[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Po co?207 - Mamusia mówiła mi zawsze, \ebym nie ufał obcym.- Miałeś bardzo mądrą matkę.- Dość gadania!Oficer specnazu zręcznie przeprawił się przez wykutą w skalepółkę.Czekał po drugiej stronie.Grigorij zapraszającym gestem za-chęcił Migułę.W świetle latarki dostrzegł pistolet w ręku czekające-go człowieka.Nie skomentował tego faktu.Nie miałoby to najmniej-szego sensu.Drugi komandos podał rękę jajogłowemu.Aazarz obrzu-cił gryzipiórka pogardliwym spojrzeniem.Ekspert dzieł sztuki.Mo\enawet członek akademii nauk specjalizujący się w BursztynowejKomnacie.W ekstremalnych warunkach bardziej przydaje się jednakkrzepa i wola przetrwania ni\ łeb wypełniony naukowymi śmieciami.Taką wiedzą człowiek się nie naje i nie obroni, a świat przecie\ zostałstworzony dla wilków.W trakcie ka\dej wizyty tutaj, kiedy w drodze do pomieszczeniaze skrzyniami przechodził nad głębokimi pułapkami, czuł powiewchłodnego, nieco stęchłego powietrza.W twierdzy srebrogórskiej napoczątku lat osiemdziesiątych miał miejsce nieszczęśliwy wypadek.Dwóch młodych mę\czyzn wyprawiło się w labirynt korytarzy chcączaznać przygody, a mo\e te\ licząc na znalezienie jakichś legendar-nych skarbów.Jeden z nich wpadł do takiego szybu, głębokiego naponad sześćdziesiąt metrów.Do czterdziestego metra studnię wypeł-niała woda.Młodzieniec prze\ył upadek i pływał kilka godzin, a\ nieudusił się z braku świe\ego powietrza.A jego kolega słuchał z górybłagań o ratunek, nie mogąc nic zrobić.- Na co czekamy? - oficer zniecierpliwił się widząc, \e przewod-nik stanął i trwa w zamyśleniu.Aazarz ruszył dalej.Ostro\nie stawiał ka\dy krok.Był w tymmiejscu kilkadziesiąt razy, rozpoznał wszystkie pułapki, część zlikwi-dował, resztę oznaczył, nauczył się na pamięć ich rozkładu, ale nigdynie wiadomo, czy nie ujawni się nagle coś, co przeoczył - zapadnia,mo\e ładunek wybuchowy, a mo\e coś, czego naprawdę trudno sięspodziewać, jakaś śmiercionośna zabawka - techniczne rozwiązaniewykraczające poza wyobraznię przeciętnego człowieka.W najwięk-sze zdumienie wprawiło go swego czasu pewne urządzenie.Z boku208 w ścianie, w niewielkich, pozornie naturalnych zagłębieniach jakiśwredny sukinsyn ukrył rząd luf.Ale nie broni palnej, lecz wiatrówek.Ten kto szedł korytarzem, musiał otworzyć cię\kie drzwi.Potem ro-bił parę kroków, następował na kamień połączony ze spustem.Kilkastrzałek wyskakiwało ze stosunkowo niewielką siłą, ale na tyle du\ą,by chocia\ lekko zranić ofiarę.Aazarz nie zastanawiał się, jaką truci-znę wsączono w rowki ostrych jak lekarskie igły grotów.Wystarczy-ło mu, \e pies poczęstowany kiełbasą, w którą wkłuł na dłu\szą chwi-lę taką strzałkę, padł po kilkudziesięciu sekundach, skowycząc zbólu.Mo\e to była kurara, a mo\e pochodna cyjankali.Zastanawiałsię potem, jak to mo\liwe, \eby wiecznie napięty mechanizm wia-trówek działał skutecznie po kilkudziesięciu latach.Dopiero pózniejzrozumiał, \e otwierając i zamykając drzwi uruchamia się mecha-nizm naciągający sprę\yny urządzenia.Podziwu godne, ile Niemcywło\yli energii oraz inwencji w podobne pułapki.Sławetni partyzanciVietcongu, uwa\ani za specjalistów od prac ziemnych i zasadzek,mogliby się od nich sporo nauczyć.Grigorij szedł na końcu.Uwa\nie rozglądał się na boki, korzysta-jąc z tego, \e idący z przodu dość gęsto oświetlali drogę.Wieloletniedoświadczenie sprawiło, \e widział więcej od towarzyszy.Niewszystkie pęknięcia sklepienia i ścian były skutkiem działania czasu.Mógłby dać głowę, \e niektóre były ukrytymi przejściami do innychkorytarzy, a mo\e kolejnymi pułapkami.- Następna studnia - zabrzmiał głos Aazarza.- A zaraz za nią jestzapadnia.Rosyjski saper poczuł nieprzyjemny dreszcz na myśl, \e mógłbysię tutaj znalezć bez światła, a przede wszystkim bez odpowiedniegododatkowego zabezpieczenia.Ukradkiem co jakiś czas naznaczałkredą ścianę.Nigdy nie wiadomo, co się przyda.Tezeusz bez niciAriadny mógłby zwycię\yć Minotaura, jednak jaki\ miałby z tegotriumfu po\ytek, gdyby nie mógł wrócić? To, czym Stańko robiłznaczki nie było zwyczajnym kawałkiem wapnia.Kreda została nasą-czona substancją radioaktywną.W kieszeni Grigorij miał niewielkidetektor.Na powierzchni był on sprzę\ony z GPS-em, ale pod ziemiąró\nie bywało z zasięgiem fal [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •