[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zostały tylko gruzy! Ale co z Ann? Co z Ann?!. XJedenRobert Treat HotelNewark, New Jersey9 marca 1943 roku, 09:15Kurt Bayer wszedł do hotelu z brązową torbą z napisem APTEKA TRENTON/OBSAUGUJEMY CAAE MIASTO/ TELEFON HILL 4 3466.W środku miał fiolkę zpięćdziesięcioma tabletkami podwójnej aspiryny, paczkę sterylizowanej gazy, rolkę plastra, paręnożyczek o obłych końcach, półlitrową butelkę z płynem antyseptycznym, a także bombonierkę zczekoladkami Whitman s.Rozejrzał się dokładnie po holu, ale nigdzie nie dostrzegł Richarda Kocha.Z jednej strony,ucieszyło go to, gdyż dowiedziawszy się, że Kurt pieniądze znowu wydał na Mary, Koch zpewnością po raz kolejny zacząłby się wymądrzać: trzeba ten związek przerwać jak najszybciej,skupić się na misji, i tak dalej, i tak dalej.Z drugiej jednak strony przypuszczał, że jego partnermógłby w obecnej sytuacji doradzić coś rozsądnego.Wysiadłszy z windy, zauważył jakieś poruszenie z prawej strony.Spojrzał, ale zamiastmasywnego, włochatego faceta w czarnym garniturze zobaczył wysokiego, gładko zaczesanego imającego pod nosem cienki wąsik mężczyznę o ciemnej cerze, który ubrany był w skórzanąkurtkę.Także i on miał jakiś kłopot z zamkiem. Pewnie tamten kudłaty o niczym nie powiedział w recepcji  myślał Bayer, idąc wkierunku pokoju 809. A więc nikt się nie zajął naprawą.Otworzył drzwi i wśliznął się do środka bezszelestnie, aby nie obudzić Mary.Nie spałajednak; lampka przy łóżku była zapalona, a dziewczyna usiadła, chociaż z wyrazną trudnością. Cześć, kochana. Cześć  odrzekła w uśmiechu, odsłaniając dziurę po wybitym zębie.Uniósł rękę z torbą. Byłem w aptece. Dziękuję.Bayer zdjął palto, w którego kieszeni spoczywał walther, przewiesił je przez oparcie fotela ipodszedł do okna. Odsłonić? Jest piękny dzień, chyba lepiej się poczujesz. Może.Lewą ręką wolno odsunął kotarę, wpuszczając do pokoju światło.Kiedy odwrócił się, omalnie wypuścił z ręki torby.Przez noc sińce pociemniały i zalały twarz jedną wielką plamą. Jeśli tylko uda mi się dorwać tego skurwysyna& !.Wyciągnął z torby bombonierkę, usiadł obok Mary i podał jej czekoladki. To dla ciebie. Jesteś cudowny.Odłożyła bombonierkę na stolik obok telefonu.Przez dłuższy czas wpatrywali się w siebie,wreszcie Bayer przerwał ciszę. Mary, musisz mi opowiedzieć, co się stało.Przymknęła oczy, ale nie odezwała się ani słowem. Okradziono cię? Dalej milczała. Ktoś zabrał ci pieniądze, które ci dałem?Zaczęła cicho łkać. Przepraszam, kochanie, nie chcę, żebyś płakała, ale muszę się dowiedzieć.Otworzyła oczy. A nie będziesz się wściekał? Wściekał? Na ciebie? Tylko mi powiedz, kto to zrobił.Po dłuższej chwili bąknęła: Donnie. Co za Donnie? Donnie Paselli. Kto to taki?W odpowiedzi Mary tylko zachlipała.Bayer wstał i poszedł do łazienki po chusteczki.Najpierw wyjął z pudełka jedną, potemchwycił całe pudełko i ustawił na bombonierce.Sięgnęła po chusteczkę, lekko stękając, wytarłanos, wydmuchując krwisty śluz.Podał jej nowe chusteczki, a zużyte wyrzucił do kosza.Zerknęła,potem umknęła z oczyma. Nazywają go  Małpą. Ale dlaczego& To ten, o którym ci mówiłam.Ten facet, który mówi, że mam mu zwrócić pieniądze. Chyba nie dałaś mu moich pieniędzy, do cholery?!. Nie dałaś mu tych pieniędzy ode mnie?Pokręciła głową. Miałam niezapłacone rachunki, czynsz&  Znowu chlipnęła. Proszę, nie bij mnie. Uderzyć cię? Najchętniej bym cię przytulił, ale boję się, że jękniesz z bólu!. Ciii  powiedział. Muszę wciągnąć w to Kocha.Sam nie dam sobie rady.Sięgnął po słuchawkę i wykręcił zero.Kiedy zgłosiła się recepcja, powiedział: Z pokojem trzysta dziesięć, poproszę. Długa przerwa. To ja& Gdzie? W hotelu&Nie, poczekaj, teraz jest ważniejsza sprawa.Wpadłem w kłopoty, a więc obaj mamy kłopoty.Niespodoba ci się to, ale& Nie, teraz nie mogę& Przestań wrzeszczeć.Przyjdz do pokoju osiemsetdziewięć i wtedy ci wszystko wytłumaczę& Tak, osiemset dziewięć.Odłożył słuchawkę i spojrzał na Mary.Patrzyła na niego ze strachem.* * *Po pięciu minutach rozległo się pukanie do drzwi. Chyba jest nie na żarty wściekły! Tak szybko!.Bayer podszedł do drzwi, przekręcił klamkę i nagle poczuł, że zatacza się odepchnięty przezdrzwi, a potem niemal jednocześnie nastąpiły trzy rzeczy: ktoś chwycił go za gardło, przycisnąłdo ściany na prawo od łóżka i wymierzył między oczy z pistoletu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •