[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jakotwój przełożony, nie mam prawa się do ciebie zalecać.Stłumiła westchnienie.- Hayden, to był tylko pocałunek, na dodatek to ja pocałowałam cię pierwsza.Niesądzę, żebyś miał zamiar mnie za to zwolnić.- Ależ skąd.Chodzi mi o to.- Chodzi ci o to, że chciałeś mnie pocałować i zrobiłeś to.- Cierpliwie ujęła w dłoniejego twarz.- Nie przejmuj się tym.Zwłaszcza że teraz mamy co innego na głowie.Chceszwiedzieć, czemu dobijałam się do twoich drzwi, wyciągnęłam cię z łóżka i rzuciłam ci się naszyję?- No cóż, ja.- Chciał poprawić okulary, lecz ponieważ ich nie miał, postukał sięjedynie po nosie.- Tak.- Znalezliśmy Justine.A teraz trzymaj się - ostrzegła - ponieważ mam zamiarponownie cię pocałować.12Robot wykonywał swoją robotę.I tu tkwił problem.Po tygodniu prowadzenia prac na Justine , Tate złapała się na tym, że jest niezadowolona.Spełniły się ich najśmielszeoczekiwania.Z wraku wydobywano istne skarby.Były tam złote monety i sztabki - niektóre znich ważyły prawie trzydzieści kilogramów.Wyciągano na powierzchnię mnóstwoprzedmiotów użytkowych.Pod czujnym okiem Bowersa i Darta, siedzących w PunkcieZerowym , robot ciężko pracował, kopiąc, dzwigając i przenosząc łup.Od czasu do czasu Tate przerywała własną pracę, by spojrzeć na monitor i poob-serwować, jak maszyna swym mechanicznym ramieniem dzwiga ciężki ładunek lub zapomocą szczypiec delikatnie odcina morską gąbkę, by mogli ją zbadać biolodzy.Wyprawa okazała się ogromnym sukcesem.Tate jednak zazdrościła paskudnemu metalowemu robotowi.Siedząc w przedniej kabinie, fotografowała, badała i katalogowała drobiazgi,pochodzące z połowy dziewiętnastego wieku.Kamea, fragmenty naczyń stołowych, łyżeczki,cynowy kałamarz, zjedzony przez robaki dziecięcy drewniany bąk.I, oczywiście, pieniądze.Na jej stole roboczym leżały srebrne i złote monety.Dzięki wysiłkom Lorraine, błyszczały,jakby właśnie wyszły z mennicy.Tate wzięła do ręki złotą pięciodolarówkę - piękny maleńki krążek z tysiąc osiemsetpięćdziesiątego siódmego roku, roku zatonięcia Justine.Przez ile rąk zdążyła przejść tamoneta? - zastanawiała się Tate.Może niewiele.Ktoś mógł wetknąć ten pieniążek dodamskiej portmonetki lub męskiej kieszeni.Może zapłacono nim za butelkę wina lub paczkękubańskich cygar? Albo nowy kapelusz? Możliwe również, że owej pięciodolarówki nigdynie użyto, jedynie czekała, aż ktoś po zakończeniu podróży wyda ją na jakąś drobnąprzyjemność.Teraz spoczywała w dłoni Tate i stanowiła część odnalezionego skarbu.- Aadnie wygląda, prawda? - W drzwiach pojawiła się Lorraine.Trzymała w rękachtacę z przedmiotami użytkowymi, które właśnie oczyszczono w laboratorium.- Tak.- Tate odłożyła monetę na miejsce i zalogowała ją w komputerze.- Tu jest tylepracy, że wystarczyłoby jej przynajmniej na rok.- Sądząc po twoim głosie, jesteś zachwycona tą perspektywą.- Zaciekawiona Lorraineprzekrzywiła głowę.- Naukowcy powinni się cieszyć, jeśli mają stałe zajęcie.- Cieszę się.- Tate skrupulatnie wpisała do komputera broszkę i odłożyła ją na tacę.-Dlaczego miałabym się nie cieszyć? Pracuję nad jednym z najbardziej ekscytującychznalezisk w mojej karierze, jestem członkiem zespołu składającego się z czołowychnaukowców.Dysponuję najnowocześniejszą aparaturą, mam również lepsze niż zwyklewarunki pracy i zakwaterowania.- Wzięła do ręki zabawkę.- Tylko człowiek szalony by się ztego nie cieszył.- W takim razie wytłumacz mi, czemu jesteś człowiekiem szalonym.Tate zacisnęłausta i wprawiła zabawkę w szybki ruch obrotowy.- Nigdy nie nurkowałaś.Trudno to wyjaśnić komuś, kto ani raz w życiu nie był podwodą i nie widział tego świata.Lorraine usiadła i położyła nogi na stół.Po wewnętrznej stronie jej kostki błysnąłtęczowo kolorowy tatuaż z jednorożcem.- Mam trochę czasu.Może jednak spróbujesz?- To, co robimy, nie jest wcale poszukiwaniem skarbów - zaczęła Tate, trochę zła nasamą siebie.- Mamy do dyspozycji komputery, różne urządzenia i roboty.W pewnym sensiejest to wspaniałe.Oczywiście, bez wyposażenia nigdy nie znalezlibyśmy Justine i niemoglibyśmy prowadzić na niej badań.Pod wpływem świeżej fali niepokoju wstała od stołu roboczego i podeszła do okna, zktórego roztaczał się żałosny widok na morze.- Niemożliwe byłoby prowadzenie prac wykopaliskowych i badawczych.Na takdużych głębokościach ciśnienie i temperatura całkowicie uniemożliwiają nurkowanie.Tokwestia podstawowych praw obowiązujących w biologii i fizyce.Doskonale o tym wiem.AleLorraine, do jasnej cholery, marzę, by zejść pod wodę, wszystkiego dotknąć.Pragnę usuwaćpiasek i znajdować fragmenty przeszłości.Tymczasem cała przyjemność należy do robotaBowersa.- Tak, bez przerwy się tym chwali.- Wiem, że to brzmi głupio.- Ponieważ tak było naprawdę, Tate odwróciła się zuśmiechem.- Ale nurkowanie i wydobywanie różnych przedmiotów z wraku jestniewiarygodnie podniecającym zajęciem.Natomiast tu wszystko jest takie sterylne.Nieprzypuszczałam, że tak zareaguj ę, lecz za każdym razem, kiedy przychodzę do PunktuZerowego , przypominam sobie, jak wygląda prawdziwe nurkowanie.Moje pierwsze zejściepod wodę, mój pierwszy wrak, praca przy pompie, znajdowanie bryłek konglomeratu.A dotego wszystkiego ryby, koralowce, muł i piach.Ciężka praca, Lorraine, i fizyczne zmęczenie.Człowiek czuje się tak, jakby należał do podwodnego świata.- Rozłożyła ręce, a potem jeopuściła.- To tutaj wydaje się takie oderwane, pozbawione uroku, wręcz nieciekawe.- Jak w laboratorium naukowym? - podsunęła Lorraine.- Jak praca naukowa bez brania w niej czynnego udziału, przynajmniej dla mnie.Pamiętam chwilę, kiedy po raz pierwszy znalazłam monetę - srebrną ósemkę.W IndiachZachodnich udało się nam odkryć dziewiczy wrak.- Westchnęła i ponownie usiadła.-Miałam wtedy dwadzieścia lat.Tamto lato obfitowało w różne wydarzenia.Znalezliśmyhiszpański galeon, a potem straciliśmy go [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Jakotwój przełożony, nie mam prawa się do ciebie zalecać.Stłumiła westchnienie.- Hayden, to był tylko pocałunek, na dodatek to ja pocałowałam cię pierwsza.Niesądzę, żebyś miał zamiar mnie za to zwolnić.- Ależ skąd.Chodzi mi o to.- Chodzi ci o to, że chciałeś mnie pocałować i zrobiłeś to.- Cierpliwie ujęła w dłoniejego twarz.- Nie przejmuj się tym.Zwłaszcza że teraz mamy co innego na głowie.Chceszwiedzieć, czemu dobijałam się do twoich drzwi, wyciągnęłam cię z łóżka i rzuciłam ci się naszyję?- No cóż, ja.- Chciał poprawić okulary, lecz ponieważ ich nie miał, postukał sięjedynie po nosie.- Tak.- Znalezliśmy Justine.A teraz trzymaj się - ostrzegła - ponieważ mam zamiarponownie cię pocałować.12Robot wykonywał swoją robotę.I tu tkwił problem.Po tygodniu prowadzenia prac na Justine , Tate złapała się na tym, że jest niezadowolona.Spełniły się ich najśmielszeoczekiwania.Z wraku wydobywano istne skarby.Były tam złote monety i sztabki - niektóre znich ważyły prawie trzydzieści kilogramów.Wyciągano na powierzchnię mnóstwoprzedmiotów użytkowych.Pod czujnym okiem Bowersa i Darta, siedzących w PunkcieZerowym , robot ciężko pracował, kopiąc, dzwigając i przenosząc łup.Od czasu do czasu Tate przerywała własną pracę, by spojrzeć na monitor i poob-serwować, jak maszyna swym mechanicznym ramieniem dzwiga ciężki ładunek lub zapomocą szczypiec delikatnie odcina morską gąbkę, by mogli ją zbadać biolodzy.Wyprawa okazała się ogromnym sukcesem.Tate jednak zazdrościła paskudnemu metalowemu robotowi.Siedząc w przedniej kabinie, fotografowała, badała i katalogowała drobiazgi,pochodzące z połowy dziewiętnastego wieku.Kamea, fragmenty naczyń stołowych, łyżeczki,cynowy kałamarz, zjedzony przez robaki dziecięcy drewniany bąk.I, oczywiście, pieniądze.Na jej stole roboczym leżały srebrne i złote monety.Dzięki wysiłkom Lorraine, błyszczały,jakby właśnie wyszły z mennicy.Tate wzięła do ręki złotą pięciodolarówkę - piękny maleńki krążek z tysiąc osiemsetpięćdziesiątego siódmego roku, roku zatonięcia Justine.Przez ile rąk zdążyła przejść tamoneta? - zastanawiała się Tate.Może niewiele.Ktoś mógł wetknąć ten pieniążek dodamskiej portmonetki lub męskiej kieszeni.Może zapłacono nim za butelkę wina lub paczkękubańskich cygar? Albo nowy kapelusz? Możliwe również, że owej pięciodolarówki nigdynie użyto, jedynie czekała, aż ktoś po zakończeniu podróży wyda ją na jakąś drobnąprzyjemność.Teraz spoczywała w dłoni Tate i stanowiła część odnalezionego skarbu.- Aadnie wygląda, prawda? - W drzwiach pojawiła się Lorraine.Trzymała w rękachtacę z przedmiotami użytkowymi, które właśnie oczyszczono w laboratorium.- Tak.- Tate odłożyła monetę na miejsce i zalogowała ją w komputerze.- Tu jest tylepracy, że wystarczyłoby jej przynajmniej na rok.- Sądząc po twoim głosie, jesteś zachwycona tą perspektywą.- Zaciekawiona Lorraineprzekrzywiła głowę.- Naukowcy powinni się cieszyć, jeśli mają stałe zajęcie.- Cieszę się.- Tate skrupulatnie wpisała do komputera broszkę i odłożyła ją na tacę.-Dlaczego miałabym się nie cieszyć? Pracuję nad jednym z najbardziej ekscytującychznalezisk w mojej karierze, jestem członkiem zespołu składającego się z czołowychnaukowców.Dysponuję najnowocześniejszą aparaturą, mam również lepsze niż zwyklewarunki pracy i zakwaterowania.- Wzięła do ręki zabawkę.- Tylko człowiek szalony by się ztego nie cieszył.- W takim razie wytłumacz mi, czemu jesteś człowiekiem szalonym.Tate zacisnęłausta i wprawiła zabawkę w szybki ruch obrotowy.- Nigdy nie nurkowałaś.Trudno to wyjaśnić komuś, kto ani raz w życiu nie był podwodą i nie widział tego świata.Lorraine usiadła i położyła nogi na stół.Po wewnętrznej stronie jej kostki błysnąłtęczowo kolorowy tatuaż z jednorożcem.- Mam trochę czasu.Może jednak spróbujesz?- To, co robimy, nie jest wcale poszukiwaniem skarbów - zaczęła Tate, trochę zła nasamą siebie.- Mamy do dyspozycji komputery, różne urządzenia i roboty.W pewnym sensiejest to wspaniałe.Oczywiście, bez wyposażenia nigdy nie znalezlibyśmy Justine i niemoglibyśmy prowadzić na niej badań.Pod wpływem świeżej fali niepokoju wstała od stołu roboczego i podeszła do okna, zktórego roztaczał się żałosny widok na morze.- Niemożliwe byłoby prowadzenie prac wykopaliskowych i badawczych.Na takdużych głębokościach ciśnienie i temperatura całkowicie uniemożliwiają nurkowanie.Tokwestia podstawowych praw obowiązujących w biologii i fizyce.Doskonale o tym wiem.AleLorraine, do jasnej cholery, marzę, by zejść pod wodę, wszystkiego dotknąć.Pragnę usuwaćpiasek i znajdować fragmenty przeszłości.Tymczasem cała przyjemność należy do robotaBowersa.- Tak, bez przerwy się tym chwali.- Wiem, że to brzmi głupio.- Ponieważ tak było naprawdę, Tate odwróciła się zuśmiechem.- Ale nurkowanie i wydobywanie różnych przedmiotów z wraku jestniewiarygodnie podniecającym zajęciem.Natomiast tu wszystko jest takie sterylne.Nieprzypuszczałam, że tak zareaguj ę, lecz za każdym razem, kiedy przychodzę do PunktuZerowego , przypominam sobie, jak wygląda prawdziwe nurkowanie.Moje pierwsze zejściepod wodę, mój pierwszy wrak, praca przy pompie, znajdowanie bryłek konglomeratu.A dotego wszystkiego ryby, koralowce, muł i piach.Ciężka praca, Lorraine, i fizyczne zmęczenie.Człowiek czuje się tak, jakby należał do podwodnego świata.- Rozłożyła ręce, a potem jeopuściła.- To tutaj wydaje się takie oderwane, pozbawione uroku, wręcz nieciekawe.- Jak w laboratorium naukowym? - podsunęła Lorraine.- Jak praca naukowa bez brania w niej czynnego udziału, przynajmniej dla mnie.Pamiętam chwilę, kiedy po raz pierwszy znalazłam monetę - srebrną ósemkę.W IndiachZachodnich udało się nam odkryć dziewiczy wrak.- Westchnęła i ponownie usiadła.-Miałam wtedy dwadzieścia lat.Tamto lato obfitowało w różne wydarzenia.Znalezliśmyhiszpański galeon, a potem straciliśmy go [ Pobierz całość w formacie PDF ]