[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oddały niebo za namiętność - trudno tę wymianę zrozumiećzwłaszcza nam, które wyrzekłyśmy się takich doznań.Celestyna posłała Ewangelinie uśmiech, jakby okazywała jej współczucie na myśl o czekającym ją życiu bez miłości.- Zgodzisz się chyba, że pod tym względem są absolutnie fascynujące? To właśnie przez ich zdolność do odczuwaniamiłości i cierpienia mamy zrozumienie dla ich nierozważnych postępków.Ale niebiosa tego zrozumienia nie miały.Ukarały czuwających niemiłosiernie.Ze związków aniołów i kobiet urodziły się monstrualne istoty, które sprowadziły naświat wielkie cierpienie.- I siostra wierzy, że nadal są wśród nas - wtrąciła Ewangelina.- Ja wiem, że one wciąż tu są - poprawiła ją Celestyna - ale na przestrzeni wieków ewoluowały.W naszych czasachznalazły schronienie pod przykrywką nowych nazw.Ukryły się w szeregach członków pradawnych rodów, represyjnychrządów, chciwych korporacji.Wiem, jak trudno sobie wyobrazić, że żyją pośród nas, w naszym świecie, ale uwierz mi:wystarczy otworzyć oczy, żeby przekonać się, że są wszędzie.- Celestyna głęboko westchnęła, złapała oddech iprzypatrzyła się pilnie Ewangelinie, próbując ocenić jej reakcję na zasłyszane informacje.- Gdybyśmy były w Paryżu,pokazałabym ci konkretne, niezaprzeczalne dowody - przeczytałabyś zeznania świadków, może nawet obejrzałabyśzdjęcia z wyprawy.Wprowadziłabym cię w arkana myśli angelologicznej na przestrzeni wieków - w poglądy świętegoAugustyna, Akwinaty, Miltona, Dantego - i nasza sprawa wkrótce jawiłaby ci się jako jasna i oczywista.Poprowadziłabymcię marmurowymi korytarzami do sali, w której przechowywane są dokumenty historyczne.Stworzyliśmy złożone,staranne schematy, dzięki którym potrafiliśmy zaszeregować każdego bez wyjątku anioła.Takie prace porządkująwszechświat, a francuski umysł lubi ład - wezmy choćby Kartezjusza, dobry przykład takiego porządku, choć nie jegozródło - więc te schematy były dla mnie swego rodzaju pokrzepieniem.Ciekawa jestem, czy dla ciebie też by były.Ewangelina nie miała pojęcia, co powiedzieć.Czekała na dalsze wyjaśnienia.- Ale oczywiście czasy się zmieniły.Kiedyś angelologia była jedną z najwspanialszych gałęzi teologii.Pracę angelologówsankcjonowali królowie i papieże, opłacali największych artystów malujących wizerunki aniołów.Nad hierarchią i celamizastępów niebiańskich debatowały największe umysły Europy.W dzisiejszym świecie dla aniołów zabrakło miejsca.-Celestyna pochyliła się w stronę Ewangełiny.Wyglądała tak, jakby prowadzenie tego wywodu dodało jej sił.- Kiedyśanioły były uosobieniem piękna i boskości.W naszych czasach stały się nieważne.Materializm i nauka zepchnęły je wniebyt, przyporządkowały do sfery równie nieokreślonej, jak czyściec.Kiedyś wierzyliśmy w anioły bezwarunkowo,intuicyjnie, nie umysłem, ale duszą.Teraz potrzebujemy dowodów.Potrzebujemy empirycznych danych, które stwierdząponad wszelką wątpliwość ich istnienie.A przecież jaki nastałby kryzys, gdyby taki dowód istniał! Jak myślisz, co by sięstało, gdyby udowodniono, że anioły istnieją w świecie materialnym?Celestyna zamilkła.Może się zmęczyła, a może po prostu zagubiła się w myślach.Ewangelina tymczasem była mocnozaniepokojona.Celestyna mówiła rozsądnie, a jej opowieść była zatrważająco zbieżna z mitami, które Ewangelinazgłębiała dzisiejszym popołudniem.Szukała faktów, które pozwoliłby jej zakwestionować istnienie tych potwornychstworzeń, nie zaś je potwierdzić.Z przerażeniem dosttzegła, że Celestyna znów wydaje się równie poruszona, jak podczasich wcześniejszej rozmowy.- Siostro - odezwała się Ewangelina w nadziei, że staruszka wyjaśni, iż cala jej opowieść to nic innego jak bajka,metafora czegoś, co istnieje realnie i jest nieszkodliwe.- Proszę powiedzieć, że siostra nie mówi poważnie.- Czas na moje leki - oznajmiła staruszka, wskazując stolik nocny.-Możesz mi je podać?Odwróciwszy się w stronę stolika, Ewangelina zdębiała.Tam, gdzie wcześniej leżał stos książek, teraz stały niezliczonefiolki z lekarstwami, a było ich tak wiele, że w lot stało się jasne, że Celestyna cierpi na poważną, przewlekłą chorobę.Ewangelina sięgnęła po jedną z pomarańczowych, plastikowych fiolek, żeby przyjrzeć się etykiecie.Widniało na niej imię inazwisko zakonnicy, dawkowanie i nazwa leku - ciąg niemożliwych do wymówienia sylab - której Ewangelina wcześniejnie słyszała.Sama była zdrową kobietą, poza niedawnymi infekcjami górnych dróg oddechowych nigdy na nic niechorowała.Jej ojciec zachował siłę aż do śmierci, a matka zginęła tragicznie w kwiecie wieku.Ewangelina nie spotkała49jeszcze nikogo tak wyniszczonego chorobą.Zdumiona, uzmysłowiła sobie, że nie zastanawiała się dotąd nad tym, że ktośmoże funkcjonować wyłącznie dzięki potężnym dawkom lekarstw.Zawstydziła ją własna niewrażliwość.Otworzyła szufladkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Oddały niebo za namiętność - trudno tę wymianę zrozumiećzwłaszcza nam, które wyrzekłyśmy się takich doznań.Celestyna posłała Ewangelinie uśmiech, jakby okazywała jej współczucie na myśl o czekającym ją życiu bez miłości.- Zgodzisz się chyba, że pod tym względem są absolutnie fascynujące? To właśnie przez ich zdolność do odczuwaniamiłości i cierpienia mamy zrozumienie dla ich nierozważnych postępków.Ale niebiosa tego zrozumienia nie miały.Ukarały czuwających niemiłosiernie.Ze związków aniołów i kobiet urodziły się monstrualne istoty, które sprowadziły naświat wielkie cierpienie.- I siostra wierzy, że nadal są wśród nas - wtrąciła Ewangelina.- Ja wiem, że one wciąż tu są - poprawiła ją Celestyna - ale na przestrzeni wieków ewoluowały.W naszych czasachznalazły schronienie pod przykrywką nowych nazw.Ukryły się w szeregach członków pradawnych rodów, represyjnychrządów, chciwych korporacji.Wiem, jak trudno sobie wyobrazić, że żyją pośród nas, w naszym świecie, ale uwierz mi:wystarczy otworzyć oczy, żeby przekonać się, że są wszędzie.- Celestyna głęboko westchnęła, złapała oddech iprzypatrzyła się pilnie Ewangelinie, próbując ocenić jej reakcję na zasłyszane informacje.- Gdybyśmy były w Paryżu,pokazałabym ci konkretne, niezaprzeczalne dowody - przeczytałabyś zeznania świadków, może nawet obejrzałabyśzdjęcia z wyprawy.Wprowadziłabym cię w arkana myśli angelologicznej na przestrzeni wieków - w poglądy świętegoAugustyna, Akwinaty, Miltona, Dantego - i nasza sprawa wkrótce jawiłaby ci się jako jasna i oczywista.Poprowadziłabymcię marmurowymi korytarzami do sali, w której przechowywane są dokumenty historyczne.Stworzyliśmy złożone,staranne schematy, dzięki którym potrafiliśmy zaszeregować każdego bez wyjątku anioła.Takie prace porządkująwszechświat, a francuski umysł lubi ład - wezmy choćby Kartezjusza, dobry przykład takiego porządku, choć nie jegozródło - więc te schematy były dla mnie swego rodzaju pokrzepieniem.Ciekawa jestem, czy dla ciebie też by były.Ewangelina nie miała pojęcia, co powiedzieć.Czekała na dalsze wyjaśnienia.- Ale oczywiście czasy się zmieniły.Kiedyś angelologia była jedną z najwspanialszych gałęzi teologii.Pracę angelologówsankcjonowali królowie i papieże, opłacali największych artystów malujących wizerunki aniołów.Nad hierarchią i celamizastępów niebiańskich debatowały największe umysły Europy.W dzisiejszym świecie dla aniołów zabrakło miejsca.-Celestyna pochyliła się w stronę Ewangełiny.Wyglądała tak, jakby prowadzenie tego wywodu dodało jej sił.- Kiedyśanioły były uosobieniem piękna i boskości.W naszych czasach stały się nieważne.Materializm i nauka zepchnęły je wniebyt, przyporządkowały do sfery równie nieokreślonej, jak czyściec.Kiedyś wierzyliśmy w anioły bezwarunkowo,intuicyjnie, nie umysłem, ale duszą.Teraz potrzebujemy dowodów.Potrzebujemy empirycznych danych, które stwierdząponad wszelką wątpliwość ich istnienie.A przecież jaki nastałby kryzys, gdyby taki dowód istniał! Jak myślisz, co by sięstało, gdyby udowodniono, że anioły istnieją w świecie materialnym?Celestyna zamilkła.Może się zmęczyła, a może po prostu zagubiła się w myślach.Ewangelina tymczasem była mocnozaniepokojona.Celestyna mówiła rozsądnie, a jej opowieść była zatrważająco zbieżna z mitami, które Ewangelinazgłębiała dzisiejszym popołudniem.Szukała faktów, które pozwoliłby jej zakwestionować istnienie tych potwornychstworzeń, nie zaś je potwierdzić.Z przerażeniem dosttzegła, że Celestyna znów wydaje się równie poruszona, jak podczasich wcześniejszej rozmowy.- Siostro - odezwała się Ewangelina w nadziei, że staruszka wyjaśni, iż cala jej opowieść to nic innego jak bajka,metafora czegoś, co istnieje realnie i jest nieszkodliwe.- Proszę powiedzieć, że siostra nie mówi poważnie.- Czas na moje leki - oznajmiła staruszka, wskazując stolik nocny.-Możesz mi je podać?Odwróciwszy się w stronę stolika, Ewangelina zdębiała.Tam, gdzie wcześniej leżał stos książek, teraz stały niezliczonefiolki z lekarstwami, a było ich tak wiele, że w lot stało się jasne, że Celestyna cierpi na poważną, przewlekłą chorobę.Ewangelina sięgnęła po jedną z pomarańczowych, plastikowych fiolek, żeby przyjrzeć się etykiecie.Widniało na niej imię inazwisko zakonnicy, dawkowanie i nazwa leku - ciąg niemożliwych do wymówienia sylab - której Ewangelina wcześniejnie słyszała.Sama była zdrową kobietą, poza niedawnymi infekcjami górnych dróg oddechowych nigdy na nic niechorowała.Jej ojciec zachował siłę aż do śmierci, a matka zginęła tragicznie w kwiecie wieku.Ewangelina nie spotkała49jeszcze nikogo tak wyniszczonego chorobą.Zdumiona, uzmysłowiła sobie, że nie zastanawiała się dotąd nad tym, że ktośmoże funkcjonować wyłącznie dzięki potężnym dawkom lekarstw.Zawstydziła ją własna niewrażliwość.Otworzyła szufladkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]