[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zciągnięci przez krewnych i przyjaciół,ufali, że nie zostaną oszukani.Nie mogła uwierzyć, że nikt nie widzi prawdy, chociaż z pewnością niektórzy udawali tak jakona.Czuła się kretyńsko, uczestnicząc w tym cyrku.Nie mogła wyjść ani wyrazić swojegosceptycyzmu, bo obok siedział rozpromieniony Roman.On wierzył, był w swoim żywiole.Wystrojony, ozłocony, wpatrywał się w tabele wyświetlaneze slajdów i już liczył, ilu musi wciągnąć w ten  interes.Oczywiście zaplanował też, że Ulaściągnie mu połowę szkoły.Nie zamierzała nikomu nawet o tym mówić, ale grzecznie przytakiwała i obiecywała, że zrobi,co w jej mocy.W BielskuBiałej spotkali się z Janikiem w jego kancelarii.Nadęty dandys, nieco młodszy odRomana, od razu nie spodobał się Uli.Wyrachowany, cyniczny i niebywale sarkastyczny, zawszemiał rację, wszystko wiedział najlepiej.Zledził każdy ruch Uli, łakomie pożerając ją wzrokiem.Bezprzerwy się popisywał i chwalił aż do bólu, na dodatek nieustannie rzucał siarczystymiprzekleństwami.Nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie wrócą do hotelu i pozbędą siętowarzystwa tego przemądrzalca.Koniecznie chciał pokazać im swój piękny dom pod lasem.Rzeczywiście dom był wspaniały.Wysoki, piętrowy, w góralskim stylu, ale bardziejnowoczesny, z dużymi oknami i rozległym tarasem.Napuszony jak paw, Janik oprowadzał ich poposiadłości, do której jakoś nie pasował.Po tym oficjalnym pokazie wybrali się razem oglądaćdomy wystawione na sprzedaż, lecz żaden nie zachwycił Romana.Wciąż marudził i kaprysił jakdziecko przy niesmacznym obiedzie.Większość czasu Ula spędziła w samochodzie albo w poczekalni biura Janika.Przez uchylonedrzwi dostrzegła, że mężczyzni nawzajem wciskają sobie nieduże tekturowe pudło z jakimiśdokumentami.Roman wzbraniał się ze wszystkich sił, ale tamten nie dawał za wygraną. Ten Janik to kawał cwaniaczka  powiedział Roman, kiedy wreszcie wrócili do hotelowegopokoju. Zauważyłam  przytaknęła z zadowoleniem.Cieszyła się, że Roman też za nim nie przepada iże mogą porozmawiać o tym, w czym są absolutnie zgodni. Skurczybyk, chciał mnie wsadzić na minę.Chciał mi wcisnąć dokumenty fundacji, ale ja niejestem głupi.Niech trzyma u siebie takie dowody  prychnął nerwowo. No, ale co to za papiery?  Nadal nie wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi.  To przecież bomba z opóznionym zapłonem.Gdyby policja je znalazła u mnie w domu, czynawet w samochodzie, dupa blada!  Wydął wargi i rozłożył ręce.Mówił konspiracyjnym szeptem,co przychodziło mu z wielką trudnością, bo był roztrzęsiony i bardzo niespokojny.Zmarszczyłczoło, przez chwilę nasłuchując, czy nikogo nie ma na korytarzu.Zeszli do restauracji.Piękna złotopurpurowa sala aż kipiała przepychem, ale w końcu był tonajlepszy pięciogwiazdkowy hotel w mieście.Kelnerzy, ubrani w szykowne uniformy, ześciereczkami na przedramionach, uwijali się zgrabnie między wytwornymi gośćmi.Salę wypełniałacicha i nastrojowa muzyka.Ula znowu poczuła się jak prawdziwa dama. Po co chciał ci to wcisnąć, nie mógł sam zniszczyć?  postanowiła kontynuowaćniedokończoną rozmowę. Po co? Skoro można komuś wcisnąć i umyć ręce. Niespokojnie rozejrzał się po sali.Wiesz, każdy broni swojej dupy.Nie widziałaś, że próbował nam wcisnąć stare chałupy? Ma spółkęz biurem nieruchomości i myślał, że pozbędzie się jakiejś rudery. Skrzywił się z niesmakiem. Nie wszystkie były takie złe, niektóre mi się podobały. Może i ładnie wyglądały, ale trzeba patrzeć na inne rzeczy.Przy jednym z tych domów byłstrumyk, a więc na pewno piwnica zawilgocona, podmywa fundamenty. Ten Janik jest obrzydliwy. Na razie jednak potrzebny, bo jeśli się coś dzieje, on wie pierwszy.Zaczęły się przesłuchania iw każdej chwili może być zle, lepiej trzymać z nim kontakt. Skąd wiesz, że cię nie oszuka? Bo miałby za wiele do stracenia.Ja dużo wiem. wyszeptał z zadowoleniem, jakby to ontrzymał w garści wszystkie asy. Myślisz, że przyjdą do nas?  Kto? No, policja  wyjaśniła prawie bezgłośnie.Przerażało ją to, co opowiadał Roman.Miała nadzieję, że wszystko należy do przeszłości, żenikt nie będzie do tego wracać.A teraz znowu zaczynała się bać.Do Warszawy wrócili po trzech dniach.Obładowani siatkami z nieplanowanymi zakupamiwreszcie weszli do mieszkania.Ula szybko zrzuciła buty i padła na łóżko.Nie miała siły ani ochotyprzymierzać nowe ciuchy i buty.Zastanawiała się, co jest prawdą, czy Roman naprawdę chce kupićdom, czy tylko gra na zwłokę.Odsuwała myśli o policji, więc dla własnego spokoju starała sięzrzucić te strachy na bujną fantazję Romana, lecz gdzieś w środku czuła, że za rogiem jej życia cośsię czai, że musi być czujna i przygotowana. Jeszcze w tym tygodniu musimy skoczyć do Teresy  zawyrokował, kiedy przebrał się w dresi włączył telewizor. Po co?  zdziwiła ją ta nagła decyzja.Chciała wreszcie zacząć się uczyć, bo koniec roku szkolnego zbliżał się nieubłaganie.Na szczęście kurs angielskiego miała już za sobą i mogłaskoncentrować się na lekcjach. Przepiszę na nią samochód  odparł. Przecież mój dziadek jest właścicielem. No tak, ale policja mogłaby za szybko dojść, że to fikcyjna umowa.Mieszkamy ze sobą i tosię może wydać, a wtedy sprawa jest oczywista. To może lepiej załatw wszystko z Teresą. Zadrżała na samą myśl, że rodzina mogłaby miećprzez nią kłopoty.Lubiła Teresę, musiała jednak chronić swoją rodzinę, jeśli w ogóle miało tojeszcze znaczenie. Ty już mi lepiej nie doradzaj  warknął niespodziewanie. yle, że interesuję się twoimi sprawami, a właściwie naszymi?  zapytała zdziwiona. Najlepiej wiem, co robić  fuknął gniewnie i dalej szukał czegoś w szufladzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •