[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy to się wreszcie stało, dziewczynki śpiewały unisono, wymyślałyzabawy, w których znaczącą rolę odgrywała muzyka, pisały teksty piosenek zmyślą o rodzicach i sobie nawzajem.Jednakże to Sam miała głos anioła ipotrafiła grać bezbłędnie na wszystkim, co jej wpadło w ręce.W wiekuczterech lat umiała zagrać na pianinie melodię, którą usłyszała tylko raz.ChoćMarisa początkowo była jej przewodniczką w świecie muzyki, rychłozamieniły się rolami.Teraz to Samantha wodziła rej.Marisa i Sam siadywały na tylnym ganku i ćwiczyły w promieniachksiężyca; zdawało się, iż sprawia im to tyle przyjemności, że mogłyby taksiedzieć do białego rana, byle tylko pozostać razem.Smyczki śmigały postrunach, jakby kierowała nimi jedna ręka, a Marisa myślała w duchu, jak todobrze mieć siostrę, która lubi robić to samo co ona. Możemy tak grać do końca życia powiedziała Marisa, kiedy miaładziewięć lat.Nazywała się wtedy Patty. Co masz dokładnie na myśli? zaciekawiła się Sam. Nauczmy się grać jak najwięcej melodii.Wtedy będziemy nie dozastąpienia, bo nikt inny nie będzie znał tych samych piosenek co my.W tensposób będziemy mogły razem grać, aż się zestarzejemy i umrzemy. A co będzie, jeśli wcześniej rozjedziemy się w różne strony, jak czasemsię zdarza z rodzeństwem? zapytała Sam. Nie opowiadaj głupstw! fuknęła na nią Patty. Zawsze będziemyrazem.91RLT Ale przecież siostry nie zawsze mieszkają w tym samym mieście upierała się Sam. Skoro tak Patty zmarszczyła czoło musimy zawrzeć pakt.Jeżelikiedykolwiek się rozdzielimy, każdego lata będziemy do siebie przyjeżdżać,żeby móc grać na skrzypcach. Obiecujesz? Obiecuję odparła Patty i dziewczynki wymieniły silny uścisk dłoni,za świadka mając księżyc w pełni.Przez długi, długi czas nie musiały pamiętać o przyrzeczeniu.Były sobiebardzo bliskie i nie zdarzyło się lato ani żadna inna pora roku by niepozostawały na wyciągnięcie ręki.Najtrudniejszy dla Marisy był pierwszy rokszkoły pielęgniarskiej, ponieważ Samantha chodziła wtedy jeszcze do liceum.Ale gdy tylko stało się to możliwe, młodsza siostra poszła w ślady starszej irównież zapisała się do szkoły dla pielęgniarek.Czesne było wysokie, toteż dziewczęta uczyły się pilnie przez całytydzień, aby w weekend móc grać po irlandzkich barach, czym zarabiały naopłacenie szkoły i drobne wydatki.Występowały w pubie Molly Maguire, w Blarney Stone" Galway Bay" i U Morana".Za widownię miały najczęściejmłodych ludzi o błyszczących entuzjazmem oczach i otwartych sercach, którzyśpiewali z nimi i przytupywali do rytmu, wznosząc toasty za utalentowanesiostry.Nazwały się Upadłymi Aniołami, ponieważ uważały, że realniejsze ibardziej zabawne jest być grzesznikiem niż świętym.W głębi ducha Marisauważała, że Samantha jest prawdziwym aniołem.Była taka bystra i miła,zawsze skora do pomocy.W szkole i w pracy tak wiele dawała z siebiepacjentom, którymi się opiekowała, że potrzebowała tych weekendowych92RLTwystępów, aby oczyścić serce i umysł z bólu nagromadzonego podczas próbudzielenia pomocy każdemu, kto tego wymagał.Zazwyczaj na scenie byłytylko one; pozostali usuwali się w cień, pławiąc się w anielskiej muzyce.Po jakimś czasie, gdy już skończyły szkołę i odpracowały swoje wklinice w Baltimore, zrobiły sobie wakacje.Pojechały do Paryża.Całe jednopopołudnie spędziły, pijąc wino w winiarni nad Sekwaną w okolicach Pont del'Alma.Do stolika obok nich przysiadł się mężczyzna.Był potężniezbudowany i ładnie opalony, miał krótki kucyk z ciemnych włosów iprzylegające do twarzy przeciwsłoneczne okulary.Jego tors okrywał skórzanybezrękawnik ujawniający silnie umięśnione barki.Zdawał się mocarny jaksiłacz.Nazywał się Bono.Obie siostry z mety się w nim zakochały.Postawiły mu drinka.Potem onzamówił całą butelkę.Zaczęli rozmawiać.Choć były we Francji, a nie wIrlandii ani nawet w Stanach, czuły się jak w domu.Padło wiele słów, serca idusze zostały odsłonięte, wino lało się strumieniem.Kiedy Bono zapaliłpapierosa, Samantha zrobiła to samo, żeby dotrzymać mu kroku.Bono przedchwilą powiedział, że jest pod wrażeniem jej pragnienia, aby zostaćpielęgniarką pracującą przy ONZ.Wznosili toasty za biednych i bogatych, za Irlandię i Amerykę, Dublin,Baltimore, Elvisa, muzykę, poezję, seks, rocka i wszystkie upadłe anioły tegoświata. Za Matkę Bożą, Maryję Pannę zahuczał w którymś momencie Bono,uderzając swoją szklanką najpierw o kieliszek Samanthy, a potem Patty. Ona ma na drugie Maria powiedziała Samantha, wskazując na siostrę. Powinnaś mieć tak na pierwsze obwieścił Bono. Maria albo jakośpodobnie.Maureen, Muire, Maura, Marisa.93RLTSamantha klasnęła w dłonie. Tak będę cię odtąd nazywać.Marisa.Koniec z Patty!Wiele lat pózniej, kiedy porzucała swoje stare życie, uciekając odprzeszłości, przyjęła to imię za swoje.Na dobre została Marisą.Póznym wieczorem Bono potrząsnął ich dłońmi.Pachniał dymempapierosowym, piżmem, skórą i Saint Emilion [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Kiedy to się wreszcie stało, dziewczynki śpiewały unisono, wymyślałyzabawy, w których znaczącą rolę odgrywała muzyka, pisały teksty piosenek zmyślą o rodzicach i sobie nawzajem.Jednakże to Sam miała głos anioła ipotrafiła grać bezbłędnie na wszystkim, co jej wpadło w ręce.W wiekuczterech lat umiała zagrać na pianinie melodię, którą usłyszała tylko raz.ChoćMarisa początkowo była jej przewodniczką w świecie muzyki, rychłozamieniły się rolami.Teraz to Samantha wodziła rej.Marisa i Sam siadywały na tylnym ganku i ćwiczyły w promieniachksiężyca; zdawało się, iż sprawia im to tyle przyjemności, że mogłyby taksiedzieć do białego rana, byle tylko pozostać razem.Smyczki śmigały postrunach, jakby kierowała nimi jedna ręka, a Marisa myślała w duchu, jak todobrze mieć siostrę, która lubi robić to samo co ona. Możemy tak grać do końca życia powiedziała Marisa, kiedy miaładziewięć lat.Nazywała się wtedy Patty. Co masz dokładnie na myśli? zaciekawiła się Sam. Nauczmy się grać jak najwięcej melodii.Wtedy będziemy nie dozastąpienia, bo nikt inny nie będzie znał tych samych piosenek co my.W tensposób będziemy mogły razem grać, aż się zestarzejemy i umrzemy. A co będzie, jeśli wcześniej rozjedziemy się w różne strony, jak czasemsię zdarza z rodzeństwem? zapytała Sam. Nie opowiadaj głupstw! fuknęła na nią Patty. Zawsze będziemyrazem.91RLT Ale przecież siostry nie zawsze mieszkają w tym samym mieście upierała się Sam. Skoro tak Patty zmarszczyła czoło musimy zawrzeć pakt.Jeżelikiedykolwiek się rozdzielimy, każdego lata będziemy do siebie przyjeżdżać,żeby móc grać na skrzypcach. Obiecujesz? Obiecuję odparła Patty i dziewczynki wymieniły silny uścisk dłoni,za świadka mając księżyc w pełni.Przez długi, długi czas nie musiały pamiętać o przyrzeczeniu.Były sobiebardzo bliskie i nie zdarzyło się lato ani żadna inna pora roku by niepozostawały na wyciągnięcie ręki.Najtrudniejszy dla Marisy był pierwszy rokszkoły pielęgniarskiej, ponieważ Samantha chodziła wtedy jeszcze do liceum.Ale gdy tylko stało się to możliwe, młodsza siostra poszła w ślady starszej irównież zapisała się do szkoły dla pielęgniarek.Czesne było wysokie, toteż dziewczęta uczyły się pilnie przez całytydzień, aby w weekend móc grać po irlandzkich barach, czym zarabiały naopłacenie szkoły i drobne wydatki.Występowały w pubie Molly Maguire, w Blarney Stone" Galway Bay" i U Morana".Za widownię miały najczęściejmłodych ludzi o błyszczących entuzjazmem oczach i otwartych sercach, którzyśpiewali z nimi i przytupywali do rytmu, wznosząc toasty za utalentowanesiostry.Nazwały się Upadłymi Aniołami, ponieważ uważały, że realniejsze ibardziej zabawne jest być grzesznikiem niż świętym.W głębi ducha Marisauważała, że Samantha jest prawdziwym aniołem.Była taka bystra i miła,zawsze skora do pomocy.W szkole i w pracy tak wiele dawała z siebiepacjentom, którymi się opiekowała, że potrzebowała tych weekendowych92RLTwystępów, aby oczyścić serce i umysł z bólu nagromadzonego podczas próbudzielenia pomocy każdemu, kto tego wymagał.Zazwyczaj na scenie byłytylko one; pozostali usuwali się w cień, pławiąc się w anielskiej muzyce.Po jakimś czasie, gdy już skończyły szkołę i odpracowały swoje wklinice w Baltimore, zrobiły sobie wakacje.Pojechały do Paryża.Całe jednopopołudnie spędziły, pijąc wino w winiarni nad Sekwaną w okolicach Pont del'Alma.Do stolika obok nich przysiadł się mężczyzna.Był potężniezbudowany i ładnie opalony, miał krótki kucyk z ciemnych włosów iprzylegające do twarzy przeciwsłoneczne okulary.Jego tors okrywał skórzanybezrękawnik ujawniający silnie umięśnione barki.Zdawał się mocarny jaksiłacz.Nazywał się Bono.Obie siostry z mety się w nim zakochały.Postawiły mu drinka.Potem onzamówił całą butelkę.Zaczęli rozmawiać.Choć były we Francji, a nie wIrlandii ani nawet w Stanach, czuły się jak w domu.Padło wiele słów, serca idusze zostały odsłonięte, wino lało się strumieniem.Kiedy Bono zapaliłpapierosa, Samantha zrobiła to samo, żeby dotrzymać mu kroku.Bono przedchwilą powiedział, że jest pod wrażeniem jej pragnienia, aby zostaćpielęgniarką pracującą przy ONZ.Wznosili toasty za biednych i bogatych, za Irlandię i Amerykę, Dublin,Baltimore, Elvisa, muzykę, poezję, seks, rocka i wszystkie upadłe anioły tegoświata. Za Matkę Bożą, Maryję Pannę zahuczał w którymś momencie Bono,uderzając swoją szklanką najpierw o kieliszek Samanthy, a potem Patty. Ona ma na drugie Maria powiedziała Samantha, wskazując na siostrę. Powinnaś mieć tak na pierwsze obwieścił Bono. Maria albo jakośpodobnie.Maureen, Muire, Maura, Marisa.93RLTSamantha klasnęła w dłonie. Tak będę cię odtąd nazywać.Marisa.Koniec z Patty!Wiele lat pózniej, kiedy porzucała swoje stare życie, uciekając odprzeszłości, przyjęła to imię za swoje.Na dobre została Marisą.Póznym wieczorem Bono potrząsnął ich dłońmi.Pachniał dymempapierosowym, piżmem, skórą i Saint Emilion [ Pobierz całość w formacie PDF ]