[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na mnie szkoda na razie czasu i energii.- No dobrze, już dobrze.Może rzeczywiście szkoda strzępić języka - zniecierpliwił sięDaniel, bo zrozumiał, że na razie nic więcej nie wskóra.- Idz i baw się dalej w marynarzykasłodkich wód.- Nic innego przecież nie robię.Niech dziadek nie zapomni pozdrowić ode mniebabci!- Dobrze, dobrze.O tym Fujarkiewiczu też jej powiem - zakończył Danieldramatycznie i nim odłożył słuchawkę, usłyszał gromki śmiech Duncana.ROZDZIAA CZWARTYDuncan traktował miłość bardzo sceptycznie.Za to święcie wierzył w potęgę imagiczną moc romansu.Flirt i uwodzenie miały dla niego nieodparty urok oraz naturalnepiękno, które uwielbiał odkrywać.Jego brat, Maks, często żartował, że Duncan po toprzyszedł na świat, żeby doprowadzić sztukę uwodzenia do perfekcji, i śmiał się, że uczynił ztego swoją jedyną religię.Duncan patrzył na to inaczej, ale był świadom swojego talentu,którego nie powstydziłby się sam Casanovą.Zresztą gdyby ktoś go zapytał, dlaczego to robi,powiedziałby zupełnie szczerze, że tylko i wyłącznie dla dobra kobiet.Po prostu dawał im to,czego oczekiwały, czerpiąc przy okazji maksimum przyjemności.Od pewnego czasu starał się wypróbować swoje niezawodne metody na Cat Farell.Kiedy zawinęli do Memphis, posłał do jej kajuty kosz kwiatów.W następnym porcie kupił jejperfumy, potem naszyjnik i pudełeczko na biżuterię.Kiedy byli na wodzie, prawie nieodstępował jej na krok.Otwarcie szukał jej towarzystwa i starał się zapewnić jak najwięcejatrakcji.Wieczorem po występie zapraszał ją na romantyczne kolacyjki na balkonie w swojejkajucie albo spacerował po pokładzie, z którego podziwiali rozgwieżdżone niebo.Cokolwiekjednak by nie robił, odpowiedz dziewczyny była zawsze identyczna: zapomnij o tym, kotku!Szybko przekonał się, że panna Farell to wyjątkowo twardy orzech do zgryzienia i żenie łatwo będzie złamać jej opór.Ta świadomość doprowadzała go do szału, nie należałjednak do osób, które łatwo dają za wygraną.Dlatego większość wolnego czasu poświęcał naobmyślanie sposobów, które doprowadziłyby go w końcu do łóżka Cat.Niestety, choć odpamiętnego spotkania w jego pokoju minął przeszło tydzień, nie zbliżył się do celu ani o krok.Od tego czasu Cat nie pozwoliła mu ani razu tknąć się choćby palcem, co nie znaczy, żeunikała jego towarzystwa.Wręcz przeciwnie.Stale kręciła się po statku, nie brakowało więcokazji do spotkań.Nie odrzucała również jego zaproszeń, ani nie odsyłała prezentów.Gdy nanią patrzył, nie spuszczała wzroku, nie wyglądała też na zaniepokojoną czy skrępowaną jegobliskością.Zachowywała kamienny spokój nawet wtedy, gdy stali tuż obok siebie, tak blisko,że mógł czuć ciepło jej ciała i zapach perfum, które sam jej podarował.Patrzyła mu w oczy wten sam prowokujący i drażniący sposób, posyłała uwodzicielskie uśmiechy i rzucaładwuznaczne uwagi, ale nie było nawet mowy, żeby pozwoliła się pocałować.Nie był pewien, czy świadomie drażni go i bawi się w kotka i myszkę, czy faktycznienie zamierza ulec jego urokowi.W chwilach zwątpienia wmawiał sobie, że nic z nią niewskóra, zaraz jednak jego przekorna natura kazała mu próbować dalej.W dniu, kiedy Indiańska Księżniczka zacumowała u nabrzeża w Nowym Orleanie, Duncan doszedł downiosku, że nadszedł decydujący moment.Jeśli i dzisiaj na nic się nie zda jego osobisty urokw połączeniu z romantyczną scenerią tego niezwykłego miasta - to koniec.Tymczasem niczego nieświadoma ofiara budziła się właśnie i przeciągała rozkoszniena wąskim łóżku w miniaturowej kajucie, skąpanej w jasnym świetle porannego słońca.Wciągu tygodnia, który spędziła na rzece, nauczyła się bezbłędnie rozpoznawać wszystkieodgłosy i ruchy statku.Delikatne, miarowe kołysanie było nieomylnym znakiem, że przybilido portu.Dotarli więc do Nowego Orleanu, niezwykłego miasta, które czekało na nią zeswoimi francuskimi piekarniami, powodzią barwnych kwiatów i jazzem.Obiecała sobie, żemusi znalezć czas na samotną wędrówkę wąskimi uliczkami Dzielnicy Francuskiej, że zajrzydo każdego sklepiku, popróbuje pysznego jedzenia i posłucha muzyki ulicznych jazz bandów.Przede wszystkim zaś ucieknie jak najdalej od statku, gdzie wciąż była narażona na zalotyDuncana.Ostatnimi czasy miała okazję przekonać się, jak bardzo niebezpieczny może być tenpewny siebie, zaborczy, a przy tym niezwykle szarmancki mężczyzna.W życiu nie spotkałafaceta, który potrafiłby zabiegać o względy kobiety w równie skuteczny i ujmujący sposób.Przy całej swojej klasie i mistrzostwie zawodowego podrywacza, Duncan był bardzoprzystojny i fizycznie atrakcyjny, więc walka z nim była naprawdę niełatwym zadaniem.Momentami Cat miała wrażenie, że bawi się nabitym pistoletem, który w każdej chwili możewystrzelić.Dlatego uznała, że im dalej od tej broni, tym lepiej.Problem polegał jednak na tym, że łatwo to było powiedzieć, trudniej zrobić.Stojącpod prysznicem, przypominała sobie zdarzenia ostatniego tygodnia.Wystarczyło, żezamknęła oczy, a rozgorączkowana wyobraznia podsuwała jej tysiące obrazów, któreprzyprawiały ją o żywsze bicie serca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Na mnie szkoda na razie czasu i energii.- No dobrze, już dobrze.Może rzeczywiście szkoda strzępić języka - zniecierpliwił sięDaniel, bo zrozumiał, że na razie nic więcej nie wskóra.- Idz i baw się dalej w marynarzykasłodkich wód.- Nic innego przecież nie robię.Niech dziadek nie zapomni pozdrowić ode mniebabci!- Dobrze, dobrze.O tym Fujarkiewiczu też jej powiem - zakończył Danieldramatycznie i nim odłożył słuchawkę, usłyszał gromki śmiech Duncana.ROZDZIAA CZWARTYDuncan traktował miłość bardzo sceptycznie.Za to święcie wierzył w potęgę imagiczną moc romansu.Flirt i uwodzenie miały dla niego nieodparty urok oraz naturalnepiękno, które uwielbiał odkrywać.Jego brat, Maks, często żartował, że Duncan po toprzyszedł na świat, żeby doprowadzić sztukę uwodzenia do perfekcji, i śmiał się, że uczynił ztego swoją jedyną religię.Duncan patrzył na to inaczej, ale był świadom swojego talentu,którego nie powstydziłby się sam Casanovą.Zresztą gdyby ktoś go zapytał, dlaczego to robi,powiedziałby zupełnie szczerze, że tylko i wyłącznie dla dobra kobiet.Po prostu dawał im to,czego oczekiwały, czerpiąc przy okazji maksimum przyjemności.Od pewnego czasu starał się wypróbować swoje niezawodne metody na Cat Farell.Kiedy zawinęli do Memphis, posłał do jej kajuty kosz kwiatów.W następnym porcie kupił jejperfumy, potem naszyjnik i pudełeczko na biżuterię.Kiedy byli na wodzie, prawie nieodstępował jej na krok.Otwarcie szukał jej towarzystwa i starał się zapewnić jak najwięcejatrakcji.Wieczorem po występie zapraszał ją na romantyczne kolacyjki na balkonie w swojejkajucie albo spacerował po pokładzie, z którego podziwiali rozgwieżdżone niebo.Cokolwiekjednak by nie robił, odpowiedz dziewczyny była zawsze identyczna: zapomnij o tym, kotku!Szybko przekonał się, że panna Farell to wyjątkowo twardy orzech do zgryzienia i żenie łatwo będzie złamać jej opór.Ta świadomość doprowadzała go do szału, nie należałjednak do osób, które łatwo dają za wygraną.Dlatego większość wolnego czasu poświęcał naobmyślanie sposobów, które doprowadziłyby go w końcu do łóżka Cat.Niestety, choć odpamiętnego spotkania w jego pokoju minął przeszło tydzień, nie zbliżył się do celu ani o krok.Od tego czasu Cat nie pozwoliła mu ani razu tknąć się choćby palcem, co nie znaczy, żeunikała jego towarzystwa.Wręcz przeciwnie.Stale kręciła się po statku, nie brakowało więcokazji do spotkań.Nie odrzucała również jego zaproszeń, ani nie odsyłała prezentów.Gdy nanią patrzył, nie spuszczała wzroku, nie wyglądała też na zaniepokojoną czy skrępowaną jegobliskością.Zachowywała kamienny spokój nawet wtedy, gdy stali tuż obok siebie, tak blisko,że mógł czuć ciepło jej ciała i zapach perfum, które sam jej podarował.Patrzyła mu w oczy wten sam prowokujący i drażniący sposób, posyłała uwodzicielskie uśmiechy i rzucaładwuznaczne uwagi, ale nie było nawet mowy, żeby pozwoliła się pocałować.Nie był pewien, czy świadomie drażni go i bawi się w kotka i myszkę, czy faktycznienie zamierza ulec jego urokowi.W chwilach zwątpienia wmawiał sobie, że nic z nią niewskóra, zaraz jednak jego przekorna natura kazała mu próbować dalej.W dniu, kiedy Indiańska Księżniczka zacumowała u nabrzeża w Nowym Orleanie, Duncan doszedł downiosku, że nadszedł decydujący moment.Jeśli i dzisiaj na nic się nie zda jego osobisty urokw połączeniu z romantyczną scenerią tego niezwykłego miasta - to koniec.Tymczasem niczego nieświadoma ofiara budziła się właśnie i przeciągała rozkoszniena wąskim łóżku w miniaturowej kajucie, skąpanej w jasnym świetle porannego słońca.Wciągu tygodnia, który spędziła na rzece, nauczyła się bezbłędnie rozpoznawać wszystkieodgłosy i ruchy statku.Delikatne, miarowe kołysanie było nieomylnym znakiem, że przybilido portu.Dotarli więc do Nowego Orleanu, niezwykłego miasta, które czekało na nią zeswoimi francuskimi piekarniami, powodzią barwnych kwiatów i jazzem.Obiecała sobie, żemusi znalezć czas na samotną wędrówkę wąskimi uliczkami Dzielnicy Francuskiej, że zajrzydo każdego sklepiku, popróbuje pysznego jedzenia i posłucha muzyki ulicznych jazz bandów.Przede wszystkim zaś ucieknie jak najdalej od statku, gdzie wciąż była narażona na zalotyDuncana.Ostatnimi czasy miała okazję przekonać się, jak bardzo niebezpieczny może być tenpewny siebie, zaborczy, a przy tym niezwykle szarmancki mężczyzna.W życiu nie spotkałafaceta, który potrafiłby zabiegać o względy kobiety w równie skuteczny i ujmujący sposób.Przy całej swojej klasie i mistrzostwie zawodowego podrywacza, Duncan był bardzoprzystojny i fizycznie atrakcyjny, więc walka z nim była naprawdę niełatwym zadaniem.Momentami Cat miała wrażenie, że bawi się nabitym pistoletem, który w każdej chwili możewystrzelić.Dlatego uznała, że im dalej od tej broni, tym lepiej.Problem polegał jednak na tym, że łatwo to było powiedzieć, trudniej zrobić.Stojącpod prysznicem, przypominała sobie zdarzenia ostatniego tygodnia.Wystarczyło, żezamknęła oczy, a rozgorączkowana wyobraznia podsuwała jej tysiące obrazów, któreprzyprawiały ją o żywsze bicie serca [ Pobierz całość w formacie PDF ]