[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Laura odwróciła wzrok.Nie musi oglądać jędrnego tyłeczka Rachel, żeby pamiętać, że sama nie jest we właściwej formie.Popatrzyła na swoje odbicie w lusterku wstecznym.Te zmarszczki śmiechu już nie chcą zniknąć.Przypomniał się jej ostatni jogging, zadrżała.Rachel pokazała się w lusterku wstecznym.Słońce było nisko, więc Laura musiała mrużyć oczy, wieczorne światło podkreślałokontury.Wrzuciła bieg i ruszyła.Po drodze zaglądała w boczne ulice prowadzące do kanału.Na następnym skrzyżowaniu się zatrzymała.Patrzyła przed siebie, czekała na lukę między samochodami, kiedy coś ją zaniepokoiło, jakieś przeczucie, że nie powinna dalej jechać.Czyzobaczyła coś w jednej z pustych ulic? W myślach odtworzyła drogę, próbując przypomnieć sobie obrazy.Przejeżdżała tylko obok długichpasów budynków przemysłowych, paru wielkich magazynów z ciężarówkami zaparkowanymi za wysokimi płotami, kilku małychkwadratowych ceglanych domów.Ale dostrzegła też coś, co rozpoznała.Zerknęła na zegarek.Musi wrócić do komisariatu.Już miała odegnać wątpliwości i pruć dalej, ale się powstrzymała.Być policjantemznaczy kierować się instynktem, iść za nim.A jej instynkt podpowiadał, że coś jest nie tak.Wyczuła coś za sobą, znów spojrzała w lusterko wsteczne.Z jednej z bocznych ulic właśnie wyjeżdżała mała brązowa furgonetka.Widać było tylko maskę.Ledwie ją zobaczyła, falą wróciły złe wspomnienia.Ten kolor, ponury, zmatowiały, z plamkami rdzy wokółreflektorów.Zaschło jej w ustach, dłonie zaczęły się ślizgać na kierownicy.To ten samochód omal jej nie potrącił, kiedy biegała.Wyglądało tak, jakby na coś czekała, spaliny z rury wydechowej leciały do przodu.Czy ją śledzi? Jeśli tak, to od jak dawna? Rzuciłaokiem na kieszeń w drzwiach, szukając czegoś, co mogłoby jej posłużyć za broń.Nic.Otworzyła telefon, ręce jej drżały, kiedy wybierała numer. Joe, on tutaj jest. Próbowała mówić spokojnie, ale oddech miała płytki, w żyłach buzowała adrenalina. Kto taki? Facet w furgonetce.Nadawca maili.Stoi za mną. Gdzie jesteś? Przy kanale.Pendle Street. Nie zatrzymuj się.Niech za tobą pojedzie.Sama nie podejmuj żadnych działań.Wyślemy tam kogoś.Powoli dodała gazu, cały czas spoglądając w lusterko wsteczne.Furgonetka cały czas stała, spaliny kłębiły się z przodu.Laurazacisnęła dłonie na kierownicy, czekała aż tamten samochód ruszy za nią, ale zaczął zawracać.Potem znów go zobaczyła.Nie miałtablicy rejestracyjnej.Kłęby spalin zaciemniały tylną szybę.Patrzyła, jak furgonetka wolno jedzie w stronę zakrętu, którym oddali się od kanału.Kiedybrązowe auto zniknęło jej z pola widzenia, zdążyła jeszcze po raz ostatni zobaczyć Rachel biegnącą ścieżką holowniczą, sam czubek jejblond włosów. Joe, pojechał inną drogą. Już do ciebie jadą radiowozy. Tam jest Rachel. Gdzie? Biega.On jedzie za nią. Cholera.Spróbuj ją jakoś ostrzec. Dobra. Zawróciła wóz na jezdni.Zastanawiała się, którą trasę wybierze furgonetka.Droga prowadziła głównie wzdłuż kanału, bo dawniej z jednej stały tu fabryki, z drugiej było nabrzeże.Teraz na ulicy panował spokój,bo to, co tak długo utrzymywało ruch na kanale przemysł bawełniany obumarło, i zostały zaledwie spłachcie niezabudowanych działeki od czasu do czasu jakieś opuszczone budynki.Dalej wznosiły się nowe domy, wystylizowane na kamienne chaty, ale na tym sprawa siękończyła.Renowacja posuwała się w żółwim tempie.Laura zachowywała dość dużą odległość od furgonetki, nie chciała wypłoszyć kierowcy.Próbowała coś dojrzeć na ścieżceholowniczej, sprawdzić, czy Rachel nadal na niej jest, ale kanał skręcał, więc widziała tylko na dwadzieścia metrów do przodu.Popatrzyłana ulicę.Pomyślała, że droga wraca nad kanał jakiś kilometr dalej, tuż przed domami.Jechała obok pustych murów starych fabryk, z dachami, z których zostały tylko krokwie, z oknami zaślepionymi blachą, żeby ludzienie wchodzili do środka.Ale oni i tak znajdowali sposób, żeby tam się dostać, więc blacha trochę odstawała.Laura domyśliła się, żewnętrza są zaśmiecone zużytymi igłami i puszkami po piwie.Kiedy droga znów zawinęła w stronę kanału, Laurą szarpnęło.Nie zobaczyła furgonetki.Przecież już powinna ją dogonić.A gdzieRachel? Do tej pory i ona powinna się pojawić.A jeśli się zatrzymała, żeby odpocząć? A może jest już dalej, prawie w domu?Droga zbliżała się do kanału [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Laura odwróciła wzrok.Nie musi oglądać jędrnego tyłeczka Rachel, żeby pamiętać, że sama nie jest we właściwej formie.Popatrzyła na swoje odbicie w lusterku wstecznym.Te zmarszczki śmiechu już nie chcą zniknąć.Przypomniał się jej ostatni jogging, zadrżała.Rachel pokazała się w lusterku wstecznym.Słońce było nisko, więc Laura musiała mrużyć oczy, wieczorne światło podkreślałokontury.Wrzuciła bieg i ruszyła.Po drodze zaglądała w boczne ulice prowadzące do kanału.Na następnym skrzyżowaniu się zatrzymała.Patrzyła przed siebie, czekała na lukę między samochodami, kiedy coś ją zaniepokoiło, jakieś przeczucie, że nie powinna dalej jechać.Czyzobaczyła coś w jednej z pustych ulic? W myślach odtworzyła drogę, próbując przypomnieć sobie obrazy.Przejeżdżała tylko obok długichpasów budynków przemysłowych, paru wielkich magazynów z ciężarówkami zaparkowanymi za wysokimi płotami, kilku małychkwadratowych ceglanych domów.Ale dostrzegła też coś, co rozpoznała.Zerknęła na zegarek.Musi wrócić do komisariatu.Już miała odegnać wątpliwości i pruć dalej, ale się powstrzymała.Być policjantemznaczy kierować się instynktem, iść za nim.A jej instynkt podpowiadał, że coś jest nie tak.Wyczuła coś za sobą, znów spojrzała w lusterko wsteczne.Z jednej z bocznych ulic właśnie wyjeżdżała mała brązowa furgonetka.Widać było tylko maskę.Ledwie ją zobaczyła, falą wróciły złe wspomnienia.Ten kolor, ponury, zmatowiały, z plamkami rdzy wokółreflektorów.Zaschło jej w ustach, dłonie zaczęły się ślizgać na kierownicy.To ten samochód omal jej nie potrącił, kiedy biegała.Wyglądało tak, jakby na coś czekała, spaliny z rury wydechowej leciały do przodu.Czy ją śledzi? Jeśli tak, to od jak dawna? Rzuciłaokiem na kieszeń w drzwiach, szukając czegoś, co mogłoby jej posłużyć za broń.Nic.Otworzyła telefon, ręce jej drżały, kiedy wybierała numer. Joe, on tutaj jest. Próbowała mówić spokojnie, ale oddech miała płytki, w żyłach buzowała adrenalina. Kto taki? Facet w furgonetce.Nadawca maili.Stoi za mną. Gdzie jesteś? Przy kanale.Pendle Street. Nie zatrzymuj się.Niech za tobą pojedzie.Sama nie podejmuj żadnych działań.Wyślemy tam kogoś.Powoli dodała gazu, cały czas spoglądając w lusterko wsteczne.Furgonetka cały czas stała, spaliny kłębiły się z przodu.Laurazacisnęła dłonie na kierownicy, czekała aż tamten samochód ruszy za nią, ale zaczął zawracać.Potem znów go zobaczyła.Nie miałtablicy rejestracyjnej.Kłęby spalin zaciemniały tylną szybę.Patrzyła, jak furgonetka wolno jedzie w stronę zakrętu, którym oddali się od kanału.Kiedybrązowe auto zniknęło jej z pola widzenia, zdążyła jeszcze po raz ostatni zobaczyć Rachel biegnącą ścieżką holowniczą, sam czubek jejblond włosów. Joe, pojechał inną drogą. Już do ciebie jadą radiowozy. Tam jest Rachel. Gdzie? Biega.On jedzie za nią. Cholera.Spróbuj ją jakoś ostrzec. Dobra. Zawróciła wóz na jezdni.Zastanawiała się, którą trasę wybierze furgonetka.Droga prowadziła głównie wzdłuż kanału, bo dawniej z jednej stały tu fabryki, z drugiej było nabrzeże.Teraz na ulicy panował spokój,bo to, co tak długo utrzymywało ruch na kanale przemysł bawełniany obumarło, i zostały zaledwie spłachcie niezabudowanych działeki od czasu do czasu jakieś opuszczone budynki.Dalej wznosiły się nowe domy, wystylizowane na kamienne chaty, ale na tym sprawa siękończyła.Renowacja posuwała się w żółwim tempie.Laura zachowywała dość dużą odległość od furgonetki, nie chciała wypłoszyć kierowcy.Próbowała coś dojrzeć na ścieżceholowniczej, sprawdzić, czy Rachel nadal na niej jest, ale kanał skręcał, więc widziała tylko na dwadzieścia metrów do przodu.Popatrzyłana ulicę.Pomyślała, że droga wraca nad kanał jakiś kilometr dalej, tuż przed domami.Jechała obok pustych murów starych fabryk, z dachami, z których zostały tylko krokwie, z oknami zaślepionymi blachą, żeby ludzienie wchodzili do środka.Ale oni i tak znajdowali sposób, żeby tam się dostać, więc blacha trochę odstawała.Laura domyśliła się, żewnętrza są zaśmiecone zużytymi igłami i puszkami po piwie.Kiedy droga znów zawinęła w stronę kanału, Laurą szarpnęło.Nie zobaczyła furgonetki.Przecież już powinna ją dogonić.A gdzieRachel? Do tej pory i ona powinna się pojawić.A jeśli się zatrzymała, żeby odpocząć? A może jest już dalej, prawie w domu?Droga zbliżała się do kanału [ Pobierz całość w formacie PDF ]