[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Cześć, Nate! – Hayley przygładziła nerwowo blond włosy.Trevor była zmorą większości męskiej populacji tej szkoły.I niestety, ale oddłuższego czasu to ja znajdowałem się na jej celowniku…– Wybacz, ale śpieszę się na fizykę – rzuciłem oschle, próbując strącić jejdłoń.– Och, to chodźmy razem – wyszczebiotała trzepocząc rzęsami.Cholera.Zapomniałem, że mieliśmy ją wspólnie.Nie zdążyłem nawetzaprotestować, gdy pociągnęła mnie za sobą.Wyszarpnąłem rękę i z rezygnacjąpowlokłem się za nią.– Jak ci minął dzień?– W porządku.Aż do teraz – mruknąłem.– To świetnie! Mi też! A wiesz, że mamy w szkole nową? – paplała wesoło,ignorując mój sarkazm.Zamarłem.Musiała mówić o tej dziewczynie.Już sama wzmianka o niejwywołała całkowicie irracjonalny przypływ adrenaliny.I co teraz? Nie powinnomnie to interesować.Ale oczywiście działo się wręcz przeciwnie.Chciałem w jakiśsposób dowiedzieć się o niej więcej, tylko nie wiedziałem jak.– Serio? – rzuciłem pozorując brak zainteresowania.Trevor połknęła haczyk.– Jest tu od dzisiaj.Nazywa się Emily Leather, przeprowadziła się z Londynu,przyjechała sama, w sumie, to nie wiem dlaczego, ale dowiem się… – trajkotała, a jaw skupieniu wyłapywałem najważniejsze informacje.Przynajmniej jeden raz taplotkara do czegoś się przydała.A więc nazywała się Emily.Emily.Zaskoczyło mnie, że dziewczynapochodziła aż z Londynu.Co ją podkusiło, żeby lecieć taki kawał? Ta dziura na155pewno nie była tego warta.Do tego mieszkała sama.To mnie akurat nie zdziwiło.Wiele osób mieszkało samotnie, choć rzeczywiście były to wyjątki.– No i ma z nami fizykę – zakończyła radośnie Trevor.Mało nie zderzyłem się z wysokim drugoklasistą.– Co, do cholery? – warknąłem oszołomiony.Hayley zmieszała się.– Mamy z nią fizykę – powtórzyła niepewnie.– Widziałam jej plan lekcji.Pięknie.To chyba jakiś żart.Nie wystarczy, że muszę się katować całyfrancuski i zastanawiać się, jakim cudem po tylu latach może się we mnie odzywaćanielska natura? Straciłem ochotę, by iść na lekcję.Ale nie mogłem już zwiać.Pozostało mi tylko jakoś to przeżyć…Doszliśmy do klasy.Trevor wręcz do niej wbiegła, a ja automatycznieprzeczesałem wzrokiem pomieszczenie i wbiłem go w ławkę pod ścianą.Zazwyczajpusta, była teraz zajęta przez drobną dziewczynę.Przypatrywała mi sięprzestraszona, lecz zaraz spuściła głowę.Jej twarz poczerwieniała.Nie musiałembyć jasnowidzem, żeby zorientować się, że się wstydziła.Wyrzuty sumienia uderzyły po raz kolejny.Jak w letargu skierowałem się naswoje miejsce.To chore, ale cieszyłem się jak głupi, że siedziałem z tyłu, skądmogłem ją obserwować.Weszła profesor McCall.Lekcja się zaczęła, a ja nadal nie mogłem oderwaćwzroku od nowej.Siedziała skulona, pochylając się nad podręcznikiem.Brązowewłosy, tak jak i na francuskim, opadały na jej wątłe ramiona, odsłaniając twarz.Nawet z tej odległości mogłem dojrzeć jej delikatne rysy.– Everett Nathaniel! – Głos nauczycielki przywołał mnie do rzeczywistości.Wpatrywała się we mnie uśmiechając się słodko.Była chyba najmłodsząnauczycielką w tej szkole i odkąd uczęszczałem na jej lekcje, nie zaprzestawała próbpoderwania mnie na wszelkie możliwe sposoby.Nigdy nie dałem jej żadnego znaku,że ma choćby cień szansy, a mimo to nadal to robiła.Zupełnie jak Trevor.– Obecny – odparłem drętwo.156Nagle poczułem się obserwowany.Zmarszczyłem czoło.Nie przypominałemsobie, żebym wcześniej coś takiego odczuwał.Zdezorientowany odwróciłem się,wpadając wzrokiem na spojrzenie Emily, która natychmiast wróciła do poprzedniejpozycji.Ale ja nie miałem zamiaru się odwracać.To wszystko robiło się corazbardziej zawiłe.Kim ona w ogóle jest i dlaczego tak na mnie działa? Ale to pytanienadal pozostawało bez odpowiedzi.Jednego byłem pewien: było w niej cośdziwnego i do diabła musiałem dowiedzieć się co!– Proszę mi podać treść pierwszej zasady dynamiki Newtona.– Nauczycielkapytała klasę.Zawsze w takich sytuacjach ratowałem im tyłek.– W inercjalnym układzie odniesienia, jeśli na ciało nie działa żadna siła lubsiły działające równoważą się, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza sięruchem jednostajnym prostoliniowym – wyrecytowałem, niczym pierwszorzędnyfizyk.– Świetnie, Nathanielu! – McCall uśmiechnęła się do mnie promiennie,trzepocząc przy tym rzęsami.Miałem ochotę wybiec krzykiem i nigdy już niewrócić.Podczas gdy ona kontynuowała swój wykład, ja próbowałem nawiązaćkontakt wzrokowy z dziewczyną [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •