[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ośrodkiem ogólnej radości była świątynia.Tu odbywały się najdonioślejszenabożeństwa.Tutaj, ustawieni po obu stronach białych marmurowych scho-dów świątyni, stali Lewici kierujący chórem.Mnóstwo modlących się, powie-wając gałęziami palm i mirtów, chwytało melodię wtórując chórowi, melodiadalej podchwytywana była przez głosy z bliska i z daleka, aż wszystkie otacza-jące wzgórza rozbrzmiewały śpiewem i chwałą.W nocy świątynia i jej dziedziniec oświetlone były sztucznym światłem.Dzwięki muzyki, powiewające palmowe gałęzie, radosne Hosanna , zgromadzo-ne tłumy, nad którymi promieniowało światło lamp, szeregi kapłanów i wszyst-kie wspaniałości ceremonii tworzyły widowisko wywołujące głębokie wrażeniena obserwatorach.Lecz najbardziej imponującą częścią uroczystości była cere-monia związana ze wspomnieniem wydarzenia, jakie miało miejsce podczaswędrówki po pustyni.Przy pierwszym brzasku kapłani trąbili przeciągle na srebrnych trąbach,na co odpowiadały im inne trąby oraz radosne wołanie ludzi znajdujących sięw namiotach, zaś echo roznosiło się po górach i dolinach, witając nadchodzącyświąteczny dzień.Następnie kapłan napełniał wodą płynącą z Cedronu dzbani wznosząc go w górę przy dzwiękach trąb wstępował powoli po szerokich scho-dach świątyni, śpiewając: Stanęły stopy nasze w bramach twych, o Jeruza-lem! (Ps.122,2).Kapłan niósł dzban z wodą do ołtarza mieszczącego się w centrum dzie-dzińca kapłanów.Znajdowały się tu dwa srebrne naczynia, a przy każdymz nich stał kapłan.Do jednego z naczyń wlewana była woda z dzbana, a do dru-giego wino, po czym zawartość obu ściekała do rury połączonej z Cedronem,a następnie odpływała do Morza Martwego.Ta woda przedstawiała zródło,które na rozkaz Boga wytrysnęło ze skały, aby zaspokoić pragnienie Izraeli-tów.Znów brzmiały triumfalne słowa: Pan jest mocą moją i pieśnią moją,i zbawieniem moim.I będziecie czerpać z radością ze zdrojów zbawienia(Iz.12,2.3).Synowie Józefa przygotowujący się do Zwięta Namiotów spostrzegli, żeChrystus nie czynił niczego, co wskazywałoby na Jego zamiar wzięcia w nimudziału.Zledzili Go z zatroskaniem.Od czasu uzdrowienia w Betsaidzie niebrał On udziału w narodowych zgromadzeniach.Chcąc uniknąć bezcelowychzatargów z przywódcami w Jerozolimie, Chrystus ograniczył swą działalnośćnadzieja.plDesire of Ages 321XLIX.Zwięto Namiotów wersja dla Adobe Acrobat Reader, � 2002do Galilei.Jego pozorne zaniedbywanie dużych religijnych zebrań oraz wro-gość okazywana Mu przez kapłanów i rabinów wprowadzały w zakłopotanietowarzyszących Mu ludzi, a nawet Jego uczniów i krewnych.W swychnaukach Jezus mówił o błogosławieństwie dla tych, którzy przestrzegają zako-nu Bożego, a tymczasem sam wydawał się obojętny w stosunku do nabożeństwustalonych przez Boga.Jego znajomości z celnikami i z innymi ludzmi o złejreputacji, lekceważenie przepisów rabinów oraz swoboda, z jaką odrzucał tra-dycyjne wymagania dotyczące sabatu, wszystko to wydawało się czynić Goprzeciwnikiem religijnych autorytetów i wywoływało obszerne komentarze.Bracia Chrystusa poczytywali Mu za błąd to oddzielanie się od wielkich i uczo-nych mężów narodu.Uważali, że rację mają tamci, a nie Chrystus, którywywołał istniejący antagonizm.Z drugiej strony byli świadkami Jego niena-gannego życia i chociaż nie zaliczali się do Jego uczniów, pozostawali pod głę-bokim wrażeniem Jego działań.Popularność Chrystusa zyskana w Galileischlebiała ich ambicjom.Wciąż liczyli na to, że da wyraz swej mocy, udowad-niając faryzeuszom, że jest istotnie tym, za kogo się podaje.Co będzie, gdynaprawdę okaże się, że jest Mesjaszem, Księciem Izraela? Pielęgnowali w sobietę myśl z dumnym zadowoleniem.Cała ta sprawa obchodziła ich tak bardzo, że przynaglali Chrystusa, abyszedł do Jerozolimy.Mówili: Odejdz stąd i idz do Judei, żeby i uczniowie twoiwidzieli dzieła, które czynisz.Nikt bowiem nic w skrytości nie czyni, jeśli chcebyć znany.Skoro takie rzeczy czynisz, daj się poznać światu.To jeśliwyrażało zwątpienie i niewiarę, bowiem zaczęli Mu przypisywać tchórzostwoi słabość.Jeżeli wiedział, że jest Mesjaszem, to skąd ta dziwna rezerwa i bez-czynność? Gdyby naprawdę posiadał taką moc, dlaczego nie miałby śmiałopójść do Jerozolimy i nie wystąpić tam w imię swojej sprawy? Dlaczego niemiałby uczynić w Jerozolimie tych cudów, których jak niesie wieść, dokonujew Galilei? Nie ukrywaj się w zapadłych prowincjach, mówili bracia, i nie czyńswego dzieła ku pożytkowi prostych chłopów i rybaków.Zjaw się w stolicy,pozyskaj poparcie rabinów i przywódców i zjednocz naród, ustanawiając nowekrólestwo.Bracia Jezusa rozumowali z pobudek egoistycznych, tak często spotyka-nych w sercach ludzi dążących do wybicia się.Taki duch rządzi światem.Czulisię dotknięci, że zamiast dążyć do doczesnego tronu, Chrystus oświadczył, żejest Chlebem %7ływota.Przeżyli wielkie rozczarowanie, gdy zobaczyli, jak wieluuczniów porzuciło Chrystusa.Sami również odwrócili się od Niego, aby unik-nąć konieczności potwierdzenia tego, co objawiało Jego dzieło tego, że jestOn wysłannikiem Boga.I rzekł im Jezus: Czas mój jeszcze nie nadszedł, lecz dla was zawsze jestwłaściwa pora.Zwiat nie może was nienawidzić, lecz mnie nienawidzi, ponie-waż Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe.Wy idzcie na to święto; Ja jeszczenadzieja.pl322 Ellen G.White%7łYCIE JEZUSAnie pójdę na to święto, ponieważ mój czas jeszcze się nie wypełnił.To impowiedział i pozostał w Galilei.Bracia przemawiali do Niego w tonie narzuca-jącym Mu, jaki kierunek postępowania powinien obrać.Jezus odrzucił ichprzymówkę, a ich samych sklasyfikował jako ludzi świeckich, którzy nie moglisię równać z Jego pełnymi samowyrzeczenia uczniami. Zwiat nie może wasnienawidzić rzekł Jezus lecz mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczęo nim, że czyny jego są złe.Zwiat nie będzie nienawidzieć tego, który jest mubliski duchem, kocha go jako swego.Zwiat nie był dla Jezusa miejscem spokoju i samowywyższenia.Nie szu-kał On okazji uchwycenia władzy i związanej z nią chwały.Nie taka nagrodabyła Mu obiecana.Ziemia była miejscem, na którym postawił Go Ojciec.Zostałzesłany po to, aby obdarzyć świat życiem, aby wypełnić wielki plan odkupie-nia.Przeprowadzał dzieło zbawienia upadłego ludzkiego rodzaju, lecz nie byłzarozumiały, nie rzucał się w wir niebezpieczeństw, nie przyspieszał kryzysu.Wszystko w Jego dziele odbywało się w ściśle określonej godzinie, a On musiałcierpliwie czekać.Wiedział, że spadnie na Niego nienawiść świata, wiedziałrównież, że Jego działanie doprowadzi Go do śmierci [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Ośrodkiem ogólnej radości była świątynia.Tu odbywały się najdonioślejszenabożeństwa.Tutaj, ustawieni po obu stronach białych marmurowych scho-dów świątyni, stali Lewici kierujący chórem.Mnóstwo modlących się, powie-wając gałęziami palm i mirtów, chwytało melodię wtórując chórowi, melodiadalej podchwytywana była przez głosy z bliska i z daleka, aż wszystkie otacza-jące wzgórza rozbrzmiewały śpiewem i chwałą.W nocy świątynia i jej dziedziniec oświetlone były sztucznym światłem.Dzwięki muzyki, powiewające palmowe gałęzie, radosne Hosanna , zgromadzo-ne tłumy, nad którymi promieniowało światło lamp, szeregi kapłanów i wszyst-kie wspaniałości ceremonii tworzyły widowisko wywołujące głębokie wrażeniena obserwatorach.Lecz najbardziej imponującą częścią uroczystości była cere-monia związana ze wspomnieniem wydarzenia, jakie miało miejsce podczaswędrówki po pustyni.Przy pierwszym brzasku kapłani trąbili przeciągle na srebrnych trąbach,na co odpowiadały im inne trąby oraz radosne wołanie ludzi znajdujących sięw namiotach, zaś echo roznosiło się po górach i dolinach, witając nadchodzącyświąteczny dzień.Następnie kapłan napełniał wodą płynącą z Cedronu dzbani wznosząc go w górę przy dzwiękach trąb wstępował powoli po szerokich scho-dach świątyni, śpiewając: Stanęły stopy nasze w bramach twych, o Jeruza-lem! (Ps.122,2).Kapłan niósł dzban z wodą do ołtarza mieszczącego się w centrum dzie-dzińca kapłanów.Znajdowały się tu dwa srebrne naczynia, a przy każdymz nich stał kapłan.Do jednego z naczyń wlewana była woda z dzbana, a do dru-giego wino, po czym zawartość obu ściekała do rury połączonej z Cedronem,a następnie odpływała do Morza Martwego.Ta woda przedstawiała zródło,które na rozkaz Boga wytrysnęło ze skały, aby zaspokoić pragnienie Izraeli-tów.Znów brzmiały triumfalne słowa: Pan jest mocą moją i pieśnią moją,i zbawieniem moim.I będziecie czerpać z radością ze zdrojów zbawienia(Iz.12,2.3).Synowie Józefa przygotowujący się do Zwięta Namiotów spostrzegli, żeChrystus nie czynił niczego, co wskazywałoby na Jego zamiar wzięcia w nimudziału.Zledzili Go z zatroskaniem.Od czasu uzdrowienia w Betsaidzie niebrał On udziału w narodowych zgromadzeniach.Chcąc uniknąć bezcelowychzatargów z przywódcami w Jerozolimie, Chrystus ograniczył swą działalnośćnadzieja.plDesire of Ages 321XLIX.Zwięto Namiotów wersja dla Adobe Acrobat Reader, � 2002do Galilei.Jego pozorne zaniedbywanie dużych religijnych zebrań oraz wro-gość okazywana Mu przez kapłanów i rabinów wprowadzały w zakłopotanietowarzyszących Mu ludzi, a nawet Jego uczniów i krewnych.W swychnaukach Jezus mówił o błogosławieństwie dla tych, którzy przestrzegają zako-nu Bożego, a tymczasem sam wydawał się obojętny w stosunku do nabożeństwustalonych przez Boga.Jego znajomości z celnikami i z innymi ludzmi o złejreputacji, lekceważenie przepisów rabinów oraz swoboda, z jaką odrzucał tra-dycyjne wymagania dotyczące sabatu, wszystko to wydawało się czynić Goprzeciwnikiem religijnych autorytetów i wywoływało obszerne komentarze.Bracia Chrystusa poczytywali Mu za błąd to oddzielanie się od wielkich i uczo-nych mężów narodu.Uważali, że rację mają tamci, a nie Chrystus, którywywołał istniejący antagonizm.Z drugiej strony byli świadkami Jego niena-gannego życia i chociaż nie zaliczali się do Jego uczniów, pozostawali pod głę-bokim wrażeniem Jego działań.Popularność Chrystusa zyskana w Galileischlebiała ich ambicjom.Wciąż liczyli na to, że da wyraz swej mocy, udowad-niając faryzeuszom, że jest istotnie tym, za kogo się podaje.Co będzie, gdynaprawdę okaże się, że jest Mesjaszem, Księciem Izraela? Pielęgnowali w sobietę myśl z dumnym zadowoleniem.Cała ta sprawa obchodziła ich tak bardzo, że przynaglali Chrystusa, abyszedł do Jerozolimy.Mówili: Odejdz stąd i idz do Judei, żeby i uczniowie twoiwidzieli dzieła, które czynisz.Nikt bowiem nic w skrytości nie czyni, jeśli chcebyć znany.Skoro takie rzeczy czynisz, daj się poznać światu.To jeśliwyrażało zwątpienie i niewiarę, bowiem zaczęli Mu przypisywać tchórzostwoi słabość.Jeżeli wiedział, że jest Mesjaszem, to skąd ta dziwna rezerwa i bez-czynność? Gdyby naprawdę posiadał taką moc, dlaczego nie miałby śmiałopójść do Jerozolimy i nie wystąpić tam w imię swojej sprawy? Dlaczego niemiałby uczynić w Jerozolimie tych cudów, których jak niesie wieść, dokonujew Galilei? Nie ukrywaj się w zapadłych prowincjach, mówili bracia, i nie czyńswego dzieła ku pożytkowi prostych chłopów i rybaków.Zjaw się w stolicy,pozyskaj poparcie rabinów i przywódców i zjednocz naród, ustanawiając nowekrólestwo.Bracia Jezusa rozumowali z pobudek egoistycznych, tak często spotyka-nych w sercach ludzi dążących do wybicia się.Taki duch rządzi światem.Czulisię dotknięci, że zamiast dążyć do doczesnego tronu, Chrystus oświadczył, żejest Chlebem %7ływota.Przeżyli wielkie rozczarowanie, gdy zobaczyli, jak wieluuczniów porzuciło Chrystusa.Sami również odwrócili się od Niego, aby unik-nąć konieczności potwierdzenia tego, co objawiało Jego dzieło tego, że jestOn wysłannikiem Boga.I rzekł im Jezus: Czas mój jeszcze nie nadszedł, lecz dla was zawsze jestwłaściwa pora.Zwiat nie może was nienawidzić, lecz mnie nienawidzi, ponie-waż Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe.Wy idzcie na to święto; Ja jeszczenadzieja.pl322 Ellen G.White%7łYCIE JEZUSAnie pójdę na to święto, ponieważ mój czas jeszcze się nie wypełnił.To impowiedział i pozostał w Galilei.Bracia przemawiali do Niego w tonie narzuca-jącym Mu, jaki kierunek postępowania powinien obrać.Jezus odrzucił ichprzymówkę, a ich samych sklasyfikował jako ludzi świeckich, którzy nie moglisię równać z Jego pełnymi samowyrzeczenia uczniami. Zwiat nie może wasnienawidzić rzekł Jezus lecz mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczęo nim, że czyny jego są złe.Zwiat nie będzie nienawidzieć tego, który jest mubliski duchem, kocha go jako swego.Zwiat nie był dla Jezusa miejscem spokoju i samowywyższenia.Nie szu-kał On okazji uchwycenia władzy i związanej z nią chwały.Nie taka nagrodabyła Mu obiecana.Ziemia była miejscem, na którym postawił Go Ojciec.Zostałzesłany po to, aby obdarzyć świat życiem, aby wypełnić wielki plan odkupie-nia.Przeprowadzał dzieło zbawienia upadłego ludzkiego rodzaju, lecz nie byłzarozumiały, nie rzucał się w wir niebezpieczeństw, nie przyspieszał kryzysu.Wszystko w Jego dziele odbywało się w ściśle określonej godzinie, a On musiałcierpliwie czekać.Wiedział, że spadnie na Niego nienawiść świata, wiedziałrównież, że Jego działanie doprowadzi Go do śmierci [ Pobierz całość w formacie PDF ]