[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przydało by mi się cośtakiego.- Wez sobie.Ale opowiedz coś więcej o Twierdzy.Kto tam mieszka? Jak trafiłeś tu z armią? Kto teraz atakujemury?Pokiwał głową i tyknął wina z butelki.- Najdawniejszym szefem tego zamku, o jakim słyszałem, był mag imieniem Shuru Garrul.Królowa mojego krajuwyjechała nagle i przybyła tutuj.- Przerwał i przez długą chwilę wpatrywał się w przestrzeń, wreszcie parsknął.- Polityka!Nie wiem nawet, jaki wtedy podała pretekst swojej wizyty.Za tamtych lat w ogóle nie słyszałem o tej okolicy.W każdymrazie została tu dość długo i ludzie zaczęli gadać.Może jest więzniem? Albo próbuje zawrzeć przymierze? Czy też maromans? Jak rozumiem, od czasu do czasu przysyłała wiadomości, ale były to zwyczajne gładkie wskazówki, z których nicnie wynikało.Chyba że były to też tajne przekazy, o których prości ludzie, tacy jak ja, nie mieli pojęcia.Towarzyszył jejcałkiem spory orszak i gwardia honorowa, nie tylko na pokaz.Ci faceci byli twardymi weteranami, chociaż nosili ślicznemundurki.Tak że trudno było zauważyć, co się właściwie dzieje.- Jedno pytanie, jeśli można - wtrąciłem.- Jaką rolę miał w tym wszystkim wasz król? Nie wspomniałeś o nim, apowinien przecież wiedzieć.- Nie żył - odparł krótko.- Była piękną wdową i wszyscy na nią naciskali, żeby znowu wyszła za mąż.Ale onabrała tylko kolejnych kochanków i rozgrywała rozmaite frakcje jedną przeciwko drugiej.Jej faceci byli zwykle dowódcamiwojskowymi albo wpływowymi arystokratami.Albo i tym, i tym.Kiedy wyjechała, zostawiła rządy synowi.- Rozumiem.Czyli książę był już wystarczająco dorosły, by sprawować władzę?- Tak.Właściwie to on zaczął tę przeklętą wojnę.Zebrał żołnierzy, ale nie był zadowolony z wyszkolenia.Sprowadził więc przyjaciela z lat młodości, człowieka powszechnie uznawanego za przestępcę, który jednak dowodziłdużą grupą najemników.Nazywał się Dalt.- Czekaj! - rzuciłem.Myśli zawirowały mi szaleńczo, gdy przypomniałem sobie, co kiedyś opowiadał Gerard.Był jakiś dziwnyczłowiek imieniem Dalt, który na czele prywatnej armii zaatakował Amber.Zaatakował niezwykle skutecznie i trzeba byłowzywać samego Benedykta, by go odparł.U stóp Kolviru siły Dalta zostały rozbite, a on sam ciężko ranny.Wprawdzienikt nie widział ciała, to jednak uznano, że powinien był zginąć od tych ran.Ale to jeszcze nie koniec.- Twój kraj - powiedziałem.- Nie mówiłeś, jak się nazywa.Skąd pochodzisz, Dave?- Z Kashfy - odparł.12 / 65Zelazny Roger - Krew Amberu - tom 7- I Jasra była waszą królową?- Słyszałeś o nas.A ty skąd jesteś?- Z San Francisco.Pokręcił głową.- Nie słyszałem.- A kto słyszał? Słuchaj, masz dobry wzrok?- O co ci chodzi?- Kiedy przed chwilą obserwowaliśmy walkę, jeden z atakujących niósł flagę.Co na niej było?- Moje oczy nie są już takie jak kiedyś.- Była zielono-czarna z jakimiś zwierzętami.Gwizdnął.- Założę się, że to lew rozdzierający jednorożca.Wygląda na Dalta.- Co oznacza ten symbol?- On nienawidzi tych tam Amberytów.To właśnie oznacza.Kiedyś nawet na nich napadł.Spróbowałem wina.Całkiem niezłe.Czyli to ten sam człowiek.- Wiesz, czemu ich nienawidzi?- Słyszałem, że zabili mu matkę - wyjaśnił.- Jakaś wojna graniczna.Takie sprawy zawsze są skomplikowane.Nieznam szczegółów.Otworzyłem puszkę mięsa, odłamałem kawałek chleba i zrobiłem sobie kanapkę.- Opowiadaj dalej - poprosiłem.- Na czym stanąłem?- Książę sprowadził Dalta, bo martwił się o matkę i potrzebował więcej żołnierzy.- Zgadza się.Mniej więcej wtedy wzięli mnie do wojska.Do piechoty.Książę i Dalt prowadzili nas mrocznymiścieżkami, aż dotarliśmy do tej Twierdzy na dole.Potem robiliśmy mniej więcej to, co teraz ci chłopcy.- I co dalej?Roześmiał się.- Z początku nie szło nam najlepiej.Myślę, że ten, który trzyma fortecę, potrafi jakoś kierować żywiołami.jaktym wirem, który widziałeś przed chwilą.Mieliśmy trzęsienie ziemi, zawieję i błyskawice.Ale doszliśmy do murów.Zobaczyłem mojego brata, śmiertełnie poparzonego wrzącym olejem.Wtedy uznałem, że mam dość.Zacząłem uciekać iwspiąłem się aż tutaj.Nikt mnie nie gonił, więc czekałem i obserwowałem.Nie powinienem chyba, ale nie wiedziałem, jaksię to wszystko ułoży.Nie myślałem, że cokolwiek się zmieni.Pomyliłem się.Potem było już za pózno na powrót.Pewnieucięliby mi glowę albo jakąś inną cenną część ciała.- A co się stało?- Mam wrażenie, że nasz szturm zmusił Jasrę do działania.Chyba od początku zamierzała się pozbyć SharuGarrula i przejąć Twierdzę.Myślę, że przygotowywała się, zdobywała jego zaufanie.Pewnie trochę się bała tego starucha [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Przydało by mi się cośtakiego.- Wez sobie.Ale opowiedz coś więcej o Twierdzy.Kto tam mieszka? Jak trafiłeś tu z armią? Kto teraz atakujemury?Pokiwał głową i tyknął wina z butelki.- Najdawniejszym szefem tego zamku, o jakim słyszałem, był mag imieniem Shuru Garrul.Królowa mojego krajuwyjechała nagle i przybyła tutuj.- Przerwał i przez długą chwilę wpatrywał się w przestrzeń, wreszcie parsknął.- Polityka!Nie wiem nawet, jaki wtedy podała pretekst swojej wizyty.Za tamtych lat w ogóle nie słyszałem o tej okolicy.W każdymrazie została tu dość długo i ludzie zaczęli gadać.Może jest więzniem? Albo próbuje zawrzeć przymierze? Czy też maromans? Jak rozumiem, od czasu do czasu przysyłała wiadomości, ale były to zwyczajne gładkie wskazówki, z których nicnie wynikało.Chyba że były to też tajne przekazy, o których prości ludzie, tacy jak ja, nie mieli pojęcia.Towarzyszył jejcałkiem spory orszak i gwardia honorowa, nie tylko na pokaz.Ci faceci byli twardymi weteranami, chociaż nosili ślicznemundurki.Tak że trudno było zauważyć, co się właściwie dzieje.- Jedno pytanie, jeśli można - wtrąciłem.- Jaką rolę miał w tym wszystkim wasz król? Nie wspomniałeś o nim, apowinien przecież wiedzieć.- Nie żył - odparł krótko.- Była piękną wdową i wszyscy na nią naciskali, żeby znowu wyszła za mąż.Ale onabrała tylko kolejnych kochanków i rozgrywała rozmaite frakcje jedną przeciwko drugiej.Jej faceci byli zwykle dowódcamiwojskowymi albo wpływowymi arystokratami.Albo i tym, i tym.Kiedy wyjechała, zostawiła rządy synowi.- Rozumiem.Czyli książę był już wystarczająco dorosły, by sprawować władzę?- Tak.Właściwie to on zaczął tę przeklętą wojnę.Zebrał żołnierzy, ale nie był zadowolony z wyszkolenia.Sprowadził więc przyjaciela z lat młodości, człowieka powszechnie uznawanego za przestępcę, który jednak dowodziłdużą grupą najemników.Nazywał się Dalt.- Czekaj! - rzuciłem.Myśli zawirowały mi szaleńczo, gdy przypomniałem sobie, co kiedyś opowiadał Gerard.Był jakiś dziwnyczłowiek imieniem Dalt, który na czele prywatnej armii zaatakował Amber.Zaatakował niezwykle skutecznie i trzeba byłowzywać samego Benedykta, by go odparł.U stóp Kolviru siły Dalta zostały rozbite, a on sam ciężko ranny.Wprawdzienikt nie widział ciała, to jednak uznano, że powinien był zginąć od tych ran.Ale to jeszcze nie koniec.- Twój kraj - powiedziałem.- Nie mówiłeś, jak się nazywa.Skąd pochodzisz, Dave?- Z Kashfy - odparł.12 / 65Zelazny Roger - Krew Amberu - tom 7- I Jasra była waszą królową?- Słyszałeś o nas.A ty skąd jesteś?- Z San Francisco.Pokręcił głową.- Nie słyszałem.- A kto słyszał? Słuchaj, masz dobry wzrok?- O co ci chodzi?- Kiedy przed chwilą obserwowaliśmy walkę, jeden z atakujących niósł flagę.Co na niej było?- Moje oczy nie są już takie jak kiedyś.- Była zielono-czarna z jakimiś zwierzętami.Gwizdnął.- Założę się, że to lew rozdzierający jednorożca.Wygląda na Dalta.- Co oznacza ten symbol?- On nienawidzi tych tam Amberytów.To właśnie oznacza.Kiedyś nawet na nich napadł.Spróbowałem wina.Całkiem niezłe.Czyli to ten sam człowiek.- Wiesz, czemu ich nienawidzi?- Słyszałem, że zabili mu matkę - wyjaśnił.- Jakaś wojna graniczna.Takie sprawy zawsze są skomplikowane.Nieznam szczegółów.Otworzyłem puszkę mięsa, odłamałem kawałek chleba i zrobiłem sobie kanapkę.- Opowiadaj dalej - poprosiłem.- Na czym stanąłem?- Książę sprowadził Dalta, bo martwił się o matkę i potrzebował więcej żołnierzy.- Zgadza się.Mniej więcej wtedy wzięli mnie do wojska.Do piechoty.Książę i Dalt prowadzili nas mrocznymiścieżkami, aż dotarliśmy do tej Twierdzy na dole.Potem robiliśmy mniej więcej to, co teraz ci chłopcy.- I co dalej?Roześmiał się.- Z początku nie szło nam najlepiej.Myślę, że ten, który trzyma fortecę, potrafi jakoś kierować żywiołami.jaktym wirem, który widziałeś przed chwilą.Mieliśmy trzęsienie ziemi, zawieję i błyskawice.Ale doszliśmy do murów.Zobaczyłem mojego brata, śmiertełnie poparzonego wrzącym olejem.Wtedy uznałem, że mam dość.Zacząłem uciekać iwspiąłem się aż tutaj.Nikt mnie nie gonił, więc czekałem i obserwowałem.Nie powinienem chyba, ale nie wiedziałem, jaksię to wszystko ułoży.Nie myślałem, że cokolwiek się zmieni.Pomyliłem się.Potem było już za pózno na powrót.Pewnieucięliby mi glowę albo jakąś inną cenną część ciała.- A co się stało?- Mam wrażenie, że nasz szturm zmusił Jasrę do działania.Chyba od początku zamierzała się pozbyć SharuGarrula i przejąć Twierdzę.Myślę, że przygotowywała się, zdobywała jego zaufanie.Pewnie trochę się bała tego starucha [ Pobierz całość w formacie PDF ]