, zbite w gromadkę podpledami w rogu izby, nie wydawały się pokrzywdzone.A mąż nadal pracował przy usuwaniu szkód.Noc miała kolor czerwony.Powoli przechodziław ranek.Ciemny jak popiół.- Jak mogło dojść do pożaru? - spytała Josefa Maja.- Nie rozumiem tego.Mężczyzna oglądał swoje dłonie.Kobiety opatrzyły jego rany i przez to ręce wydawały się dwa razywiększe i bardziej niezgrabne niż zwykle.- Znalezli lampę w nogach łóżka Heino.- Dał radę odrzucić ją tak daleko - Maja potrząsnęła głową.- Prawie mu się udało.Kobiety usunęły się dyskretnie, jednak nasłuchiwały.Im też pewne podejrzenia przeszły przez głowę.- Może on nie chciał - rzekł Josef z ciężkim sercem.- Może znalazła się tam.specjalnie.- Nie! - krzyknęła drżącym głosem.- Nie, nie, nie!- Nie był sobą od czasu wizyty Runefelta - dodałJosef.Maja wpatrzyła się w niego szeroko otwartymioczami.- Runefelt? Był tu Marcus Runefelt?- Nie powiedział ci?Maja potrząsnęła głową.- Sprzedał mu las, Maju.Runefeltowi.To było kilka dni po twoim odjezdzie.Maja zamknęła oczy.Przeżywała na nowo każdąminutę wieczoru.Heino.Czyżby to zaplanował?Czy mógł to zaplanować?Mówił, że jutro będą razem.Odesłał Marję do domu, a służba spała osobno.Tylko ją mógł ze sobą zabrać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.A więc nie była w niebie.Ale w tym innym miejscu nie spotkałaby jej taka łagodność.- Heino? - wyszeptała, gdy ledwo odzyskała oddech.Znów się rozkaszlała, ale odczuła pewną ulgęw płucach.- Nie żyje - odparł kobiecy głos współczująco.Azy polały się z oczu Mai.Otaczały ją trzy kobiety.Maja poznała je, to sąsiadki, żony dzierżawców.Rozmawiała z nimi wcześniej, ale nigdy nie odwiedziła.Właściwie dlaczego?Czyżby czuła się lepsza?Maja mrugała oczami, tarła je.Miała pęcherze nadłoniach, ale tylko na wierzchu.- Trzymałaś ręce w kieszeniach - rzekła Magda-leena.- Skóra trudno się pali.To cię uratowało.- Josef Haapala cię wyniósł - powiedziała Tuula.-Wbiegł wprost w płomienie.Byliśmy pewni, że zginie.- Czy Heino tam został? - spytała Maja.- W domu?Kobiety wymieniły spojrzenia.Widziały zwłoki.- Wydostali go - rzekła Liisa.- Chłopy zbijają mutrumnę.Chyba nie powinnaś go oglądać.Maja z trudem przełknęła ślinę.Te kobiety na pewno widziały niejedno w swoim życiu, mimo to zbladły.Spojrzała na swoje odkryte stopy.Były poparzone.Nie zdążyła włożyć butów.Bez wahania odrzuciła przykrycie i usiadła, podtrzymywana przez trzy pary chętnych do pomocy rąk.Czuła się mocno obolała.W końcu spadła z piętra.Dotknęła dłońmi pęcherzy.Bolało, więc odrobinęje cofnęła.Popatrzyła na stopy, wysilając całą swojąwolę.Przypomniała sobie pożar w domu.Wtedy, gdy jejdłonie uratowały Ailo.Nic się nie działo.Nie czuła nic, nawet bólu, aleprzecież była w szoku.Tylko ta wielka pustka.Przestrzeń, w której unosiła się, nie mogąc nigdzie znalezć oparcia.Powinna spłynąć na samo dno, żebyznów się wznieść.To był tylko początek.Poddała się z westchnieniem.Napotkała pytającespojrzenie trzech par oczu.Wiedziała, że ludzie o niejgadali.- Ktoś nazwał cię czarownicą - niechcący wyrwało się Magdaleenie, najmłodszej.Zaczerwieniła się.-Po wypadku - dodała.- Gdy robiłaś to, co.robiłaś.Ale wszyscy wiedzą, że czarownice nie płaczą - zakończyła stanowczo.- Może i jestem - odparła Maja ochryple.- Wielutak o mnie myślało.Niejeden pewnie powiedział togłośno.Ale ja przecież ciągle płaczę.- To bzdury - oświadczyła Tuula.- Wielu ludzi potrafi leczyć.Gdyby wszyscy oni byli czarownicami169i trollami, nie starczyłoby czasu na budowanie stosów!- Na pewno jestem naznaczona - powiedziała Maja cicho.- Naznaczona przez Roto.%7ładna z kobiet nie słyszała o Roto.Jednak niewspomniały nikomu ani słowa o tej rozmowie.Kobieca solidarność bywa silna.Josef przyszedł pózniej.Maja nadal zajmowała jedyne łóżko w domu.Chciała już wstać, ale Tuula stanowczo się temu sprzeciwiła.Dzieci, zbite w gromadkę podpledami w rogu izby, nie wydawały się pokrzywdzone.A mąż nadal pracował przy usuwaniu szkód.Noc miała kolor czerwony.Powoli przechodziław ranek.Ciemny jak popiół.- Jak mogło dojść do pożaru? - spytała Josefa Maja.- Nie rozumiem tego.Mężczyzna oglądał swoje dłonie.Kobiety opatrzyły jego rany i przez to ręce wydawały się dwa razywiększe i bardziej niezgrabne niż zwykle.- Znalezli lampę w nogach łóżka Heino.- Dał radę odrzucić ją tak daleko - Maja potrząsnęła głową.- Prawie mu się udało.Kobiety usunęły się dyskretnie, jednak nasłuchiwały.Im też pewne podejrzenia przeszły przez głowę.- Może on nie chciał - rzekł Josef z ciężkim sercem.- Może znalazła się tam.specjalnie.- Nie! - krzyknęła drżącym głosem.- Nie, nie, nie!- Nie był sobą od czasu wizyty Runefelta - dodałJosef.Maja wpatrzyła się w niego szeroko otwartymioczami.- Runefelt? Był tu Marcus Runefelt?- Nie powiedział ci?Maja potrząsnęła głową.- Sprzedał mu las, Maju.Runefeltowi.To było kilka dni po twoim odjezdzie.Maja zamknęła oczy.Przeżywała na nowo każdąminutę wieczoru.Heino.Czyżby to zaplanował?Czy mógł to zaplanować?Mówił, że jutro będą razem.Odesłał Marję do domu, a służba spała osobno.Tylko ją mógł ze sobą zabrać [ Pobierz całość w formacie PDF ]